[59]CZAS
[61]
Hej, wróćcie z pieśnią,
niech się prześnią
wasi bohaterowie!
Niech szczęście wróci!
Czekać długo,
zanim się przerwie nić żywota —
zanim kwiat zwiędnie, co rozkwita —
zanim to ptaszę, co dziś buja
po onym górnym, hen, przestworze,
opadnie ze złamanem skrzydłem —
nim pieśń mą skończę!
Legenda.
[62]
Bywało, brzęczał wkoło gaj;
gaj widzę w oczach ścięty.
Człowiek, zasieczon w kwietny maj,
przez wieki wstanie święty!
Zabójca posiadł tron i kraj,
ród w klątwie padł, przeklęty.
Naród się męką w życie rwie
i idzie w ślady świętej krwie,
przez mękę krwi poczęty.
Skałka.
Syn słońca zaszedł na groby —
szuka czego u zapadłych cmentarzy?
Szuka czego u obcych ołtarzy?
Czemu bierze na się strój żałoby
i żałobny wieniec do skroni?
Od trumien próchno mu dzwoni.
Dawniej, ze słońcem u skroni,
zapalał ognie ołtarzy
u leśnych kamiennych stołów...
O, lato słonecznej pogody!
Oto słońce wlecze do padołów.
...O, patrzcie, słońce w grób wiedzie,
do krzyża rwie się spragniony,
szaleństwem krzyża szalony!
Legion.
[63]Tak się w każdym z nas coś burzy,
na taką się burzę zbiera,
tak w nas ciska piorunami,
dziwnemi wre postaciami,
dawnym strojem, dawnym krojem,
a ze sercem zawsze swojem...
To dawność tak z nami walczy.
Wesele.
Tęsknota kiedyś pożenie te dusze,
które raz pycha i chwalba ujęła,
że, pustą wszędy odgadując głuszę,
niszczyć w przekleństwach będą własne dzieła —
i targać serca w pokutniczej skrusze,
ażby śmierć wieczna, jak lodem je ścięła,
czyniąc, jakoby zastęp skamieniały,
jakby pół-drogi las-hufiec skrzepł cały.
Bolesław Śmiały (Rapsod).
[64]
Runą pałace złote,
runąć muszą.
Kamienie się rozsuną,
ciężarami poduszą
rozkosze...
Z pod gruzów nędza wystanie
i pójdzie w świat.
Daniel.
Przyszedłem tu do Wesela,
bo byłem ich ojcom kat,
a dzisiaj ja jestem swat!
Umyje się, wystroje się.
Dajcie, bracie, kubeł wody,
ręce myć, gębę myć,
suknie prać — nie będzie znać!
Chce mi się tu, na Weselu,
żyć, hulać, pić...
jeno ta plama na czole...
Wesele.
Zdobędziem się na wielki czyn...
Cisnę w naród, co posiąść miał mój syn...
Hej, chłopie, bierz tę karabelę!
Hej, chłopie, bierz mój lity pas!
Gdy na narodu staniesz czele
pamiętaj nas, wspominaj nas;
bądź taki, jacy myśmy byli —
cha-cha — wyucz się naszych wad!
Wyzwolenie.
[65]
Tak się orze, tak się zwala
rok w rok, w każdem pokoleniu;
raz w raz dusza się odsłania,
raz w raz wielkość się wyłania
i, raz w raz, grąży się w cieniu.
Raz w raz wstaje wielka postać,
że ino jej skrzydeł dostać,
rok w rok w każdem pokoleniu
i, raz w raz, przepada, gaśnie,
jakby czas jej przepaść właśnie...
Każden ogień swój zapala,
każden swoją świętość święci.
Wesele.
Pomarły, przepadły przesądy;
wiekowe ludzkie wołania,
jak cienie, idą w otchłanie;
nie przeczucie, nie zmartwychpowstanie,
ale pewność wiecznego skonania.
Wieczysta śmierć, pan wszechświata,
zdruzgoce kolumny Romy,
zdruzgoce świątynie Piotrowe.
Oto Sławy śmierć na dniu poznania.
Legion.