Kleopatra (Norwid)/Akt trzeci

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Kleopatra
Podtytuł Tragedja historyczna w trzech aktach
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AKT TRZECI.
(SAMOTNOŚĆ I ZGON).

OLIMP[1]. Jest inna dawać wieściom ucho, a inna jest,
Co się należy, pełnić. Lekarz, gdy ma pieczę
O cierpiącym, zawzywa domowniki jego
I poufnie przez sprawy Hygici zaklina,
Przez Apolla-Medyka co najwięcej. Przeto,
Nie pomijam, iż głoszą w mieście o królowej,
Jakoby dla komety, co nad światem stała,
Zamilkła i nie mawia wcale, tak, iż ciszę
W Nekropolis o całą jedną otchłań głębszą
Poczuwa się... Rzecz wszakże, wulgarnie rzeczoną,
Wykładamy niezawsze, jako brzmi w mówieniu,
Godziwem więc jest spytać.
EUKAST. Owszem, monarchowie
Egipscy od tysięcy lat żali nie mają
Dietetyki[2], prawem skreślonej osobnem?
Kilkadziesiąt dynastyj czy inaczej żyło?
Bynajmniej! I, jeżeli dzisiaj król egipski
Zechciałby z nilowego bekasa mieć danie,
Mieć one może, ale osobnym edyktem,
Co więc nie zmienia rzeczy. A tak jest ze wszystkiem,
Czy to z rozkładem godzin, czyli nawet, nawet —
Z ceremonjałem!...

(po chwili)

...Bezmowność atoli
Monarchini jest wieścią kłamną lub wysnutą
Ze solenności[3] berła...
O Cezara zgonie
Kiedy wiadomość przyszła z Rzymu, ceremonjał
Zalecać mógł ten, owy w dworskiej rzeczy ustrój.
Co niechaj głosi albo orzeka mąż biegły,
Jak wy, lub niechaj mówi o tem jaki kapłan,
Starannie ogolony i w bieliźnie czystej
Od stóp do głów, lecz niechaj na rynkach stolicy
Ten, owy milczeć umie, palec w usta kładąc,
Przez Ozyrysa[4] imię i moc!...
OLIMP. ...O wielebny
Eukaście, przez słodkie imię Pytagora[5],
Rzadkim jest, arcyrzadkim człek, co mówi z człekiem
Tak, iż słychać mówienie, treść powiadające.
Jedni albowiem, mówiąc z kimś, naprzykład z księciem
O ostrodze książęcej, będą blask jej głosić,
Jak słońca tarcz, a przeto oni nic nie mówią
I tylko z kimś gadają, sami nic nie mówiąc.
Przeciwnie, drudzy, niebądź z kim gdy mówią, zawsze
Ze sobą są jedynie w gwarze, nic nie biorąc
Do nich idącej treści, ni prawdy, a przeto
I ci milczą. I oto milczenie jest wielkie,
I oto, mówię, cisza jest na świecie, którą
Mędrzec, słysząc, niezawsze chce zdradzać lub może.
EUKAST. (półgłosem) Olimpie biegły! Jeśli tak jest, a zaprawdę,
Że jest tak, to królowa od Cezara zgonu
Nie rzekła nic i wcale nie mawia... Sam będziesz
Słyszał z ust jej... I oto wielkie jest milczenie,
Które słysząc, Eukast zdradzić nie potrafi...
OLIMP. Słowo ostatnie jednak, to ostatnie słowo,
Które rzekła, czy wiernie umiałbyś powtórzyć?
Pyta was o to medyk nadwornej królowej,
Ceremonjału najmniej nie łamiąc — i owszem...
EUKAST. To było tak... Było to, gdy posłańcy tajni
Od cezarowej wdowy, Kalpurnji, przywieźli

Skarby wielkie (i mogę rzec, iż przyzwoicie
Zapakowane w skrzyniach z włoskiego orzechu).
Te karawaną mułów i wielbłądów weszły
Pod sklep głębokiej bramy; królowej znać dano
Przez Eroe, która jest wielką kaneforą[6],
I przez udatność słów jej — — a było to wieczór...
Listy królowa, wziąwszy, odemknęła palcem
Obojętnym... a potem wzrok jej się zapalił
Jakby gwiazd dwie iść miało z sobą na wyścigi,
I, opuszczając papier, w dwie klasnęła dłonie,
I te dwa rzekła słowa: «Haracz Rzymu!». Więcej
Nic, tylko te ot słowa: «Haracz Rzymu» —
OLIMP. Tylko — — —
EUKAST. Lecz to, jakkolwiek słów dwa, tak rzeczone było,
Że się porwały straże w krużgankach — i więcej
Sta halabard upadło na marmur z tętentem,
A echo grom nosiło po salach... Myśliłem,
Że z bazaltowych sfinksów na łapy wstał który
I zawył... Obróciłem się z uszanowaniem
I widziałem błysk tylko sandału złotego
W obłoku szat... Królowa tak odeszła szybko...
Odtąd, cokolwiek mówi, głos ów brzmi sfinksowy —


Sala w stylu architektury grobowej.
Podobne do doryckich dwie kolumny w ostatniej głębi sceny, a po dwóch stronach bliżej dwa przeciwległe wejścia. Na przodzie sceny tron i ławy — przestrzeń między kolumnami i tron okryte zasłonami ciemnej barwy. Niewielkie okna w sali przysłonięte również. Kleopatra, na jednym ze stopni własnego tronu, które są jak siedzenia niższe urobione, niedbale rzucona i wyciągnięta, opiera stopy o skórę lwa.


SCENA PIERWSZA.

KLEOPATRA. Odkąd w komety tego poglądałam grzywę,
Zrobiło mi się w duszy jasno, jak w Amenti,
Jak w pieczarach piekielnych... Dobrze widzę wszystko,
Szczegół wszelki — słomki źdźbło, każdą okoliczność
Czytam... wytwornie czytam i coraz to głębiej
Naskróś tej samej smętnej księgi i, jak wirem
Treści, bywam imana i ciągnięta na dno...

(po przestanku)

Dopóki ręce moje, oczy me, spomnienia
Mogły jeszcze się wspierać na Juljusza piersi.
Nie myśliłam o Rzymie, którego istotę
Słonił mi wielki człowiek osobą lub słowem,
Niekiedy gestem, nawet niekiedy skinieniem.
Tak, gdy przeciwko tobie usiądzie kto w oknie,
Wychodzącem na miasta widok, on ci łokciem
Lub płaszcza rąbkiem miljon mieszkańców zasłania,
Palcem twierdze warowne, świątynie ramieniem...
Lecz dziś dwadzieścia i trzy pchnięć miecza odparło
Tę szlachetną osobę z przed mych smętnych oczu
I, gdybym przez dwadzieścia trzy patrzyła szczelin,
Jużbym widziała tysiąc dwadzieścia trzy przekleństw!

(po przestanku)

O, tak! Rzym ma wielkiego coś, czułam to nieraz,
Gdy na «Talamie», wsparta o ramię Cezara,
Słuchałam pieśni wioseł i czaru słów jego;
Widzę dotąd, nietylko słyszę, co mi mówił...
To jednak «wielkie» Rzymu jest już wielką zbrodnią
I, jeśli Egipt niemniej kończy, to dwa światy
Ku końcowi słońcami dwoma schyliły się...
I dwa się serca w światach dwóch niknących zeszły — —
Juljusz i Kleopatra trwali jeszcze z sobą,
Jak dwoje bytów żywych, lecz z kobietą Cezar
Już był jak posąg, z cieniem rzuconym na piasku.

Rzymu wielkość zaciera społeczność... Mężczyźni
Zwolna, zwolna do tego dojdą, iż z kobietą
Nic prócz słabości własnych nie potrafią dzielić.
Kobiety mężom wzamian tylko dać potrafią
Jeden więcej tryumfu publicznego przyklask.
Wielki jest Rzym... lecz wielkość ta nie znosi człeka!...
Ojca i króla wzięło mi to miasto z serca
I z Egiptu, by oddać płaskim niewolnikiem.
Dziewicze piersi moje podwakroć rękoma
Brał Rzym i dawał chłopcom-braciom do zabawy,
Jak krągłe do rzucania cacka!... Wreszcie i sam
Przed żywego człowieka wielkiem sercem stanął,
Może zadrżał, zgiął czoło... tak, jak byk je zgina,
By tem raźniej na ostrze rogów wziąć wnętrzności...
Cezarze! Ja nie pójdę za wojskiem z szarpjami,
Żeby otulać rany twoich weteranów.
W kilkaset galer zbrojnych wolałabym prosto
Iść na Kapitol... piersi twe oglądać krwawe
Dwadzieścia i trzy razy, o każde z cięć spytać...

(do Eroe)

Eroe, przysłoń okna!
Na niebo nie mogę
Poglądać, odkąd w oczy komecie spojrzałam,
I — niestety, — nie dziwię się Szecherze ciemnej...

(po chwili — przypominając)

A co dzieje się z wieszczką straszliwą i dobrą?
EROE. Na dumaniu i lasce wsparta, mało pomni
O ślepocie; powiada tylko, że od chwili,
Gdy utraciła oczy, nie ma już dwóch wzroków,
Lecz jeden wzrok, jak wszyscy...
KLEOPATRA. Te słowa są cięższe
Od ślepoty, daleko cięższe...

(znowu po chwili)

...Spazm dziś cierpię.
Eroe, podsuń skórę lwa pod trzewik! To jest
Taż sama skóra, z zamku?...
EROE. Dałam za nią
Liktorowi Cezara sześć równych i uśmiech.
KLEOPATRA. (wyciągając palec). Rękę moją pocałuj tym uśmiechem twoim...

(patrząc ku stopom swoim)

Na tej grzywie uklękłam raz w życiu — —

(do Eroe)

Co mówi
Gość, w pałacu królewskim pierwszą noc przebywszy?
EROE. Wiem, co poufny mówi Marka Antonjusza,
Deljus, rzymski kawaler, lecz, co on sam, nie wiem.
Pierwszy wszelako słowa wtórego wygłasza,
Iż po walnym królowej wjeździe do Efezu
Nie mniemali, by mogło być co spanialszego —
Że królowa widocznie nigdy ku nikomu
Nie podjęła tak świetnych starań i że wszyscy
Są pod wpływem jej czaru...
KLEOPATRA. (zanosząc się od śmiechu)
Cha-cha-cha-cha-cha-cha!
Naturalnie, że, aby podjąć Antonjusza,
Wszystek mych dziadów przepych kazałam poruszyć...
Czegóż on więcej szuka lub co umie życzyć?...
(Suknię, jak twoja, taką miałam u Cezara
I dwie te w kolcach perły...)
Eheu! Cóż więcej?...
EROE. Zadziwieni są wielce wyborem mieszkania,
Twierdząc, że to królowej przesądy egipskie
Doradziły opuścić główny dworski pałac.
Gościom — życie, lecz sobie że królowa pani
Pozostawiła groby (mówią), choć nad żywot,
Daleki od niej, oni przenieśliby cienie!
KLEOPATRA. Jest to gładkie... Lecz Marek Antonjusz, gdy zechce,
Ile i gdzie mnie widzieć, jak najsnadniej może...
Konno z nim jeżdżę, wędy zarzucam, śmieję się
Jak szalona!... Wyglądam, myślę, że niezgorzej...
Cóż chcieć jeszcze?... Ja wcale kocham Antonjusza...
Czyliż co więcej można?..
Najściślej tę miłość,
Której on chce i którą może pojąć, ja mam,
Najistotniej, na jego rozkazy — nie zdradzam!

Wiem, czego mnie i jemu potrzeba — mnie zajęć,
Mnie roztargnień, i jeszcze nadto mnie potrzeba
Samotności zupełnej... a bądźże samotną,
Będąc samą!...
I jeszcze trzeba mi niekiedy
Gwaru, wiru, wielkiego zamętu i szału
Zbytku... wesołych ludzi, jak Marek, i, jak on,
Uszczęśliwionych...
I więcej!... Mnie trzeba
Dobrego wodza... Wojsko Egiptu jest żadne —
Prócz zaciężnych z legjonów Rzymu...
...w marszu słabe,
Bez umiejętnej służby — Ja mam plany...
Kielich mi daj!

(dotyka ustami kielicha)

— — Spazm cierpię!...

(spoglądając w ziemię)

— — To taż sama skóra
Z zamku?
EROE. Taż sama skóra lwa...
KLEOPATRA. ...Niczem tak gładko
Nie ociera się stopy, jak tą grzywą złotą.

(po przestanku)

Marek Antonjusz może istotnie rachować
Na miłość moją — — Nie on, lecz sam Brutus nawet
Byłby mi może...

(zakrywa oczy we łzach obfitych)

...Brutus byłby miłym:
On chociaż cień Cezara widział pod Filippi!...[7]

(do Eroe)

Czego te łzy wylewasz?...
EROE. ...Te łzy są królowej...
Zapłakałam niechcący...
KLEOPATRA. Jesteś wielkie dziecko...
Wielkie a bzdurne dziecko... Słuchaj! W tych dniach oto
Trzeba, żebyś mi była zakochaną — słyszysz?...
Rozumiesz?... Mnie to może być arcypotrzebne.
Kochaj się sobie, w kim chcesz, tylko gorejąco!...
Ku temu, iż mnie samej zbywa na pomysłach
I nie umiem bez końca znajdować fortelów,
I nie umiem rozrywek nastręczać ponętnych
Antonjuszowi... Serca kochające, owszem,
Umieją tworzyć, wiedzą, iż to albo owo
Zakochanemu sprawić może niespodziankę,
Uszczęśliwić go nad miar!... Służebna mi któraś
Poszepnęła, by nurek, pod falą ukryty,
Wtykał ryby solone Markowi na wędkę —
Koncept, który się udał i który potomność
Kleopatrze przysądzi, nie pannie służącej.
Historja jest niewdzięczną dla pomysłów szczytnych...
EROE. Kogokolwiek królowa każe, wraz ukocham.
KLEOPATRA. To właśnie, co się na nic nie przyda nikomu!
Miłość taka zaledwo poradzić ci zdolna,
Ażebyś, nic lepszego nie umiejąc czynić,
Została matką bliźniąt!..
...Daj kielich —
EROE. (podając kielich — i, kiedy Kleopatra dotyka go ustami) Wszelako
Zasłona wielka w głębi tej sali pochodzi
Prosto z myśli królowej?...
KLEOPATRA. (powstaje, robi parę kroków ku zasłonie, wrycie na nią spoziera i powraca) Zasłona! Zasłona! —
Zasłona — — — Wymyśliłam zasłonę! — To wszystko,
Cokolwiek jeszcze własną stworzyć umiem siłą...

(Kondor wchodzi)

KONDOR. Królowo! Bezprzykładne starania i zachód
Łożony, aby planom jej stało się zadość,
Czynią w ceremonjale dywersję (że z rzymska
Tak się wyrażę). Psymach biegły i Eukast
Pobożny, i rozliczni mężowie są arcy
Zatrudnieni około tego arcydzieła,
Które królowej palec nakreślił w abrysie[8].
Błogo jest, iż nie od dziś wszczęli Ptolomeje
Monumentami ziemię zapoznawać z niebem,
Czy ku Zodyjakowi iglicami mierząc,
Czy o przestronnych grobu lochach mając pieczę.
Jednakowoż, skoro tak zaprząta się ogół
I spółdziałania mężów zdolniejszych, natomiast
Stary i wierny Kondor pełni wszystkie służby,

Sam wygłaszając nazwy poddanych lub gości

(po przestanku)

Deljus, kawaler rzymski, i rycerz złotego
Łańcucha, oczekują, który wnijść ma pierwej?...
KLEOPATRA. Po rycerzu Deljusa chcę widzieć, zaś owy
Znać to winien, albowiem rycerz z powinnością
Poddanego przychodzi do królowej swojej.
KONDOR. Na obelisku słowa te, nie na języku
Kondora, powinniby śmiertelnicy czytać.

(Kondor usuwa się i daje wnijście Rycerzowi)

KLEOPATRA. Cokolwiek masz, rycerzu, powiedzieć lub donieść
Niech ci to będzie łatwem. Słucham.
RYCERZ. Znam, królowo,
Jak drogie są i trudem zajęte godziny
Świętej czynności waszej: dlatego, jeżeli,
Skrócając treść, okażę ją mało oględnie,
Niech to majestatowi w niczem nie ubliży.
Wieści i doniesienia mniejszej były wagi,
Dopókąd się prowincji całej nie zmieniło
Na biegaczy z listami, a ogniste wici
Noc w noc dopókąd słowem nie brzmiały. Atoli
Dziś otrzymać wiadomość z Cyklad, ergo z Rzymu,
Łacniej, niźli takową rozwikłać i sprawdzić,
I łacniej, niż powstrzymać od rozgłosu złego.
Wojsk przytem kilkadziesiąt tysięcy italskich,
Królowej służąc, ma swe rodzinne stosunki,
Obozy zaś przez całe pustynie ku morzu
Stoją i starczy słowo w Serapjum powiedzieć,
By, jeżeli jest ostre, utkwiło w Italji.

(po przestanku)

Wojna miałażby rzeczą być dotyla pewną,
Iż lada kto roznosi o niej głos i zdanie?
Nie pytam o to, będąc żołnierzem, nic więcej...
Spowiem tylko, że nawet w czas wojny wydanej
Lub w czas odebranego najścia są niejakie
Ostrożności, koniecznie niedostępne wszystkim.
KLEOPATRA. Miałżeby wódz tak słynny uspokajać mało?

(po przestanku)

Mnie dość, że ja znam Marka Antonjusza — alić
Pomnę i tę przytomnić lubię okoliczność,
Iż o Cezarze pierwszy ty mi wiedzę dałeś.
Ku temuż życzę dzisiaj znać, co powiedziałbyś
O tryumwirze?...
RYCERZ. — — — Tryumwir, królowo,
Jest jednym z trzech... Sam Marek Antonjusz, zaiste,
Jeśli za życia dawał diadem monarszy
Cezarowi i temuż po zgonie holokaust[9],
Znać musi, czemu równać go z Boskim nie można...
KLEOPATRA. (wyciągając palec ręki)
Ucałuj rękę moją na znak przebaczenia,
Iż tak o Antonjuszu mówisz...
RYCERZ. Sprawiedliwość
Rubaszną bywa... Marek Antonjusz ma wszelki
Wodza dużego talent, lecz Fortuny niedość...
A jak do Hostiljusa, twierdzą starożytni,
Że Fortuna wchodziła oknem o księżycu,
Tak zaiste wódz, trzeba, by Victorię dzierżył...
KLEOPATRA. (powstrzymując się) Ciągle mów!... Ale śmiech mnie bierze. — Jakże można,
Ażeby wódz przerywać sobie sny dozwalał?...
Mów — mów!
RYCERZ. Tryumwir — śliczny plan miał pod Modeną,
Lecz się musiał do Gallji cofnąć, a z Partami
Lubo najznamieniciej walczył, cóż stało się?...
KLEOPATRA. Pod Filippi?...
RYCERZ. Przez wielkie bogi, pierwszy jestem
Nie uznawać się godnym, bym tryumwirowi
Kaligę zapiął!... Alić sam Antonjusz, skoro
Kasjusza zbił, zawołał: «Wreszcie zwyciężyłem!»
Tamto zaś i to zamiast uwłóczyć wodzowi
Przyznawa mu sąd rzadki... Owszem, to, co mówię,
Kwapi się nie ku czemu innemu krom tego,
Iż obiegają mało hamowane wieści,
Jakoby wódz dla zbytku swego animuszu
Narażać zwykł chorągiew... I, że tylko umysł
Królowej, tylko mądra królowej oględność,

Umie to rzecz stosownie łagodzić, to naglić.
Tak dalece, że, gdyby do wojny przyjść miało
Bez córy Ptolomeów wyraźnego słowa,
Legje nowozaciężne italskie poszłyby
Z Antonjuszem, lecz reszta wojsk... nieco wątpliwie...
KLEOPATRA. Wojna — czy jest, czy będzie jutro albo wcale?...
Trzy pytania w zupełnej równi jednakowe.
Stan, zaiste, osobny — stan ciemny dla ludu,
Szczególny dla monarchów, dla kapłaństwa dziwny.
Nie Egipt sam, lecz świata imperjum tak stoi...
Nie sami monarchowie, ni ludy, lecz czasy,
Lecz bogowie u wrót się janusowych zeszli[10],
I cokolwiekbądź zechcą, stanie się, stanie się!...
Że tryumwir, że jeden dziś z dwóch panów Rzymu,
Że królowej Egiptu przyjaciel, Antonjusz
Marek, przywództwo wszelkie obejma w Egipcie,
To sta tysięcy Rzymian egipskich niech wielbią!
Jak oni hasty[11] swoje królowej oddali,
Tak on swój miecz poświęcił i przykładny afekt.

(Kleopatra nieco zatrzymuje się)

RYCERZ. Niechaj żyje Antonjusz Marek!...
KLEOPATRA. Ze zbliżenia
Drogi pomiędzy Rzymem a Serapjum jeśli
Stugębna wieść się chełpi to porówni może
I Victoria swój sandał nieśmiertelny zazuć,
Ku tymże szlakom kroki wielkie obracając...
Rycerzu, mało więcej powiem: miej się dobrze!

(Rycerz wypełnia ukłon)

Królowa wie, co począł Antonjusz z poselstwem,
Lecz to poselstwo ona odnosząc do niego,
Nie inaczej, jak gościa przyjąć ma i raczy.
Miej się, rycerzu, dobrze...

(Rycerz cofa się)

KONDOR. Deljus! Gość królowej! —

(gdy Deljus wchodzi, Kleopatra uprzedza go wyciągnięciem ręki i wskazuje niższy stopień tronu, jakby krzesło dla gościa)

KLEOPATRA. Obywatelu miasta Rzymu! Deljus miły!
Czeka cię Kleopatra, zbliż się i posłuchaj:
Będę ci mówić, co mnie powiedzieć przychodzisz
Od uprzejmego Marka — a naprzód «Dzień dobry»,
Życzenie, które często mimo przeświadczenia,
Iż dzień nie jest najbielszym znaczony kamykiem,
Powtarzamy wszelako i będą powtarzać
Może lat trzy tysiące. Owszem, rzekną jeszcze,
Że «Dobry dzień» to prosta rzecz i że ówczesna!...
Z naiwnością podobną owej ty przychodzisz,
O Deljus, i pouczyć chcesz mnie, że Antonjusz
Gniewny jest, nie umiawszy przyjąć posłów Rzymu.
Zażalenie, doprawdy, interesujące...

(Deljus czyni gest, iż chce coś odrzec, Kleopatra nie zważając mówi)

Eroe!...

(do Deljusa)

Zażalenie wcale niepomierne...

(do Eroe, która zbliżyła się, i, wskazując na Deljusa)

Kawaler rzymski zechce usłyszeć od ciebie,
Jakie dziś stroje weźmie na turniej królowa,
I powiezie tę od niej Markowi wiadomość...

(do Deljusa)

Krzesło złote Antonjusz przy mnie zajmie. Powiedz,
Że ramiona mieć będę owiane mgłą gazy...
EROE. Gazy, którą Izydy pas gdzie niegdzie spina...
KLEOPATRA. (do Deljusa) Powiesz mu, że za posłów stanowczo nie biorę
Tych, co między Oktawją a nim pośredniczą.
Domowe są to sprawy lub gadki poufne...
Grzecznie uczynię, panów tych prosząc na turniej,
Którzy wrócą i mówić będą o Egipcie...
Mówić, mawiać z Oktawją... o...

(do Eroe)

...Jak dziś ubieram
Stopę?...

EROE. ...Królowa weźmie złoty i podłużny
Koturn egipski, z wierzchu odkryty zupełnie,
Lecz długie szaty zwierzchniej strzępy nań upadną,
A z tych każdy jest sznurkiem drobniuchnych perełek,
Jak krople, wiatrem z fali nagarnięte morskiej,
Tak, iż się palce w pianie pereł ciągle kąpią...
KLEOPATRA. (do Eroe) Dość jest — odejdź i czekaj.

(do Deljusa z dziwnym uśmiechem)

...Jak na Kapitolu
Nogę kiedy postawię, pomyślą, że Wenus
(Babka Cezara...) z piany wyszła i stanęła
Nad Rzymem, o Juljusza pytając...

(wyciągając palec do Deljusa)

...Idź zdrowo.
Idź! Co ci na myśl przyjdzie, to Markowi powiedz...
DELJUS. (z głębokim ukłonem) Będzie to zawsze więcej nad to, o królowo,
Co pozwoliłaś, żebym ci był wypowiedział,
Łask i słów jej potokiem zewsząd uprzedzony.
KLEOPATRA. Dodaj, że każde z uczuć Marka dla mnie czytam
Na odległość pół mili i przez głowy tłumu,
Jak kiedy kto, z wielbłąda na obelisk[12] patrząc,
Rozwiązuje udatnie ryte hieroglify.
Jeśli więc nieco czekać dziś smętno mu będzie,
Niech tam, ówdzie, w przysionkach między kolumnami,
To zwolna, to gwałtowniej chodząc, myśli o mnie.

(mając się ku odejściu)

Grobów pałac szeroki jest jak miasto — —

(daje znak uprzejmy pożegnania, Deljus cofa się; Kleopatra woła)

— — Kondor!

(do Kondora)

Eukast, Psymach, Olimp i mój rycerz wiedzą,
Każdy wedle służb swoich, co i jak wypełnić.
Posłuchanie skończyłam.

(po chwili)

...Czy kto jest na ziemi,
Co mniejby mówił z ludźmi, więcej był samotnym?
Głębszą dokoła ciszę poczuwając, czy kto
Dumał spokojniej?...
Powiedz mi, Eroe, czemu
Nie weselisz się? Trzeba mieć serca naiwność,
Dzieckiem być... umiejętnie... Człowiek jest niemowlę Niewysłowionych rzeczy.
...Weź z przed kadzielnicy
Piasku nieco i usiądź na ziemi i baw się...
Ot tak — tak — —
Usyp siedem na ziemi mogilek,
Siedm — — tak!

(surowo)

A teraz ustąp! Królowa się cofa
Z sali posłuchań swoich.

(Kleopatra przechodzi po usypanych piasku garstkach)

Te siedem szczypt ziemi
To siedm Rzymu pagórków porównanych!
Rzekłam!

(Kleopatra, a za nią Eroe, uchodzą)



(SCENA DRUGA)[13].

PSYMACH. Dany zwysoka abrys zleceniem królowej,
Która zna rzeczy greckie, jak mało kto teraz,
Dopełnionym jest, mniemam, nad życzeń gorącość.
Amfiteatrum, w głębi spore, jak hipodrom[14]
I otwarte, a przeto ludowi dostępne,
Zgadłby kto, że od strony tej zasłona kryje,
Godząc przeto attyckie stylu powinności
Z wulgarnemi na zewnątrz potrzeby turniejów.
OLIMP. Mądrości wszelkiej klucze, słuszna jest, by Egipt,
By Aleksandrja bardziej dzierżyła, niźli Rzym.
Ammona syn, młodzieniec wieków, Aleksander,
Gdy, rozsypawszy makę z żołnierskich furgonów
Na miejscu tem, wykreślił palcem plan stolicy,
Zaiste, znał konieczny tych okolic genjusz.

KONDOR. Powietrze zdrowe, ryb i mięsiwa dostatek...
Ziół wszelakich i gadzin mnogość...
PSYMACH. Umysł
Właściwy miejscowości... ten rzeczą jest główną.
OLIMP. Aleksandryjczyk, łącząc zdolności Greczyna
Z naturą wschodnią, stawa się w każdem rzemiośle
Pracownikiem wytwornym...
PSYMACH. W tej mierze nie znam nic
Godziwszego, jak Wendo-Skita[15]: naród jeden
Daleki, a z którego niewolnika miałem
W Atenach, gdy słuchałem jeszcze geometrji.
Przepadał za mną człowiek ten i potrzebował
Zawsze przepadać za kimś. Zwał się Naśladomir.
Szewc kupił go, to on wraz i koturn ci uszył —
Krawiec — to on ci krawczył... Wystarczało krzyknąć
I zagrozić... Sam tylko nie zdołał nic z siebie —
I niewolnikiem przeto zostawał. Niekiedy,
Cudze łapiąc pojęcia, jak rodzime brał je,
I wstydził się twórczości własnej i czerwienił,
Arcywygodnym sługą będąc. Naostatek
Raz, gdy dwóch spoznał panów, równie mu ponętnych,
Wybrać nie mógł... To jedno, zawsze co mu brakło,
Iż wybierać nie umiał.. Więc na dwoje przepękł
Z umartwienia...

(z westchnieniem)

Równego gdybym tu miał draba,
Gdybym miał tu takiego, czegóżbym nie dopiął!
KANDOR. Żałować czego nie masz, o Psymachu biegły,
Amfiteatrum dziwne skoro zbudowałeś,
Ani sobie wyrzucaj cokolwiekbądź, mistrzu!...
OLIMP. Machiny równej dawno nie widziało miasto.
PSYMACH. Sędziów niedość, opartej dobrze kompetencji[16]
Niedość. Więc się odnoszą do znanych już precept,
Nie śmieją iść: a jako na okręcie bywa,
Że niestawiący krzepko stopy jest od dołu
Porwany wirem ruchu aż do zakrztuszenia
I, co nierad był uznać, musi potem zrzucać,
Tak są późne ich zdania. Dziś klaskać umieją
Lub bezcześcić! A to jest z tej właśnie przyczyny,
Iż gwoli innym sądom trza nie mieć zawiści,
Lecz oświeconą miłość żywić.
KONDOR. Temu zasię
Najwygodniejszą strażą jest kasta.
PSYMACH. W Egipcie!
OLIMP. Ludzie nietylko źli są, iż złość ich porywa:
Są źli ludzie, jak zły jest albo dobry marmur,
Źli, bo gatunku złego... Liścia dotąd jeszcze
Ni zaradczego płynu w tym względzie nie znamy.
PSYMACH. Szczęśliwi, co się mogą odnieść do potomnych,
Alić nam u spółczesnych trza uznanie zyskać.
Amfiteatr ma za cel przyjęcie w Egipcie
Całego świata posłów, którzy wrócą do dom
I po wszech ziemi kresach głośna z nimi fama[17]:
Egipt albowiem nigdy nie stał, jak dziś...
KONDOR. (przerywając). Otóż,
Co i ja mówię. Alić są utrzymujący
Przeciwnie, i, że wojen czekamy ze wszech stron.
OLIMP. Kleopatra jest panią świata!...
PSYMACH. (rozwijając pargamin planu swojego) Godziwsza jest
Monument pojąć, niźli dawać czas powiastkom.
Kiedyś i znać nie będą zwalczonych trudności,
Które spotykał sztukmistrz...

(śledząc plan)

...Szło o to, by naraz,
Jak narodzone dziecię, można było odjąć
Amfiteatr od gmachu nekropolijnego,
Tu grobowe drzwi, ówdzie odkrywając fronton —
Rzecz, której ja dokażę na skinienie ręki.
OLIMP. (radząc się planu) Plan to jasno wyraża. Kto pojrzy, odgadnie.

PSYMACH. Bogdajby!...

(ręka i ramię pracownika wynurzone z pod zasłony)

PRACOWNIK. Mistrzu, jeszcze twojej tu osoby
Zbywa —
PSYMACH. (idąc za głosem, cofa się ze sceny) Kiedyż będę mógł zniknąć w dziele mojem!
KONDOR. (do Olimpa) Mędrzec taki gdy nasze potwierdza mniemania,
Uspokojonym czuję się o kraju dobro.
OLIMP. Wieści o wojnach mogą nie być bezzasadne,
Monarchini albowiem, co chce, zdołać może,
Będąc panią na wszechświat nieograniczoną.
Króle wszystkie swych posłów szła a szlą... Cóż z tego,
Choćby i wojna była?... Wojna zawsze gdzieś jest.
HER. (przez jedno z wewnętrznych wnijść wbiegając) Luby Kondor! Kolego, szczęsny Her cię wzywa...
Pójdź! Czy nie widzisz blasków na jego obliczu?
KONDOR. Świecącego coś baczę na policzkach obu!
HER. Żaden Orfeusz, kiedy swą lubą odnalazł,
Nie był olśniony tyle jej czarem, ilem ja.
Marzyłem zawsze spotkać gdzieś wielkiego męża!
Czułem zawsze, że półbóg istnieje... Wciąż śniłem
Bohatera po mojej myśli... I nareszcie
Stało się... Niech uściskam cię, Kondorze, ciebie,
Medyku, niechaj całą ucałuję ludzkość!
— Dziś pół dnia jak cień chodzę za wielkim człowiekiem.
Rozumiecie już wszystko!
KONDOR. Rozumiemy mało.
OLIMP. Arcyniewiele —
HER. Wszystkie nekropolitańskie
Międzysionki, chodniki, arkady przeszedłem,
Niewidzialny, daleki, patrzący na niego...
Jak cień...

(kiedy to Her niepowstrzymanem słowem opowiada, wchodzi Marek Antonjusz krokiem przechadzającego się. Strój ma rzymski, wykwintny, i różę w ręku. Antonjusz nie chce przerywać rozmowy. Olimp i Kondor, którzy go w głębi sceny dostrzegli, dają znaki Herowi, iż nie są sami, ale ten opowiadanie z zapałem nieprzerwanym dalej prowadzi)

...i tak znikliwy, jak cień...
Raz albowiem
Zatrzymał się i uszczknął różę, i piorunem
Obrócił się, wzdychając jak lew, a oczyma
Na pawilon królowej iskrząc...
Już mniemałem,
Że zoczył mnie! Lecz byłem szybszym i zwinniejszym
Od spłoszonego ptaszka. Wielki mąż nie dostrzegł,
Iż się napawam, patrząc nań, od blisko pół dnia...
Resztę wiecie!...
KONDOR. (do Olimpa) Zbyt albo niedość rzecz wyłuszcza...
HER. (w uniesieniu) Mamże wyrzec, że mężem tym, że tym półbogiem
Marek Antonjusz... wy zaś, że jesteście z drzewa,
Z cegły, niewypalonej słońcem... Czy wy wiecie,
Iż człowiek ten gdyby mi wskazał końcem palca
Sto legjonów, godzących w pierś mą, i powiedział:
«Zwalcz je!» — przez Herkulesa, zbiłbym sto legjonów
Albo ległbym i ziemię przeszyłbym nawylot.

(po chwili spoczynku)

Rzekłem! I dość...
MAREK ANTONJUSZ. (przybliżając się niezmienionym krokiem, kładzie rękę na ramieniu Hera) Czy możesz być liktorem?...
HER. Wszystkiem!
Dopókąd waszą czuję nad sobą prawicę.
MAREK ANTONJUSZ. Zapał nie jest naganną rzeczą.

(do Olimpa)

Byłbym zdania,
Ażeby ludzie moi, których mam u boku,
Do suchego pioruna byli podobnymi,
Żebym, mówię, gdy gestem zagaję w powietrzu
Iskrę ciosu, mógł naraz gromami uderzyć.
Pallas moja jest taka!... Kunktatur nie lubię!...

(igrając różą i obracając rozmowę do Hera)

Czy bawisz się trzeźwością?...

(nie czekając odpowiedzi Hera)

U mnie człowiek dzielny
Może i podpić; tchórze niech pijają wodę...

(do Olimpa)

«Podpić» a «podpić» — spora wyrażeń różnica!
Melancholja gorszą jest od podochocenia.
OLIMP. Ona jest niewolnictwem ducha...
ANTONJUSZ. U mnie — ludzie
Przyboczni niech mi będą wszyscy rozkochani,
Jak kto może! To mędrzec i wódz był ten Bachus!
Nie obelisków zeschłych stróż ani zakrystjan...

(Eroe, niosąc wonności w złotych naczyniach, przechodzi szerokość sceny)

ANTONJUSZ. (rzucając przed Eroę różę) Piękna Eroe, nie kłoń się... ciężar masz w ręku...
Róża zaś pierw, niż mogłaś jej dotknąć, uwiędła.
Liktor mój ją podniesie...

(Her rzuca się ku róży, Antonjusz mówi dalej)

Ja chciałem marsz wstrzymać
I dopiero wojenne rozwinąć działanie.

(zbliża się do Eroe)

A naprzód, o Eroe, twój pośpiech jest zbytni
Lub udany. Wonności są-ż potrzebne kwiatom?
Słyszał kto, żeby róże zakwitłe podlewać
Płynem aromatycznym? Medyku Olimpie,
Daj świadectwo, czy błędnych tu rzeczy nauczam?

(rozmawiając, zbliża się ku siedzeniom)

Powtóre... proszę usiąść ze mną na tych stopniach.

(trywjalnie)

Jeszcze powtóre: gdyby królowa spytała
O przyczynę spóźnienia...
KONDOR. (przyjąć chcąc od Eroe złote naczynia) Byłoby to winą
Kondora, który zaśpiał wyręczyć Eroe...
EROE. Ah, mnie wyręczyć?...
MAREK ANTONJUSZ. (ciągnąc krotochwilę)...Trzeba powiedzieć królowej,
Że jeden z gości, ten sam, który obiecywał
Nie podzierać poczętych prac, aż w ich rozkwicie,
Wszystkie zasłony zewsząd poodsłaniał, wszystkie
Welony z lic posągów. Niech tak panna powie
I nieinaczej, nadto dodając, że taką
Niedyskrecją rażona, o Eroe, chciałaś
Śmiałka powstrzymać... ale, że czyn tak usilny
I heroiczny stał się spóźnienia powodem.
EROE. Spamiętać nie potrafię tylu słów wątpliwych...

(odchodzi)

MAREK ANTONJUSZ. Her, uprzedź nas do zamku...
HER. (biorąc krok przed Antoniuszem)
Tryumwir Antoni,
Gość Egiptu, przechodzi!...
KONDOR i OLIMP. (wypełniając wielkie ukłony) Gość i pan!...
ANTONJUSZ. (familjarnie) Towarzysz!...
KONDOR. (patrząc za odeszłymi) No, i ten Her coś zawsze miał w zanadrzu — oto
Rachowałem był nieco na pomoc choć jego
O tej porze, gdy w służbie nikt na miejscu nie jest
I gdy chyżo czas lecąc już prawie nas zbliża
Do prologu turniejów...
OLIMP. (spostrzegając Eukasta) Ten cię nie zawiedzie,
Co więcej, iż z posiłkiem przybywa stosownym.

(Eukast z pocztem służby, niosącej różne przybory, wchodzi w wielkim stroju)

EUKAST. Chłopcy! Ceremonjału precepta jest jedna,
Jeden jest kanon, który za króla Auleta
Znany był, a i dzisiaj sekretem nie bywa:
Uczta winna być z pompą taż samą stawiona
I odstawiona!... Niema na dworze różnicy:
Czyli ty złotą cofasz półmisę i czyli
Próżny dzban bierzesz, albo napełniony stawisz,
Wszystko jest jedno...

(zbliżając się do tronu i odejmując oponę z patetycznością gestu)

Z tronu i złotego krzesła
Zasłonę skoro zdejmam, jakże to mam czynić?
Jużci z tąż samą gracją (że się tu wyrażę
Po grecku)[18], jakbym tronu rękoma dotykał.

(chłopcy czynią przybory, naśladując ruchy Eukasta)

Oto jest wszystko... Nie znam nic prostszego w świecie.

KONDOR. (wskazując Eukasta) Chłopcy, weźcież ćwiczenie skłonnie i uprzejmie
Z nauk męża, co lata swe k’temu poświęcił.
Kondor od siebie radę tylko jedną doda:
Czerpajcie światło!... Tego wam życzę gorąco:
Światło czerpajcie!

(wychodzi)

OLIMP. Krótkim będę z mojej strony.
Przez Hygieę[19], miewajcie mi się dobrze!

(wychodzi)

EUKAST. (poglądając na chłopców, dokończających przybory) W czasach
Błogosławionych, chłopcy, czuły rodzic, kiedy
Na dworu próg posyłał syny urodziwe,
Dawał im po sto kijów na trzcinianej macie,
By pamiętali węchem Egipt, a sam przytem
Nie szczędził zacnych precept. Z tego są dziś ludzie,
Którzy czynią ozdobę kwitnącego kraju.
Czerpajcież światło i wy, jak to orzekł Kondor,
Idźcie za głębokiego Olimpa wskazówką
I, co zleca pobożny Eukast, pełnijcie
Na cześć Izydy i dla ojczyzny splendoru![20]
CHŁOPCY. (chórem). Vivat!...

(Chłopcy[21], którzy podczas poprzednich alokucyj Eukasta, Kondora i Olimpa zastawiali dwa małe i podłużne stoły u niższych siedzeń tronu, zaczynają szykować się (?).

EUKAST. (patetycznie) Wtórą preceptą (?) jest: Iż, skoro (nieczyt.)
Miejsca swoje zajęły, służba (nieczyt.)

(słychać znak, dany jednym oklaskiem rąk)

PSYMACH. (w dworskim ubiorze)

(wychodzi z rozsuwającej się wpośrodku zasłony, a z nim i Rycerz w świetnej zbroi; przez odsłoniętą część widać wnętrze amfiteatru; Psymach, odwrócony nawpół do tego widoku, zaciera ręce)

Zniknąć we wykonaniu dzieła — oto sztuka!
Kapitalniejszej nie znam precepty i myślę,
Że znać innej nie może uważny pracownik.
Powiadają, że dzieła mają nas uwieczniać:
Nie to wszelako czyni je drogiemi. One,
Gdyby nasz przewlekały żywot z nędzą jego,
Ze zazdrościami ludzi, z odbytych walk trudem,
Zaiste, że cenniejsze byłyby, im wiotsze!
EUKAST. Lud już nazewnątrz gwarnie przed frontonem stoi.
PSYMACH. Alić nie samą tylko zajęty budowlą.
Karawany przybyłe posłów i ich stroje
Bawią rzeszę. Prawdziwych wyglądam ja znawców
Śród tych, co stąd raz (?) pojrzą, ale znają abrys.
Tym, bez których nic niema, uznanie i pokłon.
Błogosławienie.
Znamy, iż gmach nekropolu
Wyjrzał amfiteatrem, lecz tak, jako mędrzec,
Zawierający usta, może on bez szwanku
Zawrzeć napowrót przestrzeń między kolumnami
I (nieczyt.) powrócić sfinksom... Rzecz (?) chwalebna,
A doskonalsza w jednem (?) (nieczyt.) oka!

KAPŁAN, DRUGI KAPŁAN, LEKTOR i CHÓR.
(pierwszy z chóru niesie trójnożną kadzielnicę, drugi kadzenie w naczyniu)
(wtóry znak jednym odgłosem trąby)

HEROLD. (w głębi sceny)

(kiedy to domawia Herold w głębi sceny, Eukast...)



SCENA TRZECIA.
Zasłona w głębi rozsuwa się zupełnie i okazuje jakoby wnętrze amfiteatru, a jednocześnie przez uszykowane rzędy dworskie u jednego z wnętrznych wnijść wchodzą Kleopatra i Antonjusz, ona uprzedzona jest giermkiem, niosącym włócznię krótką, małą tarczę, misiurkę z koroną i ciżmy wojenne, a on swym liktorem, — hełm z diademem na przyłbicy i miecz. Scena zupełnie rozświeca się — w głębi słychać echa okrzyków i granie. Niejaki poczet książąt ludu i dam postępuje za monarchinią — przy Antonjuszu Deljus w rzymskiem świetnem ubraniu.
Ku Kleopatrze ponoszą trójnożną kadzielnicę i podają półmisę z kadzeniem.

PIERWSZY KAPŁAN. Wszelkie poczęcia nie są jedynie z rąk ludzkich.
Rzuć kadzenie początku, by za nas dym odszedł
I wzbił się nad nas...

KLEOPATRA. (rzucając mirrę) Ani dopełnienia rzeczy
Nie są z nas samych!...

(do gości)

Rada, chcę radosnych widzieć!

(do Antonjusza)

Czy dym kadzideł znosisz?
ANTONJUSZ. Z twych rąk...
KLEOPATRA. (na stronie do Antonjusza, tajemniczo) ...Uważałeś?...
ANTONJUSZ. Uważałem.
KLEOPATRA. (na stronie do Antonjusza) Dlatego nie obejmę tronu,
Ani ty. Usiądź przy mnie, aż posłowie twoi...
ANTONJUSZ. Moi??..
KLEOPATRA. Aż ci posłowie wnijdą.
ANTONJUSZ. Tak niech będzie,
Jak wszechwładna chce, mimo, iż...
KLEOPATRA. (przerywając) Tybyś się może
Postarał, by nie mogli wcale...
ANTONJUSZ. (przerywając i kończąc)
— wcale chodzić!...
DELJUS. (do Kleopatry) Plan królowej uwielbił Psymach wykonaniem.
MAREK ANTONJUSZ. Bibljoteki mojej dwakroć sto tysięcy
Woluminów dziś składam pod stopy jej mości.
KLEOPATRA. Na obłokach miałażbym stawić stopę?
ANTONJUSZ. Owszem!
Zefiry po obłokach pląsają.
KLEOPATRA. (głośno i do wszystkich)
Antonjusz
Apoteozę dla mnie marzy — gdy ja żyć chcę,
Gdy ja kobietą jestem najmniej idealną
W Egipcie!... Rzymskich to jest dam zapewne szkoła!
ANTONJUSZ. (z pogardą) Ah, zapewne wilczycy akademja!...
KLEOPATRA. Deljus!
We dwoje brońmy Rzymu!... Marek w każdem słowie
Godzi na święte miasto i społeczność jego.
DELJUS. (z lekkim uśmiechem) Dotychczas Rzymu bogi broniły, królowo!
Ty znać możesz, co czynisz — — Ja nie jestem tytan...
ANTONJUSZ. A jeśli znudził bogów kąt siedmiopagórki?[22]
KLEOPATRA. Podobno i bogowie niekiedy nudzą się,
O czem Homer w początku jednego z rapsodów
Swojej Ilias wytwornie śpiewa, jakby kreślił
Kolosalne ziewania...
DELJUS. (z ukłonem) W tak strasznym wypadku
Zostawiłbym Rzym w rękach Fatum — i mój pierścień
Kawalerski — —
KLEOPATRA. (do Antonjusza) Posłowie wnijść winniby teraz.
ANTONJUSZ. Usłyszeć ostatniego z kawalerów rzymskich!
DELJUS. (z lekkiem westchnieniem) Ostatniego...
PSYMACH. Zwiedzają oni właśnie twierdzę
Aleksandrji — na mocy planów z ekspedycji
Boskiego...
KLEOPATRA. (głośno i do wszystkich)
Jeśli czynią to Cezara ślady,
Że Kleopatra dotąd nie widzi ich, jeśli
Tylko dlatego nie są u tronu królowej,
To przebaczam!... Wielkiego męża cień na ziemi
Bardziej żywym jest nieraz od rumianych twarzy!
ANTONJUSZ. (dotykając czary ze stołu bliskiego) Słowa te bogom Manom poświęcam!... Libację
Uczynić im, królowo, pozwól czarą, która
Tak pełna jest, że, jakby fenickie zwierciadło,
Odbija twarz rumianą, koralowe usta
I wzroku blask...

(popija z czary, potem mówi)

Niech bladość oceniają cienie!
Niech wielbią martwość, która jest monumentalną
(A dla której załączam mój ukłon głęboki),
Lecz sam przenoszę gminny rumieniec żyjących!

(popija dalej i mówi)

Brutusa biłem właśnie i zato, że blady,
Że dostawał się gwałtem do cieniów, że tak go
Wujaszek Katon popchnął w martwienia i posty,
Aż znudzili mnie obaj!... Te konspiratory
Bez krwi, a szukający krwi!... Sobie gdy skłamią,
Kłamią bogom!... Ja kłamstwem brzydzę się — ja piję
Wszystkich zdrowia i sam też rad zdrowie oceniam.


C. Norwid: Chrystus u Marji i Marty.

OLIMP. W ciele niechorem duch niechory!...
KLEOPATRA. Wszakże Kasjusz,
Owszem, zbliżał się chętnie do żyjących stylu?
ANTONJUSZ. Handlował jarzynami jakiemiś i czosnkiem
Ziemi egipskiej z godną Merkura zręcznością.
Ależ to blade rzeczy i jedzenia postne,
Którychby ledwo dotknął Katon...
PIERWSZY Z KAPŁANÓW. I Pytagor...
ANTONJUSZ. (krotochwilnie) Bab, któż wie, co Pytagor jadał
W piekle... i czem popijał — i czy limonadą?

(serjo)

Dla tak elementarnych i praktyk, i ćwiczeń,
Które się stoickiemi zwą, dla tych skądinąd
Szanownych prób jeżeli kto sobie popsowa
Organ jeden, naprzykład żołądek, pytanie,
Czyli uczynił słusznie?...

(w tej chwili wchodzą posłowie rzymscy i są mało uważani)

KLEOPATRA. (donośnie) A jeżeli naród
Zgładza wielkiego męża dla tychże prób, jeśli
Kasjusz i Brutus (arcypowściągliwi ludzie!)
Dla tychże doktryn senat krwią obleli... Deljus,
Obywatelu!... Czyli śród niebieskich zaklęć
Niema i tego, co zwą «Fortuną-mścicielką»
DELJUS. (na stronie i do siebie samego)
Najświętsza z zemst jest jeszcze osobistym czynem!...
EUKAST. (po chwili rozmowy z posłami — donośnie) Goście Egiptu! Rzymscy podróżni — posłowie!..
KLEOPATRA. (do Antonjusza) Słyszysz, jak się nazwali?
ANTONJUSZ. (do Kleopatry i nie uważając na obwołanie Eukasta) Słyszmy ciąg rozmowy!
KLEOPATRA. Marku! Ty mnie rozumiesz czasem.
ANTONJUSZ. Czasem?
KLEOPATRA. Czasem
Rozumiesz — ale zawsze masz dla mnie uczucie!
ANTONJUSZ. Nie zawsze rozumiejąc?
KLEOPATRA. Tak.
ANTONJUSZ. O resztę mniejsza!...
Mojej bibljoteki dwakroć sto tysięcy
Woluminów pod stopy twoje podesławszy,
Cóż rozumieć mam nadto?...
PSYMACH. Przymiotem jest bogów
Nie skorzej rozumować, niż działać i woleć.
ANTONJUSZ. Centaury i frygijskie karły, (ile wiemy)
Mieli sękate czoła i nabrzmiałe mózgiem;
Apollin nie tą jedną panuje skorupą,
Lecz zupełną całością proporcyj...
KLEOPATRA. (w monologu) Te słowa
Rozmowę przypomniały mi z Juljuszem!...
ANTONJUSZ. Pani!
Jego cień nieustannie widzisz...
KLEOPATRA. (z melancholią) Jakbym była
Połową piersi w limbach[23] — i dlatego lubię
Półmroczne chwile ranku, godziny hermejskie
Światłocieniu!...
EUKAST. (donośnie) «Egiptu goście! Rzymscy podróżni — »
KLEOPATRA. (przerywając) Cezara Rodacy!... — —

(do posłów)

Gość w Egipcie nie czekał nigdy na przyjęcie,
Czy to w trzcinianej chacie, czy w progach monarchy
Egipskiego — lecz, jeśli dostojni podróżni
W kraju tym napotkali wraz królowę świata,
Objęci są już pierwej szerokością serca
Dworu onej i miejsca niech gotowe zajmą.
PLANKUS. (z przyciskiem) Pani! Królową świata przez swe jesteś wdzięki.
Tym ażeby bezbrzeżną pozostawić sferę,
Jako podróżni, jako cuda zwiedzający,
Zatrzymali się nieco posłowie imperjum...
DOLABELLA. I wdzięczni ci są, że cię widzą...
KLEOPATRA. (zimno — do Eroe)
Ten komplement
Zawdzięcz, Eroe piękna, rzymskim kawalerom.

(Eroe przedstawuje posłom nalewkę i czary)

DOLABELLA. (do Eroe) Togi nie pozwalają nam być dość składnymi
W wykwintnem obcowaniu. Przywdzieliśmy one,
By nieinaczej odzian nawiedzał Rzymianin
Pola walk, gdzie Cezara weteranów popiół
Pierw, nim posłowie Rzymu, dotknął tego piasku
Zhołdowanej prowincji...

EROE. (wyczytując z oczu królowej, co ma mówić) Widzimy tu nieraz
Poważny ten strój...
PLANKUS. (poglądając w stronę Marka Antonjusza) Który wszakże od sposobu,
W jaki noszonym bywa, zyskuje swą cenę.

(Królowa daje znak Eukastowi gestem ręki — granie trąb się odzywa i cały dwór staje u miejsc przeznaczonych)

MAREK ANTONJUSZ. (zrzucając purpurową togę na rękę Hera — do Królowej) Cięży mi to niezgrabne odzienie, ilekroć
Izydzie mam podawać ramię.
KLEOPATRA. (odrzucając welon z ramion) Antonjuszu!
Niewiastą jest Izyda: nawet mgła welonu
Zawadza jej, gdy dla niej ty rzuciłeś togę.
Więc, żywe ramię kłoniąc na twój pancerz w łuski,
Chce ona śnić, że wyszła z fali na delfinie...
GŁOSY OGÓŁU. Niech żyje Ptolomeów córa — pani świata!
KLEOPATRA. (zajmując tron) Krzesło złote przy tronie zajmij, tryumwirze...
ANTONJUSZ. (siadając na wzniesieniu)
Dla zewnętrznych miejsc turniej podrzędny już dawno
Wszczął się...
KLEOPATRA. (do Eukasta) Sztukmistrz niech pierwej zda sprawę — i rycerz!
Uznać chcę i nagrodzić.
PSYMACH. Królowej był pomysł,
Ażeby nic nie zmieniać w tym gmachu jej dziadów,
Którego wielkie głazy poległy na sobie,
Jako olbrzymy śpiące, — ażeby z poważnej
Budowy wybiegł w miasto cyrk, tak, aby naraz
Nietylko obustronnie pogodziła sztuka
Z wulgarnemi potrzeby turniejów na zewnątrz
Smak attycki tych siedzeń, lecz i cały, mówię,
Gmach, skoro zechce, zwierał się, jak niegdyś, w siebie.
To stało się. Rzym jeszcze nic równego nie ma...
KLEOPATRA. (przerywając, do Antonjusza głośno) Rzym nic równego nie ma...
PSYMACH. A tego następstwem
Jest, iż wszelaki może gmach nekropolijny,
Nie tracąc nic, raz życie obejmać publiczne,
Drugi raz w niedobytą twierdzę się zamieniać...
ANTONJUSZ. Z czego więc tysiąc nowych twierdz...
KLEOPATRA. Nierównie więcej!...
DOLABELLA. Niezbyt szczupły zakres...
PLANKUS. (z wpóluśmiechem) Lub wymowny.
KLEOPATRA. (do Psymacha) Czarę, której ustami dziś dotknę, przyjm w darze!

(Psymach wstępuje na wzniesienie tronu i pełni ukłon)

ANTONJUSZ. (podejmując sztukmistrza)
I uściśnienie ręki...

(na miejscu Psymacha stawa Rycerz przed tronem, skoro pierwszy cofnął się)

RYCERZ. Myślą monarchini
Było, ażeby w porze, gdy hołd jej świat niesie,
Niejakie poruszenie wojsk dało się uczuć,
Zakres biorąc na trzy dni marszu w okolicy.
DOLABELLA. (do Plankusa) To aż, gdzie stoi flota galer — —
RYCERZ. (ciągnąc mowę) Z tego względu:
Sto tysięcy zaciężnej italskiej piechoty
(Pochodzenia rzymskiego)
PLANKUS. (na stronie) Włóczęgów!
RYCERZ. (ciągnąc mowę) — i jazdy
Dwadzieścia dwa tysiące uczyniło łańcuch
Od królowej złotego podnóża w kraj świata.
Dalej, gdzie Neptun ziemię ukrócił, stanęło
Na kotwiach pięćset galer, a z których jest dwieście
Zbrojnych równo, jak jeden mąż...
ANTONJUSZ. (oparty o poręcz tronu)
Tak, że, gdybyś pani
Trąciła stopą, złotym wstrząsnęła koturnem,
To te ciężarne gromem chmury wojowników,
Jedna o drugą parte, jak z szczytów Olimpu,
Uderzyłyby gromem...
KLEOPATRA. (do Rycerza) Ja tobie, rycerzu,
Nic w nagrodę nie daję — jest to, co najwięcej
Zwyczaj ma dawać swoim wiernym Kleopatra.
Królowa świata na to jest, by był ktoś możny

Niedania nic w nagrodę znakomitych usług.
Inaczej bowiem wszystkie razem szczeble nagród
Nie zbiegałyby w ona, która jest największa,
A jest największą, bowiem wolną od zazdrości!
———————————

Tu rękopis się urywa. Z dalszych scen, których, jak świadczą niewyraźne notatki na świstkach, miał być cały szereg, przechowała się na trzech luźnych kartach tylko następująca. Miała ona prawdopodobnie zamykać tragedję.

MAREK ANTONJUSZ. Tak zrządziłem, jakkolwiek zrządzeń sam igrzysko!...
Zrządziłem tak, iż, stać się cobykolwiek miało
Z purpurową królowej galerą, lub z siły,
Wieńczącemi jej namiot — tu odnieść s!ę winno,
Choćby pozostał jeden mąż z złamanem wiosłem!...
Zrządziłem tak... a kiedyś rzekną dla przegranej
O Antonjuszu, iż był nieobacznym wodzem,
Ustatecznionych zewsząd nie mającym planów...
Her, kielich staw tu — dobądź amfory fenickiej
Z napisem nieczytelnym... pieczęć odmieć mieczem!

(bierze miecz Hera, wygina i próbuje)

Miecz ten poświstu nie ma, jak należy — mój weź!
Ujęcie, widzę, dagi[24] trafne masz...
Czy Homer
Nie jest ci obcym?...
HER. Mówi Homer w miejscu jednem,
Iż nagiej widok broni dawa ręce rzutność...
MAREK ANTONJUSZ. A co nependys[25] znaczy?
HER. ...«Nependys» jest, panie
I wodzu mój, filtr[26], który tessalskie niewiasty
Arcystare przy nowiach księżycowych robią,
Nawołując Hekaty...[27] Filtry, że różne są...
MAREK ANTONJUSZ. Kielich napełń i sobie staw — mów — lej ostrożnie!
HER. Że osobliwe filtry są, ergo: nepenthes
Sprawuje bohaterski sens i zacne dawa
Ciepło wnętrznościom...
MAREK ANTONJUSZ. Wychyl z Markiem Antonjuszem,
Tryumwirem pobitym, mężem smętnym, który
Cezarowi boskiemu radził był marsz na Rzym
I wielkość dał mu... potem koronę mu dawał,
A pod Farsalą prawem zwycięstwa był skrzydłem.
On zgon Cezara sławą Cezara zgotował,
Lecz przyjacielem umiał być wiernym po zgonie
Przyjaciela — —
(...pamiętaj, Her... wychyl!)
...gdy miasto
Harangą[28] swoją wzruszył dyktatorobójcze!
Pod Filippi aż krusząc dwadzieścia trzy miecze
I Augustowi dając znów sławę...

...on wielkość
I jej tragedję dawał tam i sam... nie mierzył
Punickim[29] łokciem świetnej purpury, jak handlarz
Sydoński!...[30] On czy wielkim, powiedz... albo, jeśli
Umysł ku temu czujesz, powiedz, co jest wielkość!
HER. Nieco popiwszy filtru, czuję umysł możny
Ku wszelakiej imprezie czy słowem, czy siłą...
Szczególna rzecz, wyzwałbym istnie że Herkula
Prawą ręką, gdy lewą wziąłbym volumina[31]
Mędrców i na dysputę powołał kapłany...
Wielkość, myślę, że tak jest, jakby kto, od góry
Za piramidy wziąwszy, raz po raz trzy razy
Rzucił je na Rzym kształtem wypróżnionych amfor...
Jak przez mgłę, jak przez cienki papirus, oglądam

Trzaskanie się bazylik... Zaś Antonjusz Marek,
Wódz i pan mój, ażali tegoż nie próbował?
Ergo: jakkolwiek dziwny jest fortuny obrót,
Wielkim zostaje zamach i wielkim tryumwir,
I nie sam on... sa ludzie przy nim...
MAREK ANTONJUSZ. Herze, słuchaj!
Dawałem wolność, wielkość, sławę, jak patrycjusz,
Szczodrą ręką... i tobie klejnot dam — dam tobie
Kawalerstwo, iż kresu mojego dobiegam...
Trzeba atoli k’temu praktyki i ćwiczeń...

(zdejmuje pancerz, jak rzecz ciężącą, a ten układa Her opodal)

Pono nie więcej, jak dwa w amforze kielichy?
Nalewaj i bądź myśli dobrej!

(pisząc)

Liberalnie
Wystosowanym listem weźmiesz kawalerstwo.

(używa pierścienia)

Skończyłem! — Patrycjalny mając wzrok, znam czasy!...
Ludzie tacy, jak Juljus, Pompej albo Marek
Na nic już są...

...Gdy biłem Żydów za lat młodych[32],
Raz zasłoniłem z konia judzkiego proroka,
Którego wlókł za brodę centurjon; ten prorok
Odkrył mi był, że czasy są, nietylko czas jest!
.............
Herius Nependius! Miecza, jak kawaler, dobądź!
Próbuj, ażali w łuszczkę — tam, u lewej piersi,
Pomiędzy nity — wrazisz bez chybienia ostrze,
W łuszczkę tę, zwierciadlącą cały blask... Dopiero,
Bez chybienia, po dwakroć skoro tego dopniesz,
List ci dam i potrącę w ramię...
...Zaś po dwakroć,
By nie przypadek miotał ciosem, lecz prawica.

(Her dobywa miecza i utrafia)

Znamienicie!! Czy wtóry raz podołasz niemniej,
Gdy znak dam?...
HER. ...Razy dziesięć utrafię, szablicy
Nie powracając w pochew...
MAREK ANTONJUSZ. ...Pij, Herze Nependzie!
Gdy dam znak, miej się ostro...
...Ludzie, jak ty, wezmą
Przyszłość imperjum... Oko moje patrycjalne
W chwilach ważnych i w sferach publicznych bystre jest.
Juljus, Pompejus, Brutus niepoziomy, Kato,
I my, którzyśmy chcieli świata epopei,
Przeszliśmy i byliśmy!... Czas nowy chce nowych,
Chce praktycznych rycerzy...
HER. Słyszę jakby tętent...
Jakby podjazdu trąbkę...
MAREK ANTONJUSZ. Słyszysz, co jest twego,
Słyszysz czas nowy, ku nam idący —
...Daj pancerz...

Rzuć dookoła okiem! Trza porządku zewsząd.
Kielichy niech czekają i list liberalny!...

Nowy czas jest praktycznym — tak, że, mniemam, gdyby
Z bogów który z Olimpu między ludzi zeszedł
I w filozofa płaszczu, boso, uczyć chciał ich,
Sprzedaliby go może gdzie na posługacza
Lub zasiekli...

...Ostroga niedosyć upięta...
Popraw! — Z purpury plamkę tę odmieć uważnie!...

Daj mi kielich!
Sam miecza dobądź i raz wtóry
Szczęścia popróbuj!... Uderz! Ugódź!
HER. Co ja słyszę!
MAREK ANTONJUSZ Słyszysz czas odchodzący, przeszły — — a zrąbię cię,
Jak psa, rycerzu nowy, gdy cofniesz się.
Dalej!!
HER. (wychyla gwałtownie swój kielich i rzuca się ze szpadą) W obronie własnej...

(przebija Antonjusza)

ANTONJUSZ. (konając, potrąca ramię Hera) ...Zdrów... bądź, rzymski... kawalerze!...






  1. Jest to fragment sceny, która, wedle ostatniego planu poety, miała prawdopodobnie rozpoczynać akt następny.
  2. dietetyka (gr.) = nauka, podająca przepisy, jak należy żyć.
  3. solenność (łac.) = uroczystość, świętość.
  4. Ozyrys, brat i mąż Izydy, w mitologii egipskiej początkowo wcielenie słońca, później bóg podziemia.
  5. Pytagoras, mędrzec grecki, żył w VI w. przed Chrystusem.
  6. kanefora (gr.) — kobieta, nosząca w czasie uroczystych obchodów świątecznych kosze z przedmiotami, służącemi do kultu.
  7. Legenda starożytna, uwieczniona przez Szekspira w «Juljuszu Cezarze» (akt V, scena V).
  8. abrys (niem.) — kontury, zarys, szkic.
  9. holokaust (gr.) — całopalenie.
  10. Janus, italski bóg wszelkiego początku. Przy rozpoczynaniu jakiejś wojny otwierano drzwi jego świątyni — zamknięte oznaczały pokój.
  11. hasta (łac.) = dzida.
  12. obelisk (gr.), rodzaj pomnika egipskiego: ostro zakończony, czworościenny słup granitowy, zwykle pokryty napisami i płaskorzeźbami.
  13. Nie oznaczona tak w rękopisie.
  14. hipodrom (gr.) — miejsce, gdzie odbywały się wyścigi na wozach, arena wyścigowa, cyrk.
  15. Wendowie — rzymska (i grecka) nazwa Słowian, przejęta od Germanów (Niemcy używają jej do dziś dla oznaczenia Łużyczan); Scytowie — koczowniczy lud, zamieszkujący stepy środkowej Azji i południowo-wschodniej Europy.
  16. kompetencja (łac.) = odpowiedniość wiedzy albo władzy.
  17. fama (łac.) = rozgłos, sława.
  18. gracja «wdzięk (i t. d.)» — jest wyrazem łacińskim, nie greckim.
  19. Hygeia (gr.), bogini zdrowia.
  20. splendor (łac.) = blask, chwała.
  21. Odtąd zachował się tekst tej sceny tylko w zatartej, ołówkowej notatce.
  22. tj. Rzym, położony na siedmiu pagórkach.
  23. limbus, tu: kraina zmarłych.
  24. daga (włos.) — sztylet.
  25. nependys (właściwie: nepenthes, gr.), dosłownie: usuwający smutek; przydomek cudownego ziela egipskiego, które, dodane do wina, podniecało i nastrajało radośnie.
  26. filtr (późnołac.) — napój, szczeg. czarodziejski (miłosny lub zatruty).
  27. Hekate — grecka bogini księżyca i czarów.
  28. haranga (franc.) — długa, uroczysta mowa, przemówienie do zgromadzenia lub tłumu.
  29. punicki (łac.) — kartagiński, tu: kupiecki.
  30. Sydon — miasto fenickie, słynne z wyrobu purpury.
  31. volumina (łac.) — tomy.
  32. Mowa o zdobyciu Jerozolimy i zhołdowaniu państwa żydowskiego przez Pompejusza w r. 63 przed Chr.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.