Hygiena polska/O wiekach w ogólności

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Teodor Tripplin
Tytuł Hygiena polska
Podtytuł Czyli Sztuka zachowania zdrowia, przedłużenia życia i uchronienia się od chorób zastosowana do użytku popularnego z szczególnym poglądem na okoliczności w naszym kraju i klimacie wpłynąć mogące na tworzenie się słabości, cierpień i chorób
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1857
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons.
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O WIEKACH W OGÓLNOŚCI.

Życie objawia się przez ruch, przez ruch cząsteczkowy, rozwiązujący wątek organiczny i zawiązujący go. Każda istność rzucona w przestwór świata, wznosi się, buja przez czas niejaki na pewnéj wysokości, a potém chyli się, upada i niknie.
Dla organizmu nie ma ani zupełnéj spokojności, ani wytchnienia! Co więcéj ruch w jakiémkolwiekbądź zrozumieniu uważany, warunkiem jest wszelkiego życia, wszelkiéj istności.
Od tajemniczéj chwili poczęcia, aż do uroczystego dnia, w którym człowiek na świat przychodzi, od pierwszego oddechu aż do śmierci, człowiek nie przestaje się zmieniać, przemieniać, przekształcać wolno ale ciągle, — w warunkach swego ustroju, w mierze powierzchowności, w sposobie czynności mimowolnych i od woli zależnych.
Władze cielesne i moralne, kształt i postawa, wszystko ulega zmianom szybkim lub wolnym, widocznym lub niewidocznym. Pierwiastki, z których człowiek czerpie żywioły swéj osnowy, istnieją po za nim; przestworowi oddaje te, które jego tkance nie mogą służyć za pożytek, odnawia je przez bezprzestanną zamianę z przyrodą zewnętrzną, któréj siły w sobie samym streszcza. Człowiek, wynik czasowego skojarzenia się pewnych żywiołów materyi, utrzymuje się, jak wszystkie inne istoty przy bycie, jedynie tylko ruchem wirowym i bezustannym tych żywiołów i czepia się wszystkiemi zawiązkami swéj organizacyj, wszystkiemi atomami (pierwiastko-cząstkami) swéj substancyi, o system dziwnéj a powszechnéj metempsychozy.
Zmiany, zachodzące w ciele człowieka podczas życia, następują po sobie w porządku prawidłowym, wikłają się w stosunkach stałych od przyrody przepisanych; w miarę przybytku substancyj i życia, nowe działać zaczynają funkcyje, ich zaś doskonałość, ich słabnięcie, mniej więcéj szybkie, w prostym są stosunku z przekształcaniem atomiczném odbywającém się w ekonomii.
Wolno się odbywają te ruchy i owe zmiany, od chwili zaś do chwili spostrzedz ich objawu nie można, ale różnica uwydatnia się bardzo jasno w dłuższych przecinkach czasu, stąd téż powstała idea wieków, które człowiek przebiega w mniejszéj lub większéj odległości od kolébki lub od grobu.
Są to oddziały mniéj więcéj dowolne, ale zawsze czerpane z charakterów zbiorowych, fizycznych i moralnych, znamionujących człowieka i ugruntowanych na znamionach w oczy bijących nawet już dzieciom.
Wiekami tedy nazywamy rozmaite peryjody rozwoju, stanowiska i schyłku, które następują po sobie w życiu organiczném człowieka, od jego urodzenia aż do śmierci.
Każdy podział na wieki musi być koniecznie sztucznym, rozwój bowiem zupełny istoty ludzkiej odbywa się bez skoków, w sposób niewidzialny i bez najmniejszych przerw. Pomimo to od niepamiętnych czasów starano się o oznaczenie podziałów, któreby były jak najnaturalniejsze, w oczy wpadające, a gruntowały się na jak najliczniejszym poczcie funkcyj czyli spraw żywotnych wchodzących w użycie, lub schodzących z użytku.
Wymieniać wszystkich podziałów dotychczas wymyślonych i używanych nie będę; najlepsze z nich nawet Daubentona i Hallego nie zadowoliły nas jeszcze; nie dosyć są uwydatnione i określone charaktery, na których się wspierają.
Przedstawimy podział następujący, jako najnaturalniejszy.
1. Wiek niemowlęcy. Trwa mniéj więcéj rok jeden i tém się różni od innych, że podczas niego człowiek jeszcze nie może ani chodzić, ani gryźć, ani mówić.
2. Wiek dziecinny. Trwa lat siedm mniéj więcéj i tém się różni od innych, że podczas niego wyrastają, wypadają i znów odrastają zęby, — że znika tkanki komórkowéj obfitość a muszkuły zaczynają nabierać mocy, — że kości dotychczas giętkie prawie, stają się twardemi, i unieść mogą ciało. Rozwija się przytém mózg w sposób widoczny, pamięć zaczyna działać, organy głosowe powtarzać słyszane głosy; pojęcie zaś w sposób naiwny, zachwycający, ćwiczy się w rozpoznawaniu przedmiotów otaczających. Dziecko roskoszuje się w próbowaniu sił nieznanych mu, codziennie przybywających, ale uwagi nie zwraca długo na nic, dotykalnemi zatrudnia się przedmiotami, o nich tylko myśli i marzy; przywiązuje się do przedmiotów i osób różnych, lecz zapomina z łatwością, gdy z przed oczu na długi czas będą usunięte; jeść może w każdéj chwili; wstydu naturalnego jeszcze nie ma, i myśli samoistnéj w duszy czerpanéj mało, litości téż nad cierpieniami najbliżéj mu stojących osób lub zwierząt nie wiele. Opisuję tu tak nazwane dzieci natury, a nie owe karły przedwcześnie dojrzewające pod żarem przewrotnéj, nerwy tylko wykształcającéj cywilizacyi.
3. Wiek młodociany (puerilitas) trwa mniéj więcéj aż do roku 14, 16, u kobiét kończy się wcześniéj jak u mężczyzn. Nie charakteryzuje on się wielkiemi różnicami zachodzącemi w ustroju ciała, tę wyjąwszy, że dziecko (infans) staje się młodzieniaszkiem (puer) głównie przez to, że mózg jego zaczyna przybierać konsystencyi, czaszka zatracać swą grubość i gąbkowatość, tak że wypukłości i wklęsłości na mózgu się tworzące, doskonale już na czaszce uwydatniać się zaczynają. Razem z rozwojem mózgu idzie i rozwój władz umysłowych. Młodzieniaszek zaczyna się głębiéj zastanawiać nad przyrodą otaczających rzeczy, uważniéj się przypatrywać wszystkiemu, sądzić o duchowych abstrakcyjnych przedmiotach, ale nie tak trafnie jak wprzódy sądził o widzialnych przedmiotach; traci wielką część swéj wesołości i naiwności a nabiera wstydu, nabiera także bardzo łatwo krnąbrności, niesforności, bo za własném już chce iść zdaniem. Czas go oddać do szkół.
4. Wiek młodzieńczy (pubertas, adolescentia). Trwa u kobiét od czternastego roku, kończy się w 20, u mężczyzn od 16, kończy się w 24. Znamionuje się tém, że na początku jego człowiek nabiera stałego głosu, porostu i władzy dawania życia sobie podobnym istotom, a trwa, dopóki człowiek rosnąć w górę nie przestaje. Wyliczać charakterów moralnych tę epokę cechujących nie będziemy, każdy wié, że to jest wiek miłości, poezyi a szlachetności tylko do pewnego stopnia. Młodzieniec unosi się nad pięknem, nad siłą i zręcznością, życie by oddał chętnie za przedmiot służący do jego zabawy, do jego szczęścia i podsycający bujność jego myśli, ale obojętnym jest na wszystko co mu nie służy i litości żadnéj w nim względem tych, co mu zawadzają. Jedném słowem, jest to wiek egoistycznéj poezyi.
5. Wiek dojrzały męzki (virilitas). Trwa u kobiét od 19 do roku 50 życia, u mężczyzn zaś od roku 23 życia, aż do roku 60 i przeszło. Zaczyna się od chwili, w któréj człowiek rość przestaje w górę, a kończy się w chwili w któréj mózg i czaszka rozrastać się przestają w objętość i wybitność. Téj definicyi nigdy jeszcze nie dano o wieku dojrzałym, wiedza podstaw na których ją opieramy nową zupełnie i arcy pocieszającą jest zdobyczą, a zawdzięczamy ją najświatlejszym badaczom natury: psychologom, frenologom, fizyjologom i anatomom, zwłaszcza panom Lordat i Parchappe. Tak! niezawodną jest rzeczą, że mózg i władze umysłowe doskonalić się nie przestają aż do roku 60 życia i późniéj, a że rozum władzą jest najpiękniejszą, najwięcéj nas do Bóstwa zbliżającą, najobfitszą w szczęście, więc rozumowi należy się pierwszeństwo, wiekowi zaś w którym doskonalić się nie przestają jego zasoby, rozwój głowy za podstawę charakterystyki służyć powinien. Ludzie do tego należący wieku, rządzą kolejami świata, hamują i prowadzą żywność młodzieńców a starości zabezpieczają byt, spokojność i szacunek.
Innych, zwierzęcych funkcyj, zmniejsza się wprawdzie w ostatnich dziesięciu latach tego wieku działalność; lecz mózg, siedlisko rozumu, wyższego coraz dostępuje rozwoju.
6. Starość (senectus) rozpoczyna się około r. 60, u niektórych wcześniéj, jak u kobiét, i trwa lat dziesięć, kilkanaście, aż do nastąpienia zgrzybiałości; ale śmierć najczęściéj przerywa starcom wątek życia, i nie pozwala im umiérać bez bólu, bez wiedzy swego stanu, tak jak Bóg zezwolił, żeby umierali ludzie, gdyby jednego organu przedwczesne osłabienie, lub téż jedna z tysiąca przypadkowości zagrażających zdrowiu, życia znikającego nie skróciły.
Zmiany zachodzące w człowieku przy schyłku życia w odwrotnym są stosunku do zmian zachodzących przy jego rozwijaniu się. Funkcyje czyli sprawy żywotne odbywają się z powolnością codzień wzrastającą, arteryje tracą czynność, krew stygnie, egoizm wkrada się w serce, rozum także słabnąć zaczyna, ciągle słabieje, mniéj się zaczyna zatrudniać przedmiotami ogół ludzki dotyczącemi, abstrakcyjnemi, jak przedmiotami widzialnemi, pamięć przeszłości trwa jeszcze wyraźnie, jak gdyby się w wierném odbijała zwierciadle, ale na przedmioty tyczące się teraźniejszości, lub na mniejszą odległość słabieje ciągle. Taki wiek może trwać długo. Wszystko schnie w starcu, kości, muszkuły, nerwy, mózg, władze umysłowe i władze serca, ale pozostaje w nim wyraźny instynkt własnéj konserwacyi i wyraźna wiedza zwiększającéj się słabości. Są starcy, którzy pomimo tego zachowują całą jędrność serca względem swoich, ale to fenomenalne zdarzenia.
7. Zgrzybiałość (decrepitudo) właściwie dopiéro wtenczas następuje, gdy władze umysłowe nie zupełnie znikną, lecz pod punkt samowiedzy spadną; gdy człowiek straci na zawsze wiedzę stanu swego, pamięć przeszłości, i gdy zdziecinnieje.
Zgrzybiałość jest to właściwie stan przechodni pomiędzy życiem a śmiercią, trwać może lat kilka jednakże, a czasem i dziesięć.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teodor Tripplin.