Pastorałka na Boże Narodzenie (1904)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Pastorałka na Boże Narodzenie
Pochodzenie Kantyczki. Kolędy i pastorałki w czasie Świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane z dodatkiem pieśni przygodnych w ciągu roku używanych
Redaktor Karol Miarka
Wydawca Karol Miarka
Data wyd. 1904
Miejsce wyd. Mikołów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały dział I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Noc jest — wszyscy Pasterze śpią, jeden tylko Maciek czuwa; a zwracając bydło w tę i ową stronę, w głos woła: ,,Helo Bysiul Helo!“
Potem staje na pagórku i śpiewa sobie, jak następuje:

Scęśliwsy pastusek przy swojej prostocie, * Niżeli Książęta, co błyscą w złocie: * Choć pod gołem niebem, prześpi się pod miedzą, * Gdy Ci miękko lezą i przysmacki jedzą, * Ich rozkosy taki skutek, * Ze w weselu mają smutek, * A pastuch choć nędzny, goły, * Przeciez w biedzie swej wesoły.

Przegrawszy toż samo na fleciku, potem śpiewa dalej:
A jesceć nie bacę, zeby moje ocy, * Oglądały kiedy takie ślicne nocy, * Jak dzisiejsa nocka, nie wiem co się dzieje, * Jesce gwiazdy świecą, o północku dnieje.

Wtem Maciek spostrzega światło i z przestrachu woła:
Weno! weno! słońce świeci, * Jakieś wojsko z nieba leci, * Zdaje mi się, ze śpiewają, * Ogniem ziemię zapalają.

Aniołowie w oddaleniu śpiewają do trzech razy:
Gloria in Excelsis Deo, a Maciek słucha; potem przelękniony woła na Stacha:

Maciek. Stachu!
Stach. A cego?
Maciek. Gwałtu!
Stach. Co złego?
Maciek. Nie złec to, tylko gdzieś wdzięcne głosy.
Stach. To wyskoc.
Maciek. Ach wierz mi, bo w ogniu są niebiosy.
Stach. Ogrzej się.
Maciek. Zart na stronę.
Stach. Cy prawda?
Maciek. Widzis łonę.
Stach. A to co? (wstaje). Baj mi sam sukmanę, co wskok wstanę, * Niech oko zobacy, co to znacy. * O niescęśliwa ta godzina! * Smutnać to będzie jakaś nowina.
Maciek. Nu jeno, wstań hyzo nie bredź wiele, * Będzies miał wnet smutek, wnet wesele.

Stach porwawszy się na nogi, pyta:
Stach. A kędyś ta łuna, co sam o niej bredzis? * Maciek. La Boga, cyś ślepy, cy jesce nie widzis? * Przetrzej jeno ocy, spojrzej w prawą stronę, * Nad samem Betleem widać wielką łonę.
Stach. Oj prawdac, i juz widzę, ale to nie zarty, * Tyś mi prawdę mówił, ja byłem uparty: * Mój Maćku, mój ślicny, cóz więc ucyniwa? * Ja myślę, najlepiej drugich pobudziwa.
Maciek. Pockaj jeno trochę, jesce nie chodź Stachu, * Moze nadaremno narobiłbyś strachu: * Sam sobie nie wierzę, może mi się marzy; * Trzeba by uważać, co się to tu zdarzy.
Stach. Ej kigoz kaduka będzies dłużej cekał, * Ja krzyknę na drugich, sam będę uciekał: * Cem prędzej tem lepiej, ze bydło zajmiemy, * Bo jak się spuźnimy, do scętu zginiemy.
Maciek. Żebyś był cierpliwy, słysałbyś śpiewanie, * Ale kiedy nie chces, niechże się tak stanie: * Ićmys więc, wołajmys niech wsyscy wstawają, * Mnie się wszystko zdaje, Janieli śpiewają.
Anieli śpiewają 3 razy Gloria in Excelsis Deo, gdy Anieli skończyli, Maciek i Stach wołają:
Maciek i Stach razem. Bartek, Symek, Walek, Wojtek, Tomek, Kuba, * Gwałtu! wstańcie chyżo, bo nad wami zguba: * Mere jak porznięci wszyscy tęgo śpicie, * Juz dawno wrzescywa, a wy nie słysycie.
Obudzeni. A cegóz wrzescyta, cóz się złego stało? * Pewnie nasą trzodę niescęście spotkało, * Albo się wam co śni, albo dusi zmora, * Mozeście tez sobie podpili z wiecora.
Stach. Takci ja tez mówił, jak mnie Maciek budził, * Wstać mi się nie chciało, kęs zem się nie znudził: * Myślałem, ze przez sen ten nocny maruda, * Wrzescąc opowiadał jakieś nowe cuda.
Maciek. Wstawajta no bracia a wszystko ujrzycie, * Cuda niesłychane, którym nie wierzycie: * Gdyby ciężkim młotem serce we mnie bije, * Mozę juz żaden z was jutra nie dożyje.
Wszyscy widząc światło. Gwałtu! niebo gore, ziemia się zapala, * Juzze na cały świat niescęście się zwala: * Uciekajwa rychło, niema co tu cekać, * Dyć lepiej zawczasu niż późno uciekać.
Walek. Dyć nas stary Bartos jest człowiek piśmienny, * Jemu można wierzyć, bo jest dość sumienny: * Mozem go się spytać, toć to nie zawadzi, * A potem ucynić, jak on nam poradzi.
Wszyscy radzą się Bartosa. Miły nas Bartosie, cóz na to mówicie? * Cózto mamy cynić, jakże nam radzicie: * Juzci wy się lepiej pewno na tem znacie, * Bo umiecie cytać, stare lata macie.

Bartos poważnie.

Bartos. Pockajcieno bracia, az cłek pomiarkuje, * To światło jest z nieba, co się połyskuje: * To zaś ślicne wojsko, co hań widać w bieli. * Jako się domyślam, ze to są Janieli.
Uspokujcieno się moje miłe dzieci, * Oto jeden z tamtych Janioł do nas leci: * Wsyscy na kolana razem poklękajwa, * Cego od nas ząda, dobrze uważajwa.

Anioł w jasności.

Szczęśliwi ziemianie nie trwóżcie się wcale, * Oto opowiadam wielkie wam wesele: * W mieście Dawidowem Chrystus się narodził, * Pan oraz Zbawiciel by was oswobodził.
Idźcie do Betleem, prędko pospieszajcie, * To Słowo Wcielone wszyscy oglądajcie: * Znajdziecie Niemowlę, nowo narodzone, * Powite w pieluszki, w żłobie położone.
Cały Chór Aniołów śpiewa na głosy:
Chwała Bogu, cześć i dzięki niech będą na wysokości, * A zaś ludziom dobrej woli, pokój na ziemskiej nizkości.
Muzyka Anielska toż samo przegrywa.
Szymek. O jakaż to nuta! cóz to za śpiewanie, * Pewnie żadnego z nas na takie nie stanie: * Co za ślicne głosy, jak wdzięcna kapela * Idzie pod niebiosy, serce rozwesela.
Bartos. Otóż mili bracia samiście słyszeli, * Co święci Janieli teraz powiedzieli: * Lec nie wiem, cyliście zrozumieli wsyscy, * Ze nam iść kazali, gdzie się światło błyścy.
Walek. Juz ja wcale pierwsy nie pojmuję tego, * Kazą iść do Betleem a niewiem dla cego: * Od światła wielkiego kęs cłek nie oślepnie, * Serce radość cuje a krew z strachu krzepnie.
Stach. Oto niech nam Bartos lepiej wytłómacy, * Cy nie Mesyasa ten Zbawiciel znacy: * O którym słysałem co starzy gadali, * Ze Go Bóg obiecał światu, powiadali.
Bartos. Toć nie co! Bóg stworzył cłowieka pierwsego, * Dał mu przykazania próbujący jego: * Lec cłowiek niebacny złomał przykazanie, * A przezto zasłużył na wiecne karanie.
Byłby naród ludzki wiecnie pokutował * W piekle, gdyby się Bóg nad nim nie zmiłował: * Lec dobry, obiecał zesłać Syna Swego, * Ażeby odkupił cłowieka grzesnego.
Oto się narodził ten to Odkupiciel: * Jak powiedział Janioł, Chrystus nas Zbawiciel: * Więc Jemu dziś od nas ma być ceść oddana, * Poćmys do Betleem witać Tego Pana.
Jakże, podarunków zadnych nie weźniemy? * Z gołemi rękoma przed Panem staniemy? * Wszakze kiedy idziem do nasego państwa, * Niesiem podarunki na dowód poddaństwa.
Bartos. Więc wy gospodarze biegajcie do domu, * Przygotujcie dary, jakie Bóg da komu: * Toć Mu się podoba ubóstwo podściwe, * Nad zbiory, bogastwa a niesprawiedliwe.
Wy zaś parobcaki, co darów nie macie, Na fujarkach, dudkach i trąbkach zagracie: * A ty zaś Michale na twej ducymeli, * Będzies mrucał basem przy wdzięcnej kapeli.
Walek. Tak tez! wsyscy pójdą, a kto dojrzy trzody, * Moze wilcy przyjdą i narobią skody: * A z tego wsystkiego taki będzie skutek, * Wilcy zjedzą bydło, nam zostawią smutek.
Stach. Ej, co się ty trwozys, trzoda nie uciece, * Niech ją Bóg najświętsy ma w Swojej opiece: * Spiesmy się a ićmy i opuśćmy trzodę, * Wilcy tu nie chodzą na swoją wygodę.
Wszyscy. Nu, miły Bartosu, juz gotowe dary, * Juz tez i parobcy przynieśli fujary, * I trąbki i dudki, jakeś rozporządził, * Prowadźze nas teraz, zwazaj, byś nie zbłądził.
Bartos. Pockajta no trochę, skocę po barana, * Żebym ja tez zaniósł ofiarę dla Pana: * Wnet ja się uwinę, wy sobie postójcie, * Tymcasem muzycy wase dudki strójcie.

Tu muzyka stroi instrumenta.

Wszyscy. Juzci dudy strojne, lec cóz będziem grali, * Powiedz, żebyśmy się na jedno zgadzali: * Dobrzeby tez było jaką piosnkę śpiewać, * Boby lepiej było śpiewaniu przygrywać.
Bartos. Oto, jak ja myślę, ze najlepiej będzie, * Zagrać ową piosnkę, co to po kolędzie: * Więc teraz przez drogę na próbę zagrajcie, * Powoli a razem wszyscy się zgadzajcie.
Przez drogę śpiewają i grają następującą kolędę: ,,Po kolędzie z tą kapelą“ (zob. str. 184). Następnie śpiewają z muzyką pieśń przed żłobem:
Ach ubogi żłobie! cóż ja widzę w tobie... (patrz str. 396).
Po prześpiewaniu tej pieśni pasterze składają dary.
Bartos. Juz widzę bracia mili, złozyliście dary, * Jesce pozostaje złozyć z serc ofiary, * U nóżek Dzieciątku i Matce Panience, * I cołem uderzyć w tej świętej stajence.

Tu wszyscy z pokłonem upadają.

Bartos. Teraz juz cas bracia do tzody powracać, * Pamiętajcie odtąd Bogu się wypłacać * Świętemi cnotami, oby ca jem dobrym, * A On nam da niebo będąc dla nas scodrym.

Tzeba uspokoić świętą Dziecineckę * Z płacu, i zagrać Mu wesołą piosneckę: * Więc wsyscy poządkiem stanąwsy wokoło, * Pzed świętem Dzieciątkiem, zagrajcie wesoło.
PIEŚŃ.
Strofę śpiewają z muzyką, a strofę grają.

Witaj Jezu nasz kochany, * Zbawicielu pożądany, * Witaj jedyna pociecho. * Tobie pieni naszych echo, * Dziś poświęcamy.

Wszechmogący, wielki Boże! * Któż Twą dobroć pojąć może, * Którą stworzeniu wyłuszczasz, * Gdy dla nas niebo opuszczasz, * Na świat zstępujesz.

Będąc Panem, będąc Bogiem, * Ziemskim nie gardzisz, barłogiem: * Na bogactwa nic nie godzisz, * W podłej stajence się rodzisz, * Jezu kochany.

Królem będąc nad wiekami, * Tu otoczon bydlętami: * Złożon na sianku zostajesz, * Śmierci dla nas się poddajesz, * Boże prawdziwy.

Radością się cieszmy stałą, * Albowiem nas to spotkało: * Przywitać Go przed Panami, * Radość Jego być z nami * Tu ubogiemi.

Z łona Ojca nam zesłany, * Zbawiciel, nasz Pan nad pany, * Porzuca dziedzictwo swoje, * Dzieli prace, trudy, znoje, * Z tobą, stworzenie.

Wszyscy. Cośmy pożądali, tośmy otzymali, * Boga wcielonego i Zbawcę nasego * Oglądać, którego Ojcowie cekali, * Od dawna z tęsknością Jego wyglądali.
Nie wypuść nas, Panie, z Twej świętej opieki, * Rac odpuścić gzechy, zbawić nas na wieki: * Tobie dziś poddański ukłon oddajemy * Pobłogosławze nas, do domu idziemy.
Bartos. Bóg wam zapłać, bracia, za wase śpiewanie, * I wam tez muzycy za tak ślicne granie: * Bóg to racy pzyjąć, boście grali scyze, * Zagrajcie no jesce kolędę na lize.
Po kolędzie omnes ad vos i t. d. (zobacz stronę 184).
Strofę grają na lirze, a strofę śpiewają.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: anonimowy, Karol Miarka (syn).