Tak toczy się światek.../VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wolter
Tytuł Tak toczy się światek...
Pochodzenie Powiastki filozoficzne /
Tom pierwszy
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia »Czasu« w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI.

Po obiedzie, Babuk udał się do jednej z najwspanialszych świątyń w mieście; usiadł wśród gromadki osób, przybyłych tam dla zabicia czasu. Na wysokiem wzniesieniu pojawił się mag i długo mówił o występku i cnocie. Mag ów podzielił na kilka części to, czego wcale nie było potrzeba dzielić; dowiódł metodycznie rzeczy nawskróś jasnych; pouczył o wszystkiem co było dobrze wiadome. Miotał się, krzyczał, palił na zimno, i wyszedł zlany potem i zziajany. Wówczas, zgromadzeni obudzili się z drzemki, z przeświadczeniem iż wysłuchali wielce budującej nauki. Babuk rzekł: „Oto, zaiste, człowiek, który dołożył wszelkich starań aby na śmierć zanudzić paruset współbliźnich; ale intencye miał dobre; to nie byłaby racya aby zniszczyć Persepolis“.
Stamtąd, zaprowadzono go na uroczystość publiczną, powtarzającą się codziennie; odbywała się w rodzaju bazyliki, w głębi której widać było pałac. Najpiękniejsze obywatelki Persepolis, najznaczniejsi satrapi usadowieni w pięknym ordynku, tworzyli widowisko tak piękne, że Babuk myślał zrazu iż na tem polega cała uroczystość. Niebawem, ukazało się, w przedsionku pałacu, parę osób, wyglądających na królów i królowe. Mowa ich była bardzo różna od gwary ludu; miarowa, harmonijna i podniosła. Nikt nie spał, słuchano w głębokiej ciszy, przerywanej jedynie oznakami wzruszenia i podziwu. Powinność królów, miłość cnoty, niebezpieczeństwa namiętności odmalowane były w tak żywych i wzruszających rysach, iż Babuk nie mógł się wstrzymać od łez. Był przekonany, że ci bohaterowie i bohaterki, ci króle i królowe, przemawiający tak wzniośle, to są kaznodzieje cesarstwa. Miał zamiar nawet zachęcić Ituriela aby się tam wybrał, pewny iż takie widowisko pojednałoby go na zawsze z miastem.
Po skończeniu uroczystości, Babuk zapragnął ujrzeć główną królowę, która wygłosiła, w tym pięknym pałacu, tak szlachetne i czyste nauki. Kazał się zaprowadzić przed jej majestat; zawiedziono go schodkami na drugie piętro, gdzie, w licho umeblowanym pokoju, ujrzał równie licho odzianą kobietę. Na jego widok, rzekła szlachetnym i patetycznym tonem: „Rzemiosło które uprawiam nie daje mi tyle aby wyżyć; z łaski jednego z książąt których oto widziałeś, zostanę niebawem matką; nie mam pieniędzy na połóg, a bez pieniędzy niema się prawa rodzić“. Babuk dał jej sto złotych daryków, myśląc: „Gdyby tylko tyle było złego w tem mieście, Ituriel nie miałby znów o co tak bardzo się gniewać“.
Stamtąd, udał się do sklepów z przedmiotami bezpożytecznego wykwintu i zbytku. Pewien niegłupi człowiek, z którym zawarł znajomość, służył mu za przewodnika. Babuk zakupił co mu wpadło w oko; obsłużono go wielce uprzejmie, licząc towar o wiele wyżej wartości. Skoro znaleźli się w domu, przyjaciel zwrócił mu uwagę jak bardzo go oszukano. Babuk zapisał na swoich tabliczkach imię kupca, aby go zalecić Iturielowi w dzień pokarania miasta. Podczas gdy pisał, ktoś zapukał do drzwi; byłto tenże sam kupiec; odnosił sakiewkę, którą Babuk zapomniał na ladzie sklepowej. „Jak to możliwe, wykrzyknął Babuk, by człowiek, który oto okazuje się tak szlachetnym i rzetelnym, nie miał wprzódy wstydu sprzedać mi tych fatałachów cztery razy wyżej wartości? — Niema w tem mieście ani jednego wybitniejszego kupca, odpad pryncypał, któryby tak samo nie odniósł panu zgubionej sakiewki. Ale oszukano pana, mówiąc ze sprzedałem ci towar cztery razy powyżej wartości: sprzedałem dziesięć razy drożej. Jestto tak dalece prawdą, iż gdybyś, za miesiąc, zechciał go odprzedać, nie otrzymałbyś ani dziesiątej części ceny. I to jest zupełnie słuszne; wszakci to przelotne upodobanie publiczności stanowi cenę tych błahostek; kapryś ten wyżywia stu robotników których zatrudniam; on-to daje mi piękny dom, wygodny pojazd, konie; on podsyca przemysł, utrzymuje smak, krążenie dóbr i dostatek. Sprzedaję sąsiednim narodom też same drobnostki jeszcze drożej niż tobie, i przez to jestem użytecznym państwu“.
Babuk, podumawszy nieco, wymazał imię kupca ze swych tabliczek. „Ostatecznie bowiem, pomyślał, przedmioty zbytku znajdują się w obfitości jedynie wówczas, kiedy wszystkie użyteczne sztuki posiadają zbyt i kiedy naród jest liczny i dostatni. Ituriel wydaje mi się nieco zbyt surowy“.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Franciszek Maria Arouet i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.