Śpiewałem wielkość ojczystego kraju.../Potęga śmierci

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Śpiewałem wielkość ojczystego kraju...
Podtytuł myśli, wybrane z dzieł Stanisława Wyspiańskiego
Rozdział Potęga śmierci
Wydawca H. Altenberg; E. Wende i Ska
Data wyd. 1909
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Lwów; Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


POTĘGA ŚMIERCI


...Co mi dawne, co mi spominanie?
Człowiek ślęczy i próżne łzy roni;
co się stało, już się nie odstanie.

Sędziowie.


Umarli — nie powstaną,
ciała się skruszą w prochy.
Pełne tych ciał te lochy.
Dziś z ciał tych mnogich pył,
żadnych już niema sił,
by wstał i znowu był.
...Ich dusze żyją?
Żyją.
Gdzież są?
Te z win się myją,
zanim wstąpią do raju.
...Rajem powrót do kraju,
gdy na wyższe się duchy przetworzą.
Inne, wśród żywych idą,
odrodzone, ród mnożą,
skazane w powrót służby;
i te są, jako drużby,
które naród prowadzą człowieczy.
Dusza taka się leczy.
...A te, które zwolone?
Te, świecą wywyższone
tam, hen, na innych światach.

...Wrócą kiedy?
Po latach,
po mnogich, mnogich latach,
gdy się wszystko odmieni
i z tych silnych kamieni
będą gruzy.

Akropolis.



Wielkości! Komu nazwę twą przydano,
ten tęgich sił odżywia w sobie moce
i duszą trwa, wielekroć powołaną,
świecącą w długie, narodowe noce.
Więc, choć jej świeży grób opłakiwano,
przemoże śmierć i trumien głaz zdruzgoce,
powstanie z martwych, na narodu czele
w nieśmiertelności królować kościele.

Kazimierz Wielki.



Naród mój tak się we swą przeszłość weśnił,
schodził we wszystkie grobowe piwnice,
z trupami się, umarłymi rówieśnił,
badał im w trzewach skonu tajemnice —
że sam w tych ciągłych łzach i płaczach pleśnił,
bruzdami czoło poorał i lice
i starzał, w coraz dalsze patrząc groby,
wzrok tężył w niweczne podcienia żałoby.


Rozpoznawałem, że kochał się w trunach,
kołysząc w nich swą myśl, jakby w szalupach —
że czytać znał, jak w powikłanych runach,
w bereł kruszynach i koron skorupach —
jak na spuścizny cieszył się fortunach,
rozmiłowany w tych przegniłych trupach,
mniemając, że go to do życia wiodło —
że brał te trupie piszczele za godło.

Kazimierz Wielki.



...Prawda twa
we śmierci jeno wiecznie trwa.
Gdy żywi życiem poczną żyć,
z żywymi ty nie możesz być.

Skałka.



Otóż, to — otóż, to: Zgon, wtedy, gdy trzeba,
żeby Mars w pełnej zbroi gnał przez pola!
Tu jest ukryty miazm rozstroju i rozkładu
w malowniczości zgonu. To poemat
dla romantycznych głów.
Kryjcież im czoła w czarne pióropusze
i dajcież im kir na ubiory,
niech się stroją, wojowniki romansów!...
„Los mój mnie wroła, otom gotów, zginę,
zaczem w nieśmiertelności po wieki zasłynę...“
..................
...Więc zagasła
Marsowa gwiazda. Wy, młodzi, wy, młodzi,
wy się stroicie w szlify, w pióropusze,
a zagrobowy laur wabi wam duszę.
Czoła tak dumne, wyniosłe, senackie,
serc czystość, nieprzystępne pychy lackie
mundurami spowite, zatknięte na szpadzie!
Skąd ta żałość, skąd niemoc, skąd śmierci żądanie?
Jakiż się smutku cień nad wami kładzie?
Wasze śpiewy, rozmowy — ukazują groby,
sztandary — otulacie szarfami żałoby,
wy, rycerze, z rozkoszą goniący w podziemie!
Wam tak śpieszno! Wzywająż was duchy z Erebów?
Już to w nocy wieczystej wam miło
utonąć, — uroczystych spragnieni pogrzebów?
Już się wasze wołanie spełniło?

Warszawianka.



Harpio narodu! Siły ssiesz nasze i spalasz je w czczy dym!
Tyżeś to wzeszła nad domostwa, nad chaty, nad naszymi panująca mężami. Widmo niedościgłe duszy stęsknionej — po obłędnych wodzisz manowcach, a nad grób i czeluść grobową żywe, spragnione przywodzisz. Oto chcesz je pogrążyć w niechybną NOC ŚMIERCI, w niechybną NOC ZATRACENIA!
Precz, przeklęty! — Serc naszych tyranie, władzco nieubłagany, każesz nam się wyrzekać, co rola dać może orana, i którym chcesz, byśmy owoc wszelki od ust odjęli.
Precz, ty!... Chcesz przychylić nam do ust czary trucizną pełnej, czary jadem pełnionej, która jest przeszłością naszą występną i bolesną, i ta nie będzie naszą krwią, krwią nas żywych i napojem.
Precz! Chcesz, abyśmy pamięć wlekli w mąk kaźnie i więzienia i wyrzekali się blasku dnia dla litości onych, co marli męczeni, a ginęli katowani; tych dola nie naszą będzie dolą, ani wołaniem.
...........
Oto Wawel! Wawel!! Otoś stawił przedemną grobowce, posążne postaci rycerzy — legli w sen kamienny, powieki ich przymknięte na dolę i żywot nasz!
Złudo wielkości! Oto chcesz ująć nas sidłem piękna, co zamarło i zgasło i jęk chcesz obudzić w piersi naszej, a nie wołanie radości!
Złudo! Kłamanem wiążesz nas szczęściem i potęgą nas uwodzisz kłamaną! Wielkość ta twoich posągów to fałsz udany i zwodliwy! Nie bije tam serce w onych, ani z głazu nie drgnie ku nam żądza, by wzgardą, nienawiścią i zemstą chciała nas budzić i czyniła z nas męże!!
Precz!
Kochanku ruin i zapadłych uroczysk chwalco! Tyżeś nas uwiódł w bezdroże rozstajnych dążeń, uwodzicielu!... Czarodzieju! Mamidłem bawisz myśl i duszę kołysasz snem wspomnień. W państwie twojem czarów wszędy śmierć jeno, ta wieczysta i nieśmiertelność dająca.
...........
...Ty chcesz, bym do cię przypadł w jęku
i słuchał szumów, śpiewów, gwaru
i w zasłuchaniu wstrzymał ramię,
uśpiony słowem twem szeptanem!
Ty chcesz mnie stłumić mocą czaru
i miłość dać, co czynom kłamie!
Musisz być moją, mnie niewolna,
ja muszę twoim panem.
Przez serce socha przejdzie rolna,
przez pierś twą ORKA, płużny miecz!
POEZYO, PRECZ!!!! JESTEŚ TYRANEM!
Radość głoszę i wesele!
Wyrzekam się ruin i gruzów
i złomów wielkości, której,
oto, śmierć mocarką.
........
Wołaniem oto naszem: zwycięstwo!
Zwycięstwo hasłem i wolą!
ZWYCIĘSTWO!... Nie to, które wyrzeka się ciała i krwi i mocne się być zapowiada anielskiemi skrzydły, a jego oblicze trupiego wdzięku tchnie urokiem zabójczym.
Zwycięstwo! Niosę ze krwi i ciała,
z woli żywej i żywej Potęgi,
mocne wolą nad świat wkładającą, wolą,
co ze mnie jest, i przychodzi
ZWYCIĘŻAĆ!!

Wyzwolenie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.