Mogłaby, niby Król w ubogie strony, W pierś mą zawitać zejściem swem wspaniałem — Cóż, gdy z jej wzięciem w Niebo, ja się stałem Nie już śmiertelny, ale uśmiercony!
Duszę mi wzięto z mojem dobrem całem — Skarb mej miłości został bez obrony — I nawet — niemi tuląc go ramiony, Głazbym rozrzewnić zdołał słów mych szałem!
Tylko że łzawych skarg mych nikt nie słucha — A jam bez ulgi w twardą ziemię wbity — I w piersi mojej tchnienie ledwie tleje!.....