[349]
Trzema szlachy idą Lachy,
A Kozaki czterma walą;
W trawach pławią się po pachy;
Z rusznic palą, świecą stalą:
[350]
A chłop w chłopa, a koń w konia,
Aż stękają w okrąg błonia.
Gody bracia! Dzień wesoły!
Jako mrowia — koni, luda;
Lud i konie jak sokoły!
Nasz archanioł sprawia cuda!
Godyż, gody! Z boków, z przodu,
Brzmi roznośnie pieśń pochodu.
Tam — tam hasa jeździec srogi!
Ho — Królewicz sam — na przedzie,
Czarnobrewkiż nasze z drogi!
Panicz w jasyr was zawiedzie;
Ukraińska dziatwo, w nogi!
Zjedzą rysie a niedźwiedzie.
Przy hetmanach, młódź to konna,
W rysich skórach — kto jej nie zna?
Młodź Litewska i Koronna,
Aż od Wilna gdzieś, a Gniezna!
A nad wszystkich panów znaczny,
Nasz przesławny Sahajdaczny
Pan AtamamAtaman w rozdźwięk huczny
Ku torbanom kiwał głową:
[351]
Urodziwy w ślad buńczuczny,
Wiał chorągwią malinową:
Biały anioł na atłasie,
Mile słaniał się w swej krasie.
«Sachajdaczny! miły bracie!»
Sam królewicz grzecznie skinie —
«Wy, psim węchem, więcej znacie,
Niż my wszyscy — o Turczynie!
Nuże w taniec — siudy — tudy,
Po swojemu — no — w prysiudy!»
Pan Ataman ku Kozaczy;
Musnął szablą po kopałkukołpaku —
Wie Kozacza — co to znaczy!
Zaszumiała po tym znaku;
Świsnął wicher między niemi,
Jakby zdmuchnął — znikli z ziemiziemi.
Ciężkoż huka po nich ziemia,
Smutno — pusto po zamieci —
Ukrainę żal oniemia;
Na mogiłach dziewy, dzieci:
Płaczą dzieci tam — po ojcach;
Płaczą dziewy po mołojcach.
[352]
Od niedzieli do niedzieli,
Poswist niebem we dwie strony;
Stąd orłowie wciąż lecieli —
Uciekały stamtąd wrony:
W poniedziałek walna rada,
Sokoł wieści rozpowiada.
«Oj! na świecie nie ma gracza,
Jak Ataman naszej młodzi!
To też Lasza, a Kozacza,
Po strzemiona we krwi brodzi:
Sułtan, bracia — niesłychany,
Same tłuste basze, chany!
Ałła! drałła — hu! z daleka,
Strach bo — strach tam — po harapie;
Wezyr pieni się i wścieka,
A co tchu w Bałkany drapie;
Chmura stoi nad Chocimem;
Chocim, bracia — poszedł z dymem!»
Lecąż dzieci w skok na szlachy;
Klaski — wrzaski — «nasi walą!»
Brat za brat — Kozaki, Lachy,
Z rusznic palą, świecą stalą:
[353]
Godyż, gody! W rozbuk grzmotu,
Wstała w okrąg — pieśń powrotu!
B. Zalewski.