Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja mogłem zgodzić się?!... Boże!...
O! życie — gra zagmatwana,
Kart nędznych ślepa wymiana,
Z kamieni i puchu łoże!...
Przed chwilą ja wygrywałem,
A teraz grozi mi klęska.
O ręko losu zwycięzka!...
Lecz... może źle przeczytałem...
Bo nigdy tego imienia
Wykrztusić nie byłbym w stanie...
Lecz papier wszystko skamienia...
Przeczytam znów to pisanie...
„Nazwisko tego człowieka,
Któremu życie odbierzesz —
Tabera“... Jestem zgubiony!...
Wszak dałem królowi słowo!...
Lecz chwilę szczęścia godową
Odepchnąć? Nie!... tyś szalony!...
Żyj Busto!... On ma żyć jeszcze?!...
Poświęcę honor dla serca?!...
On zginie!... Co? ja-m bluźnierca!...
Przepadnij słowo złowieszcze
Żyć musi!... Busto Tabera
Nie zginie z méj ręki srogiéj!...
Tak... honor jest święty... drogi...
Lecz któż się sercu opiera?!...
O! raczéj śmierć lub wygnanie,
Niż takie spełniać wyroki!...
Szept serca słyszę głęboki:
Taberze nic się nie stanie!...
„Nazwisko tego człowieka
Któremu życie odbierzesz
Tabera Busto“!...
A jeśli.. o! myśl straszliwa!...
Król dla niéj go się pozbywa?!...
Co?... przez nią umrzeć ma Busto?...
Ja działać mam dla rywala?...
Żyć będzie!... Czyż król się kala
Podłością? Snuć myśl tak pustą!...
Wszak to jest wybraniec boży...
Giń Busto!... Dusza nie rada!...
A prawo? czyż gwałt mi zada?...
Napróżno gniew mój się sroży!...