Gdybym wprzód sądził, że są godne sławy Więzione w pieśniach westchnień moich dźwięki, W krasniejsze byłbym zdobił je sukienki W czasie, gdym tylko był miłością łzawy.
Lecz gdy już niema tej, co w wzniosłe sprawy Myśl nią skinieniem białej wiodła ręki. Nie zdołam więcej w jasny ani w miękki Mój rym dziś zmienić mroczny i chropawy.
Naonczas było mem staraniem całem, Szukając ulgi, snuć mój rym zbolały. Nie zaś, bym z tego czczej chciał nabyć chwały.
Tak jest, rozgłosu z łez mych nie szukałem — Dziś mi zaś nie da płakać w niebogłosy Milczenie grobu Laury złotowłosej! —