Nieraz, bywało, myśl mą w głębi ducha Rzeźwią przemienne mej miłości dzieje: — Litością Laura w żalu swym kruszeje — Niech teraz trwożna przejmie cię otucha. —
Lecz odkąd chwil tych pamięć, jak noc głucha Ostatniem Laury tchnieniem ku mnie wieje. Już tylko teraz jedną mam nadzieję, Że ona z Nieba widzi mię i słucha.
O ty wybrana! o ty bezprzykładnie Dumna i piękna, dobra i wspaniała! Toż z ziemi nędznej, twem odejściem śmiałem
Tam prosto poszłaś, gdzie ci dział przypadnie Wziąść laur i palmę, któreś pozyskała Twą wielką cnotą, moim wielkim szałem! —