Wyprawa chocimska

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Bohdan Zaleski
Tytuł Wyprawa chocimska
Pochodzenie Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1865
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WYPRAWA CHOCIMSKA.[1]

Trzema szlachy idą Lachy,
A Kozaki czterma walą;
W trawach pławią się po pachy;
Z rusznic palą, świecą stalą:

A chłop w chłopa, a koń w konia,
Aż stękają w okrąg błonia.

Gody bracia! Dzień wesoły!
Jako mrowia — koni, luda;
Lud i konie jak sokoły!
Nasz archanioł sprawia cuda!
Godyż, gody! Z boków, z przodu,
Brzmi roznośnie pieśń pochodu.

Tam — tam hasa jeździec srogi!
Ho — Królewicz sam — na przedzie,
Czarnobrewkiż nasze z drogi!
Panicz w jasyr was zawiedzie;
Ukraińska dziatwo, w nogi!
Zjedzą rysie a niedźwiedzie.

Przy hetmanach, młódź to konna,
W rysich skórach — kto jej nie zna?
Młodź Litewska i Koronna,
Aż od Wilna gdzieś, a Gniezna!
A nad wszystkich panów znaczny,
Nasz przesławny Sahajdaczny

Pan Ataman w rozdźwięk huczny
Ku torbanom kiwał głową:

Urodziwy w ślad buńczuczny,
Wiał chorągwią malinową:
Biały anioł na atłasie,
Mile słaniał się w swej krasie.

«Sachajdaczny! miły bracie!»
Sam królewicz grzecznie skinie —
«Wy, psim węchem, więcej znacie,
Niż my wszyscy — o Turczynie!
Nuże w taniec — siudy — tudy,
Po swojemu — no — w prysiudy!»

Pan Ataman ku Kozaczy;
Musnął szablą po kołpaku
Wie Kozacza — co to znaczy!
Zaszumiała po tym znaku;
Świsnął wicher między niemi,
Jakby zdmuchnął — znikli z ziemi.

Ciężkoż huka po nich ziemia,
Smutno — pusto po zamieci —
Ukrainę żal oniemia;
Na mogiłach dziewy, dzieci:
Płaczą dzieci tam — po ojcach;
Płaczą dziewy po mołojcach.


Od niedzieli do niedzieli,
Poswist niebem we dwie strony;
Stąd orłowie wciąż lecieli —
Uciekały stamtąd wrony:
W poniedziałek walna rada,
Sokoł wieści rozpowiada.

«Oj! na świecie nie ma gracza,
Jak Ataman naszej młodzi!
To też Lasza, a Kozacza,
Po strzemiona we krwi brodzi:
Sułtan, bracia — niesłychany,
Same tłuste basze, chany!

Ałła! drałła — hu! z daleka,
Strach bo — strach tam — po harapie;
Wezyr pieni się i wścieka,
A co tchu w Bałkany drapie;
Chmura stoi nad Chocimem;
Chocim, bracia — poszedł z dymem!»

Lecąż dzieci w skok na szlachy;
Klaski — wrzaski — «nasi walą!»
Brat za brat — Kozaki, Lachy,
Z rusznic palą, świecą stalą:

Godyż, gody! W rozbuk grzmotu,
Wstała w okrąg — pieśń powrotu!

B. Zalewski.








  1. Jest to wyjątek z poezji Bohdana Zaleskiego wyszłych w Poznaniu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Bohdan Zaleski.