Przejdź do zawartości

Poezye (Koroway-Metelicki, 1893)/Część Pierwsza/Przekłady drobne z rosyjskiego/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Puszkin,
Michaił Lermontow,
George Gordon Byron
Tytuł Przekłady drobne z rosyjskiego
Pochodzenie Poezye
Wydawca Księgarnia Polska Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i S-ka
Miejsce wyd. Petersburg
Tłumacz Michał Koroway-Metelicki,
Michaił Lermontow
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część pierwsza
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PRZEKŁADY DROBNE Z ROSYJSKIEGO.

Szatan.
(Puszkina).

Gdy w one czasy był mi nowy
Młodości świeżej wrażeń świat,
Wejrzenia dziewic, szum dąbrowy,
Słowika głos i każdy kwiat;
Gdy uczuć szczytnych los podniosły,
Wolności, sławy dźwięczny śpiew
Wysoko serce moje niosły,
I falowała w żyłach krew:
Zły jakiś genjusz potajemnie,
Rzucając w duszę chmurny cień,
Zdradliwie zaczął mącić we mnie
Rozkoszy i upojeń dzień.
Z nim smutne były mi biesiady,
Bo jego uśmiech, oka cud
I słów szyderczych zimne jady
Zatruty niosły w pierś mą chłód.

Potoki oszczerstw usta lały,
Nie widział opatrzności sił,
Dlań mrzonką były ideały,
Z piękności, z natchnień jasnych drwił;
Miłości nie znał, ni swobody,
Z skrzywionym zaś uśmiechem lic —
Nie błogosławił on przyrody,
Dobrego w niej nie widząc nic.

1887 r.
Jarowe.

Anioł.
(Puszkina).

U drzwi edenu anioł tkliwy
Opuścił głowę swą promienną,
A szatan chmurny i burzliwy
Nad bezdnią, piekieł latał ciemną.

I duch przeczący, duch zwątpienia
Na ducha światła patrzał bacznie,
Mimowolnego rozczulenia
Doznając pierwszy raz nieznacznie.

„Ach, przebacz!“ — rzekł on — „jam cię widział —
I tyś mi jaśniał niedaremnie:
Nie wszystkom w świecie nienawidział,
Nie zawsze wzgarda wrzała we mnie“.

1887 r.
Jarowe.

Prorok.
(Puszkina).

Spragniony chleba duchowego,
W pustyni wlokłem żywot zbrzydły,
Wtem na rozdrożu życia mego
Serafin stanął sześcioskrzydły:
I lekkiem palców swych ujęciem
Mych źrenic dotknął: za dotknięciem
Ocknęły się źrenice wieszcze,
Jak ptak, porwany w strachu dreszcze.
Mych uszu dotknął czarem ręki,
I je napełnił szum i dźwięki;
Jam pojął sfer niebieskich drganie,
I jak wzlatują w górę duchy,
I czem są płazów morskich ruchy
I ziół powolne wyrastanie.
I on do ust mych wnet przenika
I rwie grzesznego mi języka

Pełnego fałszu i próżności.
Więc zbladły wargi me, jak chusta,
A on prawicą krwawą w usta
Weżowej żądło dał mądrości.
I mieczem płatnął pierś na dwoje,
Z niej wyjął serce życiem drżące
I precz odrzucił serce moje,
A włożył ogniem pałające.
Jam był, jak trup, co leży w trumnie,
I Boga głos zawołał ku mnie:
„Proroku, powstań z życiem nowem!
Niech duch mój, co w twej piersi płonie,
Ognistem w świat wybuchnie słowem,
Palącem serca w ludzkiem łonie!“

1887 r.
Jarowe.

Anioł.
(Lermontowa).

Mknął anioł po niebie w czas późnej nocy
I śpiewał pieśń dziwnej mocy;
I miesiąc, i gwiazdy, i tłumne chmury
Słuchały tej pieśni z góry.


On piał w błogości: dusz czystych w kraju
Rozkosznych ogrodów raju,
O Bogu piał wielkim — i jego chwała
Uczuciem szczerości brzmiała.


On duszę młodzieńczą niósł w dłoniach swych rąk
Dla świata boleści i mąk,
I w duszy pozostał dźwięk pieśni tkliwy,
Choć bez słów, lecz zawsze żywy:



I długie na ziemi tęskniła lata,
Spragniona lepszego świata,
I pieśni niebieskich cudownej siły
Jej ziemskie nie zamieniły.

1889 r. 4 kwietnia.
Jarowe.

Melodya hebrajska.
(Z Bajrona według Lermontowa).

Dusza ma chmurna. Raźnie, piewco, raźnie!
Oto! weź harfę tę złotą do ręki,
Palce puść po niej biegłe: niech wyraźnie
W strunach jej rajskie przebudzą się dźwięki!
Jeśli nie zgasła nadzieja na wieki,
Ona w mej piersi na nowo zabłyśnie;
Jeśli też kroplę kryją me powieki,
Kropla potokiem z oczu mych wytryśnie.


Pieśń twa niech będzie dzika! Jak mój wieniec
Są mi ciężkimi wesołości głosy.
Mówię ci, piewco: jam też oblubieniec,
Łez chcę, inaczej pierś pęknie pod ciosy.

Goryczą cierpień zdawna już sycona,
Męczy się długo w milczącej boleści;
Groźny kres nadszedł: czara napełniona
Więcej w swych brzegach jadu nie pomieści!

1889 r. 12 kwietnia.
Jarowe.

Modlitwa.
(Lermontowa).

Wszechmocny, wstrzymaj swe wyroki,
Nie zsyłaj na mnie Twojej kary
Za to, że kocham ziemi mroki,
Że piję z namiętności czary;
Za to, że rzadko w duszę wchodzi
Słów świętych Twoich żywa rzeka;
Za to, że po bezdrożach brodzi
Myśl moja od Ciebie daleka:
Za to, że natchnień groźna lawa
Kotłuje w piersi mojej smętnej;
Za to, że uczuć dzikich wrzawa
Z oczu mych jasnych czyni mętne,
I że mi trudno w ziemskiej cieśni.
Ku Tobież. wzlecieć ja się boję
I często dźwiękiem grzesznych pieśni
Nie śpiewam, Boże, mocy Twojej.

Lecz zagaś, Stwórco, cudny płomień,
Stos wszechpalący biedne serce,
Przeobraź w nicość ognia promień
I nie daj tleć się i iskierce!
Niech się pozbędę raz pragnienia
Pieśni! Niech twórczość mię porzuci!
Wtedy na ciasny tor zbawienia.
Ku Tobie duch mój znów powróci.

1889 r. 18 lipca
Jarowe.

Prorok.
(Lermontowa).

Odkąd jam z mocy Nieśmiertelnej
Wszechwiedzy posiadł dar proroczy,
Odtąd już byłymi czytelne
Grzechami lśniące ludzkie oczy.

Głosić począłem był wyrazy
I prawdy czystej i miłości:
Ciskali bliźni na mnie głazy,
Szaleni gniewem do wściekłości.

Popiołem osypawszy włosy,
Uszedłem z miast z żebraczą laską;
W pustyni mieszkam pod niebiosy,
Jak ptaki karmion Bożą łaską.


Tam przestrzegając Wiecznej Woli,
Słucha mię wszelki żywot ziemi,
I gwiazdy w świetnej aureoli
Za rozkazami idą memi.

Lecz kiedy muszę grodem szumnym
Przez jego mury iść z pośpiechem,
To starce dzieciom nierozumnym
Z zadowolenia mówią śmiechem:

„Patrzcie nań: wzorem niech wam będzie!
Był dumny, z nami się nie godził;
Głupiec! — przez jego ust narzędzie
Głos Boży — twierdził — ku nam schodził.

Patrzcież więc nań uważnie, dzieci,
Jak wasi gardzą nim rodzice,
Jak ma wychudłe, chmurne lice,
Jaką nagością, nędzą świeci!“

1890 r. 20 lipca.
Sławuta.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: George Gordon Byron, Aleksander Puszkin, Michaił Lermontow i tłumaczy: Michaił Lermontow, Michał Koroway-Metelicki.