Pogrobowcom/IX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Napierski
Tytuł Pogrobowcom
Wydawca Księgarnia D. E. Friedleina
Data wyd. 1901
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IX.

I na krwią przesiąkłej roli,
Strasznej — niby łez dolina,
W kirze nędzy i niewoli
Trójrozdarta, trójjedyna —
Oto z grobu wyszła żywa
Nasza matka boleściwa!

Wyszła blada niewolnica
Na skrwawione pojrzy sioła —
Wyszła z grobu męczennica
Słuchać, czemu syn ją woła:
Czy na sejmie jaka zwada,
Czy na kresach jaka zdrada?

Czy niewierny bisurmanin[1]
Jej dziewice w jasyr bierze?
Czyli chłop nie złożył danin,
A tu muszą iść rycerze

Na Krzyżaki czy Tatary,
Na obronę świętej wiary?

Na skrwawione pojrzy sioła,
Lecz nie widzi tam szlachcica:
Ale straszne jakieś czoła,
Ale groźne jakieś lica.
Nie Tatara, nie Krzyżaka,
Ale Gontę — Żeleźniaka.

W mgły się rozwiał tłum rycerski,
Znikły szlachty mężne duchy...
Hej, kto idzie, kto?! Napierski!
Kto?! wzburzona ciżba Muchy!
Kto?! gromada pogan krwawa —
Zbuntowany lud Masława!

Kto? Głowacki a Kiliński
Przy Masławie i przy Musze!
Jakiś hufiec barbarzyński —
Nie żupany — nie kontusze
Lecz łachmanów dzika groza:
Mater, mater dolorosa!


Niezliczony tłum wieśniaczy,
Głodny, ciemny, nagi, bosy,
Syn sieroctwa i rozpaczy,
W ostre, krzywe zbrojny kosy
Szedł jak burza niecierpliwa —
Matko, matko boleściwa!

O, bolesna matko nasza,
Czemu blada twarz ci zbladła,
Czy cię tłuszcza ta przestrasza?
Czy poznajesz te widziadła?
To są, matko, twoje winy,
To są, matko, twoje syny!

Nie te syny twe wybrane
Strojne w pasy i w kontusze,
W stal pancerną zakowane,
W hełmach zdobnych w pióropusze,
Ze skrzydłami srebrzystemi
I z mieczami stalowemi —

Nie te syny twe szlachetne
Królom równe karmazyny,
Którym wszystkie barwy świetne,
Wszystkie wieńce i wawrzyny,

Którym pierś oddałaś całą,
Całą krew i całe ciało!

To nie ci, co na szkarłatnych
Noszą tarczach złote herby:
Nie, to idą ognisk chatnych
Pozbawione twe pasierby,
Z krwawionemi pracą dłońmi,
Z oblanemi potem skrońmi!

Niewolnicze chłopskie plemię,
Tłuszcza ludzi a nie ludzi,
W których ludzka dusza drzemie,
Długo drzemie aż się zbudzi —
Aż się zbudzi bolejąca
Cierpieniami lat tysiąca!

Oto drgnął w niej duch człowieka,
Oto, matko bolejąca,
Chce miłości twojej mleka
I idei twojej słońca —
I swej matki głośno wzywa,
Smutku pełna i straszliwa...


„Matko, woła, matko nasza,
Oto wstali my, a krwawi
Jak ten pot, co skroń nam zrasza
Krzywdą więzów i bezprawi,
I przez krwawych toń potoków
Idziem zrywać hańbę oków!“

„Może w walce tej zdeptani
Znów się zbudzim jako jeńcy,
Znów powrócim do otchłani,
Aby z niej już nie wstać więcej...
Ale siew nasz nie zaginie
W innej zbudzi się godzinie!“

„My zerwali swe kagańce,
Bo nam serca huczą gniewem,
Że szlachetne twe wybrańce
Swych pijanych szałów śpiewem,
I niewoli naszej grzechem
W trumnę pchają cię z pośpiechem!“

„Biada! pieśni ich godowe
Matko, grób ci kopią wczesny —
I w te dni twe pogrobowe
Tylko nasz ten siew bolesny,

Straszny siew samokrwawienia —
Ziarnem będzie ci zbawienia!“

„Bo choć czerń tej naszej dziczy
Przemożona znów by padła,
Żyje duch nasz buntowniczy —
Będziem wstawać jak widziadła,
W sennych marach będziem błyskać
I ogniami zgrozy ciskać!“

„Nasze kości zmartwychwstaną
Samowiedne swej potęgi —
I pierś twoją zakowaną
W niewolniczych spiżów kręgi —
Oswobodzą, aż z twych cieni
Błyśnie żywy blask promieni!“

„Wstaniem silni, dumni, krwawi,
Aż się ciemny lud twój cały
Przekilińszczy, przemasławi —
I do życia i do chwały,
I wolności w świat podąży,
Twego Jutra ten chorąży!“



„Krew siejb naszych nie przepadnie
Bo jej krople z serc się sączą,
A tam w sercach naszych na dnie
Tak ze łzami łzy się łączą,
Że gdy staną się jak morze,
To się w powódź zmienią może!“

Zakowana w pęt ogniwa,
Stała blada niewolnica,
Stała matka boleściwa,
I jak cicha pokutnica
Na skrwawione pojrzy sioła,
I tak wielkim głosem woła:






  1. Przypis własny Wikiźródeł muzułmanin





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Lange.