Abecadlnik w wierszykach (wyd. 1897)/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Bełza
Tytuł Abecadlnik w wierszykach
Pochodzenie Dla dzieci
Wydawca Księgarnia H. Altenberga
Data wyd. 1897
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Indeks stron


ABECADLNIK W WIERSZYKACH






DO DZIECI

H

Hej! wy małe swywolniki!
Do książeczki, do książeczki!
Oto niosę wam wierszyki,
I obrazki i bajeczki!

Tu literka po literce,
Umysł w główce wam rozświeci,
Miłość bratnią wszczepi w serce,
I cel zacny wskaże — dzieci!

Lecz niech każde z was pamięta,
Że nie próżno główkę trudzi,
Że ta ojców ziemia święta,
Pożytecznych czeka ludzi!


Że nie tylko wciąż bojowo,
Nie przy szabli, nie przy zbroi,
Ale sercem, ale głową,
Przyjdzie służyć ziemi swojej!

A więc ucz się polska młodzi!
W pracy siły hartuj młode!
Może w tobie Bóg odrodzi,
Dawną wielkość i swobodę!







Anioł

K

Kiedy się modlisz kochano dziecię,
To biały Anioł cieszy się z ciebie!
I dobrze tobie będzie na świecie,
Bo błogosławi cię Pan Bóg w niebie!
Ale gdyś krnąbrne, to łzy mu płyną,
Anioł się smuci i Pan Bóg smuci,
A już źle temu droga dziecino,
Kogo Aniołek Boży porzuci!
Więc bądź posłuszne przez dzionek cały,
By się nie smucił Aniołek biały.





Bracia

S

Spojrzcie, jak zgodnie dwaj braciszkowie,
Bawią się z sobą, do mety biegą!
Żaden przykrego słówka nie powie,
By nie obrazić braciszka swego.
Jeden drugiemu ustąpi ładnie,
Radby mu nawet przychylić nieba!
Dziateczki moje, o! tak przykładnie,
Pomiędzy sobą zawsze żyć trzeba!
Bo miłość bratnia i zgoda złota,
To najpiękniejsza w dziecięciu cnota.




}


Cacka

P

Piłki, pajace, kółka, latawce,
Ileż tu cacek kochane dzieci!
Igrajcie niemi, w miłej zabawce,
Szybko wam wiosna życia przeleci.
Ale pomnijcie: nie tylko fraszki,
Lecz droga pracy leży przed wami!
A często jeden dzionek igraszki,
Krwawemi przyjdzie okupić łzami!
Więc po zabawie, gwarna młodzieży,
Również się chętnie uczyć należy!





Dziadek

N

Na dworze mroźno, szumi ulewa,
Jakiś staruszek dąży do wioski,
Srebrzyste włosy wiatr mu rozwiewa,
W ustach brzmi piosnka do Matki Boskiej.
Może on głodny, spragniony może?
Wynieś mu chleba, daj kubek wody!
Błogosławieństwo za to ci Boże,
Starzec uprosi, druhu mój młody!
Bo najszczytniejszą cnotą na ziemi:
Jest zlitowanie się nad biednemi.






Elementarz

U

Ucz się dziecino! masz książkę cudną!
Nauka starczy za wszystkie skarby!
Chociaż to niby trochę przytrudno,
Odrazu ująć figielki w karby!
Lecz jak się wdrożysz kochane dziecię,
To z książką dalej pójdzie ci łatwo:
Zawsze początek trudny na świecie,
A bez mozołu nic niema dziatwo!
Lecz się tak pracą nie trwóż dalece,
Nauka pójdzie łatwo: A... B... C...





Fabryka

S

Spojrzcie dziateczki! ilu to ludzi,
Z ciężką się pracą zwycięsko składa!
Świt ich poranny do pracy budzi,
Noc późna ledwo do snu układa.
I kipi gwarem Boża czeladka,
I dyszą miechy i młoty jęczą...
A każdy snuje dalej jak z płatka,
Cichej swej pracy nitkę pajęczą!
Pomnijcie dzieci! że od wiek wieka,
W pracy cel życia leży człowieka!






Gniazdko

J

Jak matka tobie ściele łóżeczko,
Byś mógł wygodnie usnąć chłopczyno:
Tak ptaszek dziatwie swojej gniazdeczko,
Pomiędzy gęstą wije krzewiną.
Dziateczki moje! niech was Bóg strzeże,
Wykręcać gniazdko biednej ptaszynie!
Bo kto ptaszkowi gniazdko zabierze,
Tego z pewnością kara nie minie!
I jak ty ptaszka — niedobre dziecię,
Bóg na tułactwo skaże cię w świecie!





Husarz

O

Oto mi rycerz! Kopia u boku,
Z ramion mu skrzydła płyną sokole!
Odwaga w piersiach, męstwo gra w oku,
Szyszak jak gwiazda błyszczy na czole!
Och! archanielski zastęp tych wojów,
Do dawnych synów podobny Sparty,
Wśród tylu bitew i krwawych znojów,
Wciąż stał zwycięski i nieprzeparty!
A kiedy gnuśność nami owładła,
Husarya padła i Polska padła!






Igła

D

Dzieweczki polskie! niech was Bóg strzeże,
Na próżnowaniu pędzić czas marnie!
Niech każda do rąk igiełkę bierze,
Niech się do pracy z ochotą garnie!
Przy igle szybko godziny biegą!
A potem z waszej starczy roboty,
Czy to na odzież dla ubogiego,
Czy na koszulki dla wdów, sieroty!
Cel życia — wyrok wam skreślił Boski:
Miłować bliźnich i koić troski!





Jagielloni

P

Piastów już kryje mogiła ciemna,
Więc w niebo korne płyną modlitwy;
Aż Bóg rozkazał u brzegów Niemna,
Polakom władców szukać wśród Litwy.
Oh! na ich pamięć aż pierś uderza:
W kraju cześć była a nie rozpusta!
Czy na świętego wspomnim Kaźmierza,
Czy na Zygmunta, czy na Augusta.
Choć nieraz serce żałość przenika,
Gdy wspomnim srogą śmierć Warneńczyka.






Kraków

K

Kraków nasz stary, to gród pamiątek,
Gród dawnej sławy, dawnej wielkości;
Stąd dziejów naszych snuje się wątek,
Tu królów naszych spoczęły kości.
Tu dzwon Zygmunta sercem spiżowem,
Pieśń ci minionej wyśpiewa chwały;
Tu każdy kamień żywem ci słowem,
Opowie przeszłość, synku mój mały!
Tu lud — gdy »hura« zagrzmi w niebiosy,
Na karki wrogów wyostrza kosy!





Latawiec

R

Raz się w ogrodzie dzieci zebrały,
A że Czesławek był wielki znawca,
Więc mu kierunek zabaw oddały,
I wkrótce Czesio puścił latawca.
Latawiec szybko wzbił się pod chmury,
Jak orzeł koła zakreślał duże;
A wtem, silniejszy wiatr wionął z góry,
I patrz, latawiec upadł w kałużę!
Strzeż się bez celu gonić po świecie,
Bo wpadniesz w błoto i zginiesz dziecię!






Łokietek

T

Trzykroć wygnaniec z tronu pradziada,
Pomiędzy wierne kmiotki się chowa;
Trzykroć powraca i dzielnie włada,
Nasz król Łokietek w murach Krakowa.
W trudach i znoju przeżył wiek chwały,
Jak orzeł mężny, jak sokół szparki;
Oh! szablę jego dobrze poznały,
Pod wsią Płowcami Krzyżackie karki!
A choć na łokieć ledwo wysoki,
Łokietek duchem wzrósł pod obłoki.





Motyl

N

Na wonnej łące, z siatkami w ręku,
Chłopcy, dziewczynki, zebrani społem,
Gonią motyle, co pełne wdzięku,
Barwnym nad nimi krążą wciąż kołem.
Ileż tu śmiechu, gwaru i ruchu,
Z jakim to wszystko robią zapałem!
»Aha! Jaś krzyknął, mam cię mój zuchu,
Już mi nie umkniesz, już cię złapałem!«
Motyl nie umknie, — ale to boli,
Że on u ciebie zginie w niewoli!






Niewolnik


W

W wilgotnej celi, poza kratami,
Siedzi niewolnik skuty w kajdany;
Twarz jego blada zrasza się łzami,
Wzrok próżno szuka ziemi kochanej!
Zamknięto za nim żelazne wrota,
Na ścianach wilgoć i pleśń zielona...
Ale on jednak przekleństw nie miota,
Ni jęku rzuci z hardego łona:
Lecz błogosławi Pana nad Pany,
Że mu dał cierpieć za kraj kochany!





Ojczyzna

O

Ojczyzną dziecię, to bracia twoi,
Twoi ojcowie i twoje matki!
Dawni rycerze w skrzydlatej zbroi,
Dumne pałace i kmiece chatki!
Ojczyzną dziecię, to łany twoje,
To groby przodków skryte żałobą,
Rodzinne gaje, łąki i zdroje,
I te niebiosa co lśnią nad tobą!
Ojczyzną twoją chłopię Sarmackie:
To pieśń wolności i łzy tułackie!






Paciorek

K

Klęknij dziecino, zmów pacierz ranny,
Złóż kornie rączki i módl się szczerze!
Więc modlitewkę do Maryi Panny,
Ojcze nasz święty i w Boga wierzę!
Ale uważnie módl się Boziuni,
Proś, niech w naukach da ci wytrwanie!
Błagaj niech zbożem kraj się zaruni,
Niech pieśń oracza zabrzmi na łanie!
Na łezkach twoich w niebo, do Boga,
Dojdzie ten pacierz, dziecino droga!





Rolnik

Z

Ze mgły porannej zabłysnął dzionek,
Już ze snu cała wioska się budzi.
Wdzięczną piosenkę dzwoni skowronek,
Wierny towarzysz wieśniaczych ludzi.
Poobciążane pługiem i broną,
Poważne wołki ciągną na pole,
A pilny rolnik ręką strudzoną,
Złociste ziarna rzuca na rolę!
O! cześć ci siewco, bo z twego trudu,
Na chleb powszedni starczy dla ludu!






Szabla

C

Co się tak chciwie rwiesz do szabelki,
Czemu ci dziatwo rączki drżą do niej?
Każde z was myśli, że rycerz wielki
Ten, co dosiada drewnianych koni.
Dzisiaj was zgrabny wabi mundurek,
Szabla błyszcząca i konik w biegu,
Na kasku mnóstwo powiewnych piórek,
Więc byście rade stanąć w szeregu!
Nim to nastąpi drogie dziateczki,
Dziś po komendzie: »Marsz! do książeczki!«







Tatarzy

S

Spojrzyj chłopczyno na pól obszary,
Na te piętrzące się Dniestru fale!
O! niegdyś mord tu siały Tatary,
I krew i skargi — i łzy i żale.
Ale niedługo stało Tatara!
Bo w pogoń za nim szedł młodzian dziarski;
Jezus — Maryja! naprzód! marsz wiara!
I hejże! dalej, w taniec tatarski!
A chociaż klęska biegła za klęską:
Myśmy wciąż granic strzegli zwycięsko!






Ul

G

Gwarno i rojno; od blasków słońca,
Pszczółki jak gwiazdki migają złote;
Tam i napowrót lecą bez końca,
I ciągle swoją snują robotę.
Ta na kwiateczki i zioła siada,
Zbierając słodycz z każdej jagody;
Ta żółte plastry wosku układa,
A inna wonne wysącza miody.
Dzieci! trza pilniej trudzić wam czoła,
By nie prześcigła was w pracy — pszczoła!





Wisła

K

Królowo polskich rzek, sina Wisło!
Jakby rusałka powiewna, hoża...
Z podnóża Karpat źródło twe trysło,
I płynie, płynie, het aż do morza.
Oh! ukochanaś ty od flisaków,
Gdańsku wiozących haracz zbożowy!
Źródeł twych strzeże królewski Kraków,
Ujścia, Bałtyku brzeg bursztynowy!
Ileżto razy sine twe fale,
Krwią naszą chrzcili Szwedzi, Moskale...






Xawerek

X

Xawcio rączkami twarz sobie słoni,
Oczy spłakane, za pasem ścierka,
Ogromny rondel z pieczystem w dłoni,
Że aż się kuchcik śmieje z Xawerka.
Rzewnie Xawerek ze wstydu płacze,
Do kuchni chodzić już się zarzeka;
Gdzie spojrzy: tutaj kura nań gdacze,
Tu znów kot miauczy, tam piesek szczeka.
Nie trzeba nigdy dziateczki moje,
Wtrącać się dzieciom w rzeczy nieswoje!





Zboże

J

Jakże się oko nasze zachwyca,
Jakże się pieści łanów obszarem!
Tu jęczmień, żyto, a tam pszenica,
Złociste kłosy gną pod ciężarem.
O! dobry Boże ! dziękiż Ci, dzięki!
Wszystko nam dałeś, co nam potrzeba!
I chleb powszedni mamy z Twej ręki,
Tylko nam braknie nauki chleba.
Dozwól o! Panie! by dla Twej chwały,
Jej ziarna w sercach naszych dojrzały!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Bełza.