Radosne wrzeciona gwarzą śród komnaty: Jej Miłość z siostrami dla dalekich przędzie. Zamek śpi pod śniegiem. Ognia żar skrzydlaty Krwawi staroświeckie okapu krawędzie.
Wiosenne śpiewanki szydzą z mroźnych śniegów. Gwarnym korowodem kołowrotki pieją: Rycerzowie walczą u dalekich brzegów, Ale je ustrzeże miłość wraz z nadzieją.
Hej! Wasze Miłoście! Chwalba to szalona! Ptakowie nieszczęścia łopocą o kraty... Płyną dnie za dniami, jak nicie z wrzeciona, Kie wracają do dom rycerze Krucyaty.
Dziś Jej Miłość sama przędzie w pustej sali, Siostry na cmentarzu, szczęście w dali zczezło... Włos ją biały skrywa, jak śmiertelne giezło: Jej Miłość samotna zasypia śród sali.
Usłysz! usłysz prządko! Wichura się zrywa, Zaworami tłucze u komnaty twojej... Całą noc dziś wicher rozjarzał łuczywa, Rzekłbyś, — krew zakrzepła na wiszącej zbroi.
Wiatr, jak chore dziecko, kwili z poza kraty, Legli w obcych krajach rycerze Krucyaty...