[358]
171. Z nierównym w wierze nie pływaj na morze.
Małpież niekiedy łaczen był,
Podle morza sobie chodził;
I znalazł drzewo figowe,
Miało już jabłka gotowe.
A gdy na nim, jedząc, siedział, 5
Drugie figi w wodę miotał,
Słuchając, kiedy padały:
Rad był, iże mu pluskały.
A wtenczas tamo żółw pływał,
Iż tam często pierwej bywał; 10
Był onym figom barzo rad,
Albowiem był jeszcze nie jadł.
I, chcąc wiedzieć, ktoby to był,
Który go figami karmił,
Poglądnął: małpieża uźrzał, 15
Z tej mu dobroci dziękował.
A że więc w częstej rozmowie
Zakazałasta sie sobie,
Społem tam długo mieszkali
I prawie się miłowali. 20
Żółw już był domu zapomniał,
Aczkolwiek żonę z dziećmi miał,
Która sie barzo troskała,
Wszędy sie o nim pytała.
Potym sie więc o nim dowie, 25
Sąsiada jej jedna powie:
„Inszegoć twój mąż miłuje,
„Małpieża, z którym obcuje.
„Chciejże ty o tym pomyślić,
„Jakoby mogła zagubić 30
„Tego, któryć to uczynił,
[359]
„Iż cię mężowi omierził.
„A k temuć jest moja rada:
„Tak czyń7 iżby była blada,
„Nie jedz, nie pij, ani sypiaj, 35
„A chcąc sie chorą udziałaj!
„A kiedy więc twój mąż przydzie
„A taka cię chorą najdzie,
„Tamoć ja jemu poradzę
„A małpieża z świata zgładzę“. 40
Owa sie też żółw namyślił
A dom nierychło nawiedził;
Wszedszy, barzo sie zatroskał,
Gdy żonę tak chorą widział.
A jakoby ją uzdrowił, 45
Ze wszystkimi o to mówił,
Aż sąsiada przystąpiła
I w tej rzeczy tak radziła:
„Ciężkać barzo to jest niemoc,
„Nie leda kto ją może wzmóc, 50
„Oprócz lekarstwa jednego,
„By dostał serca małpiego.
„Bo jak skoroby je śniadła,
„Nie byłaby tak barzo mdła:
„Bo potymby sie posiliła 55
„I zasięby rychło wstała“.
Żółw tej rady nierad słyszał;
Wszakoż, iż żonę miłował,
Żal go niewieści zwyciężył,
Iż małpieża zabić myślił. 60
Tedy zasię k niemu płynął,
Łagodnie z nim mówić począł:
„Bych twej przyjaźni wdzięczen był,
[360]
„Rodbych cię też w swym domu czcił;
„Bo tam mam dosyć daktylów, 65
„Fig, rozynków i migdałów;
„Wsiądźże na mię: popłyniewa,
„A tam wesoła będziewa!“
Małpież mu rychło uwierzył
I na grzbiet żółwiowi wskoczył, 70
Tak, że po morzu płynęli,
Mówiąc z sobą, by nie cknęli.
A gdy żółw na głębią wpłynął,
Zamyślił sie, nagle stanął:
Wielki mu sie to grzech widział, 75
Iż przyjaciela zdradzić obciał.
Małpież sie zlękł, aż wezdrgnął:
„Nie darmo ten tako stanął!“
Rzekł mu: „Bracie! czemu stoisz?
„Powiedz mi: czego sie boisz?“ 80
Żółw mu rzekł: „Tego się boję,
„Iż za wielką dobroć twoję
„Godnej ci czci nie udziałam,
„Bo w domu żonę chorą mam“.
Rzekł mu małpież: „Tego nie dbaj, 85
„O mą sie ucztę nie staraj!
„Lepiejci nam o tym myślić,
„Byśmy ją mogli uzdrowić;
„A w czymby mię godnego znał,
„Aby mi śmiele powiedział: 90
„Nie chcąć niczego lutować,
„Bych więc za to gardło miał dać“.
Żółw rzekł: „Wszytkiegom pokuszał,
„Lekarstwam jej mnogie dawał;
„Ale żadne pomóc nie chce, 95
[361]
„Jedno — prawi — małpie serce“.
On mu rzekł: „Czemużeś nie mówił,
„Kiedym jeszcze na brzegu był,
„Iżbych był serce z sobą wziął,
„Pierwej niżlim z tobą płynął? 100
„Bowiem nasze serca chciwe
„Przyjaźni barzo szkodliwe;
„Więc je doma ostawiamy,
„Gdy z przyjacioły mieszkamy.
„A czemu sie nie wrócimy 105
„A serce rychlej wezmiemy?
„Boć ja mogę przez niego być,
„Twoję nim żonę uleczyć“.
Słysząc to, żółw był temu rad,
Obróciwszy sie, płynął nazad; 110
A gdy już blizko brzegu był,
Małpież z niego prędko skoczył,
Rzekąc: „Kiedym z tobą pływał,
„Po prawdziemci serca nie miał,
„Iżem tako szalony był 115
„A głupiem sie z tobą woził;
„Aleć potym mędrszy będę,
„Nie łatwie ku temu wsiędę,
„Który drogo przewóz płaci,
„Dla niewiasty przyjazń traci“. 120
Nie miej człowieka cudzego
Za przyjaciela pewnego!
Bowiem, gdy sie przytcza przyda,
Rad cię zawżdy swoim wyda.
|