Przejdź do zawartości

Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku/XII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku
Rozdział XII.
Wydawca T. Glücksberg
Data wyd. 1845
Druk T. Glücksberg
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XII.
9 Lipca. Teatr jeszcze. Step nadmorski między Dniestrem a Dnieprem za czasów posiadania Polski. Podboje, handel dawny. Swiadectwa historyczne. Granice dawnéj Polski. — Kąpiel w morzu, Kąpiele, Łazienki, i t. d.
9. Lipca.


Nazajutrz przepędziwszy dzień, na téj przygotowującéj bieganinie, w któréj się człowiek nic nauczyć nie może; poszedłem znowu na Teatr. Był to dzień, w którym grano Wodewil francuzki; a ten wyznać muszę, w proporcją lepiéj był grany i bardziéj zaspakajający, od Opery. — Grano Le mari du bon vieux tems — Le dernier de la famille par Ancelot. Meunier, Pellier i kilku innych, grą się swoją odznaczyli.

Ale dość o Teatrze: pocznijmy raczéj nasze historyczne badania o Odessie i stepie ją otaczającym, od najdawniejszych o niéj w polskich pisarzach wzmianek; objaśniających dzieje wybrzeża tego. Poźniéj powiemy jak i o ile znała go starożytność; a że najbliżéj nas obchodzi, co się nas tyczy, powiedzmy więc naprzód, cośmy się dowiedzieć mogli, o historji stepu i miejsc tych, ze źródeł polskich.

Przestrzeń ta cała od Dniestru, do Bohu i Dniepra wybrzeże morskie i step, należały do Polski dawniéj, przez dosyć długi przeciąg czasu, wraz z portami białogrodzkim (Akkerman) Kaczubej (Hadżibej Odessa) i Oczakowem. Piérwszy Olgerd około 1330 roku wedle Kronikarzy, (ale najpewniéj datę wyżéj posunąć należy) podbił na Tatarach zalegających te stepy, kraj ten cały; poraziwszy trzech ich Carzyków u Sinych wód — on granice Litwy po morze czarne rozciągnął. Około 1350 roku, ciż Tatarzy użyci przez niego zostali w pomoc, do podbicia Podola. Naruszewicz wzmiankuje, że Podolem zwano u nas dawniéj, kraj po nad Dniestrem, aż do morza czarnego się ciągnący, do ujścia jego pod Białogrodem; z Bracławiem (Prosclavia) i Zwinogrodem (Swinigród).
Stryjkowski zupełnie niewłaściwie nazwisko portu Hadzibej (u naszych pisarzy Kaczybej, Kaczubej) wywodzi od imienia jednego z Carzyków trzech pobitych u Sinych Wód przez Olgerda[1]; mieszcząc, tak zwane u niego, jezioro Kaczybej — Ku Oczakowu. Po podbiciu krain tatarskich nad morzem czarném przez Olgierda, Tatarzy wynieśli się ku Dnieprowi w Perekop i za Dniestr w Bessarabią nad Dunaj. Olgerd wpadł także do Tauryki (półwyspu krymskiego) ale podbicie jéj, jako nie należące do nas, pomijamy.
Jako ślad przejścia tędy Olgierda, Gedymina i Witolda, pozostały nazwiska studni, uroczysk, przekopów, mogił, noszących imiona gedyminowych, olgerdowych, witoldowych; wedle świadectwa Michalona Litwina, żyjącego i piszącego za Zygmunta I.
Tatarzy, jeśli nie wszyscy, to część ich przynajmniéj, zostali w pewnéj podległości Litwie i Polsce poźniéj; oni jak wprzód Olgierda, posiłkowali potém w wojnach Polskę, aż do czasów Kazimiérza Jagiellończyka. Ciż Tatarzy za Dniestrem w Bessarabji (Budżaku) koczujący, za dozwolone sobie pastwiska (jak to poniżéj akta okażą) dla stad swoich między Dniestrem a Bohem, płacili dań Polsce i służyli jéj, wedle świadectwa Chalcondylas’a, piszącego za Kazimiérza[2] „Graniczą z tym krajem, powiada Chalcondylas, niektórzy Scytowie (Tatarowie) dość liczni i możni, podlegli Kazimiérzowi Królowi. Temu Królowi towarzyszą Tatarowie koczujący, gdziekolwiek na wojnę idzie —“
Tenże Chalcondylas nieco niżéj pisząc o Litwie, dodaje wyraznie, że granice jéj o morze czarne się opierają[3].
Że posiadłości litewsko-polskie, rozciągały się pod Oczaków i za Oczaków nawet, poświadcza Naruszewicz[4] dodając że za Witolda, składem handlu wschodniego dla Polski i Litwy była Kaffa w Krymie (Teodozja); zkąd karawany szły przez Perekop do Ławania, Kijowa i daléj. — W Ławaniu mieli XXa litewscy Komorę murowaną wielką z kamienia, gdzie cło i karę pieniężną zwaną osmiectwo (czy nie ósmy grosz) na pohańców nałożoną, pobierali. Komora ta zwała się Łaźnią witoldową.
Zdaje się, że nasi pisarze uwiedzeni przez Stryjkowskiego podobno najpiérwéj, owidowém jeziorem, nazywali Liman dniestrowy, lub inny jaki może, między nim a Dnieprem położony; Sarnicki bowiem pisze, że między Bohem a Dniestrem nie daleko od ujścia téj rzeki do morza, był w owidowém jeziorze, kawał muru dawnego na ołów składanego, pół mili w morze ciągnącego się, do którego Witold w morze na koniu wjechał, na znak że je zajmuje pod swe panowanie.
Na stepach pod Oczakowem puste pola, pobrała szlachta polska i poosadzała. Sarnicki za Stefana żyjący, powiada że w okolicy Oczakowa, Jazłowieccy i Sieniawscy dziedzictwa swoje mieli, sam zaś Oczaków, do Buczackich należał[5]. Czacki[6] świadczy że w Metryce koronnéj widział ślad decyzji Władysława Warneńczyka w r. 1442 między Jazłowieckim, któremu ta część ziemi nad morzem czarném, gdzie jest i był mały port Kaczubéj, nadano —; a urzędnikami królewskimi, co dowodzili że w przywileju nie było nadanych przysypisk, a te od sta lat okładem były przez morze dane, quia mare abstulit alijs, nostro vero Dominio adjunxit. Jazłowiecki, jako dziedzic, stawianiu domów straży na przysypiskach, opierał się, dowodząc że należały do niego — Cytata Czackiego dowodzi, że Władysław, przysypiska za własność korony uznać musiał. Na Chortycy Wisniowieccy mieli swoją ekonomią wojenną, od napadu Tatarów granicy strzegącą. Bielski pisze że w tych stepach, Koniecpolscy mieli sto siedemdziesiąt miast i siedemset czterdzieści wsi. Koniecpole miasteczko od ich nazwiska, niedaleko Bałty nad rzeką Werbką, gdzie do Bobu wpada. Długosz pisze pod r. 1415, że przybyli posłowie z Carogrodu do Władysława Jagiełły, prosząc o wsparcie i posiłek w zbożu; którym Władysław wyznaczył miejsce Kaczubej, zkąd zboże wychodzić na morze miało.[7] Fałszywie zupełnie i bezzasadnie utrzymuje poźniejszy Jeograf nasz Swięcki, jakoby Kaczubeja, pozostały ślady w mieścinie tatarskiéj nie daleko ujścia Dniestru ku Tehinie (Benderowi!!) — Kaczubéj, bowiem, pod témże nazwiskiem Chadzibéj, zostawał, aż do zajęcia przez Rossją i założenia w témże miejscu Odessy.
Kraj ten pisarze polscy, pospolicie to do Ukrainy, to do Wojewodztwa brasławskiego zaliczali i zwali Podolem, Piasecki[8] świadczy że w Traktacie Zygmunta I. z Solimanem wzmiankowano, aby jeśli białogrodcy Tatarowie na drugą stronę Dniestru przepędzać zechcą bydło na paszę — płacili za to pewną summę, oraz tamże — iż między ujściem Dniestru a Bohem i Dnieprem, ziemia po morze czarne, należała do Polski. Za Dniepr zaś w niektórych miejscach na dwa dni drogi, w innych na trzy rozciągały się ku Donowi posiadłości koronne, Sarnicki twierdzi, że z białogrodzkiego (Akkerman) portu[9] pszenicę podolską na Archypelag do Cypru mianowicie spławiano.
Po zdobyciu (1455 r.) Konstantynopola, opanowali dopiéro (i to nie zaraz) Turcy Białogród (Akkerman), powracając z Krymu — zajęli go i stracili i znowu odzyskali. Odtąd zaczęły się napady Tatarów osłanianych przez Turcją. Napady te na stepy między Bohem a Dniestrem powoli przeistoczyły się, w zupełne opanowanie. Wyżéj cytowany kilkakroć Sarnicki powiada[10] że za czasów młodości jego Wenetowie uroczystém poselstwem prosili Zygmunta I. ażeby porty morza czarnego, tak jak były za Kazimiérza Jagiellończyka, przywrócił — Cypr zasilając zbożem podolskiém i ukraińskiém.
Za Zygmunta I. wedle świadectwa Herbersteina[11] Tatarzy Zameczek Oczaków przy ujściu Dniepru, opanowali, ale instrukcje dane posłom, które zaraz przywiedziem; dowodzą, że w r. 1542, przy odznaczeniu granic między Polską a Turcja, Tatarzy jeszcze za panów ziemi między Bohem a Dniestrem uważani nie byli; a za wypasy koni i bydła w stepie tym, opłacali się. Zdaje się że dopiéro w końcu panowania Zygmunta III.[12] przestali płacić, mimo że w paktach Zygmunta z Solimanem[13] po Dniestr postanowiono granicę wieczną i nienaruszoną. Ale Tatarzy widząc step zaludniający się i zabudowujący coraz, niszczyć osady i kraj zajmować poczęli. Zygmunt August, wysyłał ich na lustracją Zamków[14] ukrainnych, Krzemieńczuka, Oczakowa, Hierbedziecowroga, Missuryna, Tawania i t. d. — Michajło Litwin Oczaków Zowie Duszkowem, i powiada że w tych Zamkach mieli Litwini załogi strzegące od napadów tatarskich. Za panowania tegoż Zygmunta Augusta, Commendoni Kardynał[15] zwiedzał małe katarakty dniestrowe pod Jampolem i ułożył projekt handlu Polski z Wenecją. Wypisy w tym przedmiocie uczynił na miejscu, z Archiwów weneckich X. Albertrandi, wedle swiadectwa T. Czackiego.
Handel morza czarnego, wolny był zawsze Polsce, choć ona z niego nigdy, po wzięciu Konstantynopola i opanowaniu niejako morza, korzystać do dalekich wycieczek nie mogła. Rossji zostawiono było dopiéro, przemodz opór Porty i oswobodzić dla siebie i dla drugich morze czarne. Traktaty z Turcją polskie od 1486 r. zastrzegały swobodę handlu; a gdy w r. 1577 Traktat z Amuratem III. Stefana, nie wspomniał wyraznie Dniestru, ubezpieczając handel na morzu czarnem, białem i rzekach; traktat 1623 r., wyraznie ostrzegł wolny spław Dniestrem. Do r. 1676 czyli ratyfikacji traktatu żurawińskiego 1677, ten artykuł ponawiano, traktat 1699 karłowicki, dawne umowy co do handlu utwierdził.
Ale najlepiéj co do granic dawnéj Polski w XVI w. powiedzą i objaśnią instrukcje dane posłom do rozgraniczenia od Turcji, które to poniżéj, w treści i per extensum umieszczamy[16]
Tegoż dnia jeszcze, piérwszy raz kąpałem się w morzu. Szczególne ma własności kąpiel morska, działanie jéj na organizm silne i wcale od pospolitych w wodzie słodkiéj różne.
Oddawna zbiérają się tu do kąpieli w morzu czarném, które dla cieplejszego klimatu, daleko są skuteczniejsze i mocniéj działające, od kąpieli baltyckich.
Kawaler Gamba w swojéj podróży (1823 r.) wspomina; że do Odessy już zjeżdżali się corocznie od 1. Kwietnia do 1. Listopada (termin przydługi dla kąpieli) panowie bogaci ruscy i polscy, dla kąpieli i zabawy[17].
Kąpiele morskie, o ile wiemy i sądzić możemy, nakazują się w Medycynie, tylko podobno we dwóch przypadkach, to jest: w chorobach nerwowych i osłabieniu. Dla dzieci także cierpiących affekcje skrofuliczne i rachityzm, dla artrytycznych i t. p. W żadnym razie nie poczynają się wcześniéj nad koniec Maja lub początek Czerwca, nie przeciągają nad Wrzesień: bo potém powietrze chłodnieje, woda mniéj naelektryzowana i kąpiele nie przywykłym do nich, sprawiają fébry i inne słabości z przeziębienia pochodzić mogące. Dłużéj się zwykle nad piętnaście do ośmnastu minut nie kąpie. Najprzyjemniejsze są kąpiele w morzu wzburzoném, i gdy wiatr wieje od ziemi; gdy przeciwnie wiatr od morza, pełniejsze się ono staje w brzegach, ale woda zawsze chłodna. Najchłodniejsza, gdy morze przezroczyste i zupełnie spokojne, naówczas ledwie cienka jego powierzchnia sama, nieco się od słońca i powietrza wygrzewa. Co do skutków kąpieli, te nigdy nie są bezpośrednie i szybkie, następują dopiéro po upłynieniu pewnego przeciągu czasu i ukończeniu kursu, który się składa zwykle z sześciudziesiąt kąpieli. Kąpią się na czczo, rano i drugi raz wieczorem, nie prędzéj jednak jak w godzin trzy do czterech po jedzeniu — Wchodzi się do wody ochłodłszy zupełnie zamaczając naprzód głowę i ramiona, aby humory do góry nagle nie uderzyły — a potém rzuca się i zanurza od razu.
Woda nie przywykłym do niéj, zawsze się wydaje w początkach chłodna, ale zalecają, aby być w ruchu i tym sposobem uczucie chłodu zobojętniać. Gdy się go uczuje zbytecznie, aż do dreszczu, wychodzić potrzeba, otulić się, ogrzać, ubrać i chodzić jeszcze, dla rozegrzania zupełnego, potém na chwilę spocząć, ale nie usypiać. Doświadczyłem na sobie, że sen po kąpieli silnie osłabia.
W piérwszéj chwili po wyjściu z kąpieli, człowiek się czuje czerstwym, zdrowym i orzeźwionym, ale wkrótce to podbudzone sztucznie życie, opada, następuje zawrót głowy silna prostracja, powolnie nadchodząca potrzeba snu. Jest to właśnie jak utrzymują, znak, że kąpiele skutkować będą. Ci, którym osłabienia nie czynią, tłuści, krwiści, używać ich nie powinni. Działają one silnie u niektórych na skórę i spowodować mogą wyrzuty skórne, których się bynajmniéj lękać nie potrzeba, bo one są owszem, znakiem dobrego skutku kąpieli.
Bardzo osłabionym i delikatnym zalecają poczynać od kąpieli z morskiéj wody ogrzanéj w wannach; od prześciéradeł w morskiéj wodzie zmaczanych, potém od krótkich zanurzań, stopniowo postępując do dłuższych. Bardzo długie nad 18—20 minut przebywanie w wodzie, nigdy nie jest dobrem, a często zupełnie szkodliwém i niebezpieczném. Zresztą nie można dać ogólnych przepisów w téj mierze, a każdy przybywający, powinien się poradzić jednego z umiejętnych lekarzy. Nie podobna nam nie zalecić tu, jako najbieglejszego lekarza i najlepszego w swiecie człowieka, odznaczającego się i nauką i przymiotami wielą innemi, — ziomka naszego Doktora Siezieniewskiego, rękojmią w téj mierze, jest wielce stanowcze zdanie Doktora Karola Kaczkowskiego, który w czasie swego pobytu w Odessie, sam radził się szanownego Siezieniewskiego i oddał mu należytą sprawiedliwość — W lekarzu bowiem nie dość jest uważać na lekarza; wiele się ceni człowieka i charakter; z téj zaś strony nigdy dość wychwalić miłéj dla nas pamięci Doktora Siezieniewskiego, nie możemy. Niech przyjmie tych kilka wyrazów, jako dowod przyjaźni i prawdziwéj wdzięczności.
Jednym z najpocieszniejszych obrazów są Łazienki, jest ich wiele w porcie praktycznym, jest wiele po Chutorach, po wybrzeżu, na Peresypic. Piérwsze miejsce zajmują Łazienki w porcie, utrzymywane przez Greka i dosyć porządne. Znajdują się one, nie daleko od rogatki wiodącéj do portu praktycznego, na lewo od wschodów olbrzymich, w niewielkiéj od nich odległości — drugie, trzecie, czwarte i piąte i więcéj, położone są za niémi, opłata w nich tańsza, tam lud, żydzi i wszyscy się kąpią. — Ubożsi zrzucają suknie i idą w morze, nie szukając łazienek, ale często bez sukień wracają. Są także na Chutorze, Langeron’a za kwarantanną, u Renaud, na małéj Fontannie i t. d.
Te, które są na Chutorach, mają niedogodność wielką, że grunt ich kamienisty nogi kaleczy: ale za to woda z pełnego morza większą tam falą przybywa i silniéj uderza. U Greka też w porcie taki jest zawsze w porze i dniach lepszych do kąpieli — scisk i natłok różnego rodzaju osob, młodzieży roztrzepanéj, starców bez wstydu, taka mięszanina naszéj edukacji i humorów, że kąpać się na bardzo szczupłéj przestrzeni w tym tłumie, nie ze wszystkiém miło i wygodnie. Z biédy wolałbym skały u Langeron’a, niż kupę głupców, jakich zawsze można znaleść u Greka w porcie.
Nad brzegiem morza stoi nie szeroki nie wiém doprawdy jakim stylem pobudowany, długi drewniany pawilon, czerwono upstrzony z facjatką o słupkach, gotycką czy może prędzéj turecką. Dzieli się na dwa wejścia, na lewo kobiéty, w prawo mężczyzni. Kąpiących się dzieli tylko płótno, zawieszone między niémi i spuszczone aż w morze; a że woda w niém bywa pełniéjsza lub płytsza, a płótno to nie daleko wchodzi w nie i dość trochę umieć pływać, aby tę zaporę ominąć, dla pięknych lub niepięknych oczu jakiéj Hero rachitycznéj, pojmiecie co się czasem dzieją za nadużycia. Zaledwie zuchwały Nauta, wydobył się za płótno i postraszył swoją nagością kąpiące się kobiéty, Grek zapérzony wyskakuje z izby i kiwając ręką, marszcząc swoje brwi i tak zawsze namarszczone, a nie rozchmurzające się, chyba na widok stosu złotówek — woła: — Gospodin, gospodin! w prawa! w prawa! Nelzia, nelzia!
Na co mu zwykle odpowiadają smiechem i nie rychłem posłuszeństwem; nie dziw też, że nieborak ma tak fatalnie popsuty na całe życie humor, gdy się tak nieustannie irrytuje.
Do pawilonu od wejścia, przytykają dwa w morze na palach wstępujące szeregi cel do rozbierania się, za które, a razem za swobodę kąpieli, płaci się cały złoty. W innych łazienkach płata nie przechodzi dwudziestu lub piętnastu nawet groszy — na Peresypie nie płaci się nic; ale za to mogą skraść ci suknie i żyd oczy zapluszcze, a po to wszystko jeszcze musisz daleko jechać — Nikt też teraz nie używa téj daremnéj kąpieli.
W izdebce wiodącéj do łazienek opłacasz swoje quantum, dają ci bilet z litografowanym Trytonem, dają ci za nim (jeśli jest) izdebkę, brudne prześcieradło, które otarło sto plec przed twemi, i t. d. Tu otacza cię towarzystwo, Bóg wie jakie, najrozmaitsze, figury różnych fizjognomji, twarzy i mowy. Rozmowy polskie, ruskie, greckie, francuzkie, włoskie, niemieckie, tureckie, ormiańskie, tatarskie, krzyżują ci się mimo uszu, garbaci, krzywi, poplamieni od wyrzutów, naznaczeni od dawnych ran, łysi, na kulach, wstępują po slizkich wschodkach do morza. Ten się kąpie w czépku, ten w pęcherzu na głowie, ów popisuje się z pływaniem nic do rzeczy, inny tchórzy, trzyma się poręczy i ucieka do brzegu, młodzi pląsają i oblewają się bryzgami, które na obojętnych wcale widzów, nie radych téj zabawce, spadają; zanurzają się, łapią podpływające z wiatrem od morza (znak chłodu,) polypy, zwane Sercami morskiemi. Hałas, wrzawa, ruch i niespokoj nieznośny, wyskakujesz z tego tłumu jak z ukropu, oparłszy się z jednéj strony o żyda, na którym postrzegłeś narodową jego chorobę, z drugiéj o czerwono poplamionego jegomości, co cię raczył parskając oplwać. Obrzydzenie cię porywa bełtać się w tém wązkiem korytku, gdzie tyle brudów codziennie się z kolei obmywa — dodajmy dla dopełnienia obrazu kąpieli w tych łazienkach, że patrzysz na tysiące nieprzyzwoitych figlów płatanych kobiétom kąpiącym się przez ścianę, i za które jako nie protestujący się, jesteś solidarny. To mi zawsze nieskończenie przykrą czyniło kąpiel w Łazience najbardziéj uczęszczanéj i najbliższéj Greka. Fizjognomja też gburowatego gospodarza, wcale nie jest zapraszająca, a żadnym językiem poczciwie się z nim rozmówić nie można. Kurzy on nargile i popija w bufetowéj izbie herbatę, z posępną twarzą i chmurnemi brwiami, łając nieustannie na wszystkie strony.
Na przeciwnych naszym drzwiach, przyjmuje zapewne równie uprzejmie — jego żona kobiéty. Sądząc z humoru męża, o szanownéj jego drugiéj połowie; domyślam się że dość być musi skrzywiona — Gospodarz Grek, we dni chmurne i chłodne, prawdziwie nieznośny — Twarz mu się dopiéro z pogodą, ciepłem i ściskiem w łazienkach i szufladce, w któréj stary jego sługa pobiéra opłatę; — rozjaśnia nieco.
Poźniéj powiémy o łazienkach na Chutorach. Łazienki tańsze pobudowane niżéj w porcie, gdzie i ludzie i konie razem prawie w miłéj poufałości się pluskają i wszelka z miasta napływa chałastra; — mają wszelkie niedogodności piérwszéj, z dodatkiem nowych zupełnie, podniesionych do najwyższéj potęgi.







  1. Stryjkowski, f. 375.
  2. Laonici Chalcondylae Atheniensis de origine et rebus gestis Turcarum Libri Decem, nupere Graeco in latinum conversi Conrado Clausero tigurino interprete etc. fol. Basileae per Joan. Oporinum 1556. Lib. II. Huic regioni adjacent quidam, de Scytharum genere non pauci, qui opibus plurimum possunt, subiecti Cazemiri regi. Istum Regem comitentur Scythae nomades, quocunque bellum vertit. Virtus autem ejus in omnibus praeclara etc. —
  3. Chalcondylas. Lib. III. f. 42. sequ. Polonis annexi sunt Lithani, qui et ipsi usque ad Euxinum Pontum Sarmatiamque pertingunt — et quidem Pognania nigra (Bohdania?) ad Lithanos et Sarmatos se proijcit etc.
  4. Naruszewicz. Tauryka. 100.
  5. Reformacja Obyczajów. Starowolski. 127.
  6. Czacki, O Polsk. i Litew. Prawach. T. II. 185.
  7. Kromer z Długosza f. 279.
  8. Piasecki, f. 52.
  9. Sarnicki, f. 244.
  10. Sarnicki. lib. 11.
  11. Comm. rer. moscovit. f. 104.
  12. Swięcki.
  13. Kobierzycki, f. 649.
  14. Naruszewicz. Tauryka, 95.
  15. Vita ap. Gratiani.
  16. U Dogiela. Limites Regni Poloniae et M. D. Litvaniae ex originalibus et exemplis authenticis descripti et in lucem editi. Anno 1758. Vilnae, Typogr. Schol. Piar. 4. f. 54 serie.O granicach z państwy Cara Tureckiego.
    Nauka Króla JMci Dzierżawcy Winnickiemu Panu Krzysztofowi Kmityczowi dana, o granicach między Państwy J. Król. Mci, y Ziemią Wołoską, także Białogrodem. (Ex Archivo M. D L. Lib. XXIX. fol. 51.)
    W téj Instrukcji przykazano Panu Kmityczowi, aby gdy Sułtan od siebie dla oznaczenia granic, przyszle „ze dworu swego człowieka dobrego“ a Król JMość ze swéj strony naznaczonego Bernarda Maciejowskiego od korony, a P. Kmitycza z Litwy — Pan Kmitycz posłał do Semena Babińskoho, do którego osobno dany list królewski o ukazanie wierne granic tak Korony, jak W. X. Lit.
    Rozkazuje Instrukcja dowiadywać się o granice od Kijan, od Czerkassów, od Kanewców i Ziemian Bracławskich i Winnickich. Semen Babiński i Bohusz Słupica wprzódy, wysłani dla obejrzenia granic, potém je wespół z P. Kmityczem wytykać mieli, a jeśliby ten Kmitycz umarł, na jego miejsce wyznaczono kniazia Bohusza Fiedorowicza Koreckiego, Dzierżawcę Żytomirskiego — Tu powiada: „Co zaś należy do granic Oczakowskich, jeśliby ów posłaniec Cara Tureckiego z wami około tego rozmawiał, i o granicach oczakowskich pytał się, wy na to jemu odpowiecie, że my granic oczakowskich tobie ukazywać nie możemy, bo Oczakow jest Króla JMci, i stoi na gruncie własnym X. W. Lit. i z dawnych czasów państwu Jego Miłości należał, i trzymany był. Jakoż w pismach dokończalnych tatarskich, które Carowie Perykopscy z przodkami Hospodarskiemi i z Jego Miłości samym Hospodarem naszym stanowili, Oczakow ku Państwu Jego Miłości X. W. Lit. jest opisan, i zawsze to do Państwa Jego Miłości Hospodarskiego należało. A tak my z tych przyczyn granic Oczakowskich pokazywać nie możemy, a jeszcze posłańcu Cara Tureckiego. — „Granic dany był wypis przy Instrukcji, o inne dowiadywać się kazano u mieszczan i ziemian Bracławskich i Winnickich.
    Następną Instrukcję w całości dajemy.
    Nauka tym, którzy od nas na ukazanie granic między naszemi a Cara Tureckiego Państwy są wysłani i wysadzeni Roku 1542. (Ex Archivo Regni. Dogiel. 57.)

    Naprzód gdy wysłańcy a ludzie k tey rzeczy przez nas obrani y wysłani z temi, którzy będą od Cara Tureckiego ku tey też to rzeczy posłani, ziadą się, tedy powiedzą im pozdrowienie y łaskę naszę. Potym powiedzą iż gdyśmy do Cara JMci Tureckiego, przyiaciela naszego kilka posłów słali naszych, aby te rzeczy, o granice które są nasze, a o które też ludzie zobopolni tródności a szkody mieli byli okazane, tedy ta rzecz, acz już była, y przez Cara Jmci Tureckiego, y przez nas naznamionowana, y postanowiona, aby tam byli ludzie z obudwu stron zesłani, a wszakoż ta rzecz ku skutku nie przyszła była dla inszych potrzeb, y trudności tak naszych, jako Cara Jmć. Tureckiego przyjaciela naszego. Alić gdyśmy teraz naszego człowieka Mikołaja tłómacza poslednieyszy kroć słali do Cara Jmci Tureckiego przyjaciela naszego, tedy on nam przez niego y przez listy swoje, wskazał, że to jest Jmci wola aby te granice były oglądane, y postanowione, ku któremu oglądaniu y postanowieniu, wyjechać Sędziakowi Sylistratskiemu y z inszymi Sędziakami pogranicznemi rozkazał, jakoż to poseł ten, który teraz niedawno u nas od tego Sędziaka był z listy Carskiemi, które k niemu Car Jmć Turecki pisał, aby ku tey rzeczy wyjechał y z inszemi, y którego nam przepis z swoim listem posłał, który ludzie nasi, będzieli tego potrzeba, ukażą, potwierdził, żądaiąc y daiąc nam znać abyśmy też ku téy rzeczy kogobyśmy chcieli z ludzi naszych posłali, a tak my w tey umowie y postanowieniu, które się między nami, a między Carem Jmcio Tureckim Przyjacielem y Sąsiadem naszym stało, czyniąc dosyć, Wasześmy y z inszemi ku tey rzeczy posłali, ku okazaniu granic naszych, a pol ku których, okazaniu powiedzą, żeśmy gotowi, a list ten mocy naszéj, któryśmy wam y naszym poddanym z wami dali, granice okazać, tedy tym którzy będą z strony Cara Tureckiego okażą, iesli że się o mocy pytać będą.
    Po tym gdy ludzie Tureckiego Cara, na tę rzecz im odpowiedzą, tedy powiedzą nasi, iż iesteśmy gotowi granice, które są dawne a prawdziwe między naszemi a Cara Tureckiego Państwy okazać, które będą okazować wedle nauki ludzi naszych pogranicznych. A to mają na baczności mieć, y o to się pilnie starać.
    Y o koło tego chodzić, aby oni naprzód granice nasze ludziom posłanym k tey rzeczy Tureckiego Cara okazali. Jeżeliby tego więc nasi przewieść nie mogli, iżby przodkiem granice nasze okazowali, tedy pozwolą Tureckiego Cara ludziom, iżby oni naprzód okazowali, a z niemi nasi pojadą, a wszakoż tak pozwolić mają, iż też nasi poddani mają okazować granice nasze, po okazaniu ludzi tureckich, za któremi też Turcy jechać, a oni oglądać będą powinni, gdy będą okazować nasze granice.
    Które gdy będą okazować nasi k tey rzeczy posłani, będą się domagać tego na tych, którzy będą od Cara Tureckiego zesłani, aby te granice, które są prawdziwe a starodawne, które okazować będą, znakami, jakiemi wiecznemi byli iuż oznaczone, tak iżby ony wiecznie znać y trwać miały, między naszemi a Cara Tureckiego państwy, a iżby też iuż tych rzeczy a tródności, które około tych granic bywały, wieczny koniec był y pokóy.
    Jeśli że więc nie będą się mogli na to zgodzić, aby były granice tak iako naszy ukazować będą, uczynione y postanowione, tedy te rzeczy a różności naszey na nas, a Turcy na Cara Tureckiego włożyć, a z niemi się na nas odzywać mają, a wszakoż nasi cokolwiek. Turcy mówić będą, a co za przyczyny dawać, przeczby te granice tak być nie miały wszystko potym maią posłać, abyśmy potym mieli naukę, jakobyśmy mieli w tey rzeczy drugi raz postępować z Tureckim Carem, a oney koniec uczynić wieczny, a też nasi będą pilnie te pola oglądać, a która między niémi różnica będzie, nam potym naukę dać, jakobyśmy potym mieli granice najprościéj czynić z Carem tureckim ani też z niejakim ziemie nieszkodliwym upusczeniem naszym.
    Jeśli że więc Turcy będą mówić, iż to tatarskie są pola, to potym znać, iż są na nich jescze groby tatarskie, a iż też Tatarowie będąc naszemi przeciwniki tych ziem ku Oczakowu zawzdy używali, czemużby teraz, pan nasz Car turecki, który jest przyjacielem waszemu panu, za tą przyczyną używać tego nie miał? — Powiedzą nasi, iż my na onczas daliśmy byli, y dopuscili Tatarów Oczakowa używać, który jest własny nasz, y na naszéy ziemi jest dla posług, które Tatarowie na onczas nam czynili, o któryśmy teraz milczeli, dla tego że ich teraz w ręku Cara Tureckiego, z ktorym my mamy przyjazń, przymierze y pokoy — ale powiedzą, iż pol tych nie było dano ku używaniu Tatarom nigdy, y owszem ony z nich bardzo bito y spędzano, tak jako też tego dobre znaki są. A też bez tych pol poddani nasi obeyść się żadnym obyczajem nie mogą, dla żywności swéy, y statków swoich, y też iż wiedzą że ich z starodawna były w używaniu. Ale gdy pola wedle starych a prawdziwych granic ograniczone będą, tedy poseł nasz powie, że radzi my to uczyniemy, y na potym, dla téy przyjazni która jest między Carem Tureckim, owce pasać dopuścim, na tych naszych polach za naymem y płatem słusznym y podobnym, które pola naymować, powiedzą nasi że mają moc, którą im My dawamy a tak będą one naymować ludziom Carskim, iesli że będą chcieć, tak iako będzie naylepiéy a naypoczciwiéy, y nam pożyteczniéy mogło być, co my ich rozumowi y wierze poruczamy.
    Krzywdy które iesli będą z obudwu stron, tedy one porównać y zgodzić, obyczajem przyjacielskim y pogranicznym będą mogli y mocni, do którychby się zgodzić nie mogli, ani ich porównać, tedy ony na nas iako nasze rzeczy a sprawy, o których się nie będą mogli zgodzić, ułożą.
    Y insze też rzeczy, które są y przez Sobockiego, y przez Wielamowskiego od Tureckiego Cara nam obiecane, aby były uczynione, domagać się tego nasi będą iako o puszczenie więzniów, o Tatary, y o Kozaki Białogrodskie, którzy czynili szkody w państwach naszych, aby byli pokazani, o most aby był w Tehinie zrzucon, y o insze rzeczy, które z listów tych, które tłumacz nasz od Cara tureckiego przyniosł, y z odpowiedzi Sobockiemu daney, y z listu Wielamowskiego szerzey wyrozumieją.
    Jeśli powiedzą Turcy, iż te pola y ziemie były są Wałaskie, powiedzą nasi, iż ani są, ani byli, ale są nasze własne, y młyn którym alegują, któryśmy dali byli Wałachom pożywać na czas, iż nam, y Koronie Polskiey przy którey na onczas byli, posługi wielkie czynili, za używanie y młynów y inszych rzeczy, które od przodków naszych mieli, na które rzeczy są listy y zapisy u nas, któremi te rzeczy są opisane y któremi zapisali, iż ziemie y mieysca niektóre, y młyny zawżdy nasze y na naszéy ziemi były, które listy y zapisy, kiedy k temu przyjdzie, a tego potrzeba będzie, my okazać iesteśmy gotowi.
    Co się dotycze tego poslednieyszego Tatar rozgromienia, które się przez Pretwicza y przez nasze stało, o które się poseł Sędziaka Sylistrskiego który teraz nie dawno u nas był, y Carskim y pana swego Jmieniem skarżył, mieniąc y powiadając, żeby tam w tenczas mieli ludzie y konie tureckie nasi pobrać, tedy nasi wywiedziawszy się z Pretwicza, y z inszych, iako się sama w sobie rzecz ma, y jako się to stało, powiedzą Sędziakowi Sylistrskiemu y inszym Cara tureckiego ludziom, iż nasi nie są nic w tym winni, bo niewiedzieli oni, żeby tam Turcy być mieli, iedno że Tatarzy, którzy w państwach naszych szkodę czynili, bieżeli. A włożą na Turki nasi winę, skarżąc przed Sędziakiem, że oni nad przymierze y przyjazń, która iest między nami, a Carem Tureckim, czynić to państwom y poddanym naszym smieli, a będą prosić Sędziaka, aby tym rzeczom on w czas zabieżał, a Jego Mości Tureckiego Cara ludziom rozkazał, żeby na potym tego nie czynili, ale iżby się wedle przymierza, a przyiazni tey która iest między nami, a Carem Tureckim zachowali, a oną mocnie tak, iako my trzymamy, trzymali, a to jeszcze ludzie nasi ludziom Tureckim powiedzą, co się im będzie widziało na tenczas lepszego y potrzebniéjszego bo my to ich roztropności y rozumowi poruczamy.

    Granica X. Litewskiego z ziemią tatarską, Perekopską, Oczakowem, Białymgrodem y ziemią Wołoską.
    (Ex archivo M. D. L. Lib. XXIX. fol. 52. Dogiel. 61.)

    Te są, granice W. X. Lit. swiadectwo Hospodarowi powiedzieli ludzie starzy Kijanie, Czerkaszanie, Konewscy, którzy wiedzieli póki te granice Hospodarskie, y po którym mieyscu są granice, y uroczyszcza do państwa Jego Miłości X. W. Lit. należące, z ziemią Tatarską, Perekopską, Oczakowem y Białymgrodem y z ziemią Wołoską. Naypierwey powiedzieli, iż ziemia Waszéy Miłości Hospodarska W. X. Lit. poczęła się od Murrafy rzeczki, która wpada w Dniestr, y na niż Dniestrem popołowie Dniestra mimo Tehinu, aż gdzie Dniestr wpadł w morze; a z tamtąd od ujścia Dniestru, miedzą poszła granica mimo Oczaków aż do uyścia Dniepru, a Oczaków na ziemi W. M. Hospodarskiey stoi, a od uyścia Dniepru, do Ławania. A u Ławania przewozy były W. M. Hospodara na połowę z perekopskim Carem, a po tey stronie Ławania z Perekopską ziemią granica Waszey Miłości po Owczą wodę, y w wierzch Owczey wody, w wierzch Somora, y w wierzch Oryca, aż do Dorica, a od Dorica cicha Soma, po cichą Some a na teyże granicy Kniaź Semen Olelkowicz wysyłał Namiesnika swego Swirpłowa, który od niego Czerkasy trzymał, y ten potym mieisca obieżdżał, y potym w Uroczyskach granice kładł tak z ziemią Tatarską, iako y z Białymgrodem tudziesz z ziemią Wołoską.
    Disscimitatio sive Tractatus inter Achmetum Imperatorem Turcarum et Augustum II. Regem et Regnum Poloniae, quo fines et limites, inter utraque Dominia definiuntur. Datum 14 Novembr. A. 1703. Ex Archivo Regni. Dogiel. 62. sequ.
    W akcie tym nazwiska miejsc do nie poznania w kopji dogielowskiéj poprzekręcane. Dukt graniczny wyprowadzony i miejsca jego pooznaczane kopcami i kamieniami z napisami. Chodziło tu o trudności od Wołoszczyzny zachodzące. Podpisali Akt: Hadżi Ibrahim — Marcin Chomentowski Wda bracławski, Jan Koniecpolski Koniuszy W. Kor. Stephan Humiecki Podstoli Koronny. Datum ad populos terminales fluvium Boh nuncupatum, ubi Sina Woda influit ex altera parte, 14. Novembr, Turciae dictus primis Lunae Novembri, a. 1115.
    A. 1621 (f. 73) per solemnem tractatum obligavit se Osmanus ex porta Othomanica, Sigismundo Regi et Reipubl. Poloniarum, et quidem:
    Art. VI. Quod Tartari nullas excursiones in ditiones Polonicas facere praesument, quininio a transitu Oczakoviensis, per Sulotanum arceri debent.
    Art. VII. Si quae damna Poloniae Tartari fuerit compensationem eorum dare tenebuntur, et Tartarorum Hanus a Sultano Domino suo puniendus foret etc. Traktatem 1636. z Amuratem IV. Art. V. Quod Turcae nullum erigent fortalitium ad limites Poloniae — zastrzeżoném było.

  17. Odessa qui est devenue pour la Russie ce que la Suisse et l’Italie, sont pour l’Europe oceidentale. Gamba. O kąpielach, ich użyciu i lekarskich skutkach, patrz T. II. Dziennika podróży do Krymu Dra Kar. Kaczkowskicgo, gdzie w téj mierze dokładniejsza zapewne od naszéj znajdzie się wiadomość,





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.