Współzawodniczki dwie się w niej łączyły: Cnota i Piękność — w zgodzie tak uroczej, Że nigdy żaden spór się nie wytoczy Różnić w jej duszy te bliźnięce siły.
Teraz, przez smutny rozdział u mogiły, Pierwsza króluje w modrej gwiazd przezroczy, Druga pod ziemią śpi, przymknąwszy oczy W których miłosne blaski Niebem lśniły!
Słów urok, uśmiech tej nieziemskiej córy, Jej wdzięczna postać, przypomnieniem której Serce mi dotąd krwawi najboleśniej.
Znikły — i jeśli duch się we mnie chwieje Iść w siad mej Laury, to, że mam nadzieję Jej wzniosłe imię módz uwiecznić w pieśni. —