Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.II.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
267
26 LIPCA

razy, zowią się Mortusami, chociaż podobno najmniéj umierają, gdy tylko zachowają się ostrożnie, nie zrzucają rękawic i cératowych swoich, oliwą napuszczanych ubiorów. Opowiadano nam tu jednak o dziecięciu zaczumioném, około którego nie ostrożnie chodząc, cztérech ludzi umarło zarażonych — dziécię wyżyło i żyje — Jest coś przejmującego, przykrego w widoku ostatniego Kwartału, począwszy od zagrody smętarz zamykającej — Góra pusta, bez drzew, mury szare z dachy czerwonemi, budowy puste, poschła murawa na mogiłach, zdaleka morze bez końca!
Ileż to starań, zabiegów, troskliwości drobnostkowéj, baczności ciągłéj potrzeba, aby téj klęski nie wpuścić do kraju.
Cztérech doktorów przywiązanych jest do Kwarantanny. Jeden z nich ciągle w niéj zamknięty, a zmieniają się co trzy miesiące. Trzy miesiące tu siedzieć, patrzać na miasto i nie módz wyjść do swoich, wielka zaiste ofiara.
Ażeby wytłumaczyć dokładniéj urządzenie Kwarantanny, dodać potrzeba, że ludzie