Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak, pani Rage każdemu potrafiła okazać swą dobroć i szlachetność.
Anielka wymyła i wysuszyła przy kominie przerażane kociątko, które stało się nagle bielutkie, jak śnieg i podreptało na swych różowych łapkach do chorej, wpatrując się w nią pełnemi przywiązania oczętami. Pani Rage wzięła kociaka czule na kolana, posadziła przy sobie na poduszce, a kociak począł mruczeć z zadowoleniem.
— Jest taki śliczny, że muszę go namalować! — mówiła pani Rage, przysuwając do siebie bliżej stalugi.
Jednem słowem w domu państwa Rage jedna radość następowała po drugiej. Każda godzina przynosiła coś nowego i coś bardziej przyjemnego. Wszystko, co dostawało się do rąk chorej, przybierało barwy i kształty piękne i szlachetne.
W owym czasie Anielka powoli zapominała już nawet o tych wszystkich przykrościach, jakich w swojem krótkiem życiu doświadczyła. Często myślała o K., o Staśku, jego matce i Bielawskich, ale wszystko to majaczyło jej z bardzo dalekiej odległości. Raz tylko ocknęła się na krótką chwilę, gdy z listu matki dowiedziała się, że pani Lipkowa sprzedała gospodarstwo w Wielkiej Wsi i przeniosła się nastałe do K. Pisała również matka, że Irenka Mławska stanowczo nie może dłużej pozostwać w domu grubego szewca. Dziecko poprostu marnowało się w tamtejszej atmosferze, a szewc i jego żona ciągle na małą się uskarżali.
Rudowłosa Irenka, czyż to możliwe?
Ale wkrótce potem nastała znowu niedziela,