Anielka w mieście/Złote czasy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Janina Zawisza-Krasucka (opr.)
Tytuł Anielka w mieście
Podtytuł Powieść
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia „Rekord”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


29. Złote czasy.


W Anielce podczas ostatnich miesięcy zaszła ogromna zmiana. Całe dni przepędzała przy swej chlebodawczyni, którą pokochała całem sercem. Poza spełnianiem podjętych obowiązków, poczęła Anielka uczęszczać teraz do szkoły wieczornej i wkrótce stała się jedną z najlepszych uczenic. Uważano ją również za doskonałą kucharkę, umiejącą zadowolnić gusta największych smakoszów, a jednocześnie nauczyła się szyć do tego stopnia, że nawet gustowne sukienki wychodziły z pod jej palców, krojone i szyte pod kierunkiem pani Rage. Te wszystkie umiejętności dodawały Anielce pewności siebie i nie biadała już teraz nigdy, że czegośkolwiek nie potrafi zrobić.
Anielka Lipkówna z Wielkiej Wsi w tem nowem swojem otoczeniu utraciła dawną bojaźń i nieśmiałość. Życie, jakież jesteś piękne, i ile posiadasz cudownych niezgłębionych tajemnic! Szła więc Anielka Lipkówna przed siebie pewnym krokiem i z wzrokiem rozjaśnionym radością.
Ninka Harewiczówna, jedna z pracownic kancelarii pana Rage, stała się wkrótce nieodłączną przyjaciółką Anielki. W jej towarzystwie zazwyczaj w niedzielę błądziła Anielka całemi godzinami po podmiejskich lasach i łąkach, rozkoszując się ciepłem promieni słonecznych. Na obszernej polanie pod lasem spotykały się z gronem wesołych chłopców i dziewcząt, którzy przy dźwiękach muzyki tańczyli zazwyczaj w niedzielne popołudnia. Ach, jakie niebo było błękitne, i jaką uroczą rozrywką był taniec!
Oczy Anielki połyskiwały i śmiały się do wszystkich, a serce skakało w piersi z radości. Nawet tancerza już sobie znalazła, który zaznajomił ją z podstawami sztuki tanecznej. Tańczył i nią bezustannie i zawsze już czekał na polanie, gdy ona ukazywała się w oddali.
— To wasz listonosz, zauważ, że jutro rano przyjdzie z listami, — mówiła Ninka, trzymając się ta boki od śmiechu.
Listonosz? Anielka i Ninka zachichotały. Biegły Spiesznie do domu, a następnej niedzieli znów wybierały się na tańce.
Czasami także dziewczęta sadowiły się w pokoiku Anielki lub Ninki, pochylone nad robótkami Anielka haftowała dla pani Rage na imieniny piękny obrus, Ninka zaś robiła dla niej artystyczne pantofelki szydełkiem. Cieszyły się, jak dzieci na myśl o sprawieniu swej chlebodawczyni niespodzianki, rozmawiając wciąż podczas roboty o tej szlachetnej kobiecie, którą Ninka również darzyła wielkim szacunkiem.
— Obydwoje są niezwykli, zarówno pan, jak i pani, — chwaliła Ninka, — wszyscy mają o nich takie zdanie, a szczególnie ci, którzy u nich pracują. Miałaś wyjątkowe szczęście, Anielciu. Ta nowa pomocnica w kooperatywie, łóżka nawet nie dostała i od kilku dni sypia w wielkiej skrzyni w korytarzu.
— Muszę o tem pani powiedzieć, — postanowiła śpiesznie Anielka. — Mamy jeszcze jakieś łóżko na strychu, pani je z pewnością tej dziewczynie podaruje. Przecież tyle dobroci okazuje wszystkim!
Ufne w dobroć i szlachetność swej chlebodawczyni, Anielka i jej przyjaciółka zgóry już cieszyły się, że biedna pomocnica z kooperatywy będzie miała łóżko i w najlepszych humorach pochylały się znowu nad robotą.
Istotnie Frania z kooperatywy łóżko dostała i odtąd już sypiała wygodniej. Biedna dziewczyna nigdy nie zapomniała szlachetnego czynu obcej pani, a ponieważ była zbyt biedna, aby się w jakiśkolwiekbądź sposób odwdzięczyć, przyniosła pewnego dnia w podarunku dobrej pani małego, białego, zamorusanego kociaka, który się przybłąkał do niej na ulicy. Anielka również długo zapomnieć nie mogła radości, z jaką pani Rage chwyciła brudne zwierzątko na ręce.
Tak serdecznie dziękowała France, jakby otrzymała od niej najkosztowniejszy prezent.
— Postaram się znaleźć dla panienki jakieś inne lepsze zajęcie, — słyszała Anielka z kuchni, jak pani Rage pocieszała nieszczęśliwą Frankę.
Tak, pani Rage każdemu potrafiła okazać swą dobroć i szlachetność.
Anielka wymyła i wysuszyła przy kominie przerażane kociątko, które stało się nagle bielutkie, jak śnieg i podreptało na swych różowych łapkach do chorej, wpatrując się w nią pełnemi przywiązania oczętami. Pani Rage wzięła kociaka czule na kolana, posadziła przy sobie na poduszce, a kociak począł mruczeć z zadowoleniem.
— Jest taki śliczny, że muszę go namalować! — mówiła pani Rage, przysuwając do siebie bliżej stalugi.
Jednem słowem w domu państwa Rage jedna radość następowała po drugiej. Każda godzina przynosiła coś nowego i coś bardziej przyjemnego. Wszystko, co dostawało się do rąk chorej, przybierało barwy i kształty piękne i szlachetne.
W owym czasie Anielka powoli zapominała już nawet o tych wszystkich przykrościach, jakich w swojem krótkiem życiu doświadczyła. Często myślała o K., o Staśku, jego matce i Bielawskich, ale wszystko to majaczyło jej z bardzo dalekiej odległości. Raz tylko ocknęła się na krótką chwilę, gdy z listu matki dowiedziała się, że pani Lipkowa sprzedała gospodarstwo w Wielkiej Wsi i przeniosła się nastałe do K. Pisała również matka, że Irenka Mławska stanowczo nie może dłużej pozostawać w domu grubego szewca. Dziecko poprostu marnowało się w tamtejszej atmosferze, a szewc i jego żona ciągle na małą się uskarżali.
Rudowłosa Irenka, czyż to możliwe?
Ale wkrótce potem nastała znowu niedziela, Anielka poszła na tańce i znowu radośniej poczęła patrzeć na świat. Wszystko inne zatonęło ponownie w dalekiej przestrzeni. Ponieważ wieczorem pan Rage musiał wyjść, Anielka wróciła wcześniej do domu, przysiadła na miękkiej poduszce u stóp pani Rage i czytała jej na głos książkę o losach ludzi mieszkających w dalekim kraju za morzami. Anielka w czytaniu książek znajdowała największe zadowolenie i chociaż czytała nieraz całemi godzinami, nigdy nie była syta wiadomości w książkach zawartych. Odpowiedź na to wszystko, co w życiu ją ciekawiło, dawała jej książka. Usiłowała postępować tak, jak postępowali książkowi bohaterowie, usiłowała iść przed siebie temi samemi drogami, któremi oni kroczyli. Treść każdej przeczytanej książki pamiętała przez długie dni i tygodnie i nie czuła się już tak samotna, jak dawniej, bo tamci ludzie z książek byli z nią razem i wyprowadzali z mroków na światło.
W owym szczęśliwym okresie Anielka chodziła po ulicach miasta z radosnym uśmiechem, spoglądając na mijających ją ludzi serdecznie i przyjaźnie. Mimo to jednak, gdy młody, przystojny listonosz z niedzielnych tańców, chciał ją raz w przedpokoju objąć ramieniem, odskoczyła przerażona i tak się tej pieszczocie broniła, że wszystkie listy wysypała listonoszowi z torby.
— Głupia jesteś, — perswadowała jej Ninka z powagą. — Przecież on ma doskonałą posadę i pragnie się z tobą ożenić.
Słysząc te słowa, Anielka wybuchnęła głośnym śmiechem:
— Ożenić! Nie, mam jeszcze na to bardzo dużo czasu!
Ninka doszła do wniosku, że w ostatnich miesiącach coraz mniej rozumie postępowanie Anielki. Czyż ona była ślepa? Poprostu przechodziła obok własnego szczęścia, nie zwracając na nie najmniejszej uwagi! Również stolarz z sąsiedztwa, posiadający własny piękny warsztat, dostał od Anielki kosza, a młody praktykant z kancelarji pana Rage już trzeci raz napróżno zapraszał ją na tańce.
— Widocznie jesteś z kimś innym zaręczona i mnie nic o tem nie mówisz, — uśmiechała się ironicznie Ninka, a Anielka płonęła łuną rumieńca.
— Nie, naprawdę nie. Poprostu nie mogę. Coś, w głębi serca na to mi nie pozwala.
Jednak Ninka takiego tłumaczenia zrozumieć nie mogła, wówczas Anielka w najwyższem rozgoryczeniu pobiegła po radę do pani Rage.
— Oszukiwanie własnego serca człowiek później w życiu odpokutować musi, — wyszeptała pani Rage łagodnie. — Kto nie czeka na wielką prawdziwą miłość, przed tym ona nigdy się nie zjawi.
I twarz Anielki w tej chwili pogodniała i znowu ze zdwojoną energją brała się do pracy, posiadając świadomość, że uczyniła tak, jak powinna.
Zima minęła i nadeszła wiosna. Panna Chudzelewska w swym liście zakomunikowała radośnie Anielce, że została żoną syna pani Kudelskiej i że Gieniusia znalazła w nim prawdziwie kochającego ojca. Elżunia Miszczakówna skończyła już swą naukę i wyjechała do N.
Andzia od bydła nie pisała zupełnie, a o Staśku też Anielka nie miała żadnej wiadomości. Nieraz myślała o nim i zastanawiała się nad tem, czy go kiedykolwiek jeszcze w życiu zobaczy. Wówczas przychodził na Anielkę dziwny smętek i oczy jej z tęsknotą błądziły w dalekiej przestrzeni.
Dwa lata przebywała Anielka w owem mieście na kresach i znała już tam każdą uliczkę, każdy dom niemal, jakby całe życie tu przebywała, poznała również dokładnie mowę tutejszych ludzi, jakby innej nigdy w swem życiu nie słyszała. — Do państwa Rage przywiązywała się z każdym dniem bardziej.
Pani Rage tylko ostatnio czuła się coraz gorzej, a bóle w plecach stawały się coraz dotkliwsze. Czasami, gdy zostawała sama, traciła na chwilę swą energję i Anielka wdziała, jak leżąc na miękkich poduszkach, chora zalewała się gorzkiemi łzami. Czyż można było patrzeć na to wszystko i nie okazywać współczucia? Anielka czyniła wszystko, aby te najbardziej przykre chwile umilić pani Rage i aby choć myślami oderwać ją od jej straszliwego nieszczęścia. Siadywała wówczas przy swej chlebodawczyni całemi godzinami, czekając cierpliwie, aż złe przeminie i wesołość powróci znowu.
— Dziękuję ci, Anielciu, — szeptała chora z wdzięcznością. — Każdemu człowiekowi potrzebna jest jakaś przyjacielska dusza.
Nic więc dziwnego, że ta prosta Anielka Lipkówna i młoda, inteligentna, bogata dama całkiem mimowoli stały się nierozłącznemi przyjaciółkami.
Az pewnego dnia, jak piorun z jasnego nieba, nadszedł list od matki Anielki. Matka wzywała ją zpowrotem do K., bo nie mogła sama utrzymać dość obszernego mieszkania i sama nie mogła podołać wszystkim wydatkom. „Irenka też wraca z Wielkiej Wsi“ pisała pani Lipkowa. „Ciągle pyta o ciebie i płacze za tobą, bo pozatem nikt nie chce się nią zająć. Biedna Irenka jest bardzo zmartwiona... A czy Lodzia nie mogłaby objąć twego miejsca? Mówi, że bardzoby chciała wyjechać na Kresy.“
Z listem w ręku dłuższą chwilę siedziała Anielka na niskim stołeczku w kuchni, jakby przeczuwała, że piękny, tęczowy sen, który śniła dotychczas, w najbliższej przyszłości musi się skończyć, ona zaś zbudzi się do codziennego szarego życia. Co miała począć?



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Janina Zawisza-Krasucka.