Przejdź do zawartości

Sulijotki

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Sulijotki
Pochodzenie Poezye Alexandra Chodźki
Data wyd. 1833
Druk Nowa Drukarnia Pompejusza i Spółki
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Claude Fauriel
(z greckiego na francuski)
Aleksander Chodźko
(z francuskiego na polski)
Pochodzenie oryginalne Chants populaires de la Grèce moderne
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Indeks stron
SULIJOTKI.

Półtora już wieku, jak kilkunastu pasterzy Albanii, blisko Gardiki, prześladowanych od Turkow, przeniosło się s trzodami i domowstwem na niedostępną górę Epiru, na przeciw wyspy Korfu. Pomnożeni przybyciem innych zbiegów, w liczbie około stu osób, utworzyli sobie małą rzeczpospolitą, pod nazwiskiem Suli. W. r. 1792 składała się ona z jedynastu wiosek. Cztery najdawniejsze, zbudowane były na urwiskach wspomnianéj góry; do jéj szczytu wiodła tylko jedna kręta ścieżka, długa trzy mile, przez dziki labirynt jaskiń, skał i lasów. Co mila na brzegu stroméj przepaści wznosiła się uzbrojona wieża, broniąca przejścia. Przy pierwszéj wieży była wieś Kiafa; o dwie mile wyżéj trzy sąsiednie wioski Suli, Awarikos i Samoniwa, wydawały się nad niedostępnym brzegiem jako trzy guiazda jaskółek. Siedm wsi pozostałych, zajmowało żyzną i uprawną dolinę u stop tejże góry.
Ciekawe, a często ledwie do prawdy podobne dzieła Sulijotów i ich wojny z Ali Paszą opisali: Will. Eaton Tabl. de l’Emp. Ott.; sławny Pouqueville, w drugiéj do Grecii podróży; Perweros rodem Grek, w swojej histor. Suli i Pargi, po nowo-grecku pisanéj. Wenecija. 1815. vol. II. in 12; Fauriel de Soul. et d. guerres avec Ali Pacha de Jan. — Odsyłając więc do tych źródeł, wspomnę tylko o wypadkach potrzebnych do zrozumienia dwoch piosnek sulijockich, którem z óśmiu, przytoczonych przez P. Fauriel, wybrał.
Piérwsza wspoiniua o heroicznym czynie Moscho, — żony sławnego Sulijotow wodza Lamprosa Caweli. Zniecierpliwiony Ali Pasza besskutecznem obleganiem Suli, gdy mu pobudowane baszty przy mieście Preweza nie pomogły, wysyła w pomoc oblegających 8000 najlepszego wojska, z roskazem przypuszczenia szturmu. Oblężeni mieli około 1300 ludzi, odparci wszakże dwukrotnie Albanie rzucają się z nowym zapałem. Było to w dzień 20 Lipca 1792 r.; nadzwyczajny upał, głód i znużenie, wyczerpały ostatek sił z Sulijotow; niemogli się już dotknąć karabinów rospalonych częstymi wystrzałami i skwarem słońca. Po dziesięciu jeszcze godzinach oporu, cofają się na wyższą część góry. Zachęceni tym Albanie, opanowali drugą wieżę i zbliżali się do Suli. Postrzegłszy to nieustraszona Moscho, wysieka toporem drzwi od składu prochu, a napełniwszy swój fartuch ładunkami, chwyta karabin, pałasz, i na czele innych Greczynek bieży na spotkanie Albanow. Czterech żołnierzy łączy się do nich. Po krótkim boju Albanie pierzchają. Lampros Caweli z Bocarisem dokonywają zwycięstwa. Moscho przy mężu gromiła jeszcze długo Albanow. Gdy już znużona pogonią i rzezią wracała do miasta, widok zabitego wnuka obudził w niej mdlejącą chęć zemsty. Wróciła więc na plac bitwy i aż do nocy ścigała niedobitków Albańskich.
Druga piosnka należy już do ostatnich czasów nieszczęsnéj Suli. W r. 1804 zdradą zajęta przez wojska Alego; obrońce jéj rosproszyli się po górach. Na tę wieść mieszkańce całéj rzeczypospolitej opuszczają domy. Turcy ścigają. Wszedłszy do miasteczka Renijasa, nie znaleźli już tam męszczyzn i gdy mordują lub zabierają dzieci i kobiéty, nagle z wieży zwanej Dimua usłyszeli karabinowe wystrzały. Była to żol na Sulijoty nazwiskiem Grzegorz Bocis, która na czele siedmiu kobiét i trojga dzieci odważyła się bronić przystępu wrogom. Dalszy los téj Sulijotki opiewa piosnka.
I.

Na poręczach mostu siadł ptaszek poranny,
Siadł i Ali Paszę tą piosnką strofował:
Nie, tu nie Jannina, byś puszczał fontanny,
Nie, tu nie Preweza, byś baszty budował,
Tu grod Suli mężnych laurami okryty,
Kędy walczą starce, dzieci i kobiéty.
Gdzie żona Caweli mężnie grodu broni,
I mężów ukrzepia w bojowniczym duchu,
Karabin ma w lewéj, palasz w prawéj dłoni,
Niemowlę przy piersiach, ładunki w fartuchu.

II.

Słychać huk i strzały, kulę goni kula,
Czy to w cel strzelają? czy to się kto żeni?
Ani w cel strzelają, ani się kto zeni,
Despę oblężono na wieży Dimula.
Ona to, na czele synowych i córek,
Na roty Albano w szle kulę po kuli.
„Złóż broń dumna Bocis! tu nie to co w Suli,

Twym zwycięzcą Arnaut, twoim panem Turek."
— „Niech się turczy Suli, Samoniwa, Kiafa,
„Panem mym nie będzie Ali ni Mustafa,
„Raczéj bydź w płomieniu niż w ich uściśnieniach!"
Ożog w ręce chwyta, jako wicher leci,
„Nie bądźmy brankami Turków! za mną dzieci!"
I proch zapalila, i giną w płomieniach.

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumaczy: Aleksander Chodźko, Claude Fauriel.