Miłownicy szaleni wszyscy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ezop
Tytuł Miłownicy szaleni wszyscy
Pochodzenie Biernata z Lublina Ezop
Redaktor Ignacy Chrzanowski
Wydawca Akademia Umiejętności
Data wyd. 1910
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Biernat z Lublina
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały zbiór

Indeks stron

172. Miłownicy szaleni wszyscy.

Lew u jednej rzeki mieszkał,
A towarzysza mieć nie chciał;
Wszak wżdy liszka tamo była,
Która sie przy nim żywiła,
Owaciem sie lew rozbolał:        5
Na ramieniu wielki wrzód miał,
A nie mogąc żywności mieć,
Musiał w chorobie głód cierpieć,
I liszcze sie styskowało,
Barzo sie jej też jeść chciało;        10
Często ku lwowi naglądała,
Ni ocz go spytać nie śmiała,
Aże, z głodu śmielsza będąc,
Przystąpiła do lwa, rzekąc:
„Widzę, panie, iżeś chory,        15
„Znać w tobie silne przemory.
„Przetoż sie raczy opatrzyć,
„O lekarstwie w czas pomyślić;
„A mnie już raczy rozkazać,
„Cobych ja miała udziałać!“        20
Lew jej rzekł: „Byś gdzie wiedziała,
„Ośle mi uszy zjednała,
„A k temu też jego serce:
„Tegoć mi sie nawięcej chce“.
A liszka rzecze do niego:        25
„Wiemci ja osła jednego,
„Na którym chłop łyka włóczy,
„A w tej je kałuży moczy;
„A o tymci sie potrudzę.
„Za go tu ku tobie przyłudzę;        30
„Jużbych o sie nic nie dbała,

„Bym cię zdrowego widziała“.
Szedszy, osła ubogiego
Jęła karać, jak głupiego:
„Czemuś tak glupi, nieboże?        35
„Cóż ci ta praca pomoże?“
Rzekł jej osieł: „Cóż mam czynić?
„Indzieć nie wiem, gdziebych miał iść,
„A teżbych sie nie polepszył:
„Wszędybych snać robić musił“.        40
Liszka rzecze: „Źle to rozumiesz;
„Ale, jeśli ze mną, pójdziesz,
„Dowiodę cię k takiej pastwie,
„Gdzie są rozkoszy roźliczne:
„Uźrzysz tam piekne oślice,        45
„Barzo wdzięczne miłośnice;
„Aby jedno patrzał na nie,
„Będziesz miał wielkie kochanie“.
Osieł, jako głupi gamrat,
Był onej rzeczy barzo rad        50
I, chcąc swą wolą ogrodzić,
Jął tako ku liszcze mówić:
„Do oślic ci nie mam wolej,
„Ale dla przyjaźni twojej;
„Wolęć już jednak z tobą iść,        55
„Niżli zawżdy w tej pracy być“.
Gdy tedy liszki naśladował,
Lew z jaskiniej nań sie wyrwał;
Ale, iże jeszcze medł był,
Osła bez szkody upuścił.        60
Liszcze onego było żal:
„Cóżeś, panie lwie, udziałał,
„Kiedyś puścił tego osła?

„Jużci dalej nie mam zmysła“.
Lew, aczkolwiek z tego srom miał,        65
Wszak wżdy po sobie znać nie dał,
Liszce sie tako wymówił:
„Umyślnieć-em to uczynił,
„Chcąc twej nauki pokusić,
„Możeszli to wtóre uczynić,        70
„Abyś tego osła zwiodła
„I zasię go tu przywiodła“
Liszka rzecze: „Dziwby miał być,
„By po strachu zasię miał przyść;
„Jednoż ci w tym nadzieję mam:        75
„Chciwegoć go k miłości znam“.
Osieł, liszkę idąc uźrzał
I z daleka na nię wołał:
„Zaż na pierwym nie masz dosyć?
„Po drugieć sie nie dam schytrzyć“!        80
Ona mu: „Wieręć, nie schytrzę,
„Boć wszystkiego dobra życzę;
„I dziw mnie, czemuś odbieżał,
„Z ośliczkami sie nie poznał;
„Ony sie k tobie miotały,        85
„obłapiać cię wszystki chciały;
„Aleś sie ty rychło ubał,
„Jakoby ludzi nie widział!
„Podziż zasię, a nie mieszkaj!
„Przydziesz tamo, jakoby w raj:        90
„Już cię ośliczki czekają,
„Dobrą wolą k tobie mają“.
Osieł, iż lwa nigdy nie znał,
Swej sie szkody nie nadziewał,
A mając też myśl do oślic,        95

Przyzwolił sie z liszką wrócić.
A lew, iż tego pilen był,
Jąwszy osła, i udawił,
A liszcze go strzec przykazał,
Iż sie pierwej w rzece zmyć chciał.        100
Liszka, będąc od głodu mdła,
Osłowi uszy objadła
I serca z niego dobyła,
A takież z nim uczyniła.
Więc przyszedł lew, już sie zmywszy,        105
A chciał śnieść serce i uszy;
A kiedy tego nie widział,
Liszki tymi słowy pytał:
„A gdzież sie serce podziało?
„A i uszu nie dostało!        110
„Jakiż to dziwny osieł był,
„Iż bez uszu i serca żył!“
A liszka więc ku lwowi rzecze:
„Być był osieł ten miał serce
„Albo też słuchał uszyma        115
„Pilnie moich słów obiema,
„Nigdyćby sie tam nie wracał.
„Skąd sie pierwej ledwie wyrwał;
„Ośliceć go omyliły,
„Które mu na myśli były“.        120
Tymżeć sie też ośli szkodzą,
Którzy na dwu nogu chodzą:
Bo wszelki, który miłuje,
Żadnej szkody swej nie czuje.









Ioh. de Capua: Hervieux (V, 255 sqq.). [De leone, vulpe et asino].


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Ignacy Chrzanowski, Ezop i tłumacza: Biernat z Lublina.