Listy do cudzej żony/XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Listy do cudzej żony
Pochodzenie Listy do przyszłej narzeczonej i Listy do cudzej żony
Wydawca Saturnin Sikorski
Data wyd. 1898
Druk Drukarnia Artystyczna Saturnina Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XI.

Cisza, cisza, aż do wiosny. Listu niema, już słońce przygrzewa, pola pozieleniały, skowronek piosnki wydzwania. Natura się budzi i wołać się zdaje na człowieka: Wyjdźże z murów, chodź, ogrzej się, odetchnij pełną piersią. Przyjdź do tej uczty, w której biorą udział kwiaty, motyle, ptaszki i wszelkie stworzenia. Skąp się w promieniach słonecznych, a zdawać ci się będzie, żeś odmłodniał. Teraz pojechałbym chętnie odwiedzić kuzynkę i jej męża, w lesistej okolicy ładnie być musi...
Rzeczywiście oto przychodzi list.
„Teraz już się nie wymówisz, Panie. Kiedy przysłać konie na stacyę? Jeżeli jeszcze kołacze się w Twem sercu odrobina wrażliwości na piękno natury, przyjeżdżaj zaraz, bo każda chwila droga. Hojna pani pełnemi garściami rozrzuca dary swe na przebudzoną z uśpienia ziemię, tyle światła, tyle zieloności, a wśród drzew, krzewów, pól, tyle radosnego świegotu ptactwa, że się nasłuchać nie można, przyjeżdżaj, przyjeżdżaj, przyjeżdżaj! Co do mnie, nigdy nie robiła na mnie wiosna tak wielkiego wrażenia, nigdy nie wydała mi się tak piękną, jak obecnie. Żyję, oddycham pełną piersią, jest mi wesoło, błogo, dobrze.
„Zapytasz zapewne: dlaczego? Zkąd ta zmiana?
„Chcesz wiedzieć prawdę?
„Byłam w tej korespondencyi szczerą, będę nią i nadal.
„Ja jestem zakochana, Kuzynie, przejęta uczuciem głębokiem, poważnem, prawdziwem, mogącem wypełnić całe życie.
Masz tobie! tego tylko brakowało, pomyślałem sobie, pani Aniela zakochała się... a mniemałem, że wszystko jest na dobrej drodze... Biedny ten pan Henryk... Ależ nie, wprost przeciwnie, dzisiejszy list pani Anieli jest pełen niespodzianek.
„Chcesz wiedzieć, Kuzynie, kto przebudził moje uśpione aż dotąd serce? kto? Jak ci się zdaje? Oto Henryk, mój mąż.
„Może to śmiesznie zakochać się we własnym mężu, po kilku latach pożycia, ale tak się stało.
„Przyjmij moje podziękowanie i uścisk dłoni, gdyż pośrednio przyczyniłeś się do tego. Radziłeś mi zbliżyć się trochę do męża, zainteresować się jego pracą, przyjąć w niej udział. Posłuchałam tej rady i przekonałam się, że pod chłodną na pozór powierzchownością, w tym skromnym, małomównym, pracy oddającym się człowieku, jest piękna dusza, szlachetne serce i wielka inteligencya. Ze wstydem przyznaję się, że go nie znałam dotychczas. Poznawszy, zaczęłam się zastanawiać nad sobą i wogóle nad naszym stosunkiem, i przyszłam do tego przekonania, że tak być dłużej nie może, gdyż powinno być lepiej. On mi w tem dopomógł swoją łagodnością, wyrozumiałością, postępowaniem uprzejmem. Prosiłam go, aby mi pozwolił zajmować się choćby tylko rachunkami; nie bronił, ale bardzo delikatnie dał do zrozumienia, że gdybym chciała tylko domem się zająć, miałabym dużo zatrudnienia i prawda, teraz mogę powiedzieć, że prawda. Gospodarstwo mężowskie interesuje mnie bardzo, niekiedy towarzyszę mu w pole, ale tylko wolnym czasem, gdyż te zatrudnienia, jakie mam w swoim kobiecym światku, zajmują mi prawie dzień cały. Poznaliśmy się bliżej z mężem moim i szczerze to mówię, pokochałam go i dziś tak zwana „kwestya małżeńska“ jest dla mnie rozwiązana. Kochać i pracować. Oto cały sekret; nie mieć czasu, to połowa szczęścia. Już się nie gniewam na Ciebie, Kuzynie, za twoje bohaterki z poddaszy, suteryn i chat chłopskich. Wierz mi, że teraz potrafię oddać sprawiedliwość tym pracownicom niezmordowanym, nie rażą mnie ani ich narobione ręce, ani grzbiety w kabłąk wygięte. To są ludzie obowiązku.
„Ponieważ, jak sądzę, wyczerpaliśmy przedmiot, jak dla mnie przynajmniej, więc możemy na tem korespondencyę zakończyć. Nie znaczy to, żebyśmy zupełnie mieli wymiany listów zaniechać, ale do tego przedmiotu pocóż wracać?
„Wstyd mi, że poruszyłam kwestyę, która, jak w tej chwili, już dla mnie kwestyą nie jest i zrobisz mi, kochany Kuzynie, wielką grzeczność i łaskę, jeżeli przywiedziesz z sobą moje listy i oddasz mi je na spalenie.“
„Chciałabym zatrzeć ślady przestępstwa, a doprawdy przestępstwem jest nie znać tak prostych, elementarnych zasad życia!
„Oszczędźże mi wstydu i daj listy, aby je płomień zniweczył.
„Czekamy.
„Do mojej prośby i Henryk swoją dołącza, przyjeżdżaj i ciesz się naszem szczęściem, bośmy naprawdę szczęśliwi.
„Czekamy.
„Zobacz naszą okolicę przepiękną i przerżniętą szeroką wstęgą spławnej rzeki, bogatą w wielkie lasy, w szerokie pola; odetchnij naszem powietrzem, a orzeźwi cię ono.“







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.