Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ożenić! Nie, mam jeszcze na to bardzo dużo czasu!
Ninka doszła do wniosku, że w ostatnich miesiącach coraz mniej rozumie postępowanie Anielki. Czyż ona była ślepa? Poprostu przechodziła obok własnego szczęścia, nie zwracając na nie najmniejszej uwagi! Również stolarz z sąsiedztwa, posiadający własny piękny warsztat, dostał od Anielki kosza, a młody praktykant z kancelarji pana Rage już trzeci raz napróżno zapraszał ją na tańce.
— Widocznie jesteś z kimś innym zaręczona i mnie nic o tem nie mówisz, — uśmiechała się ironicznie Ninka, a Anielka płonęła łuną rumieńca.
— Nie, naprawdę nie. Poprostu nie mogę. Coś, w głębi serca na to mi nie pozwala.
Jednak Ninka takiego tłumaczenia zrozumieć nie mogła, wówczas Anielka w najwyższem rozgoryczeniu pobiegła po radę do pani Rage.
— Oszukiwanie wasnego serca człowiek później w życiu odpokutować musi, — wyszeptała pani Rage łagodnie. — Kto nie czeka na wielką prawdziwą miłość, przed tym ona nigdy się nie zjawi.
I twarz Anielki w tej chwili pogodniała i znowu ze zdwojoną energją brała się do pracy, posiadając świadomość, że uczyniła tak, jak powinna.
Zima minęła i nadeszła wiosna. Panna Chudzelewska w swym liście zakomunikowała radośnie Anielce, że została żoną syna pani Kudelskiej i że Gieniusia znalazła w nim prawdziwie kochającego ojca. Elżunia Miszczakówna skończyła już swą naukę i wyjechała do N.