Hygiena polska/Cel Hygieny

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Teodor Tripplin
Tytuł Hygiena polska
Podtytuł Czyli Sztuka zachowania zdrowia, przedłużenia życia i uchronienia się od chorób zastosowana do użytku popularnego z szczególnym poglądem na okoliczności w naszym kraju i klimacie wpłynąć mogące na tworzenie się słabości, cierpień i chorób
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1857
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons.
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

CEL HYGIENY.

Bardzo różnie pojmowano cel i użytek hygieny. Jedni nazywali ją sztuką przedłużenia życia, drudzy nauką podającą nam sposoby zachowania zdrowia i zabezpieczenia się od chorób.
Te definicyje są jednostronne i nie całą ważność zadania hygieny w sobie zawierające. Życie może być długiém, a jednakże z cierpieniami połączoném, dla ludzkości nieużyteczném, przeto samo siebie niezadawalniającém.
Zdrowie może trwać aż do końca życia, a śmierć zaskoczyć nagle, przedwcześnie, skutkiem przyczyn od zewnętrznych wpływów niezależnych, tylko wprost od organizmu pochodzących.
Niemcy zawsze dbali o rozprzestrzenienie pola filozofii, nazywali hygienę filozofiją życia, wspartą na znajomości funkcyi organizmu człowieka i natury wpływów na ten organizm działających.
Ta definicyja jest zastraszającéj treści; zawiera w sobie wszystkie pojęcia mikrokosmu i makrokosmu, wszystko co jest i być może, względnie i bezwzględnie, pośrednio i bezpośrednio, — grzeszy tedy zbytniém uogólnieniem pojęcia hygieny, robi z części całość, zatapia znaną człowiekowi wiedzę w oceanie nieograniczonéj, absolutnéj, mieszkańcowi ziemi niedanéj wiedzy.
Inne, damy, ściślejsze a jednak pełne znaczenie hygienie, odpowiadające dzisiejszym wyobrażeniom o obowiązkach wiedzy i godności życia człowieka. Nazwiemy ją, idąc za przykładem Anglików, tą gałęzią nauki lekarskiéj, która może i powinna przyłożyć się najskuteczniéj do bezwzględnéj poprawy człowieka.
Wielkie tedy i niezwykłe nadajemy znaczenie hygienie, pozwalamy jéj towarzyszyć człowiekowi wszędzie, gdzie czynem lub myślą wystąpi, radzić mu w każdém położeniu życia i wskazując mu cel jego ważny, ułatwić środki dopięcia go. Nadać usiłujemy hygienie wartość jakiejby nie posiadała, gdyby się ograniczała li tylko na podawaniu człowiekowi środków utrzymania w dobrym stanie zdrowia fizycznego.
Do hygieny więc należy postanowienie prawideł, według których człowiek powinien oddziaływać przeciwko wpływom materyjalnym i moralnym, których jest ciągle celem, wpływom, dzięki którym żyje i w skutek których umiera.
Te działacze materyjalne czy moralne, czyli modyfikatory życia, wpływają dodatnio lub ujemnie na ustrój człowieka, i przykładają się: raz do utrzymania, drugi raz do zachwiania jego równowagi; działacze te powinny zatém należéć koniecznie do obrębu władzy hygieny, choćby w najdalszym były związku z historyją naturalną lub z psychologiją.
W istocie, cóż jest zmienniejszego jak życie człowieka? Jest to przypływ i odpływ, gorączka lub omdlenie, roskosz i ból; jest to raz stan rozstrzelenia, drugi raz stan skupienia, — bezustanne wahanie się pomiędzy dwiema ostatecznościami, pomiędzy dwoma biegunami ujemnym i dodatnim, przykrym i miłym.
Ocean może doświadczyć spokojności, ale człowiek nigdy; nawet we śnie — bezprzestanny ruch jest warunkiem jego życia.
Kierować tym ruchem, chronić człowieka od szkodliwych wpływów, nasuwać mu sposobność oddziaływania gdy go trapią, dać mu wiedzę uczucia i wskazać moc oporu, — oto cel hygieny.
Aby go dopiąć, hygiena powinna czerpać w dwóch różnych źródłach: w znajomości człowieka i w znajomości działaczy nań wpływających.
Hygiena tedy wspiera się z jednéj strony nie tylko na materyjalnéj znajomości anatomii i fizyjologii, jak dotąd uważano, ale nawet na psychologii, — z drugiéj zaś strony na wiadomościach naturalnych, fizycznych, geognostycznych, a nawet na wiadomościach stosunku, w którym się znajdują do nas sztuki piękne, gdyż i te mogą być modyfikatorami życia. Hygiena czuwając ciągle nad człowiekiem pozostającym w styczności z wpływami, jest do działania powołaną wówczas, kiedy człowiek zbacza z prostéj drogi na któréj odbywać się winien rozwój regularny jego czynności, harmonijne dokonanie jego instynktownych, moralnych i umysłowych funkcyj. Hygiena powinna wskazać człowiekowi gdzie go ponieść mogą te zboczenia i nauczyć go tam, gdzie bez przekonania wpłynąć nie można na jego wolę.
Ona powinna umiéć ocenić prawdziwe potrzeby człowieka i oznaczyć w jakiéj on mierze ma zadosyć uczynić każdéj, by żadnéj nie zaniechał. Istność bowiem potrzeby stanowi jéj prawo, a powinnością każdéj jest szanować drugą, nie szkodzić ani uchybić drugiéj przez zbytnie rozwinięcie lub przez zaniedbanie się w czynności, gdyż wszelki rozwój jednostronny nie prowadzi ani do zdrowia ani do szczęścia.
Prawa fizyjologii zgadzają się tedy z prawami zdrowéj filozofii, jedne służą drugim nie tylko na uzupełnienie, ale nawet za podstawę, jak to uznamy późniéj sami, mówiąc o funkcyjach mózgu i o systemie Galla.
Tutaj zaczynamy się oddalać od pewnych pojęć na nieszczęście aż nadto rozkrzewionych. Każdy przyzna że wszelkie wychowanie, wszelka moralność opiera się na znajomości prawdziwych potrzeb człowieka, lecz wielu twierdzi, że te potrzeby dzielą się na dwie klassy, jednę niższą, drugą wyższą, z których pierwsza, czysto materyjalna, dotycze tylko hygienisty, a druga zawierająca potrzeby intellektualne i moralne, należy wyłącznie do władzy filozofa, moralisty lub prawodawcy.
Hygienista miałżeby być niczém więcéj jak stróżem materyjalnych potrzeb człowieka? jak poradzcą fizyjologicznych funkcyj?
Takich ścieśnień przywilejów naszych, takich zniżeń powagi naszéj, my już nie pojmujemy ani pojąć nie powinniśmy, dla tego właśnie, żeśmy przywykli odnosić nasze działania do wiecznego źródła filozofii, dla tego żeśmy przywykli pełnić wyższe obowiązki godniejsze naszego powołania, więcéj odpowiadające polotowi ducha, wzniesionego na skrzydłach powinności a czerpanéj w wiedzy.
Zresztą, proszę mi wykazać gdzie jest choć jedna, jedyna potrzeba moralna, która się obejść może bez organizacyi materyjalnéj? Jakaż władza oderwana, jakaż idea, choćby była najwięcéj abstrakcyjną, metafizyczną jak ją zowią, mogłaby rozwinąć się po za mózgiem, bez pomocy tego organu? A jeźli organizacyja jest niezbędnie potrzebną dla tego co jest najspirytualniejszém w człowieku, dla myśli, możeż hygienista, powołany do kierowania postępkami człowieka, wyrzekać się prawa, lub zaniedbywać powinność zajmowania się spirytualnością? Jeźli potrzeby intellektualne tak ściśle złączone są z  organizacyją, że się razem z nią rozwijają, że temuż samemu losowi ulegają podczas choroby, że strata jednych pociąga za sobą znikczemnienie drugich, — wolnoż wówczas powiedziéć hygieniście, że intellektualność człowieka do jego opieki nie należy?
Badawcze oko filozofa nie może odkryć granic pomiędzy życiem materyjalném a moralném człowieka, choć one zdają się na pozór tak wydatne, a lekarz filantrop choćby nie był filozofem zdającym sobie w każdéj chwili rachunek z swych myśli i powinności, gdy się znajduje na pograniczu na którém się snują niepewne, sztuczne miedze pomiędzy działaniem duszy i ciała, pyta się swego serca, i śmiało przekracza nieznane niwy. I dobrze robi, gdyż ocalić ciało i rozum, pełne zdrowie człowieka, jest jego powinnością.
W obecnym stanie nauk i filozofii już jesteśmy w stanie wyformułować, to jest oprzéć na pewnych prawidłach wiedzy, obowiązki człowieka naukowego i pozostawić ich jak najmniéj samowolności niepewnego instynktu. Dążyć do pewników jest powinnością zdrowéj, władzę swę pojmującéj nauki.
Jakież piękne jest posłannictwo hygieny, gdy pojmuje człowieka w pełnéj jego wielkości, w całkowitéj jego szlachetności, lecz także zawsze w całéj nagiéj prawdzie?
Jakże dobroczynne działanie hygieny, gdy zdoła przekonać człowieka, że w jednoczesnym, jednozgodnym rozwoju ducha i ciała, leży prawdziwa, jedyna rękojmia trwałego zdrowia a nawet długiego życia; gdy dowieść jest w stanie, że wszelkie przez Boga dane nam własności ducha, umysłu i serca, posłużyć nam muszą, jeźli są roztropnie rozwijane, na długotrwałe szczęście a nie na skrócenie naszéj istności, jak to mylnie mniemają owi zapamiętali materyjaliści, broniący bezwstydnie swych cielesnych skłonności, doprowadzających do nagłéj śmierci lub do przedwczesnej, żadnego poszanowania nie wzbudzającéj siwizny.
Hygiena w niektórych krajach dostąpiła téj powagi, że ją w szkołach a nawet w instytutach płci żeńskiéj wykładają.
Nie ma dla filantropa, dla filozofa nic więcéj pocieszającego, jak owe wdanie się hygieny do wychowania młodzieży. Jest to jasny dowód, że ta nauka musiała już wydać bogate plony, zlać nieskończone dobrodziejstwa na ród ludzki, że musi być dostępną dla młodocianych umysłów, a obfitą w prawdy i w dokładne wiadomości.
I tak jest w istocie. Nauka hygieny nie jest ową świątynią na niebotycznych skałach wzniesioną, do któréj progów piąć się trzeba przez długie lata. Hygiena, choć rodzona córka bożka Eskulapa, jest dostępną dla wszystkich ludzi dobréj woli i zdrowego, choć miernego ukształcenia umysłowego. Hygiena nie wymaga od ludzi chcących sumiennie korzystać z jéj dobrodziejstw głębokiéj znajomości praw i mechanizmów, według których odbywają się wszystkie funkcyje i działają wszystkie możliwe wpływy zewnętrzne; nie wymaga także znajomości historycznéj dróg i przypadków, któremi umysł człowieka ciągłém się doświadczeniem rozwijając, doszedł do poznania siebie samego i działaczy na niego wpływających. Hygiena uczy w jakich obrębach odbywa się zdrowe działanie funkcyj i jakie z zwykłych wpływów a ciągle nas otaczających dotknąć mogą jego równowagę, korzysta ona z wiadomości chemii i fizyki jakie zdobywamy systematycznie w szkołach lub praktycznie doświadczeniem, i stosuje te wiadomości do tego, co nam powinno być najdroższém — do zdrowia.
Nie wszystkie nauki przykładające się do dobra ludzkości, wymagają od ludzi chcących z niego korzystać, gruntownego obznajmienia się z historyją ich postępu.
Astronom, naprzykład, znać powinien ogromną naukę matematyki, wszystkie tajniki zawikłanego rachunku, którym człowiek doszedł do ocenienia stosunku, w jakim się znajduje nasz planeta do reszty ciał niebieskich. Filozof, chcący ocenić zastanawiającą potęgę genijuszu człowieka i jego pracy, znać winien sposoby jakiemi on doszedł do rozwiązania zadania tak trudnego, jakim jest mechanizm całego świata, ale żeglarz, pragnący jedynie korzystać z wyników tak głębokiéj nauki jak jest pierwsza, zadawalnia się znajomością pewników, posłużyć mu mogących do znalezienia swéj drogi, i mało o to pyta czy słońce jest środkiem świata, czy prócz ziemi są inne ciała krążące około niego.
Tak i nauka hygieny stosuje się do potrzeb człowieka w jakiéjkolwiek on żyje sferze, rozprzestrzenia się i ścieśnia w miarę potrzeb ciała i ducha, łatwą jest bardzo dla jednych, trudniejszą dla drugich, ale zawsze dokładnie zastosowaną do pojęć, bo pojęcia są tutaj nie tylko celem ale i środkiem nauki.
Tu właśnie leży różnica pomiędzy hygieną a medycyną. Zadaniem pierwszéj chronić zdrowie człowieka od nadużycia wpływów potrzebnych do życia, drugiéj zaś zadaniem przywracać zdrowie wpływami, które podczas stanu normalnego człowieka mogą się stać niebezpiecznemi życiu i zwyczajnie nie wchodzą w skład modyfikatorów, które na nas działają. Zdrowy ma prawo, powinien nawet, czuwać swym rozumem nad swém zdrowiem, — człowiek chory nie może, najczęściéj nawet nie powinien sądzić o skuteczności środków wpłynąć mogących na przywrócenie zdrowia. Hygiena włada pewnemi środkami na pewny stan; medycyna najczęściéj niepewnemi na niepewny.
Medycyna jest nauką w teoryi tak wielką, tak trudną, a do sztuki tak zbliżoną już w swych na pozór najpewniejszych zastosowaniach, że tylko zarozumiałemu empirykowi zdawać się może łatwą do zrozumienia, a nie jeden z tych empiryków zawsze gotowych do radzenia bliźniemu, tyle nie posiada odwagi, żeby swych środków na sobie samym doświadczał skuteczności. Wszystkie dążenia do spopularyzowania nauki lekarskiéj pokażą się zawsze płonnemi, najczęściéj nawet szkodliwemi.
Gdzie się kończy hygiena, a gdzie poczyna medycyna? Oto pytanie na które nieskończenie łatwiéj będzie nam odpowiedziéć na końcu tego dzieła, jak na jego początku. Wyraźnych, pewnych granic pomiędzy zdrowiem a chorobą trudno tu oznaczyć. Idzie nam więcéj o rzecz jako definicyją. Poznamy późniéj ile wpływa na tworzenie się choroby w jednym człowieku tępość czucia, w drugim zbytnia wyobraźnia, poznamy nawet, że tępość czucia w jednym względzie, tak jak zbytnia wyobraźnia w drugim względzie, mogą razem istnieć a w działaniach swych być modyfikowanemi różnemi stopniami mocy i słabości ducha. Pózniéj lepiéj ocenić zdołamy na przykładach jak tu w teoryi, cały obszar niepewności zawartych pomiędzy chorobą a zdrowiem, gdyż całe to pole zostawiamy, hygienie idąc za radą najcelniejszych lekarzy świata.
Celsus Cornelius, który napisał w pierwszym wieku po Chrystusie, dzieło o mędycynie, dotychczas za klassyczne w swém rodzaju uważane, — wielki lekarz przezwany od jednych Hippokratesem Łacińskim, od drugich Cyceronem Medycyny, powiedział:
„Optima medicina est non uti medicina,“ to jest: najlepszą sztuką lekarską jest ta, która się odbywa bez lekarstw.
W ustach tak zasłużonego męża, którego dzieła doczekały się 70 przeszło wydań, te słowa nie powinny być uważane za potępienie sztuki lekarskiéj, tylko za pochwałę jéj pierwotnej córki hygieny.
Hygiena dobrze pojęta wystarczy tam gdzie medycyna za daleka lub téż za kosztowna, tam gdzie władze ducha w jedności utrzymane nie wikłają się, nie upadają za nadto ani w cierpieniach fizycznych samego chorego, ani w cierpieniach moralnych osób otaczających chorego. Lecz nie raz także hygiena powinna uciekać się do swego ojca, do Eskulapa, w tych rzadkich razach, w których lekarstwa, to jest czynniki w normalnym stanie nieużywane, mogą człowieka zabezpieczyć: 1) od chorób wynikających w konieczném następstwie z rodzaju zatrudnienia lub z klimatu w którym żyć musi; 2) od rozwinięcia się spiesznego chorób już poczętych; 3) od nagłéj śmierci. Hygiena powinna umiéć przewidziéć wszystkie usposobienia chorobliwe, grożące w pewnych klimatach, w pewnych porach roku i okolicznościach temu a temu wiekowi, téj a téj klassie ludu, i nie pogardzać środkami lekarskiemi, które długiém doświadczeniem skuteczność swę wykazały, a dobrze oznaczywszy chwile wskazujące, radzić użycie owych środków.
Ograniczywszy tedy szerokie pole, na którém włada hygiena albo samowładnie albo współcześnie z filozofiją, moralnością i religiją z jednéj strony a w zgodzie z sztuką lekarską z drugiéj strony, przystąpmy do wyłożenia prawideł, według których hygiena ma być podzieloną.
Gdybyśmy zamyślili napisać dzieło naukowe li tylko do użytku lekarzy, wówczas przyjęlibyśmy za podstawy podziału, albo:
1. Organizacyją człowieka, to jest anatomiją, fizyjologiją i psychologiją, albo
2. Świat zewnętrzny, to jest modyfikatory wpływające na człowieka, i wówczas hygiena rozpadałaby się na tyle podziałów ile jest rodzajów wpływów na człowieka działających. Fizyka, Chemija, Botanika, Zoologija, Geologija, Astronomija nawet i Etnografija dostarczaćby musiała osobne rozdziały; albo 3) poszlibyśmy za najnowszemi i najuczeńszemi dziełami i oparlibyśmy hygienę na stosunkach całego organizmu do swoich zewnętrznych modyfikatorów. Wówczas rozbieralibyśmy kolejno wszystkie modyfikatory, lecz tylko w chwili w któréj się znajdują w styczności z nami, i o tyle ile nam potrzeba do zrozumienia ich działalności na nasz ustrój.
Każdy z tych podziałów ma swe wielkie dogodności dla piszącego a szczególniéj dla czytającego uczonego, przywykłego do podziałów naukowych i umiejącego w nich się oryjentować.
Ale my, mniéj dbali o zaszczyt nauczania uczonych, jak o dobro całego ogółu, nieprzywykłego do sztucznego systematyzowania nauki wpływ wywrzéć mającéj na życie codzienne, przyjęliśmy w tém dziele taki podział, jaki nam się wydawał najwłaściwszym i najpraktyczniejszym.
Postępujemy porządkiem wieków. Przyjmujemy w nasze opiekuńcze ręce dziecko gdy na świat wychodzi, opisujemy kolejno wszystkie funkcyje któremi żywot swój rozpocznie, wyliczymy wszystkie szkodliwe wpływy jakie trapić mogą jego organizm, wszystkie chorobliwe usposobienia, które może samo na świat przyniosło, chronimy je od rozwinięcia się tychże, wymieniamy wszystko co posłużyć może do ustalenia w niém zdrowia, do zwalczenia możliwych niebezpieczeństw, wskazujemy na bogate zasoby zdrowia, któremi ziemię naszą tak hojnie obdarzyła Opatrzność, ostrzegamy matki, gdy już w niemowlęciu poczyna się wola rozwijać, nakłaniamy je do czuwania nad poczynającym się rozumem dziecka, nad temi najuroczystszemi chwilami prawdziwego życia ludzkiego.
I tak następnie przeprowadzamy człowieka uwzględniając różnicę płci, stanów, zatrudnień i temperamentów od kolébki aż do grobu, przyjmując za podstawę podziału siedm różnych wieków i faz istności, które przebiedz winniśmy, to jest wiek niemowlęcy, dziecinny, młodociany, młodzieńczy, dojrzały, starość i sędziwość. Przy każdym wieku obznajmujemy czytelnika z działaniem organów, które w życie wchodzą, z chorobami organów w których życie ustaje, z wpływami korzystnemi lub niekorzystnemi, które wywierają modyfikatory, nie spuszczając nigdy z oka ani różnicy płci, ani stanów, ani pór roku, ani możliwego usposobienia wyjątkowego. Idąc ręka w rękę z rozwojem naturalnym ciała i duszy człowieka, wtajemniczamy czytelnika w znajomość ludzkiéj natury w całém znaczeniu tego wyrazu, nie pomijając żadnéj z własności fizycznych i moralnych każdego wieku, każdéj płci i każdego temperamentu; nie zaniedbujemy nawet obznajmić czytelnika przy naturalnéj, saméj z siebie nastręczającéj się sposobności z naturą wpływów działających na organizm w życie zwyczajném lub wyjątkowém, w bogactwie i w niedostatku, w zdrowiu i niemocy.
By uniknąć ile można najbardziéj powtarzań, przy takim podziale częstokroć nieoddzielnych, będziemy musieli nieraz w następnych częściach odwoływać się do tego, cośmy w poprzednich powiedzieli.
Dzieło to zawierać będzie przepisy z których korzystać można dla zapobieżenia grożącym chorobom, lub dla przecięcia tych, które się nagle i niespodzianie jawić zwykły i łatwo życie w niebezpieczeństwo wprawiają, również dana będzie instrukcyja do korzystania z naszéj bogatéj, a niestety tak mało znanéj flory lekarskiéj.
Nie tylko klimat krajowi właściwy, lecz i szczególne, pewnym ludom i okolicom wszczepione usposobienie chorobliwe, nałogi, przesądy, nauki nawet i sztuki, jedném słowem, wszystkie ludzkie stosunki i działania mają związek z naszym materyjalnym i intellektualnym bytem. Hygiena powinna być stosowaną do człowieka nie tylko jako do członka ludzkości, ale także do członka narodu, mieszkańca takiéj lub innéj dzielnicy globu, posiadającéj własności do chorób usposabiające. Każdy kraj i naród różni się w czemściś od innego, a nasz różni się w bardzo wielu względach od wszystkich innych. U nas gnieżdżą się choroby w żadnym innym kraju nie istniejące, to najlepszy dowód przemawiający za potrzebą hygieny osobnéj dla każdego kraju. Któż zresztą lepiéj o tém sądzić może, jeżeli nie ten który kilkanaście lat swego życia strawił za granicą a wszystkie swe spostrzeżenia zawsze do własnego odnosił kraju. Ileż to różnic w oczy bijących pomiędzy jednym a drugim ościennym narodem, zarówno z darów oświaty korzystających, a te różnice uzasadnione częścią na rozmaitéj rasowości ludu, w położeniu, kształcie i składzie ziemi, w klimacie, zwyczajach, nałogach i nadużyciach, w rozlicznych stosunkach jednemu lub drugiemu krajowi właściwych, objawiają się jakiemiś wybitnemi charakterami na temperamencie, a nawet na konstytucyi całego narodu. W jednym znajdujemy temperament żółciowy najczęstszym, i ten człowiekowi w zdrowiu lub w chorobie pozostającemu jakieś osobliwe piętno nadaje; w drugim narodzie nerwy więcéj rozwinięte; w trzecim krew przewagę bierze, w czwartym limfa panuje. Dwa na pozór sprzeczne żywioły temperamentowe wygórowały w ciele a następnie i w duchu innego jeszcze ludu: nerwowość i limfa, to jest drażliwość w przyjmowaniu wrażeń i tępość w oddziaływaniu, to jest w czynności. Za tą dodajną i ujemną potęgą idzie, jako wypadkowa, szereg niezliczony objawów dziwnych, niepojętych dla niewyćwiczonego oka, a jednakże logicznych; bo to są naturalne następstwa z usposobień ducha i ciała, z położeń miejscowych wynikające.
Wiele już wyszło dzieł o hygienie, od pierwszego napisanego przez Hippokratesa (o wodach, powietrzach i miejscach) 400 lat przed Chrystusem, aż do najnowszych czasów, w których ta gałąź nauki najzdolniejszych głów ściągnęła na siebie uwagę. Znamy je wszystkie i bardzo wiele dobrego w każdém z nich prawie znaleźliśmy, ale w żadném, nawet w dziełach hygienicznych przez krajowców napisanych, a godnych z resztą wielkiego szacunku, nie znaleźliśmy zadowalającego uwzględnienia tych osobliwych, krajowi naszemu tylko właściwych usposobień i stanów, które w jego mieszkańcach wyradzają tak odrębne, od wszystkich gdzieindziéj widzianych chorób, owe stany chroniczne nadzwyczaj dziwne, a tém więcéj wpadające w oko im częściéj się zdarzają, że do każdej choroby żywioł jakiś czerpany z tego usposobienia się przymięszywa.
Godném jest zastanowienia zaiste, że czujnego oka hygienistów mogły ujść usposobienia chorobliwe w kraju i w ustroju ludzi w nim mieszkających leżące, kiedy każde powołanie człowieka, każda funkcyja potrzebna do życia, każden organ znalazł swego protektora w jakimś hygieniście. I tak posiadamy hygieny dla księży, dla lekarzy, dla prawników, hygieny dla ludzi naukowych i nienaukowych, dla różnych rzemieślników, hygieny mózgu, hygieny płuc, pisane dla śpiewaków, hygieny zębów dla dam, żołądka dla smakoszów, hygieny innych jeszcze powołań, funkcyj i organów, a jeszcze żadnemu lekarzowi nie przyszło na myśl zwrócić uwagę na stany chorobliwe wyniknąć mogące z saméj ziemi na któréj mieszka, z rodowości krwi która w nim krąży, i ze zwyczajów, nałogów krajowych lub narodowych.
Czyby istotnie kraje i narody nie zasługiwały na specyjalniejsze uwzględnienie w tym rodzaju i w téj mierze? to sobie nieraz zadawałem zapytanie, śledząc w każdym kraju do którego mnie los zarzucił, charaktery chorób w nim panujących, zgłębiając ich historyczność, czytając dawne i starożytne dzieła wzmiankujące, lub ex professo traktujące o epidemijach pewne kraje przebiegających, w nich osiadłych, lub o chorobach zadawnionych, w łonie ziemi że tak powiem tkwiących. Tysiąc tu mógłbym przytoczyć nazwisk poważnych, dzieł znamienitych i zdań godnych szacunku, które mnie utwierdziły w mym zamiarze pisania hygieny dla kraju, ale na cóż pomogą erudycyjne żywioły w dziele popularném, mającém być czytaném przez wszystkie klassy ludzi dbałych o zdrowie i szczęście? Erudycyja powinna służyć za podstawę autorowi, ale czytelnikowi wierzyć należy przedewszystkiem, i nie godzi się nękać go cytacjami, odwracać jego uwagę od bezwzględnéj rzeczy do jéj przedmiotu względnego. Hygiena pojęta w pewnych krajach przez rządy, lub przez rozum samego narodu, wprowadzona silnemi postanowieniami w życie, wielkie już zlała dobrodziejstwa na narody, do których wtargnęły lub w których się wyrodziły choroby endemiczne. Dzięki staraniom, mądrym rozporządzeniom królowéj Blanki Kastylijskiéj, matki Ludwika śgo, lepra czyli trąd, choroba okrutna, dziesiątkująca w XIII stuleciu Francyją, zniszczoną została; w tym samym kraju, skrofuły niegdyś tak powszechne, że je królowie przy koronacyi leczyć musieli, stały się nadzwyczaj rzadkiemi; inne jeszcze choroby, a mianowicie owa zjadliwa, znana prawie we wszystkich krajach Europy, pod nazwą narodowość francuzką przypominającą, w obecnym czasie, mniej daleko we Francyi, jak w innych krajach jest upowszechnioną. Francuzi uchodzący za tak lekkich, nauczyli się zdrowie jako źródło szczęścia i honoru szanować, i nie mało do tego przyczyniły się lekcyje hygieny udzielane bezpłatnie we wszystkich prawie szkołach wyższych i niższych.
W wielu innych krajach istniały lub dotąd istnieją choroby pochodzące z miejscowości, albo tkwiące w krwi pewnych ludności, lub téż spłodzone przez zetknięcie się jakiegoś żywiołu chorobliwego z okolicą usposobioną do jéj przyjęcia i wypielęgnowania, co wszystko świadczy za potrzebą hygien zastosowanych do użytku krajowego i napisanych przez ludzi doskonale obznajomionych nietylko z sztuką lekarską i sztuką zapobieżenia chorobom w ogólności, lecz również z wszelkiego rodzaju stanami i stosunkami, jakie tylko z miejscowości wpłynąć mogą bezpośrednio lub pośrednio na ludzi. Takie dzieło wymaga ogromu nauki, nauki nie całkiem dającéj się czerpać z książek, lecz nabytéj długoletniém doświadczeniem na różnych punktach ziemi i na rozmaitych klassach ludu.
Praca nasza w takim duchu poczęta, na obszerną skalę zakrojona, logicznie i naturalnie podzielona, obrobiona w taki sposób, że uczony i nieuczony chętnie weźmie ją do ręki, — praca nasza nie będzie podobną do żadnych innych dzieł hygienicznych, ani co do podziału, ani co do sposobu przedstawienia prawdy. Będzie ona dziełem oryginalném, pierwotworem o tyle, o ile dzieło wsparte na doświadczeniach od dwudziestu kilku wieków przez lekarzy zbieranych, może być pierwotworem.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teodor Tripplin.