Gwiazda Sewilska (Lope de Vega, tłum. Święcicki, 1881)/Akt drugi

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lope de Vega
Tytuł Gwiazda Sewilska
Podtytuł Akt drugi
Wydawca S. Lewental
Data wyd. 1881
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Julian Święcicki
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


AKT DRUGI.
Ulica w Sewilli.
SCENA  I.
Król, Don Arias, Matylda przy bramie domu Busta.
Matylda.

Już wszystko w domu spoczywa...

Don Arias.

Estella?...

Matylda.

Śpi, bo już ciemno.

Król.

Masz oto rachunek ze mną...
Twych kajdan złamie ogniwa...
Pan sługę inną dostanie...

Don Arias.

I dochód téż nie-od-rzeczy
Ten papier ci zabezpieczy.

Matylda.

Twe stopy całuję, panie.

Don Arias (do króla).

Najczujniéj swych zysków strzegą...
W chciwości każda z nich tonie.

Król.

Rzecz miła siedziéć na tronie!...

Don Arias.

Oporu nie znać żadnego!...

Król.

Sam idę do gwiazdy mojéj.

Don Arias.

Co? król sam?... tak późną dobą?...

Król.

Wszak idę do niéj sam z sobą,
Czy to cię nie uspokoi?...
Pozostań!...

Don Arias.

Gdzie?...

Król.

Tu gdzieś może...
Bym mógł cię znaleść w potrzebie.

Don Arias.

Przy świętym Marku?!...

(wychodzi).
Król (do Matyldy).

Do siebie
Pan kiedy wraca?...

Matylda.

Gdy zorzę
Świergotem ptastwo już wita.
Nim wróci — drzwi wciąż otwarte.

Król (d. s.).

Uczucie pcha nieprzeparte...

Matylda.

Więc śpieszmy, póki nie świta,
Iść za mną proszę, bo ciemno.

(wychodzą)



SCENA  II.
Don Manuel, Busto, Don Inigo.
Busto.

I dom mój...

Don Inigo.

Bądź zdrów!...

Busto.

Zawcześnie.

Don Manuel.

Oddawna miasto już we śnie.
Wizyta jeszcze przedemną!...

Król (cicho do Matyldy).

Nie lękaj się!...

Busto.

Wybornie!... cóż z Felicyaną?
Uroda jéj...

Don Manuel.

Grzechu warta,
Lecz... jutro o tém... do czarta!...

(wychodzą.)
Busto.

Dziś idę spać bardzo rano.

(Spoglądając na dom swój.)

Już ciemno? (woła): Héj niedołęgo,
Andrzeju!... Jan!... coś się święci!...

(woła)

Osorio!... śpią jak zarznięci!...

(woła)

Inezo, Justo!... śpią tęgo!...

(j. w.)

Matyldo!... i niewolnicy
Nie zbudzę?!... Nadzieje prysły!...
To bóg snu człowiecze zmysły
W potężnéj trzyma prawicy.

(wchodzi)



SCENA  III.
Sala w domu Busta.
Król, Matylda, a późniéj Busto.
Matylda.

Przez Boga!... to pan mój woła!...
Zgubionam!...

Król.

To tak o świcie
Powraca?!...

Matylda.

Biedne me życie!...

(wchodzi Busto, król otula się płaszczem.)
Busto.

Matyldo!...

Matylda.

Uciekam... Boże!...

Busto.

A kto jest tam?

Król.

Mężczyzna!...

Busto.

Mężczyznę mam
W mieszkaniu o takiéj porze?!...
Nazwisko?...

Król.

Precz ztąd!...

Busto.

O panie!...
Po ostrzu szpady wyjdziesz ztąd.

Król.

Ze szpadą precz!...

Busto.

Wprzód spełnię sąd!...
Boś mojéj siostry mieszkanie
Znieważył!... Kto ty jesteś, mów,
Bo zginiesz?...

Król.

Puść mię bez zwłoki!...

Busto.

Ja tutaj głoszę wyroki!...

Król.

Jam szlachcic i... nie żądaj słów...
Twój honor nie jest skalany,
Jam chciał go zwiększyć jedynie!...

Busto.

W ten sposób?!...

Król.

To moje plany!...

Busto.

Do miecza!... niech krew popłynie!...
Cóż, prawiąc mi o honorze,
Tak w płaszczu kryjesz się cały?...
Czy sądzisz, że dla méj chwały
Zniewaga przydać się może?!...
Do broni!... bo w duszy méj wre!...
Zabiję!...

Król.

Stój!... król przed tobą!...

Busto.

Nie frymarcz jego osobą!...
Król-by mię nie zhańbił... nie!...
Śród nocy... monarcha... tu... sam..
Bezwstydny głos twój znieważa
Wielkiego ziem tych mocarza,
Więc podły zadaję ci kłam!...
Król hańbił by swe wasale?...
Zwiększyłeś wściekłości méj żar!...
O siebie nie dbam już wcale,
Za króla — nie ujdziesz ty kar!...
Czy nie wiesz, jak tego karzą
Światowe i boskie prawa,
Kto podle, niecną potwarzą,
Na króla honor nastawa!...

Król (n. s.).

I taki policzek mam znieść!...
Czy słyszysz? Jam król!...

Busto.

Dość tego!...
Królowie honoru strzegą
A tyś podle skalał mą część!...

Król (n. s.).

Z tym gburem rozprawa ślizka. —
Co zrobić?...

Busto (d. s.).

Że król — wiem o tém
Pozwolę wyjść mu, by potem
Swéj hańbie przyjrzeć się zblizka!...
Jak szarpie cios ten... jak boli...
Któż wściekłość moję ogarnie!...
Więc honor można bezkarnie
Kaprysem hańbić swawoli!...

(głośno.)

Ktokolwiek jesteś — uchodź precz!...
Bo strasznie zemsty krwawéj miecz
Zacięży na twojéj głowie!...
Lecz szanuj monarchę więcéj...
Niech królem ten się nie zowie,
Kto czyn popełnia zwierzęcy!...

Król (d. s.).

Mam taką przebaczyć zbrodnię!...
W mych żyłach kipi wstyd i gniew!...

(do Busta).

Pozwalasz wyjść ztąd swobodnie!...
Wprzód musi popłynąć tu krew!...

(Dobywa szpadę.)

Kto przyjął królewskie miano,
Czynami stwierdzić je zdoła:
Giń zdrajco!... niechaj stal goła
Cześć króla wesprze zachwianą!

Busto.

Nad króle świata i pany
Honoru droższe mi prawa!...

(Biją się. Na szczęk oręża przybiega służba ze światłem, prowadzona przez Matyldę.)
Służba.

Słyszycie, co to za wrzawa?...

Król (n. s.).

Tu łatwo byłbym poznany!...
Uciekać trzeba... z pod straży...
Na późniéj zemstę odłożę!...

Sługa.

Ucieka... schytać go może?...

Busto.

Tak!... bić... nie!... nikt się nie waży!
Wrogowi rzucić most złoty.
Niech światło weźmie ta mała.

(Służba wychodzi).



SCENA  IV.
Busto i Matylda.
Busto (n. s.).

To ona siostrę sprzedała!...
Z wyrazem chytréj prostoty
Spogląda w ziemię jak dziecko!...
Podstępem zajść ją wypada.

(Głośno.)

Drzwi zamknij... furyo ty blada!...
Znam twoję sprawkę zdradziecką...
Król wyznał wszystko... śmierć tobie!...

Matylda (n. s.).

Król wyznał!... głos mi zamiera!...

(głośno.)

Tak panie!... to prawda szczera!...

Busto (n. s.).

Wiera teraz, co méj osobie
Zagraża!... (głośno) Tyś otworzyła?...

Matylda.

Wolności darem złudzona
Uległam...

Busto.

Wolność tak miła!...
Estella wié o tém?...

Matylda.

Ona?!!...
Toć żarem swoich płomieni
Na węgiel-by mię spaliła.

Busto.

Tak sądzę; blasku jéj siła
Trwać będzie... już się nie zmieni,
Gdy gwiazdy przyjęła miano!

Matylda.

Ona jest gwiazdką wybraną,
Jéj blask potężny a szczery
Słonecznem światłem się pali!...
Zaledwie król wszedł do sali
I oddał mi te papiery,
Pan przybył...

Busto.

Co one znaczą?...

Matylda.

Dukatów tysiąc dochodu
I wolność...

Busto.

Nie umrzesz z głodu!...

(n. s.)

Honorem Busta... rozpaczą...
Téj łaski dar zapłacony!...

(Głośno).

Pójdź za mną!...

Matylda.

A dokąd, Panie?...

Busto.

Do króla... na posłuchanie!...

Matylda.

Już nie ma dla mnie obrony...

Busto.

Estella więc niezaćmiona...
Król zgasić chciał jéj promienie!...
Sewilskiéj gwiazdy wspomnienie
W Hiszpanii długo nie skona!...




SCENA  V.
Ulica prowadząca do pałacu.
Król, Don Arias.
Król.

A wiesz ty, co mię spotkało?...

Don Arias.

Król sam był, podług życzenia!...

Król.

To wcale rzeczy nie zmienia!...
Szaleniec mową, zuchwałą
Znieważał mię bez litości,
Wciąż grożąc ostrzem swéj szpady.
Wzburzony gniewem i blady,
Nie pomnąc własnéj godności,
Już miałem podeptać żmiję,
Gdy służba ze światłem śpieszy!...
Przed wzrokiem fagasów rzeszy
Ostrożnie twarz w płaszczu kryję
A wreszcie śmiało, swobodnie...
Wychodzę nie zatrzymany.
Tak Busto zniszczył me plany!...

Don Arias.

Niech śmiercią odkupi zbrodnię!...
Niech pierwsze słońca promienie
Oświecą karę niebawem!...
W Hiszpanii musi być prawem
Twéj woli każde skinienie!...

Król.

Publiczną karę!...

Don Arias.

Spełniwszy,

Osłonim wszystko pozorem!...
Wszak Busto jest regidorem:
Czyż człowiek, choć najcnotliwszy
Występku spełnić nie może,
Ambicyą władzy porwany?!...

Król.

On tak jest umiarkowany...
Tak myśli o swym honorze...

Don Arias.

Więc zabić go potajemnie!...

Król.

Nie znajdę dłoni, gotowéj...

Don Arias.

Wiernego sługę masz we mnie.

Król.

Narażać nie chcę twéj głowy!...

Don Arias.

Jest na to sposób jedyny!
Mężnego dam ci wojaka:
Gibraltar zna jego czyny,
Odwagi siła w nim taka,
Że dzisiaj on sławy już syt!...

Król.

Nazwisko tego mściciela!...

Don Arias.

Don Sancho Ortiz Roela
Z przydomkiem Andaluzyi Cyd!...

Król.

Już dnieje... wezwij rycerza.

Don Arias.

Król spocznie o rannéj ciszy.

Król.

Kto kocha i zemstą dyszy,
Ten snowi się nie powierza!...
Nim słońce twarz swą okaże,
Przywołaj tu Roelasa.

Don Arias.

Ach! królu!... na Alkazarze
Coś z wichrem złowróżbnie hasa!...

Król.

Co mówisz?... Czy się co stało?...

Don Arias.

Okropność!...

Król.

Mów, co się dzieje?...

Don Arias.

Patrz!... wisi Matyldy ciało
W jéj rękach papier bieleje!...

Król.

O zgrozo!...

Don Arias.

Widok nie miły!...

Król.

Zabijem siostrę i brata...

Don Arias.

Niech dłużéj trup ten nie lata...
Każ złożyć go do mogiły!...
Zuchwalstwu swojemu dzięki
Dziś zginąć musisz, Tabero!...




SCENA  VI.
Pokój w domu Busta.
Busto, Estella.
Estella.

A co to?

Busto.

Wstawaj!...

Estella.

Dopiero
Słoneczko z objęć jutrzenki
Wyrywa twarz rozespaną,
A ja mam opuszczać łoże?...
Tyś smutny!... o powiedz!... może
Jam winna, żeś wstał tak rano?...

Busto.

Odpowiedź ty masz gotową!...

Estella.

Ja, bracie?... czyś ty szalony?...
Obecnie wina z twéj strony,
Bo krzywdzisz mię taką mową...
Czyż kiedy się moje usta
Ohydą kłamstwa skalały?...

Znasz dobrze żywot mój cały
Nie jestżem siostrzycą Busta?...
Tak jak ty honor twój cenię!...
Więc zkądże w tobie méj winy
Powstało dziś podejrzenie?...

Busto.

Czyż mówiłbym bez przyczyny?...

Estella.

Więc myślisz...

Busto.

Dzisiejszéj nocy...

Estella.

O! dokończ... gdy się okaże
Ma wina — ulegnę karze...

Busto.

Gdym wrócił dziś o północy,
Król płaszczem swym otulony,
W tém miejscu... przy twéj komnacie
Czatował...

Estella.

Co mówisz, bracie?...

Busto.

Rzecz pewną. Władca korony
W mym domu... o takiéj porze...
Tyś chyba tak mu jest miła!
Matylda go wprowadziła!...
O swoim pomnąc honorze,
Po takiem odkryciu miłem,
Puściwszy króla swobodnie,
Matyldę za podłą zbrodnię
Na zamku wnet powiesiłem.
Niech trup jéj monarchę wzrusza...
I groźną będzie przestrogą,
Że pomścić Brutusy mogą
Ohydny czyn Tarkwiniusza!...
Wiesz, co mię dręczy w téj chwili!...
Gdy hańba tobie zagraża,
Wnet musisz pójść do ołtarza.
Nim rzucę mury Sewili,
Don Sancho mężem twym będzie.
Dzielnością rycerskiéj dłoni
Przed królem ciebie zasłoni,

Twój honor mając na względzie.
A ja spokojny odjadę!...

Estella.

Z wdzięcznością niewysłowioną
Dziękuję za taką radę!...

Busto.

Zostaniesz dziś jego żoną.
Gotowa bądź — a rozwaga —
Milczenia od nas wymaga.

(Wychodzi.)
Estella.

Miłości!... Szczęście ty moje
Nie wymkniesz mi się już snadnie...
A jednak... i któż odgadnie
Gdzie kończą się jego zdroje!...
Jeżelić między ustami
A czarą... tuż u jéj brzega
Grom śmierci mędrzec spostrzega...




SCENA  VII.
Salon w Alkazarze.
Król, z dwoma papierami w rękach, Don Arias.
Don Arias.

Don Ortiz jest tam... za drzwiami.

Król (n. s.).

Podstępów miłość się chwyta...
A jednak... drżę, gdy już blisko...
W téj karcie zdrajcy nazwisko
I kara śmierci wyryta!...
Z téj drugiéj każdy się dowie,
Że Busto z méj woli ginie...
Zaprzeczam Ortiza winie!...

(głośno.)

Niech wejdzie — ty bądź w alkowie,
Zamknąwszy drzwi należycie.

Don Arias.

W alkowie?...

Król.

Tak, niechaj mniema,

Że żadnych świadków tu nie ma,
Ze we dwóch działamy skrycie!...

Don Arias.

Wprowadzić?

Król.

Już wejść tu może

(Don Arias wychodzi.)



SCENA  VIII.
Król i Don Sancho Ortiz.
Don Sancho.

O! władco! zaszczyt ten błogi
Daj ustom, niech twoje nogi
Całować mogą w pokorze!...

Król.

O powstań!... Zbytek pokory!...
Chciéj powstać...

Don Sancho.

O racz łaskawie...

Król (n. s.)

Zuch z miny!...

Don Sancho.

Wybacz obawie...
Roela do niéj nie skory...
Lecz mówca zeń lada-jaki!...

Król.

Jak wszystkie świata wojaki!...
Co widzisz we mnie?... Mów-że mi
Odpowiedź niech płynie szczera!...

Don Sancho.

Majestat i bohatera!...
I obraz Boga na ziemi!...
Ja wierzę w ciebie jak w Boga,
O panie najdostojniejszy!...

Król.

Czy już cię minęła trwoga?

Don Sancho.

Szczęśliwym i spokojniejszy!

Król.

Masz łaski moie, Roelu,

Żeś umiał zasłużyć na nie,
Zaświadczy to posłuchanie!...
A teraz idźmy do celu...
Chcę z tobą przymierza...

Don Sancho.

Ze mną?...

Król.

Tak... krótko, bo czas ucieka;
Wymagam śmierci człowieka
A śmierć ta ma być tajemną!..
Tę misyą poruczam tobie.

Don Sancho.

Czy winien?

Król.

Pytasz?...

Don Sancho.

I poco
Śmierć jego okrywać nocą?...
Sędziowie mogą w téj dobie
Publiczną wykonać karę!..
Król sądów swych nie ukrywa,
Bo łatwo myśl podejrzliwa
W zabitym... uczci ofiarę!...
Jeżeli tego człowieka
Występek jest lekki, mały,
To przebacz, królu wspaniały!...

Król.

Król zemsty od ciebie czeka,
Nie wrogów swoich obrony.
Tajemnic — królowie strzegą,
Gdy cześć ich wymaga tego!...
Jak sądzić król jest zmuszony,
Gdy winą — tronu zniewaga?...

Don Sancho.

O tacy stosu już godni!...

Król.

Więc człek ów winien téj zbrodni!...

Don Sancho.

O śmierć dlań — Ortiz cię błaga!...
Chociażby moim był bratem
Przebiję pierś mu bez drżenia!...

Król.

Daj rękę w znak przyrzeczenia!..

Don Sancho (podając rękę).

Wraz z sercem, wiarą bogatém!...

Król.

Spotkawszy go na ustroni,
Zabijesz!

Don Sancho.

Więc król zamierza
Namówić swego żołnierza
Do zdrady?... Gdy on bez broni,
Ja mam go napaść nikczemnie?...
Zawiele żądasz ode mnie!...
Niech widzą ziomków mych twarze
Jak, rycerz, — wyzwę rycerza!...
Bez walki kto w pierś uderza
Swéj hańby nigdy nie zmaże!...

Król.

Ten papier z królewskiéj dłoni
Od kary ciebie zasłoni.

(dając mu papier)

Przeczytaj!...

Don Sancho (czytając).

„Don Sancho Ortiz!
„Polecam ci w mem imieniu
„I za mnie zabić człowieka,
„W papierze tym wskazanego.
„A wszelką odpowiedzialność
„Od ciebie odwrócę Ja — król.

Don Sancho.

Król nie zna jeszcze Roeli,
Gdy chce mu dać te puklerze;
On wziąć ich się nie ośmieli,
Ufając królowi szczerze.
Za kartę pergaminową
Wystarczy królewskie słowo,
Bo ono, wyznam otwarcie,
Mniéj znaczy na takiéj karcie!...

(drze papier)

Twój wyrok już jak spełniony,
Lecz niech mi będzie zapłatą
Najmilsza dłoń... narzeczonéj.

Król.

Ochotnie zgadzam się na to.

Don Sancho.

Niech Arab, ten wróg nasz stary,
U nóg twych tarza się w pyle;
Na jego niechaj mogile
Królewskie błyszczą sztandary!...

Król.

Nagrody król twój nie zwleka
I Ortiz wnet ją odbierze!...
W tym drugim znajdziesz papierze

(daje mu papier.)

Nazwisko tego człowieka,
Któremu dłoń twa śmierć zada.
Że jego silne jest ramię
Powszechny głos opowiada;
Lecz twego wiem że nie złamie!...

Don Sancho.

Ufnością król mię zaszczyca...

Król.

Pamiętaj, że między nami
Pozostać ma tajemnica!...

(Król wychodzi.)



SCENA  IX.
Klaryndo, Don Sancho.
Klaryndo.

Z dobremi dziś nowinami
Człek pana znaleść nie może.
Za wieści moje bogate
Dziś hojną wezmę zapłatę.

Don Sancho.

Jak widzę, jesteś w humorze!...

Klaryndo (podając list).

Tu będzie wiadomość miła!...

Don Sancho.

A kto cię wyprawił w gońce?...

Klaryndo.

Estella!... piękna jak słońce!...
Z tym listem idź w lot — mówiła
I darów żądaj od pana!...

Don Sancho.

Dlaczego?...

Klaryndo.

Dziś wasze śluby.

Don Sancho.

Co mówisz, Klaryndo luby,
Pierś moja szczęściem wezbrana!...

(Czytając.)

„Małżonku ty mój kochany!...
Już nadszedł dzień upragniony!...
Mój brat cię szuka, by siostrze
Dać życie — tobie nagrodę...
Czas drogi, zobacz się z bratem
Korzystaj z chwili“. Estello!...
Natychmiast nieś marszałkowi
Wiadomość o tym obrzędzie,
Liberyą niechaj dobędzie...
Paziowie niech téż gotowi
Czekają z pióropuszami!...

(zdejmując pierścień i oddając go Klaryndowi.)

Dla siebie weź dar ten mały!...

Klaryndo.

Żyj panie dłużéj niż skały,
Miłością, niby bluszczami
Związany przez długie lata...
To mało!... życzę ci panie,
By wasze trwało kochanie
Choć tyle jak głupstwo świata.

(Wychodzi.)



SCENA  X.
Książę Ferrary.
Don Sancho (sam).

I gdzie ten Busto tak hula...
Pierś szarpie nadzieja z trwogą...
Przez chwilę śniłem tak błogo,
Żem nawet zaniedbał króla!
Zobaczmy, jak się nazywa
Ten, który ginie z méj ręki...

(Otwiera papier i czyta:)

„Nazwisko tego człowieka,
Któremu życie odbierzesz —
Tabera Busto“ O męki!...
Co widzę!... Dolo straszliwa!...

Ja mogłem zgodzić się?!... Boże!...
O! życie — gra zagmatwana,
Kart nędznych ślepa wymiana,
Z kamieni i puchu łoże!...
Przed chwilą ja wygrywałem,
A teraz grozi mi klęska.
O ręko losu zwycięzka!...
Lecz... może źle przeczytałem...
Bo nigdy tego imienia
Wykrztusić nie byłbym w stanie...
Lecz papier wszystko skamienia...
Przeczytam znów to pisanie...
„Nazwisko tego człowieka,
Któremu życie odbierzesz —
Tabera“... Jestem zgubiony!...
Wszak dałem królowi słowo!...
Lecz chwilę szczęścia godową
Odepchnąć? Nie!... tyś szalony!...
Żyj Busto!... On ma żyć jeszcze?!...
Poświęcę honor dla serca?!...
On zginie!... Co? ja-m bluźnierca!...
Przepadnij słowo złowieszcze
Żyć musi!... Busto Tabera
Nie zginie z méj ręki srogiéj!...
Tak... honor jest święty... drogi...
Lecz któż się sercu opiera?!...
O! raczéj śmierć lub wygnanie,
Niż takie spełniać wyroki!...
Szept serca słyszę głęboki:
Taberze nic się nie stanie!...
„Nazwisko tego człowieka
Któremu życie odbierzesz
Tabera Busto“!...
A jeśli.. o! myśl straszliwa!...
Król dla niéj go się pozbywa?!...
Co?... przez nią umrzeć ma Busto?...
Ja działać mam dla rywala?...
Żyć będzie!... Czyż król się kala
Podłością? Snuć myśl tak pustą!...
Wszak to jest wybraniec boży...
Giń Busto!... Dusza nie rada!...
A prawo? czyż gwałt mi zada?...
Napróżno gniew mój się sroży!...

Król winien? sądzić mam pana?
Jest prawem posłuszeństwo sług!...
Gdy winien — niech skarze go Bóg,
Ty gwiazdko przebacz świetlana!...
Już nigdy się nie ukoję
Po gwiazdki lubéj utracie!...




SCENA  XI.
Ulica.
Busto, Don Sancho.
Busto.

Nakoniec!... a witaj, bracie!...

Don Sancho (n. s.).

Któż zgłębi cierpienia moje!
On z życiem przychodzi do mnie,
A ja go mam zamordować!...

Busto.

Już siostrę przed ołtarz prowadź!...

Don Sancho (n. s.).

O któż tak cierpiał ogromnie!...
I ja mam zabić człowieka,
Którego tak ukochałem,
Pożegnać się z ideałem?!...
Wszystkiego Ortiz się rzeka!...

Busto.

Zaślubin akt już zawarty!...

Don Sancho.

Nic z tego... ja cofam słowo!...

Busto.

Co słyszę?... powtórz nanowo...
Do kogo zwracasz te żarty?...

Don Sancho.

A więc do ciebie... Tabery...

Busto.

Jeżeli wiesz, żem Tabera,
Głos w piersiach ci nie zamiera?...

Don Sancho.

A właśnie dlategom szczery!...

Busto.

Gdy znasz, więc niech cię powstrzyma
Krew, godność, klejnot mój złoty
Szlachectwa, dumnego z cnoty
Bez któréj honoru nie ma,
Bo gniew mój gromem wystrzeli!...

Don Sancho.

Ty mego lękaj się raczéj...

Busto.

I czém twój gniew się tłomaczy?...

Don Sancho.

Żem z tobą mówił....

Busto.

Jeżeli
Z wszelkiego wstydu wyzuty,
Śmiesz czci méj robić wyrzuty,
Ha!... jesteś nędzniku... podły...
Mą wzgardę poprze stal naga!...

(dobywa szpady).
Don Sancho.

O! zdrajco!... (n. s.) Przebacz, miłości,
Zrządzona władcy zniewaga
Rozrywa moje wnętrzności,
Nad wolą moją przemaga!...

(biją się).
Busto.

Stój... dosyć!... (pada)

Don Sancho.

O! ja szalony
W tę moję pierś bez obrony
Miecz wepchnij!...

Busto.

Żegnam na wieki
Nie odmów siostrze opieki!...

(kona).
Don Sancho (patrząc na żelazo zakrwawione).

Tyś szczęście moje wydarło
Morderczéj dokończ roboty,
Niech raz już śmiertelne groty
Ugodzą w pierś obumarłą!...

(wznosi szpadę).



SCENA  XII.
Wchodzą dwaj pierwsi alkadowie Don Pedro de Guzman, Farfan de Ribera i inne osoby, późniéj Arias.
Don Pedro.

Stój!

(wstrzymuje go)
Don Sancho.

Czemu wstrzymujesz mą dłoń,
Gdym szczęściu sam wykopał grób!...

Don Farfan.

Mów jaśniej!...

Don Pedro.

Co znaczy ten trup?

Don Sancho.

Jam brata wepchnął w śmierci toń
Tak, widzisz we mnie Kaina,
Co życie wydarł Ablowi!...
Cóż jeszcze-ście nie gotowi?...
Nikt głowy mojéj nie ścina?...

Don Arias (wchodząc).

A co to?...

Don Sancho.

Zbrodnia straszliwa...
Honoru widmo złowieszcze
Schwyciło świat w swoje kleszcze...
Niech król się dziś przekonywa,
Że u nas czyn... za słowami...
Im wierni, gardzim Gwiazdami,
Targając bratnie ogniwa!...

Don Pedro (do Ariasa).

On wydarł życie Taberze.

Don Arias.

Ohydny czyn rozbestwienia...

Don Sancho.

Prowadźcie mię do więzienia!...
Niech Ortiz karę odbierze!...

Don Pedro.

Prowadźcie go do Triana[1]...
Już wieści tłum poruszyły...

Don Sancho.

Tabero!... druhu mój miły!...

Don Pedro.

Twarz jego jest obłąkana!...

Don Sancho.

Pozwólcie mi wziąć w ramiona
To martwe Tabery ciało..
W szlachetnéj krwi się skąpało...
Dłoń moja ciężar pokona!...
Kto zabił... ten życie weń tchnie!...

Don Pedro.

Oszalał!...

Don Sancho.

Prawu... jam życie
Poświęcił... bo to widzicie...
Być królem... a nie być... to nie!...
Pojmijcie mnie, albo lepiéj
Nic zgoła... bo nie wyjaśnię...
To ja go zabiłem właśnie...
Przyczyna tu się zasklepi...

(pokazuje na piersi)

Ztąd inny niech ją odgrzebie!...




SCENA  XIII.
Sala w domu Busta Tabery.
Estella, Teodora.
Estella (przy tualecie).

Ogarnij mnie teraz całą!
Czy dobrze?... czasu tak mało!...
Zwierciadła!...

Teodora.

Spójrz pani w siebie
W głąb duszy zapuść wzrok śmiały!...

Gdzie znaleźć takie kryształy,
By w nich się wiernie odbiła
Estelli piękność wspaniała!

Estella.

Drżę silnie, a twarz mi pała!...

Teodora.

To wstydu i trwogi siła!...
Ku licom krew się wytęża,
Gdy szczęściem drga twoje łono!...

Estella.

Zda mi się, że widzę męża,
Jak z twarzą rozpromienioną
Śród pieszczot lubych tysiąca
Na wieki dłoń mi oddaje,
A fala słów jego drżąca
Brzmieć w sercu mi nie przestaje!...
Ta radość bezmierna, szczera,
Nie znosząc już tajemnicy,
Z mych oczu gwałtem przeziera!...
Szczęśliwa-m!...

Teodora.

Zgiełk na ulicy!...
O Boże!... zwierciadło spada!...
Przez zazdrość!... patrz, co się stało?..

Estella.

Rozbite?...

Teodora.

Tak!...

Estella.

Przeczuwało,
Że wkrótce będę już rada
Wzrok topić w innym krysztale,
W źrenicach mojego pana!...




SCENA  XIV.
Ciż i Klaryndo.
Klaryndo (w paradnym stroju).

A to mi wieść pożądana!...

(pokazując kapelusz z pióropuszem).

O patrzcie!... Wszak piór tych fale
Blizkiego ślubu oznaki!

Bilecik panu oddałem,
I pierścień jest mymudziałem!...

Estella.

Zrób handel ze mną.

Klaryndo.

A jaki?...

Estella.

Swój pierścień dasz mi — a zato
Mój brylant będzie zapłatą...

Klaryndo (zdejmując pierścień).

Ba!... kamień prysnął na dwoje!...
Zła wróżba!... Hijacynt snadnie
Wyroki losu odgadnie!...

Estella.

Już ja się tych wróżb nie boję,
I owszem... mnie i to cieszy,
Że kamień czuje mą radość.

Teodora.

Do sieni jakiś tłum śpieszy...

Estella.

Pragnieniom staje się zadość!...




SCENA  XV.
Wchodzą dwaj pierwsi alkadowie w towarzystwie ludzi niosących zwłoki Busta.
Estella.

Co widzę?!... Pierś mi zamiera!...

Don Pedro.

Dni człeka w zgryzocie płyną,
Bo życie — płaczu doliną!...
Me żyje Busto Tabera!...

Estella.

O losie ty niezbłagany!...

Don Pedro.

Śród strasznéj losu odmiany
Niech moje krzepi cię słowo,
Że zbójca Ortiz schwytany
Za czyn swój — zapłaci głową!...

Estella.

Zbrodniarzu!... precz ztąd, na Boga!...

W twéj mowie straszny jad piekła!...
Więc brata mego krew droga
Za sprawą Sancha pociekła?!...
Więc takie słowa złowieszcze
Wygłaszać można bezkarnie
I takie znosząc męczarnie
Wraz z niemi można żyć jeszcze?!...
Ja żyję po takim zgonie?!...
O chyba pierś mam z kamienia!...
Kto rozpacz moję ocenia,
Niech nóż utopi w mém łonie!

Don Pedro.

Ta boleść miesza jéj zmysły!...

Estella.

Brat zginął z Ortiza ręki!...
Trzy serca nagle rozprysły...
O puśćcie!... to nadmiar męki!...
Co ze mną dzieje się...

Don Pedro.

Boże!...
Te ciosy pierś jéj tak ranią!...

Don Farfan.

Nieszczęsna piękność!...

Don Pedro.

Iść za nią!...

Klaryndo.

Panienko!...

Estella.

Chcesz wspomnieć może
Okropny bratobójstwa dzień?!...
Ja-m żywot swój zakończyła...
Już gwiazda moja się śćmiła,
Bo na nią upadł krwawy cień...









  1. Przedmieście Sewilli na prawym brzegu Gwadalkwiwiru, ojczyzna cyganów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lope de Vega i tłumacza: Julian Święcicki.