Przejdź do zawartości

Ocean (Przerwa-Tetmajer, 1908)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz
Przerwa-Tetmajer
Tytuł Ocean
Pochodzenie Na Skalnem Podhalu T. 4
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1908
Druk Drukarnia Literacka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


OCEAN.


Dyabli wynieśli Jędrzka Mahajcoka z Ratułowa z Pod jedli za ocean do Ameryki. No, prawda, że w domu bieda była, co raty!
Ale Mahajcok chłop już niemłody był i to mu nieszło. Zarobić niemógł.
Udutkował mu we wsi jeden gazda co z Ameryki wrócił, że tam i nie najmłodszy człowiek do grajcara przyjdzie, ale to nieprawda.
Żona i dzieci spodziewały się Pod jedlą, że im tata z za morza by stówkę poślą, a tu nic. Nie daj Boże robotę znaleźć — gdzie przyjmą, to odpędzą. Słaby, stary.
A wrócić — jak? Kie fenika niema.
I poszedł Jędrek Mahajcok z Ratułowa na brzeg, nad ocean, i począł chodzić nad nim.
Pusto było i gwiazdy świeciły. Była letnia noc. Cicho.
Chodzi i rachuje — półtora roku, jak je haw.
Jeść się mu chce, obdarty chodzi, nieoprany, brudny. A tam kto wie jak? Listu już więcej niż pół roku ani on nie pisał, ani oni nie pisali. On niemiał za co marki kupić, a i oni nie mieć musieli.
Pokarane takie życie!
Bieda tam musiała być i głód — ale by przynajmniej izby były, dach nad głową.
Niemiał gdzie Jędrek Mahajcok sypiać, nie miał się czem okryć na nocne zimno.
Patrzy na wodę.
Jak jest tak jest, ale jest dom. Swoi ludzie...
Patrzy na wodę...
Hej, wrócić! Hej, wrócić!...
Ale jak? Za dudek nie zajedzie, a i dudka nie było.
— O wodo, przeklęta wodo! — jęknął Mahajcok i podniósł obie pięści do góry.
A woda była taka spokojna, jak nigdy, jak stawki pod Rohaczami, te małe.
Jeszcze takiego spokojnego oceanu Jędrek Mahajcok nie widział.
O wodo przeklęta!...
Ale ocean ani nie drgnął.
I cok ci zrobiéł?! Cok ci zrobiéł?! Za coz mie haw trzimies?!...
I coześ taka niemiéłosierna i cok ci wej zrobiéł?...
Ani cie przeskocyć, ani cie przelecieć, ani do tobie wleźć...
Utopis cłeka, jak mys, jak kocie młode...
I telo ci cłek stoi, co i mys, co i kot...
I kaześ sie ty wziena taka i skądeś ty?...
Cy cie ziemia wyruciła ze sobie, cy cie niebo zesłało, jak mór?...
I coz tys to w tobie siedzi, co nijakiej litości niémas, nijakiego miłosierdzia...
Déj by mie ziemia zaniesła, hojby i tysiące mil, déjby mie step bez sobie puściéł, déj by mie góry co nowyse puściéły, cobyk przeseł bez nie, a ty nié i nié...
Hej wodo strasna, okrutna — przeklenta!...
A ocean cichy migotał do gwiazd.
Ciepło biło z niego, par.
Jędrek Mahajcok stanął i słuchał. Nie pluskotała fala.
Cichy, wielki, ciepły ocean rozlewał się przed nim w nieskończoność.
Spokojny był, senny, głęboki...
— Hej, wodo!
Je dyć przecie Bóg w tobie miesko, jako i wsędyl... Bo kie je wsędyl, to i w tobie musi być... Ba haj...
A kie je w tobie jest, toś ty Boski...
A kieś ty Boski, toś nie zły...
Hej, wodo!...
Ze jakozby to béło, coby Bóg smiéłowania nad cłowieke niémiał?... Ma. A kie ma, to i ty mas, boś Boski...
Abo sie mi w głowie cosi kajsi mąci, abo tak ma być.
Nie zwartogłowiałek, ani nie głupiem. Tak musi być.
Bóg dobry, toś i ty dobry, boś Boski...
Ocean bił ciepłem i upajał cichością. Zdawało się, że olbrzymie łono tuli do siebie.
Jędrek Mahajcok z Ratułowa niejadł sam nie wiedział odkąd, a w Ratułowie Pod jedlom także pewno nie jedli. Zataczał się z nędzy na nogach na brzegu oceanu w Ameryce, a oni się tak samo pewnie zataczali z nędzy na nogach po izbie w Ratułowie.
— Bóg stworzéł świat, Bóg dobry, to i świat musi dobry być... Inacy niémoze być...
A woda to świat, jako i ziem...
Kląnek ci, ale ci jus klon niebedem...
Wierzem ci, jako i ziemece świentyj... Z jednejeście garzci wysły obidwoje, z Boskiej...
Nie ukrziwdzicie cłeka, ba mu podla dobrości seliniejakik obidwoje słuzyć macie...
Ziemie pierś, a grzibiet wód majom być cłowiekowi za kołyske...
Tozto Jędrek Mahajcok z Ratułowa hipnon wte w to morze, coby go niesło du domu. Haj.



OBJAŚNIENIA.

z Pod jedli — tak się musiało „do nich“ nazywać.
raty! — wykrzyknik góralski.
Udutkował — (czy ududkował) — przychwalił, namówił, doradził, zapewnił.
gazda — gospodarz.
do grajcara przyjdzie — sposób mówienia — zn.: do pieniędzy.
stówke — sto reńskich.
fenika — w dawnej góralszczyźnie spotykane.
je — tyle, co: on jest.
haw — tu.
izby — dom.
dudek — dwa centy.
pod Rohaczami — szczyt w zachodnich Tatrach.
cok — com.
trzimies — trzymasz.
wej — wzmocnienie; mniej więcej tyle, co: oto.
do tobie — do ciebie.
telo ci stoi — tyle dla ciebie jest wart, znaczy.
kaześ — gdzieżeś.
wyruciła — wyrzuciła.
step — wyraz Góralowi obcy, ale Mahajcok poznał go w Ameryce.
bez sobie — przez siebie.
nowyse — najwyższe.
wsędyl — wszędzie.
kie — kiedy, jeżeli.
Ba haj — tak (dobitnie).
kie je w tobie jest — jeżeli jest w tobie.
ze — sposób mówienia.
cosi kajsi — coś gdzieś, ale tu sposób mówienia nie do oddania dosłownie.
zwartogłowiałek — oszalałem.
nie głupiem — nie głupieję, nie waryuję.
ziemece — ziemeczce.
ba — ale.
podla dobrości seliniejakik — dla dóbr wszelkich.
hipnon — skoczył.
wte — wtedy.
coby — aby.
Haj — tak — ale tu nie do oddania dosłownie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Przerwa-Tetmajer.