[164]ADAM NARUSZEWICZ.
GŁOS UMARŁYCH.
Z kwiecistych posad helikońskiej góry
Między zamierzchłe wtrącony cyprysy,
Gdy mchem porosłe przeglądam marmury,
Nad zatartemi jękając napisy, —
Lat waszych niemem świadectwem, królowie! —
Taki się z mogił głos do mnie ozowie:
„Ty, co narodu mego piszesz dzieła
„I z umarłymi mieć rozumiesz sprawę!
„Nie tak nas twardym snem Kloto ujęła,
„Zwlókłszy widzialną słabych ciał postawę,
„Byśmy część lepszą życia utracili:
„Żyliśmy, żyjem i będziemy żyli.
„W wiecznego kręgu osadzeni świata,
„Patrzym na ciemne z wysoka mieszkance:
„Głos żalów waszych i tu nas dolata,
„Gdzie, nieprzebyte usypawszy szańce,
„TwórcaTwórca, na oddział błędu i istoty,
„Nam dał doznawać, wam — dociekać cnoty.
„Czegóż się błędny uskarżasz narodzie,
„Zwalając los twój na obce uciski?
„Szukaj nieszczęścia w twej własnej swobodzie
„I bolej na jej opłakane zyski!
„Żaden kraj cudzej potęgi nie zwabił,
„Który sam siebie pierwej nie osłabił.
„Stargawszy węzeł pokoju i zgody,
„Niegdyś w najwyższej władzy osadzony,
„Rozbiegliście się jako liche trzody,
„Bez wodza, rządu, rady i obrony;
„Ostygło dobra publicznego serce,
„Albo pochlebce, alboście oszczerce!
[165]
„Cóż kiedy niesfor głów tysiąca zrobił?
„Wiążąc bezczynne monarchów ramiona,
„Zdzierał publiczność, swe prywaty zdobił,
„Szerzył ze starostw dziedziczne imiona,
„A pod pozorem wolności mniemanej
„Określał króle, rozmnażał ty rany.
„W niczem ojczyzna dotąd nie urosła,
„Jako się członki rozprzęgły od głowy:
„Stracił kmieć przemysł, upadły rzemiosła,
„Włożyła w pochwy Temis miecz surowy;
„Kapłan dla zbioru, pan został dla zwady,
„Król dla pozoru, żołnierz dla parady....
„Zbrojnych zastępów ogromne szeregi
„Pod jednem berłem ledwo kto policzy;
„Drżały przed niemi oba morza brzegi,
„Gdzie im Dniestr z Wisłą pławi swe zdobyczy;
„Dziś ni rycerstwa, ni wojennej sławy,
„Chociaż się liczne podniosły buławy....
„Niemasz pod słońcem, jak świat stoi światem,
„Gdzieby się w rządzie większe działy cuda.
„Pocóż królewskim błyskać majestatem,
„Jeśli bezczynna w nim tylko obłuda?
„Poco ich szukać, łożąc kosztów wicie,
„Jeśli królowie są nieprzyjaciele?
„Ociec król — czemuż dziecię mu nie wierzy?
„Pan — cóż poddaństwo w hołdzie mu oddawa?
„Wódz jest najwyższy — czemuż bez żołnierzy?
„Sędzia — gdzież w jego ręku miecz i prawa?
„Nędznaż to ziemia, dzika i szalona,
„Gdzie same tylko w rządzących imiona!
„O błędna trzodo herbownej gołoty,
„Co, na twe chytre patrząc przewodniki,
„Nie znasz, jak z twojej żartują prostoty,
„Klejąc, zrywając przedajne sejmiki!
„Dla swych cię oni prywat używają:
„Ty chcesz wolności — a oni ją mają!
[166]
„Kto tylko wielkim żył na waszym tronie,
„Musiał za pasy chodzić z niewdzięczniki;
„Zwano go ojcem, ale już po zgonie,
„W martwych popiołach między nieboszczyki!
„Wasz to obyczaj cierń w życia przeciągu
„Kłaść im na głowy, kwiat — aż na posągu.
„Dzielny Łokietek, co Polskę zjednoczył,
„Trzykroć ojczystą musiał rzucać ziemię;
choć sto grodów murami otoczył,
„Choć dzikie w kluby praw osadził plemię,
„Złość i wielkiego Kazimierza przecie
„Czarnemi farby oćmiła na świecie.
„Tęsknił Jagiełło nieraz w tej koronie;
„Syn jej nie pragnął, zwlekając czas długi;
„Zygmunt, choć mówił, że śmiało na łonie
„Poddanych spocznie na liczne usługi,
„Targnęliście się po dwakroć nań, dzicy:
„Buntem we Lwowie, a kulą w stolicy!
„Któż twe policzy przykrości, Stefanie,
„O ty północnej siły mężny gromie?
„Kto trudy twoje, Kazimierzu Janie?
„Los cię przymusił umrzeć w obcym doinie;
„Uratowałeś ojczyznę w złej toni:
„Twoi się na cię porwali do broni!
„I ty, choć pędzisz wiek w troskach i pracy,
„Znosząc win cudzych ciężar, Stanisławie,
„Pewnie ci wdzięczni zostają Polacy,
„Że im królujesz mądrze i łaskawie?
„Oto ci codzień, w samej wieku wiośnie,
„Z smutku na głowie śnieżny włos urośnie.
„Tyś ciągłej rady duchem rząd ocucił,
„Co, śpiąc dwa roki, ocknął się i zasnął;
„Za twym powodem lustr nauk powrócił, —
„Już on był prawie w barbarzyństwie zasnął;
„Łagodzisz wrzawy, wprowadzasz porządki,
„Targasz zawisne na kraj losów wątki....
[167]
„Czekaj tej słodkiej, lecz późnej zapłaty,
„Kiedy twe zwłoki zimny głaz przywali;
„Zapłacze naród twój w czasie utraty —
„Cnota dopiero po zgonie się chwali —
„I, żeś był ojcem swej Ojczyzny, powie!“
Na tem się ziemny głos zakończył słowie.
|