Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.II.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
271
26 LIPCA

styczny dodatek autora, dla ubrania obrazka.
Z Kwarantanny powracając, udałem się do portu Kwarantanny, gdzie ruch i żywe zajęcie, jak zawsze, znalazłem. Ogromne numerowane łodzie, z wierzchu całkiem pokryte, z dwóma tylko otworami, osmoloném płótném zawieszonemi, ładowały się pośpiesznie pszenicą. — Ludzie biegali z worami na plecach, zrzucali je i zaraz po nowe wracali. — Tak nasypane łodzie, ciągną się już bez ludzi, sznurami, do okrętów w kwarantannie stojących i tam wyładowują. Tym sposobem nié ma żadnéj komunikacji między częścią praktyczną portu, a okrętami stojącemi w porcie — Smolne, okryte płótnami smolonémi, ciągnione na osmolonych linach łodzie, sprowadzić zarazy, gdyby nawet na okrętach była, nie mogą.
Gdyśmy tu byli — ciągnąc za sobą szklistą brózdę po morzu i wstęgę dymu czarnego z komina buchającą, przypłynął z Konstantynopola statek parowy, jeden ze czterech, które Rząd w Anglji zakupił, dla regularnych komunikacji na morzu czarném