Opis ziem zamieszkanych przez Polaków/Tom I/Ziemie polskie w Prusach/Rzut oka wstecz

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Czechowski
Tytuł Opis ziem zamieszkanych przez Polaków
Podtytuł Ziemie polskie w Prusach
I. Rzut oka wstecz
Data wyd. 1904
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Uwagi Współautorzy: Bolesław Koskowski, Jan Karłowicz
Indeks stron




ZIEMIE POLSKIE W PRUSACH.

(Prusy Wschodnie i Zachodnie, W. Księstwo Poznańskie, Szląsk).



I.

RZUT OKA WSTECZ.

G


Gdy spojrzymy na mapę fizyczną Europy, to rzuci nam się w oczy zasadnicza różnica w ukształtowaniu wschodniej a zachodniej połowy tej części świata. Na zachodzie widzimy kraj z bogato rozwiniętą linią wybrzeży, wybitnie górzysty, przedzielony na dwie nierówne części kanałem La Manche, morzem Niemieckiem i Bałtykiem. Po stronie północnej tej mokrej granicy wznoszą się tylko wyżyny wysp wielkobrytańskich i szeroki łańcuch gór skandynawskich. Więcej urozmaicona jest część południowa. Środek jej zajmują potężne pasma Alp, a naokoło nich grupują się, związane z niemi organicznie, lub też tylko zewnętrznie, wyniosłości mniejsze i wypełniają wszystkie trzy półwyspy południowe oraz prawie całą Europę środkową.
Ku temu labiryntowi gór biegnie od wschodu, od Uralu i Kaukazu, lekko tylko miejscami sfałdowana, olbrzymia nizina, obejmująca większą połowę kontynentu. Wypełnia ona Rosyę europejską na całej długości od oceanu Lodowatego do morza Czarnego, i na całej szerokości, od Uralu do Karpat. Spotkawszy się z tym łańcuchem gór, okrąża go i łączy się na południu z doliną Wołoską, na północy zaś wrzyna się znacznie ścieśnioną i zwężającą się coraz więcej smugą między północne stoki gór środkowoeuropejskich a morze Bałtyckie, przeskakuje Wisłę, Odrę i Elbę. Tu dopiero traci swój charakter rozległej równiny. Za rzeką Saale, Harz, a za nim wzgórza Wezery zastępują jej drogę. Wciśnięta między góry a morze Niemieckie, zwężona nagle o połowę, ciągnie się ona zaledwie kilkanaście mil już tylko szerokim pasem wzdłuż wybrzeża, skręca z niem ku południowi i łączy się tam z niziną Renu.
Tą Wielką Niziną Europejską, czyli, jak zwano ją dawniej powszechnie, Sarmacką, przybyły w czasie, nie dającym oznaczyć się dokładnie, z Azyi do Europy ludy słowiańskie, rozproszywszy się po niej zajęły ją do wieku VI po N. Chr., na północy mniej więcej do 57° szerokości geograficznej, a na zachodzie aż do wspomnianego załamania się niziny za Elbą i Saalą. Niektóre szczepy, południowo-słowiańskie, przedostały się przez nizinę Wołoską w głąb kraju górzystego i rozlały się po półwyspie Bałkańskim oraz południowej części ziem, tworzących dziś monarchię austryacko-węgierską. Reszta rozdzieliła się w ten sposób, że szczepy wschodnio-słowiańskie obrały sobie za siedzibę szeroką część Wielkiej Niziny Europejskiej, przyczem linia graniczna znajdowała się około 42° długości geogr. (Ferro). Z szczepów zachodnio-słowiańskich, część mniejsza wyruszyła, zapewne Bramą Morawską, ku południowi i zajęła północne kraje dzisiejszej Austryi, część większa zaś objęła w posiadanie wąski pas niziny, pomiędzy stokami gór a Bałtykiem, nie wypierając jednak Litwinów, którzy poprzednio już osiedlili się na północno-wschodniem wybrzeżu tego morza. Wszystkie te szczepy należały do rodziny ludów polskich, a przynajmniej były z niemi bardzo blisko spokrewnione, o ile wnosić można ze zwyczajów i języka niewytępionych dotąd resztek.
Jest to objaw charakterystyczny, że ludy te, wyruszywszy ze swoich siedzib pierwotnych, nie podążyły za innemi na południe, nie szukały, jak np. rozmaite szczepy germańskie, łupu czy lepszych warunków bytu we wszystkich częściach Europy, nawet po za Alpami i morzem, lecz osiedliły się znowu na niskiej, błotnej, lesistej i zimnej, chociaż miejscami bardzo urodzajnej równinie, nie zaludniły nawet gór, które ją otaczają, lecz zatrzymały się zarówno przed Karpatami, Sudetami i górami Kruszcowemi, jak i przed Harzem. Były to widocznie ludy, zamieszkujące od wielu wieków takie ponure niziny, żyjące z rolnictwa, pasterstwa i rybołówstwa, mało przedsiębiercze i usposobione pokojowo.
W swoich nowych siedzibach Słowianie zachodni znaleźli się w bezpośredniem sąsiedztwie Germanów, mianowicie zaś graniczyli na północnym zachodzie z Sasami, którzy zamieszkiwali lesiste niziny nad Wezerą i Ems, od Elby aż niemal do Renu, a na południowym zachodzie z szczepami turyngskiemi. Sąsiedztwo tych ludów, a zwłaszcza Sasów, nie było widocznie wygodne, skoro Słowianie nadelbiańscy („Połabianie“) dopomagali pod koniec wieku VIII Karolowi Wielkiemu gorliwie do podbicia tego potężnego a wojowniczego szczepu. Nie było ono jednak zbyt niebezpieczne, dopóki także Germanie byli rozdwojeni i nie posiadali jednolitej organizacyi państwowej. Przynajmniej niema w dziejach śladu przesunięcia się granicy do wieku IX na niekorzyść Słowian. Stan rzeczy zmienił się zupełnie, gdy Karol Wielki pokonał Sasów, zmusił ich do przyjęcia chrześciaństwa i zjednoczył wszystkie ludy germańskie, a połączywszy państwo Longobardów z frankońskiem, przyjął z rąk Papieża koronę cesarstwa rzymskiego. Od tej pory Słowianie pogańscy, rozdzieleni na liczne, waśniące się ze sobą szczepy, pozbawieni poczucia jedności plemiennej, stanęli wobec potężnego, silnie zorganizowanego państwa, które posiadało niezaprzeczenie wyższą kulturę i doskonalsze środki walki, a poczuwało się do obowiązku krzewienia chrześciaństwa. Stosunki pogorszyły się jeszcze dla Słowian, gdy po śmierci Ludwika Ś-go (814—840) rozpadło się wielkie państwo Karolingów, i utworzyło się w ciągu IX stulecia osobne królestwo niemieckie, w którem niebawem władzę objęli Sasi (w r. 919). W umyśle wojowniczych władzców tego, w porównaniu z dawnem, karolingowskiem, bardzo uszczuplonego państwa, połączyła się stara dążność do szerzenia wiary chrześciańskiej wśród pogańskich sąsiadów z nowem pragnieniem rozszerzenia granic królestwa. Tak rozpoczęła się systematyczna, starannie zorganizowana działalność zaborcza i germanizacyjna przy pomocy oręża, podstępu, namowy i Kościoła. Głównemi organami tej polityki zdobywczej były stworzone już przez Karola Wielkiego a pod rządami Sasów wysunięte daleko ku wschodowi posterunki graniczne, t. zw. „marchie“, których kierownicy otrzymywali bardzo rozległe pełnomocnictwa wojskowe i sądownicze, z prawem władania ziemią zdobytą. Właściwym twórcą tych marchii na pograniczu zachodnio-słowiańskiem był drugi z królów niemieckich pochodzenia saskiego, Otton I (936—973). Powołani przez niego do pełnienia straży nad Elbą książe saski Hermann Billung, i wojowniczy margrabia Gero, rozwinęli tak energiczną, i wobec niezgody a wreszcie i kulturalnej oraz wojennej niższości plemion słowiańskich, tak skuteczną działalność, że w ciągu lat kilkunastu opanowali prawie całą dolinę między Elbą i Saalą, a Odrą i Bobrem. Przeszło trzy czwarte tego całego obszaru zdobył dla państwa niemieckiego margrabia Gero i utworzył prowincyę tak wielką, że po jego śmierci podzielono ją na trzy osobne marchie, a mianowicie: północną, wschodnią i Miśnię.
Dalszemu posuwaniu się Niemców ku wschodowi położyło na czas pewien zaporę silnie zorganizowane przez Bolesława Chrobrego państwo polskie. Wielki ten wojownik i śmiały, ogarniający szerokie horyzonty polityk umyślił zjednoczyć bezsilne w swojem rozdwojeniu, a spokrewnione bardzo blisko z Polakami szczepy zachodnio-słowiańskie, i cel ten w znacznej części osiągnął. Zmusił nawet w pokoju Budziszyńskim (w r. 1018), cesarstwo rzymsko-niemieckie do zwrotu większej połowy ziem zdobytych przez Gerona. Po śmierci Bolesława jednak fala niemiecka popłynęła na nowo ku wschodowi. Już następca wielkiego króla, Mieczysław II, nie potrafił utrzymać owocu działalności swego ojca, lecz oddał Konradowi II marchie. Granica niemiecka dosięgnęła znowuż Odry, ale nie zatrzymała się na tej rzece. Wprawdzie cesarstwo rzymsko-niemieckie utraciło w wiekach następnych z jędrnością organizacyi i znaczną część swej potęgi w występowaniu na zewnątrz. Władzę rozdzielili między siebie książęta, mało zależni od cesarza, zwalczający się często, niejednokrotnie w krwawych nawet bojach. Ale i państwo polskie rozpadło się w tym samym czasie na drobniejsze organizmy, których władzcy żyli z sobą w niezgodzie, wydzierali sobie nawzajem skrawki ziemi i w walce wzajemnej odwoływali się często do pomocy książąt niemieckich, a zwłaszcza samego cesarza. Następstwa braku władzy centralnej i jednolitej polityki w rozdartem na strzępy państwie polskiem, niemożliwości energicznego występowania na zewnątrz i kokietowania pojedyńczych książąt z cesarstwem niemieckiem uwydatniły się niebawem. Zwabieni blaskiem wyższej kultury zachodniej, olśnieni tytułem cesarza rzymskiego, namaszczonego przez głowę Kościoła, niektórzy książęta, sąsiadujący bezpośrednio z Niemcami, uważali sobie za zaszczyt należenie do wasalów cesarza, starali się o zaliczenie w poczet książąt rzeszy niemieckiej, przyjmowali zwyczaj i język niemiecki, ściągali szczególnemi przywilejami osadników niemieckich z zachodu i pracowali systematycznie nad zgermanizowaniem swoich krajów. W ten sposób, nie drogą podboju — chociaż zapewne w tym wypadku odgrywała pewną rolę obawa przed wojowniczym księciem saskim, Henrykiem Lwem — lecz dobrowolnego poddawania się urokowi cesarza i wyższej kultury zachodniej, Pomorze zachodnie czyli szczecińskie zamieniło się już około roku 1181 na prowincyę niemiecką i w ciągu wieków następnych zniemczyło się tak zupełnie, że dziś tylko nazwy niektórych miejscowości świadczą jeszcze o pierwotnym charakterze słowiańskim tego kraju. Ten sam los spotkał większą część Szląska, który po śmierci Bolesława Krzywoustego odpadł od Polski i następnie pod swymi książętami Piastowskimi przyłączył się do cesarstwa niemieckiego. Tak więc granica posiadłości niemieckich przekroczyła rychło Odrę i posunęła się na północy aż do Persanty, a na południu do górnej Prosny, Przemszy i górnej Wisły.
Zanim jeszcze Szląsk został utracony ostatecznie, na północy granica uległa nowej zmianie: całe wybrzeże Bałtyku, aż daleko w głąb ziem litewskich, dostało się w ręce niemieckie, tym razem nie tyle przez poddawanie się tamtejszych władzców urokowi niemieckiego zachodu, ile przez nieostrożność księcia mazowieckiego Konrada i zaborczość przybyszów,


Zdobycze niemieckie w Słowiańszczyźnie zachodniej.


wpuszczonych nieoględnie do kraju. Nie mogąc dać sobie rady z pogańskim szczepem Prusaków litewskich, Konrad Mazowiecki zawezwał do Pomocy zakon rycerski Panny Maryi, który po utracie Ziemi Ś-tej nie miał odpowiedniego pola działania, i oddał mu (w r. 1228) w dzierżawę ziemię Chełmińską. Zakon rozpoczął swoją działalność od rozszerzenia nadanych sobie ziem przez natychmiastowe zajęcie obszernych lubawskich posiadłości Braci Dobrzyńskich, a następnie zabrał się z taką energią do pracy, że w czasie niespełna 60 lat opanował całe wybrzeże po prawej stronie Wisły, aż po za Niemen, przyczem wprawdzie nie tyle nawrócił, ile wytępił Prusaków pogańskich. Wkrótce po dokonaniu tego krwawego dzieła, znalazła się dla zakonu pożądana sposobność do rozszerzenia swych posiadłości i po stronie zachodniej. Ostatni z książąt Pomorza wschodniego, czyli gdańskiego, Mścisław II, nie posiadając potomstwa, zapisał swe ziemie ks. Przemysławowi wielkopolskiemu. Margrabiowie brandenburscy, panujący w rozszerzonej znacznie i zaokrąglonej dawnej „Marchii północnej“, którzy rościli sobie prawo do tej ziemi, postarali się jednak o to, aby Przemysław nie mógł objąć spuścizny — przez usunięcie go przy pomocy wynajętych morderców. Gdy zaś spadkobierca jego, Władysław Łokietek, przyłączył Pomorze do państwa polskiego, margrabia brandenburski wkroczył z siłą zbrojną do kraju. Zatrudniony walką o utwierdzenie swego tronu, Łokietek odwołał się do pomocy Krzyżaków — z tym skutkiem, że zakon wypędził wprawdzie Brandenburczyka z Pomorza, ale zabrał kraj dla siebie. Tak nastąpiło połączenie terytoryalne najdalej na wschód wysuniętych zdobyczy z krajami, opanowanemi już poprzednio przez Niemców.
Raz jeszcze Polacy, przy pomocy Litwinów, zdobyli się na odepchnięcie groźnej fali germańskiej. W bitwie pod Grunwaldem (1410), została złamana potęga Krzyżaków, a pół wieku później, w drugim pokoju toruńskim (1466), wszystkie ziemie krzyżackie zostały przyłączone do Polski: Pomorze gdańskie, ziemie Chełmińska i Michałowska, oraz Malbork bezpośrednio, a reszta (część wschodnia) jako lenno. Przez okrągłe 200 lat utrzymał się ten stan rzeczy, z tą tylko zmianą, że Krzyżacy pod rządami mistrza Alberta Hohenzollerna, margrabiego brandenburskiego, przeszli na protestantyzm, i lenno ich przybrało charakter świecki, pod nazwą Prus Książęcych. W czasie tych dwustu lat jednak państwo polskie, przekroczywszy szczyt swej potęgi, osłabło bardzo, i w epoce walk na wszystkie strony oraz rozstroju wewnętrznego, nie znalazło sił do utrzymania owocu dawnych zwycięstw. Potomek margrabiów brandenburskich, elektor Fryderyk Wilhelm, zwany Wielkim, skorzystał z trudnego położenia państwa, aby przez podstępną i wiarołomną politykę zmusić je do uznania samodzielności Prus Książęcych. Było to ustępstwo na razie tylko formalne, ale w skutkach swych nieobliczone. Samodzielne Prusy Książęce stały się w rekach Hohenzollernów silnym punktem oparcia w polityce na wschodzie i podstawą ich potęgi. Elektor brandenburski Fryderyk przybrał tytuł króla pruskiego, mianując nowe państwo i nowy, tworzący się na zwaliskach słowiańskich naród, imieniem wytępionego szczepu litewskiego. Państwo wzrastało szybko w siły i wpływy polityczne, a trzeci z królów, Fryderyk II, zwany również Wielkim, mógł odważyć się już na wojnę z cesarstwem Habsburgów i powiększył królestwo pruskie zdobyciem zniemczonego już w większej połowie Szląska. Jeszcze lat kilka, a rozpocznie układy o zajęcie ziem polskich, rozdzielających jego posiadłości. Skutkiem pierwszego rozbioru Polski, w r. 1773, Pomorze wschodnie, bez Gdańska i Torunia, ale z okręgiem nadnoteckim, dostało się ponownie w ręce niemieckie. Linia graniczna zdobyczy niemieckich powróciła mniej więcej na to samo miejsce, na którem znajdowała się przed drugim pokojem toruńskim. Przekroczyła ją tylko cokolwiek nad Notecią. Ale niebawem, w roku 1793, Prusacy zajęli całe dorzecze Warty, a przy rozbiorze trzecim, w r. 1795, terytoryum przytykające do Prus Książęcych. Austrya zaś, która wówczas była także państwem — jako czynnik polityczny — czysto niemieckiem, opanowawszy już Galicyę, zajęła w r. 1795 resztę ziem etnograficznie polskich. Był to punkt kulminacyjny w posuwaniu się fali germańskiej ku wschodowi. Granica zdobyczy niemieckich zrównała się zupełnie z granicą słowiańszczyzny zachodniej, którą określiliśmy wyżej 42 st. długości geograficznej (Ferro). Pruska biegła od Prus Książęcych wzdłuż Niemna aż pod Grodno, stąd zakrzywionym ku zachodowi łukiem do Nurca, wzdłuż Bugu, aż pod Modlin, dalej do Wisły pod Warszawą, wzdłuż Wisły do Pilicy, brzegiem tej rzeki aż do źródeł, i łączyła się z Szląskiem. Zdobycze austryacko-niemieckie po za Galicyą określały rzeki Pilica, Wisła i Bug.
Ten stan rzeczy nie utrzymał się długo. Wojny napoleońskie odepchnęły granicę znowu ku zachodowi, na to miejsce, na którem znajduje się obecnie. Sięga ona jednak znacznie jeszcze dalej, niż za czasów największego rozszerzenia się państwa niemieckiego na przełomie średniowiecza. Prusy zatrzymały na Kongresie Wiedeńskim część zachodnią zdobyczy z wieku XVIII, którą można określić linią, sięgającą od Wisły powyżej Torunia przez Gopło do ujścia Prosny i brzegiem tej rzeki aż do granicy szląskiej.
Dobiegamy do końca. Wynikiem rozwoju dziejowego w czasie dziesięciu wieków, od Karola Wielkiego do chwili obecnej, jest zupełna zmiana stosunków politycznych i bardzo wielka w stosunkach etnograficznych na całej zachodniej części Wielkiej Niziny Europejskiej, od Elby i Saali aż do źródeł Wisły na południe, a prawie 41° dł. geogr. na północy. Zmiana jest tak radykalna, że całą ta część niziny nosi dziś nazwę „niziny północno-niemieckiej“. Z szczepów zachodnio-słowiańskich, które zamieszkiwały ją dawniej, pozostały między Odrą i Elbą tylko resztki Serbów łużyckich, garstka Polaków, Czechów i Morawian na Szląsku, po prawej stronie Odry zaś tylko te szczepy, które należały od samego początku lub też przyłączyły się wcześnie do państwa Polskiego, a więc Polacy oraz Kaszubi, i nad jeziorem Łeba zamieszkujące resztki bardzo blisko z nimi spokrewnionych Słowińców. Reszta została wytępiona albo pochłonięta przez żywioł niemiecki, a na miejscu dawnych ludów słowiańskich utworzył się mieszany nowy naród Prusaków, różniący się charakterem znacznie od szczepów czysto niemieckich, a nienawidzący namiętnie Słowian, zwłaszcza Polaków, niewątpliwie pod wpływem wielowiekowej tradycyi dziejowej. Ziemie polskie, przyłączone do Królestwa Pruskiego, stanowią jego część wschodnią na całej rozciągłości Bałtyku do źródeł Wisły, a ponieważ postać ich zewnętrzna była wynikiem wojen i starć nieustannych, wypełniających całe wieki, nie posiadają one żadnych granic naturalnych. Można oddzielić je od ziem niepolskich tylko dawną granicą polityczną, (obecnie administracyjną), ale i tego podziału nie można zastosować na Pomorzu i na Szląsku. Ziemie te składają się, według dzisiejszego podziału administracyjnego, z Prus Wschodnich i Zachodnich, wąskiego skrawka we wschodniej części Pomeranii, z Wielkiego Księstwa Poznańskiego i wschodniej części Szląska, zamkniętej między granicą a linią przechodzącą od Rawicza do Prądnika (niemieckie Neustadt O. Schl.)[1]. Reszta jest już ziemią czysto niemiecką, z wyjątkiem dwóch wysepek łużyckich nad górną Szpreą. Zaznaczyć jednak trzeba, że i na tym, określonym wyżej, obszarze ludność polska nie wszędzie już mieszka zwartą masą, lecz jest mocno przerzedzona w niektórych okolicach, zwłaszcza na zachodnim skraju Poznańskiego i w dolinie Noteci, a w pośrodku niej, w Prusach Wschodnich i Zachodnich, między Wisłą a Niemnem, nad wybrzeżem morskiem, znajduje się wielka wyspa czysto niemiecka, na którą składają się północne części Warmii i Prus Książęcych.
Wyspa ta obejmuje północno-wschodnią część Prus Zachodnich z Gdańskiem, Malborkiem i Elblągiem, oraz północną połowę Prus Wschodnich i sięga na południe do Goldapu, niemal do jeziora Mamry, Olsztyna, Miłomłynu, Iławy i Grudziądza[1]. Pomiędzy Iławą i Grudziądzem wrzyna się w nią obszar, zamieszkany przez Polaków, a mianowicie okręg sztumski, luźno tylko związany z ziemią Chełmską i Michałowską.

∗             ∗

Wychodzimy w pracy tej ze stanowiska etnograficznego, nie zaś historycznego. Szczegółowy opis ziem polskich w Prusach nie zatrzyma się więc na granicach Rzeczypospolitej z końca wieku XVIII, ani też nie obejmie wszystkich dzielnic, które należały do Polski Bolesławowej, lecz wyłącznie terytoryum, na którem mieszka w naszych czasach tubylcza ludność polska, a więc: W. Ks. Poznańskie, Prusy Wschodnie i Zachodnie, bez wspomnianej wyspy niemieckiej nad Baltykiem, oraz część wschodnią Pomeranii i Szląska. Ograniczenie to nie dotyczy jednak zarysu geografii fizycznej, przy którym rozstrzygają, oczywiście, względy czysto geograficzne.








  1. 1,0 1,1 Na mapce, umieszczonej na str. 61, posunięto tę granicę zanadto ku wschodowi, oznaczając mylnie obszar, na którym Polacy stanowią mniejszość zaludnienia, jako ziemię zupełnie zniemczoną. Taką samą omyłkę popełniono przy oznaczaniu obszaru polskiego w Prusach Wschodnich i Zachodnich po prawej stronie Wisły, przez co granica ludności polskiej posunęła się zanadto ku południowi. Natomiast rozszerzono nieco obszar polski nad południowa-zachodnią granicą W. Ks. Poznańskiego, w nizinie zgniłej Obry i Baryczy. W tych stronach ludność polska nie sięga już nigdzie do Odry.