Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku/XXIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku
Rozdział XXIV.
Wydawca T. Glücksberg
Data wyd. 1845
Druk T. Glücksberg
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XXIV.
26. Lipca. Tamożnia. Zabudowania Kwarantanny. — Magazyny. Parlatorio. Czumny Kwartał. Jak się odbywa Kwarantanna i oczyszczają towary? — Czuma w roku 1812, 1829 i 1837 w Odessie i t. d.
26. Lipca.

Z przewodnikiem moim, łaskawym P. Skalkowskim i Drem Karolem Kaczkowskim przedsięwzięliśmy obejrzeć Kwarantannę i wyznaczywszy sobie dzień, pośpieszyliśmy zebrać się rano, ażeby nam w téj wycieczce słoneczna nie dokuczała śpiekota; jam jednak wprzód pobiegł do morza, aby nie opuścić kąpieli.
Kwarantanna tutejsza, instytucja stojąca na straży nieustannéj, przeciw chorobie okropnéj mogącéj wkroczyć tędy do kraju, doprowadzona w skutek udoskonaleń stopniowych do wysokiego rzędu tego rodzaju Zakładów, Znawcy poczytują ja, za daleko wyższy, od wszystkich znanych w Europie tego rodzaju Zakładów. Utrzymywana z wielką pracą i kosztem i staraniem ciągłém, nieustannie się ulepsza; a pomimo zaspokajającego ze wszech miar jéj stanu, wysłano i teraz Kommissję do Syrji, dla wyprobowania, sposobu oczyszczania towarów i rzeczy za pomocą podniesionego do wysokiego stopnia, ciepła. Kommissja ta; która szukała choroby w interessie ludzkości i nauki, powróciła właśnie w czasie mojego pobytu do Odessy, przekonawszy się, że oczyszczanie ciepłem, jest zupełnie dostateczne, z wielu względów tańsze i łatwiejsze, od dawnego za pomocą gazów i wyziewów różnych, wody i kwasów.
Na brzegach morza czarnego, Kwarantanna oddawna ustanowioną została, ale nie od razu stanęła na takim, na jakim dzisiaj jest stopniu. Reuilly w 1803 roku wspomina o nędznym jéj stanie, gdyż naówczas składały ją nieco murow kamiennych, magazyzynów z drewnianémi okiennicami, i nagiéj góry do któréj była przyparta. Jednak już w latach 1798 dnia 8 Maja i 1800 7 Lipca, piérwsze urządzenia i Ustawy wydane zostały, urzędnicy wyznaczeni do Kwarantanny w Odessie, Dubossarach, Kozłowie, Sewastopolu, Kerczu i Bugazie.[1].
Autor rozprawy o handlu i żegludze na morzu czarném[2] 1805 roku, powiada, że Kwarantanna tutejsza urządzona była na wzór marsylskiéj. Sicard w 1812 uważał ją jeszcze za bardzo niedostateczną i postępy dopiéro notował. J. Castelnau maluje Kwarantannę, jako skutecznie ulepszoną dopiéro, razem z innémi tutaj zakłady, w roku 1803. Przed 1803, powiada on, budowy jéj stały po większej części w ruinach, Kazarmy bez dachu, drzwi i okien, zbudowane z drobnych kamyczków gliny i błota. Naczelnik miasta Lewszyn, zwiedziwszy najlepsze tego rodzaju Zakłady w Europie, najwięcéj się przyczynił do udoskonalenia kwarantanny odesskiéj[3]. Tak z postępów w postępy doszła ona do tego, czém jest dzisiaj i zasługuje na uwagę podróżnego pod wszystkiemi względy. Köhl, który nie jednokrotnie w swéj podróży dał dowody uprzedzenia i złéj woli, oddaje jéj sprawiedliwość i rozciąga się z jéj opisem. Zdaje się nam, że co wolno było cudzoziemcowi i nam zapewne dozwoloném będzie — Opiszemy więc wycieczkę naszą.
Ranek, chociaż gorący dzień zwiastowal, ale go chłodził wietrzyk powiewający od morza jeszcze, po nocnéj śrogiéj burzy, która nas kilka godzin w nocy trzymała rozbudzonych bijąc do okien z szumem potokami dészczu. Ranek jasny był i pogodny. Zeszliśmy górą od Bursy, mimo domu Xcia Gagarina Naczelnika kwarantanny, na wzgórzu panującém nad morzem; — na tak zwaną Kwarantanny Bałkę, to jest wąwoz czy rozgół, wiodący do portu kwarantanny, gdzie nie dawnemi jeszcze czasy topiły się za lada dészczem furmanki; a dziś za staraniem Generała Achlestyszewa, wybrukowano doskonale granitowym kamieniem sprowadzonym z Malty — daléj na Strada Polacca (Ulicę polską) do portu idącą, którą się sunie tysiące powózek próżnych i obładowanych pszenicą, węglem, cukrem i t. d. z kwarantanny wychodzącemi wszelkiego rodzaju towarami. Ruch tu panuje nieustanny, zgiełk ciągły: — ale nie ruch to wytworny miasta samego, tylko zajęcie się handlowe, niespokojne, lękające się utracić drogiéj chwili dnia. Wozy się toczą pośpiesznie, ludzie krzyczą, morze szumi, a nad głowami wyiskrzone słońce piecze; wiatr silny wieje niosąc pyły na piersi — Pod namiotami rozciągnioncmi po stronach, przy budynkach; przedają dla robotników w porcie napoje, owoce, chleby, żywność wszelką. — Krzyżują się wszelkiego stanu i narodów ludzie, idący do portu; na łodzie, do kwarantanny, do Magazynów zbożowych. Grecy, Turcy, Ruscy, Żołniérze, Czumacy ukraińscy, żydzi.
Minąwszy pięknéj budowy, niemniéj otoczony ruchem, Tamożnią morską, stojącą po nad groblą (jettée) idącą w morze ku portowi Kwarantanny; weszliśmy w ulicę wysadzoną akacjami przez bramę, do porządnie wybrukowanego piérwszego oddziału kwarantanny. Kwarantanna razem wzięta, jest prawie całém miasteczkiem oddzielném, do wielkiego przytuloném miasta. U dołu, po pod górą, nad samym brzegiem morskim we właściwéj kwarantannie, są domy, traktjery, kaplice angielskich protestantów i katolików, sklepy i t. p. Wszystko to prawie w morzu już nad samém wybrzeżem, po nad którém rozciąga się długa baterja broniąca portu kwarantanny. Ogromne statki przypierają tu do samych grobli dla reparacji i ładunku.
W piérwszym kwartale, w ogromnych linjach Magazynów, porządnie murowanych, złożone są towary piérwszéj Klassy, które czumy nie przyjmują i nie przenoszą zarazy. Tu z jednéj strony przyjmują od morza, Oczyszczają starannie z włókien nici, worków, sznurków i wszystkiego coby chorobę przeprowadzić mogło, a potém obmywszy wodą, lub tak jak są — oddają na drugą stronę, handlowi. Każdy z tych magazynów, jak wszystkie budowy w kwarantannie, jest przedzielony na dwoje wzdłuż, a dwie te jego połowy, przegradza linja neutralna. Po oczyszczeniu dopiero wyrzucają towary za tę linję do tak zwanej kwarantanny praktycznej. W tym pierwszym oddziale złożone są bakalje, węgiel ziemny, rzeczy wszelkie nie potrzebujące oczyszczenia, lub oczyszczające się dostatecznie wodą morską. Spotykaliśmy tu furmanki ładowne wielkiemi dylami mahoni, ołowiem, weglem. — Wszędzie porządek i czystość największa, a ruch nieustanny.
Przez drugie wrota wstąpiliśmy do drugiego Kwartału, gdzie w pięknie ocienioném podwórku, nad samém morzem, leży tak zwane Parlatorio. Tu jest dóm Dyrektora Kwarantanny i tu zasiada codzień Kommissja, a na wysokim maszcie, w czasie gdy rozpoczyna swe czynności, wywieszają wielką czerwoną flagę. Parlatorium jest to galerja nad morzem w arkady gotyckie, ocieniona akacjami. W każdéj arkadzie drewniane balaski od góry do dołu, od strony morza i od strony lądu; we środku aby nic przerzucić nie można było gęsta siatka dróciana. Tu od morza z okrętów zostających w Kwarantannie przybijają łódki, z drugiéj strony przychodzą z miasta osoby pragnące się widzieć z nic mającémi jeszcze prawa wejść do środka przez te kraty rozmawiają z sobą. Listy z miasta idące rzucają się w opieczętowany i zamknięty drewniany lufcik, listy z portu w osobném biórze oczyszczają, kolą lub rozpieczętowują, okurzają nad wyziewami soli, manganezu i opiłków, a potem dopiero na miasto rozdają. Tuśmy już w biórze listów, postrzegli z drugiéj strony za siatką i kratą żołniérzy z wnętrza kwarantanny, z odznaczająceni ich czerwonemi rękawami sukni. Urzędnicy (Kommissarze) mają na ubraniu ponsowe szarfy z prawego ramienia na lewe.
W Parlatorio zastaliśmy kilka osób przez kraty rozmawiających, kilka innych oczekując zapewne na przybycie z okrętów, znajomych lub potrzebnych, przechadzało się pod drzewami. Może z powodu rannéj dość godziny, osób tu było nie wiele, ruch mały.
Grzeczny i pełen uprzejmości Dyrektor kwarantanny, daléj nas przeprowadzał, pokazywał wszystko i objaśniał sam, przewodnicząc wycieczce po jego państwie. Weszliśmy w oddział drugi, gdzie się już znajdują towary, złożone także w ogromnych Magazynach, na dwie jak tamte, części przedzielonych, potrzebujące oczyszczenia za pomocą pary: te się po oczyszczeniu przewietrzają, a dopiéro po pewnym przeciągu czasu wydają na stronę praktyczną. Składy wszystkie, mieszkania, magazyny, wszędzie są przecięte wzdłuż linją neutralną i kratami. Najtrudniejszą do oczyszczenia, bo najlatwiéj zarazę przyjmującą, jest bawełna w balach przywożona, którą właśnie widzieliśmy już wydawaną do użycia. Bawełna rozdrabiać się musi na drobne części i dopiéro oczyszczać, aby pierwiastek puryfikujący, przeszedł ją wszędzie i przejął całkowicie. Za przybyciem Dyrektora, uderzono we dzwonek i przez otwarte drzwi na korytarz dzielący kwarantannę od części praktycznéj, ujrzeliśmy przygotowane paki, do których oczyszczania przybiérano się. Dozwolono nam tylko zdaleka zajrzeć do kwarantanny, ale wchodzić, nikomu daléj nad część praktyczną, nie wolno. Paki przychodzące pod pieczęcią Konsulów ruskich, nie ulegają kwarantannie, oddzielają się tylko z płótna i sznurów i wypuszczają do praktyki.
Wdzierając się pod górę, którą szeroka droga prowadzi do trzeciego kwartału — podróżnych, szliśmy za Dyrektorem, dla obejrzenia co pozostawało najciekawszego może, Góra stroma, naga i miejscami poobrywana.
Znowu przez trzecią bramę, weszliśmy na obszérne podwórze, obsadzone tu i ówdzie akacjami; po lewej jego stronie poczynają się cele podróżnych, a przed każdą z nich oddzieloną drogą neutralną od praktycznéj części, jest parlatorium, obwarowane kratką drewnianą z dwóch stron. Tu z sobą rozmawiaé mogą, ci, co już wysiadują kwarantannę i ci co do nich przychodzą z miasta. Na prawo stoją dawne domki i budowy podobne opuszczone, dziś służące za mieszkanie straży wojskowéj. — Doszliśmy z Dyrektorem do drzwi, z których drugiéj strony pokazał się w ezerwonój szarfie Kommissarz. Z jego raportu dowiedzieliśmy się, że było 91 osób kwarantannę wysiadujących. Tu pokazano nam już, w samej kwarantannie pokoje, gdzie przebywała Hr. Worońcowa i zostawiła na pamiątkę pobytu chwilowego, piękną, szytą na kanwie poduszkę. W tym apartamencie odbywają kwarantannę Ambassadorowie i inne znakomitsze osoby. Opowiadano nam tu o Ambassadorze angielskim — Sir, — jego obejściu i niegrzeczności, które nie dowodzą wcale wyższego ukształcenia i poloru. Pobyt jego tutaj, był męką dla wszystkich.
Nie daleko ztąd, jest już ostatni kwartał, Część czumna, gdzieśmy także zajrzéć mogli, z powodu, że chorych i podejrzanych nawet, wcale natenczas nie było — Wchodzi się przez nowe wrota w obmurowany dziedziniec, wysokim zewsząd obwiedziony parkanem, murami, fossą: po drodze wysypanej małemi kamykami i żwirem. Nad samém morzem widać wznoszący się bastjon; widok stąd na port i morze prześliczny, ale smutny. U stop naszych w rozdole lekko wgłębionym, na zielonej darni, był smętarz czumnych i tych co umiérają w Kwarantannie. Kilka Krzyżyków i biała kolumna P. Julien, nie dawno tu zmarłego, świecą zdaleka, na ziemi porytéj mogiłami — daléj widać oba porty i szérokie jasne morze. Od smętarza i dziedzińca znowu mur wysoki dzieli własciwy kwartał czumny, w którego obszernym dziedzińcu, są domki i zabudowania na dwie części podzielone — w lewo zaczumionych prawdziwie, na prawo podejrzanych o zarazę. Tuż są kuchnie i wszystkie potrzebne budowy. U samych wrót przy wejściu wznosi się wysoko maszt, z którego dają sygnały flagami, gdy czego z kwartału potrzebują — doktora, lekarstwa, żywności i t. p. Z drugiej strony, stół wielki, na którym kładną żywność dla czumnych; wielkie widły żelazne do wyrzucania ciał umarłych, zapowietrzonych i ich rzeczy. — miejsce to u wrót gdzie żywność podają, szerokim placem oddziela się jeszcze od samych pomieszkań. Teraz pusto tu było i cicho, ale strach jeszcze pozostał i krążył zda się nad pustką — Ile tu okropnych scen odegrało się, ile może niespodzianych radości — dla małéj liczby ocalonych.
Ludzie posługujący w Kwarantannie, a osobliwie w Kwartale czumnym w czasie zarazy, zowią się Mortusami, chociaż podobno najmniéj umierają, gdy tylko zachowają się ostrożnie, nie zrzucają rękawic i cératowych swoich, oliwą napuszczanych ubiorów. Opowiadano nam tu jednak o dziecięciu zaczumioném, około którego nie ostrożnie chodząc, cztérech ludzi umarło zarażonych — dziécię wyżyło i żyje — Jest coś przejmującego, przykrego w widoku ostatniego Kwartału, począwszy od zagrody smętarz zamykającej — Góra pusta, bez drzew, mury szare z dachy czerwonemi, budowy puste, poschła murawa na mogiłach, zdaleka morze bez końca!
Ileż to starań, zabiegów, troskliwości drobnostkowéj, baczności ciągłéj potrzeba, aby téj klęski nie wpuścić do kraju.
Cztérech doktorów przywiązanych jest do Kwarantanny. Jeden z nich ciągle w niéj zamknięty, a zmieniają się co trzy miesiące. Trzy miesiące tu siedzieć, patrzać na miasto i nie módz wyjść do swoich, wielka zaiste ofiara.
Ażeby wytłumaczyć dokładniéj urządzenie Kwarantanny, dodać potrzeba, że ludzie z okrętów nie chcących komunikować się z miastem samém, zostających tylko czas jakiś w porcie, mają na dole w Kwarantannie miejsce, gdzie swobodnie przesiadują, mieszkają, modlą się (jest to bowiem całe miasteczko) nie wchodząc do właściwego miasta; ztamtąd odjeżdżają nazad, jeśli czternastu dni w kwarantannie nie przebędą nie dostawszy się do Odessy, którą tylko widzieć mogą zdaleka. W parlatorio mogą tylko zobaczyć się z osobami znajomemi lub potrzebnemi; a gdy żądają wejść do miasta, natenczas odbywają ścisłą już Kwarantanne, bez któréj nikogo nie wpuszczają.
Köhl opisując w swojéj podróży odwiedziny w kwarantannie; dosyć obszernie[4] przyznaje ten zakład, za jeden z najlepszych w swoim rodzaju, powiada on, że każdy okręt skądkolwiek przybywający, naprzód w przystani zatrzymuje się, przed tak zwaną Brandwachtą. Posyłają do niego officera od kwarantanny, dla rozpoznania i dania raportu o nim. Jeżeli okaże się, że przychodzi wprost z jakiego portu ruskiego, natychmiast wpuszczony bywa do portu praktycznego. Jeśli z Bosforu, pozostaje dni czternaście, licząc od daty opuszczenia Bosſoru, na kotwicy w przystani obserwowany, nie komunikując się z kwarantanną nawet, ani przez ludzi, ani wyładowując towary, ponieważ zaś sama przystań odesska, zwłaszcza w jesieni nie bardzo jest bezpieczna; wydzielają na te dni czternaście obserwacji część portu kwarantanny. — Dzień zaś wyjścia z Bosforu oprzysięga cały ekwipaž okrętowy; składając przysięgę i na to że od wyjścia z Bosforu, nie przybijał do żadnego z portów turcekich i Azji mniejszéj. Dają mu potém straż i tak pozostaje obserwowany przez dni czternaście. Po upływie tego czasu, który służy do przekonania się, że objawionej choroby nie ma na okręcie; wchodzi dopiéro statek do kwarantanny właściwej en pratique, wyładowuje towary do Magazynów dla oczyszczenia, a ludzie jego, mogą rozpocząć kwarantannę. Tu podróżni resztę dni czterdziestu wysiadują w celach; o których mówiliśmy, lub komunikują się tylko z miastem, przez kratę parlatorium, jeśli kwarantanny siedzieć nic chcą. Towary nie przenoszące zarazy są: Bakalje (cukier, kawa) zboże, drzewo, płyny i t. d. zarazę przyjmujące — skóry, bawełna, płótna i nici. Opisaliśmy jak z niémi w Magazynach do oczyszczania służących postępują. Wiele ułatwienia obiecuje w tym względzie, nowy sposób — oczyszczania przez ogrzewanie; nie wiémy tylko, czy się do wszystkiego bez zepsucia da zastosować. To co powiada Köhl o Mortusach, że oni się wybierają z sądzonych na Syberję, że chodzą w czarnych skórach odziani i w kajdanach zupełny fałsz — Ludzie ci, nie wybierają się oddawna z osądzonych, są najęci i płatni, dobrowolnie ofiarując się do usług przy kwarantannie, dla zarobku, nie noszą kajdan, bo tu i skazani nawet na roboty w porcie więźniowie, nie są zakowani. — Jest to fantastyczny dodatek autora, dla ubrania obrazka.
Z Kwarantanny powracając, udałem się do portu Kwarantanny, gdzie ruch i żywe zajęcie, jak zawsze, znalazłem. Ogromne numerowane łodzie, z wierzchu całkiem pokryte, z dwóma tylko otworami, osmoloném płótném zawieszonemi, ładowały się pośpiesznie pszenicą. — Ludzie biegali z worami na plecach, zrzucali je i zaraz po nowe wracali. — Tak nasypane łodzie, ciągną się już bez ludzi, sznurami, do okrętów w kwarantannie stojących i tam wyładowują. Tym sposobem nié ma żadnéj komunikacji między częścią praktyczną portu, a okrętami stojącemi w porcie — Smolne, okryte płótnami smolonémi, ciągnione na osmolonych linach łodzie, sprowadzić zarazy, gdyby nawet na okrętach była, nie mogą.
Gdyśmy tu byli — ciągnąc za sobą szklistą brózdę po morzu i wstęgę dymu czarnego z komina buchającą, przypłynął z Konstantynopola statek parowy, jeden ze czterech, które Rząd w Anglji zakupił, dla regularnych komunikacji na morzu czarném z Konstantynopolem i Krymem. Widok z portu na bałkę, którą idzie tak zwana strada pollaca, na piętrzące się miasto, na bulwar — wcale piękny; ale nie najpiękniejszy jednak z tylu różnych, które tu mamy do wyboru.
Tu miejsce, gdyśmy mówili o staraniach czynionych dla ochronienia miasta i kraju od Czumy, powiedzieć jeszcze nieco o czumie w Odessie; gdyż mimo téj troskliwości, okropna zaraza kilkakroć już wkradała się i potrzeba było całéj czujności Naczelników, całego poświęcenia się użytych ku temu osób, aby nie wpuścić klęski daléj i nie dać jéj się rozszérzyć.
Jedną z najstraszniejszych i najpiérwszą była Czuma 1812 roku, która, jakby pomocnica wojsk Napoleona, wpadła na nie znające jéj dotąd miasto. Wkrótce po zawartym pokoju z Portą[5], gdy stosunki z krajem zadniestrowym i Turcją otwarły się, a okręty muzułmańskie poczęły zawijać do portów morza czarnego, w początku Sierpnia, do niesiono Xięciu Richelieu, że w Odessie niezwykła objawiła się śmiertelność — prędko odkryła się smutna prawda. Sierpnia 26, Mauromichali Naczelnik policji, dostał polecenie wezwania lekarzy, aby się przekonali co to była za choroba, jaki rodzaj zarazy. — Nastąpiło to z powodu wieści, że w Teatrze, gdzie mieszkali aktorowie, na rynkach i po różnych miejscach, zachorowało nagle i umarło ośm osób, z jednéj i jednostajnie objawiającéj się jakiéjś choroby. Lekarz główny Kwarantanny Rizenko, piérwszy wyrzekł straszne słowo: Czuma! — a mimo sporów o to, wielkie i tém większe było podobieństwo, że ta choroba właśnie panowała w Stambule, za Dunajem i za Kubaniem.
Xiąże Richelieu wątpił jeszcze, ale okazało się, że choroba istotnie już była w mieście i tak sroga, że od 26 do 30 Sierpnia umarło już trzydzieści osób, a od 1 do 12 Września po dwadzieścia codzień ginęło, ze wszelkiemi znakami zarazy, nie licząc w to małéj liczby chorych i starców, naturalną śmiercią schodzących. Richelieu lękał się smutnéj prawdy objawić, ale złe nadto było widoczném i ukryć je dłużéj nie podobna. Urzędownie nakoniec ogłoszono o Czumie, zalecono ściśle przestrzegać przepisów Kwarantanny, otoczono linją kwarantannowej straży, całą za-bohską część chersońskiéj Gubernji (oczakowski Obwód) a Odessę w szczególności, tak, że stąd nikt już wypuszczonym być nie mógł, jako z miejsca podejrzanego (contumaces) nie odbywszy najściślejszéj Kwarantanny. Natychmiast kraj ten, ze 100,000 mieszkańców złożony, między Bohem, Dniestrem, Kodymą i Podolem, odłączony został od wszelkich związków z sąsiednemi prowincjami i stał się jedną wielką Kwarantanną.
Naczelnicy morscy, wyprawili strojne Barkasy za Boh, dla nie dopuszczania rybołostwa, i urządzenia przepraw przeciw Mikołajewa w Korenicha, z zachowaniem przepisów Kwarantanny. Podobne straże urządzono także, na Bohu przeciw Wozneseńska, w Hołcie i Bałcie blizko wsi, gdzie Czuma objawiła się wprzód jeszcze, niż w Odessie.
Nastąpiło to z przyczyny, że miasto zostało dopiero zamknięte d. 13 Września, ale zaraza już wyniesiona była z Odessy i rozeszła się po sąsiednym kraju. W Odessie od 20 Września do 18 Października umarło z zarazy 958 osób, a podejrzanych było 200.
Wszystkie porty morza czarnego prócz Odessy i Teodozji zamknięto dla okrętów przychodzących ze Stambułu, gdzie straszliwa Czuma panowała.
W tych trudnych okolicznościach, objawił się heroiczny charakter Michała Kirjakowa, który poświęcając siebie i familję swoję, zamknięty z zarażonymi, oddał się cały ratowaniu ich. Przedsięwzięte przez niego środki wspolnie z kilką innemi osobami, przyłożyły się najsilniéj do ocalenia miasta, od ostatecznéj zagłady.
W Teodozji panowała tak straszliwa Czuma jak w Odessie. Tu już (w Odessie) liczba ofiar od początku do końca Października doszła do 1,200, a 16 Listopada, do 1720, końca już widać nie było. Cale prawie miasto zostawało w podejrzeniu, a niepodobieństwo zaparcia wszelkich wewnątrz kommunikacji, rozszerzało chorobę. Nakoniec ustanowiono powszechną kwarantannę — Spalono wszystkie ziemlanki, w których była zaraza, w tak zwanych Bałkach Kwarantanny i wojennej, załoga wyprowadzona za miasto, w obóz obwarowany, a wielu osobom, dozwolono także w otoczonych zamieszkać chutorach. Cała Odessa w Kwarantannie objawiona; poczęło się to dnia 22 Listopada i ciągnęło 46 dni. Domy od domów nawet pooddzielano na dni trzydzieści, a potém gdzie się okazała zaraza, jeszcze trzymano pod strażą.
Oprócz starań nieskończonych, koszta były ogromne, bo trzy czwarte ludności karmić było potrzeba.
Xiąże Richelieu narażając się sam objeżdżał i oglądał wszystko, nie zważając na niebezpieczeństwo, porę i złe drogi; cały kraj staraniem swém okrywając. Każda wieś, miejsce, słoboda, gdzie się tylko okazała Czuma, zostały z osobna otoczone. Niedostatek żywności z powodu przerwanych stosunków, wkrótce się objawił, głód poczynał grozić; taki, że X. Richelieu prosił o pozwolenie użycia pszenicy złożonej w Magazynach handlowych. W smutnym tym stanie, skończył się dla Odessy rok 1812.
Trwało przerwanie wszelkich komunikacji do 13 Lutego 1813 roku, i dopiero wówczas Kwarantannę zdjęto, miasto otworzono. Epidemja dotknęła oprócz Odessy, Tyraspol i Olwiopol, cztery kolonje, czterdzieści dziewięć wsi i pięć Kwarantann chersońskich. W saméj Odessie, zmarło obojéj płci 2,655 osób, a w ogóle w kraju całym, około 5,000.
Castelnau[6] opisuje jak świadek naoczny smutny stan Odessy, w czasie Czumy. Podaje on także wiadomość, jak się tu zaraza dostała. Dymitr Czerepa, Grek, syn Atanazego, wyszedłszy z Kwarantanny, zamieszkał w domu Atanazego Poliso Bakali krewnego swego. Po kilku dniach Czerepa ojciec wyszedł z Kwarantanny i zastał już syna umiérającego. Konstanty Adamiew, krewny Poliso, umarł 19 Sierpnia, brat jego Spiro wyszedł z domu i umarł 15 t. m. Nikt w Odessie, nie domyślał się jeszeze Czumy.
12 Sierpnia 1812 roku, Tancerka odesskiego Teatru, umarła po 36 godzinach słabości, oznaki jej choroby, nie zostały uznane za Czumę; we trzy dni umarła druga, a trzecia zasłabła. Richelieu przybywszy z Krymu, miał odjeżdżać do wojska, ale się wstrzymał, bo go zatrwożyła śmierć dwóch kobiet przy Teatrze i jednego aktora. Zaczęto pilnie dośledzać, zamknięto Teatr, Kościoły, Sądownictwa, Tamożnie 26 Sierpnia. Oto jak Castelnau opisuje stan miasta w téj smutnéj chwili.[7].
Tu się przedstawia okropny, rozdzierający obraz — ulice puste, cisza głucha, zastąpiła tę żywą czynność, tak konieczną i ciągłą w mieście handlowém; — bojaźliwi lękają się oddychać powietrzem, zapalają ognie u drzwi domów, palą rozmaite kadzidła, jakby zaraza była w powietrzu, we wszystkich dziedzińcach rozwieszone suknie, w oknach, na balkonach — W każdéj ulicy stoi po dwóch konnych, przejeżdżają się wolno, ze stron przeciwnych i strzega. Ci, którzy mają bilety wyjścia, spotkawszy się nie mówią do siebie chyba zdaleka i ostrożnie; listy, które roznoszą, wtykają po okadzeniu na kij rozłupany w jednym końcu — Nie biorą ich do rąk, póki nie okadzą znowu — Wszystkie oznaki powierzchowne przyjaźni ustały, każdy się drugiego lęka, uważa go troskliwie, boi się wypytywać, lękając się dowiedzieć o śmierci krewnego, przyjaciela — wszystko przenosi w duszę nieustannie powtarzające się przykre i bolesne wrażenie.
Widok ten okropny, urozmaica się tylko coraz straszniejszemi rysy. Wóz, na którym powiewa chorągiewka czerwona, oznajmuje zarażonych, których wywożą wozy z czarnemi flagami oznaczają trupów zmarłych z Czumy, wiezionych na smętarz — ludzie okryci cératami lub osmoloném płótnem, natarci oliwą, obwarowani tysiącznemi sposoby, wiodą te wozy. Ich strój ciemny, czarny, obrzydliwy, dodaje nowéj barwy temu obrazowi zniszczenia. —“
Taka była klęska 1812 roku. Po niéj powtórzyła się jeszcze w roku 1829, nakoniec znowu raz ostatni dotknęła Odessę w 1837 roku.[8].
W roku 1837 dnia 22 Września, do odesskiej przystani zawinął chersoński statek — Samson i zarzucił Kotwicę w oddaleniu niejakiem od Brandwachty. Szyper (naczelnik) Akim Alexiejew, objawił zesłanym urzędnikom Kwarantanny, że przed dwóma tygodniami, będąc w tureckiém miasteczku Isaczku, schwycił zarazę, przez żonę Helenę, która zachorowawszy, gdy już Samson odpływał, zmarła w czasie żeglugi i siódmy już dzień; zwłoki jéj leżały w Kajucie. Opatrzono ciało, pokazały się na niém znaki sine, ale że one mogły pochodzić z pobicia, do którego sam mąż się przyznawał, mówiąc, że ją parę razy uderzył za to, że chodziła na brzeg do znajoméj sobie kobiéty, nie uważano na nie.
Myśl, że swój pobój, mógł dla uniewinnienia się mąż składać na Czumę, ze strachu aby nie był karany za niego, wpłynęła silnie na sąd o ciele umarłéj, Medyków wezwanych. Jednak ludzie na statku będący nie dotykali ciała i wynieść je nawet w Odessie ze statku nie chcieli. Pochowano zmarłą, wyniesioną przez odważniejszego Szeremetjewa na smętarz Kwarantanny. Statek pozostał tylko w podejrzeniu, a część ekwipażu, zajęła się przewożeniem ciężarów z piérwszego Kwartału Kwarantanny praktycznéj. Do 6 Pazdziernika nic się nie okazało. Zachorowało dwóch majtków, a ludzi wszystkich zaraz przeprowadzono do Kwartału czumnych.
Nie daleko dworku, z którego ciężary wywożono, mieszkał Nadzorca Iwan Isajew z zółniérzami Kwarantanny i Podoficerami. Nie wiadomo jak — zapewne przez odzież Mortusów co grzebali Helenę, dostała się tu Czuma d. 7 Pazdziernika i żona Isajewa zachorowała, a 10. t. m. umarła. Ciało miało znaki zarazy, ale ich jeszcze za Czumę nie wzięto. Z początku otoczony został domek, ale wkrótce uwolniony od straży, a ciało pochowane uroczyście, ze wszelkiemi obrzędami publicznemi. Isajew miał z tego powoda u siebie wiele gości, rozdał im część odzienia i obówia żony, futerko, półbóciki i chustka, poszły w troje rąk, — i przeniosły z sobą Czumę. Szczęściem zaraza, która nie wiedzieć jak wyszła z Kwarantanny, dostała się do ludzi ciągle pracujących i to na odkrytém powietrzu.
Isajew umarł d. 20 Pazdziernika — nie uznano jeszcze Czumy, ale nagłą śmierć jego różnie tłumaczono. Przypomniano sobie jednak, że 19 zachorowało dwóch w Kwarantannie ludzi i odprawiono ich do Lazaretu. Opatrzono dóm Isajewa, znaleziono w nim mnóstwo podejrzanych. W towarnéj Kwarantannie, posługacz także jeden podejrzany się znalazł.
Następnych dni — straszliwa prawda coraz się jawniéj okazywać zaczęła, wiedziano, że Czuma rozszérza się przez ludzi w Kwarantannie pracujących i mieszkających w Nowéj Słobódce Rozkidajłówce i na przedmieściu Mołdawance. Po domach tych ludzi, 22 i 24, odkryto mnóstwo osób, ze znakami zarazy. Czumny Kwartał był pełen. Naczelnik miasta Lewszyn, kazał otoczyć podejrzane domy, wezwał mieszczan dla narady i rozporządził wszystkiém. Otoczono całą Kwarantannę, a 22, miasto już uznano zapowietrzoném. Tym czasem doszła wieść o Czumie do Hr. Worońcowa, który bawił natenczas w Krymie; natychmiast chciał on wracać do Odessy, ale okazało się, że statek parowy Piotr W. który tu przybył, nie był także od podejrzenia wolny, bo z jego ekwipażu jeden człowiek na Czumę zachorował i pozostał w Odessie. Hrabia więc pojechał lądem i stanął w Odessie d. 25 Pazdziernika. Natychmiast najstaranniéj poczęto się zatrudniać miastem — podzielono je na Kwartały, domy osobno pootaczano, wyznaczono kommisarzy, lekarzy; słowem: uczyniono co tylko doświadczenie i troskliwość radziła ale nie przyszło to bez wielkich poświęceń i trudności. Hrabia Worońców przez cały ten czas krytyczny był na stanowisku swojém: codziennie na posiedzenia Kommissji zjeżdżał do Bursy. Zamknięto Kościoły, ustanowiono przedaże żywności osobne, poczęto otaczać Kwartały miasta zarażone, w które chustki i rzeczy pierwszéj ofiary, rozniosły Czumę. Lud, który rzadko pojmuje tego rozdzaju ostrożności, zamiast współdziałania, prawie się opierał skutecznie przedsiębranym środkom: z największą więc przyszło działać trudnością; a jednak z pożądanym skutkiem; gdyż na ten raz ofiary w miarę niebezpieczeństwa wcale nie były liczne i choroba nie wyszła za miasto. Odessa cała zamknięta została w Kwarantannie i za rogatki nic nie wychodziło prócz pieniędzy oczyszczonych octem, i chleba pieczonego po ostygnieniu. Targi pod nadzorem policji otwarte były od wschodu słońca do dziesiątéj godziny. Codzień konmissja zbiérała się pod prezydencją Hr. Worońcowa o 11 godzinie. Do przyjazdu Hrabiego z Krymu, pięć domów w mieście i pięć na przedmieściu otoczonych już było. Dwdziestego siódmego okazała się choroba w mieście, w domu pokrowskiéj Cerkwi, gdzie ją zaniosła chustka. Trwało to do 24 Lutego — ośmdziesiąt dni do ostatecznego oczyszczenia miasta, które po nabożeństwie dziękczynném otwarto nareszcie.
Zachorowało w tym przeciągu czasu osob 123, wyzdrowiało tylko 17 umarło 108[9]
Dr. Andrzejewski podaje za znaki Czumy objawiającej się, upojenie jakieś, odurzenie, ruchy krzywe, wzrok obłąkany, kolor twarzy zółto ciemny, czerwony, plamisty, szum w głowie, tępienie zmysłów, senność — potém, opuchnienie na szyi białawe, rosnące szybko, bolące, narywające, gorączkę, guzy w pachwinach, karbunkuły i t. d. Bardzo mało osób z téj choroby wychodzi, daleko większa część zarażonych umiéra. O sposobach ratowania Czumnych, są artykuły tegoż Dra Andrzejewskiego w odesskiéj Gazecie.
Smiesznie to zapewne będzie, gdy się tu wdamy w przypuszczenia, w materji nam obcéj; jak wiele jeduak innych zarazliwych słabości, Czuma zdaje się nam być zpowodowaną, niewidzialnemi żyjątkami. One to tak niszczący wpływ wywierają na ciało ludzkie; tém straszliwsze, że niewidzialne, nie dały się jeszcze dociec nauce, ale przez analogię sądząc i z symptomatów słabości wnosząc, zarówno Syphilis jak Czumę i wiele innych chorób mybyśmy uznali skutkiem niewidzialnych Akarusów. — Kiedyś może badania odważnych lekarzy, sprawdzą to, dziś zuchwałe zapewne przypuszczenie.







  1. Skalkowski. Chronol. Rzut oka. T. II. 30.
  2. Essai historique sur le Commerce et la navigation de la mer noire 1805.
  3. Safonów. Opis Czumy.
  4. Reisen in Sudrussland Erster Theil 60 I. Da die Quarantäne — Anstalten von Odessa ihrer Anlage nach zu den grossartigsten und vortrefflichsten gehören, die man hat, und da sie jedenfalls manche eigenthümliche Einrichtung und Erscheinung zeigen, deren Vergleichung mit anderen Anstalten interessant sein könnte, so ist es vielleicht nicht unpassend etc.
  5. Skalkowski. Chronol. Rzut oka 210. Castelnau.
  6. Essai sur l’histoire ancienne et morderne de la Nouv Russie. — T. III. 317.
  7. Castelnau. T. III. 326.
  8. Описаніе Чумы поцтифшей Одессы въ 1837 году С. Сафонова въ 1838, 8. 134. z Tablicą wystawującą plan Kwarantanny. О Чумѣ постигшей Одеццу въ 1837 году. Сочин. Э. Андеевскаго 1838, 8.
  9. Patrz szczegółowie w wyżéj cytowanych opisaniach Safonowa i Andrzejewskiego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.