Od których duch mój tak się w sobie dzieli, Że mię dziś jeszcze urzeczonym zową —
Słoneczne sploty z barwą złotopłową, Różane usta, w których się Anieli Niebiańskim Rajem z nędzy ziemskiej śmieli — Wszystko to Boskie w proch rozwiało słowo!
Jam jednak żywy, mimo śmierci w duszy, Bez gwiazd przewodnich, w statku, co się kruszy Walcząc z odmętem rozwichrzonej toni!
Więc żegnaj pieśni, coś miłością brzmiała — Już mi natchnienia wyschła w piersi chwała, I lutnia moja łkaniem tylko dzwoni! —