Pogrzeb księcia Józefa Poniatowskiego (Oppman, 1917)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Pogrzeb księcia Józefa Poniatowskiego
Pochodzenie Pieśni o sławie
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1917
Druk Zakłady Graficzne B. Wierzbicki i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


POGRZEB KSIĘCIA
JÓZEFA PONIATOWSKIEGO.

Czarnemi kapy wóz okryty sunie,
Na czarnych kapach białe orły lśnią,
Śpisz w krwawych laurach stu bitew piorunie
I twoje orły zakrwawione śpią!
Rży koń za trumną, grzmiąc kopytem dumnie,
Rozdyma chrapy i rwie się ku trumnie!

Koń twój rycerski na boje wspomina,
W których pod tobą, jak grom, w ogień gnał,
Śniegi Smoleńska i pola Raszyna,
Gdyś szedł z bagnetem pod paszczęki dział!
Dwu go ułanów ledwo strzymać zdoła,
Koń klęskę czuje i na pana woła!

Długą, daleką, obcą idąc drogą,
Toczy się czarny z twemi zwłoki wóz:
Precz, złote mitry! Cóż ci dodać mogą,
Gdyś ty już chwałą ponad króle wzrósł!
I jeden tylko w równej z tobą chwale:
Ten, co ma konać na śródmorskiej skale.


Grają żałośnie ułańscy trębacze
I warkot bębnów leci w siną dal,
Wiatr o chorągwie łopoce i płacze,
Szpad wydobytych zimna płonie stal,
Z oczyma w ziemi, zaprawieni w boje,
Idą posępne grenadyery twoje...

Drzewa, jak widma, stoją w mgle u drogi,
Pada z nich rdzawy, krwią ociekły liść,
Na trumnę wodza nieme patrzą wrogi,
Co miał inaczej do ojczyzny iść!
Otwarli drogę żałobnej kolumnie
I salutują — honorowi w trumnie!

Patrzcie, wrogowie: Tyle nam zostało
Z zwycięskich bojów śród tysiąca pól!
Sztandar bez plamy i to martwe ciało
Jeszcze krwawiące od ostatnich kul!
Wawrzyn na ranach, potrzaskane miecze
I krwawy orzeł, co skrzydłami wlecze!

Lecz nam tych prochów zazdrościć możecie,
Bo jest w nich świętość dla potomnych lat,
A kiedyś o nim pójdzie pieśń po świecie
I do wieśniaczych zawędruje chat —
I będzie Polak śnił od pacholęcia,
By mu Bóg zwrócił to, co wziął od księcia!


Krzyż na rozstaju... z pługiem chłop na glebie...
I prochy serca zajękły, jak dzwon!
O, Polsko moja! dla Ciebie! dla Ciebie —
I męka duszy! — i życie! — i zgon!
I te ostatnie w śmierci słowa moje,
Które Ci rzucam, jak pacierz i zbroję!...

Z mgły się porannej wynurza Warszawa,
Jarzącem światłem gore Święty Krzyż...
Zwinęły skrzydła Zwycięstwo i Sława!
Pułki w rozsypce! — A ty, Wodzu, śpisz!?
I ciebie właśnie Polska w grób układa,
Któryś nie wiedział, co podłość i zdrada!

Z bronią u nogi stanęły wąsacze,
Wyległo miasto głuchych ulic wzdłuż...
O, strasznie patrzeć, jak wojownik płacze,
Co bluzgał śmiechem na zabójczy nóż!
Nie było dla nich postrachu i trwogi,
A teraz łzy im lecą z twarzy srogiéj!...

Dzwon się za dzwonem jękiem rozkołysze,
Grzmi piorun armat, jak mu w bitwach grzmiał!
Ponieśli wodza bojów towarzysze,
Na ich ramionach lepiej będzie spał;
A nim w loch poszedł z tej pościeli bratniéj,
Wierny mu rumak zarżał raz ostatni!...


Rżyj, wierny koniu! Niech twe smutne rżenie
Z łoskotem bębnów i gromami kul,
Jako ostatnie zbudzi go wspomnienie,
Ostatnie echo od bitewnych pól!
I niech mu padną na śmiertelną ranę
Białemi skrzydły orły chorągwiane!

A kiedyś, Wodzu, gdy wstaniesz w legendzie,
Znowu pod tobą parsknie wierny koń,
Burka, jak skrzydła, szumieć z wiatrem będzie
I zamigota nieskalana broń!
I po swej ziemi będziesz leciał zbrojny:
Strażnik honoru i pobudka wojny!...







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.