Laurę miał i gdzie ją stracił. Ogląda je. Ileżto łez w tych dwóch Sonetach! (279 i 280). — Zaraz potem, na zachętę Jakuba Colonny, ażeby w poezyi szukał pociechy — odpowiada przecząco. Z tego wnosićby można, że za życia poety, najbliższym nawet serca jego przyjaciołom, ten dział pieśni lub wcale znanym nie był, albo bardzo mało. Poeta sposępniał, zodludniał, zdziczał — jak sam to (w S. 265-ym) powiada, i do niczyjego współczucia już nie tęschnił. Więc żale swoje, mocą tylko serca potrzeby, dla uspokojenia własnego, w słowa wcielał; a także na chwałę tej Laury jedynej, która na to tylko odeszła, aby go swoim śladem od ziemi oderwać. — W Sonecie 305-ym ma przeczucie, że się z nią niebawem połączy. — O kilka pieśni dalej, pociesza go Laura, że choćby na to i liczne przyszło mu poczekać lata, tem większą znajdzie pociechę, im dłużej do niej tęschnił. — W Sonecie 312-ym wylicza już poeta lat dziesięć swego osamotnienia. — Żył jeszcze potem lat szesnaście. — W ciągu tego czasu, do Zbioru przybyło już tylko sześć pieśni. Z tych ostatnia, prześliczna Canzona na cześć Najświętszej Panuy, jest niejako serdeczną duszy spowiedzią, z którą, wzmiankowana powyżej Rozmowa z Ś-tym Augustynem, najlżejszego nawet nie wytrzyma porównania.
Dla uzupełnienia całości opisu pozostałej po Petrarce spuścizny Włoskiej, z kolei rozpatrzmy jeszcze tak zwane Zwycięztwa (Trionfi). Nie wchodzą one w skład Pieśniozbioru; jednak, ponieważ ze wspomnieniami o Laurze się łączą, więc choćby tylko z tego względu pominąć ich niepodobna. Przedewszystkiem posłuchajmy, co o nich sam poeta mniemał. — „Kiedy pomyślę kim jestem, wstyd mię rzeczy te pisać — tak powiada[1] — jednak je piszę — ale raczej... jakby to nie ja, tylko ktoś inny.“ — Trudno o trafniejsze ocenienie. W istocie, poemata te pracowicie są „pisane,“ i to już jakby nie przez Petrarkę. W starości je rozpoczął, w roku śmierci skończył. Twierdzą niektórzy, że w nich śladem Dantego poszedł: zwrot to mógł być chwalebny, gdyby nie to, że zapóźny. Cóżkolwiekbądź, oprócz tercyny, nic te Tryumfy z Dantem wspólnego nie mają. Z pewnością zaś, jestto najsłabszy wytwór samodzielnej wyobraźni Petrarki. Symbolikę posunięto tu do ostatecznego nadużycia. Język nawet zciemniał, zgrubiał, forma skulawiała. Wykonanie zresztą bardzo nierówne.
- ↑ Po śmierci poety, znaleziono te słowa, zapisane jego ręką na rękopiśmie Tryumfów.