W domach wrzawa — śmiechy — tany! «Hulaj duszo!» — ktoś zawoła,
«Dziś strząśnijmy trosk kajdany Hop! — mazura — hop! do koła!»
«Już rok stary wnet przeminie! Już nań rośnie nowa skóra!
Niech i biedę naszą zwinie! Jaki taki do mazura!»
Tam znów w gronie młodzi siedzą — Gną się stoły pod kuflami;
Gwarzą — krzyczą — piją — jedzą I dym ciągną cybuchami.
Na raz jeden z nich się dźwiga Kuflem na wiatr kreśli koła,
Jak chorągwią kuflem miga, Grzmiącym basem o głos woła.
Już umilkli; więc zaczyna: «Bracia ręce sobie dajmy!
Niech ta myśl się w każdym wszczyna; Światło! światło rozkrzewiajmy!
Z słońca życie — a śmierć z nocy W słońcu wszystko wschodzi — rośnie!
Wydobędźmy się z ćmy nocy A staniemy i my w wiośnie!»
«Dalej — ramię do ramienia! Stańmy w jedno wielkie koło!
Nie żałujmy poświęcenia! Śmiało wznieśmy w słońce czoło.» —
«Dalej ramię do ramienia!» Tuż z stu piersi się wydarło
«Nie żałujmy poświęcenia!» Echo w niebie aż odparło. —