Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zieloności, a wśród drzew, krzewów, pól, tyle radosnego świegotu ptactwa, że się nasłuchać nie można, przyjeżdżaj, przyjeżdżaj, przyjeżdżaj! Co do mnie, nigdy nie robiła na mnie wiosna tak wielkiego wrażenia, nigdy nie wydała mi się tak piękną, jak obecnie. Żyję, oddycham pełną piersią, jest mi wesoło, błogo, dobrze.
„Zapytasz zapewne: dlaczego? Zkąd ta zmiana?
„Chcesz wiedzieć prawdę?
„Byłam w tej korespondencyi szczerą, będę nią i nadal.
„Ja jestem zakochana, Kuzynie, przejęta uczuciem głębokiem, poważnem, prawdziwem, mogącem wypełnić całe życie.
Masz tobie! tego tylko brakowało, pomyślałem sobie, pani Aniela zakochała się... a mniemałem, że wszystko jest na dobrej drodze... Biedny ten pan Henryk... Ależ nie, wprost przeciwnie, dzisiejszy list pani Anieli jest pełen niespodzianek.
„Chcesz wiedzieć, Kuzynie, kto przebudził moje uśpione aż dotąd serce? kto? Jak ci się zdaje? Oto Henryk, mój mąż.
„Może to śmiesznie zakochać się we własnym mężu, po kilku latach pożycia, ale tak się stało.
„Przyjmij moje podziękowanie i uścisk dłoni, gdyż pośrednio przyczyniłeś się do tego. Radziłeś mi zbliżyć się trochę do męża, zainteresować się je-