Krach na giełdzie/W roku 1857 zamilkły fabryki

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Łukasiewicz
Tytuł Krach na giełdzie
Podtytuł Zarys historii kryzysów ekonomicznych
Wydawca Wiedza Powszechna
Data wyd. 1967
Druk Katowicka Drukarnia Dziełowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


W roku 1857 zamilkły fabryki

W 1857 r. wybuchł typowy dla kapitalizmu epoki wolnej konkurencji kryzys. W pięćdziesiątych latach XIX w. rewolucja przemysłowa poczyniła dalsze postępy. Szczególnie wielkie zmiany nastąpiły wówczas w Niemczech. „Okres od roku 1849 do 1859 był w rozwoju ekonomicznym Niemiec epoką niezwykłą. W ciągu tego okresu przekształciły się one, że tak powiem, z kraju rolniczego w kraj przemysłowy”[1] — pisał Marks. W przemyśle bawełnianym wprowadzano szybko mechanizację tkactwa. Zużycie bawełny w Niemczech i produkcja wyrobów bawełnianych wzrosła ponad trzykrotnie. Gdy w 1846 r. zużycie bawełny w Niemczech było 4 razy mniejsze niż we Francji, to w roku 1856 osiągnęło ponad 60% zużycia bawełny we Francji.
Jeszcze w 1851 r. zaledwie niewiele ponad 25% ogólnej produkcji surówki produkowano na koksie. W 1857 r. natomiast już 60%. Produkcja surówki wzrosła w tym okresie ponad dwukrotnie. W 1847 r. była ponad 2 i pół raza mniejsza niż we Francji, w 10 lat później — tylko o 45%. Wydobycie węgla kamiennego w Niemczech, tego ważnego wskaźnika przewrotu przemysłowego, wzrosło ponad trzykrotnie, co przyniosło przekroczenie poziomu wydobycia we Francji. Niemcy weszły zdecydowanie na drogę uprzemysłowienia i pod względem tempa wzrostu produkcji przemysłowej w latach pięćdziesiątych przodowały na całym świecie.
Równocześnie przemysł fabryczny umocnił się we Francji i Stanach Zjednoczonych. W USA zasługuje szczególnie na uwagę wzrost wydobycia węgla kamiennego, które zwiększyło się blisko trzykrotnie, co wysunęło ten kraj pod tym względem na drugie miejsce w świecie.
Szybkie tempo wzrostu produkcji cechowało również przemysł bawełniany, słabszy natomiast był rozwój hutnictwa żelaza, gdzie jednak przewagę zyskały nowe metody. Pod koniec okresu już 60% surówki produkowano przy pomocy koksu. USA, będące w dużej mierze gospodarczą półkolonią Anglii, pozostawały jeszcze nadal krajem rolniczym. Dlatego też zdobyły przewagę techniczną na świecie w dziedzinie, która była im wówczas najbliższa, w dziedzinie budowy maszyn rolniczych.
Prawie w każdym kraju europejskim zaczął powstawać w latach pięćdziesiątych przemysł fabryczny. Dotyczy to zarówno państwa austriackiego i krajów włoskich, jak również Rosji, gdzie robił on duże postępy, zwłaszcza w przemyśle włókienniczym. W Królestwie Polskim wykształciło się mechaniczne przędzalnictwo bawełny i wełny, powstał fabryczny przemysł cukrowniczy.
Wówczas też rozpoczął się okres przewrotu technicznego w transporcie i łączności, który ogarnął wiele krajów. Polegał na wprowadzeniu komunikacji parowej: budowaniu linii kolejowych i statków parowych. Sieć linii kolejowych powstała w Wielkiej Brytanii do roku 1848, dlatego w latach pięćdziesiątych tempo budownictwa kolejowego osłabło tam. Terenem wielkiego budownictwa kolejowego natomiast stały się Francja, Niemcy, a zwłaszcza Stany Zjednoczone. Zbudowano tam w tym okresie blisko 33 000 km linii kolejowych, a więc ponad 3 razy więcej niż wynosiła dotychczasowa ich długość i więcej niż uruchomiono w całej reszcie świata. Ogółem w latach 1849—1858 zbudowano na świecie (poza Wielką Brytanią) 52 000 km linii kolejowych, gdy do 1848 włącznie tylko 21 000 km. W głównych krajach kapitalistycznych więc powstała już sieć linii kolejowych, w wielu innych państwach pojawiały się pierwsze ich szlaki.
Równocześnie zaczęła szybko rosnąć liczba morskich i rzecznych statków parowych. W Anglii tonaż morski statków parowych w latach 1846—1858 wzrósł pięciokrotnie, a w Stanach Zjednoczonych — dwukrotnie. Jednak w dalszym ciągu podstawę żeglugi morskiej stanowiły żaglowce, których liczba ciągle rosła. Budowano ich nadal kilkakrotnie więcej niż parowców.
W tym okresie również znacznie udoskonalono środki łączności. Już od początku lat czterdziestych wszedł w użycie telegraf. Na początku lat pięćdziesiątych Anglia nawiązała łączność telegraficzną podwodnym kablem z Irlandią, Francją, Belgią i Holandią. Znacznie rozwijała się budowa linii telegraficznych w Stanach Zjednoczonych, telegraf pojawił się nawet w Indiach. Przyczyną takiego rozwoju transportu i łączności był wzrost potrzeb handlu światowego.
Rozwój rynku światowego przyspieszały także odkrycia złóż złota w Kalifornii (1848 r.) i w Australii (1851 r.). Ogólna światowa produkcja złota zwiększyła się w tym okresie blisko czterokrotnie. Odkrycia te wzmogły emigrację do Ameryki i Australii co w rezultacie rozszerzało rynki zbytu. Potok złota pociągał za sobą nie tylko potok towarów, ale również przyspieszał wciągnięcie wielu nowych krajów do obrotu międzynarodowego, tworząc nowe szlaki handlowe. Jednocześnie wzrost wydobycia złota ułatwiał zdobycie kredytu, ożywiając handel i przemysł.
Jedną ze szczególnych cech rozkwitu cyklicznego, jaki nastąpił po 1850 r., było takie tempo rozwoju handlu światowego, jakiego nie zanotowano nigdy przedtem ani potem. Obroty w latach 1850—1860 wzrosły aż o 85% (w poprzednim dziesięcioleciu o 45). Mocarstwa kapitalistyczne całkowicie podporządkowały sobie gospodarczo rynek azjatycki. Krwawo stłumiono powstania babidów w Iranie, sipajów w Indiach, tajpingów w Chinach. W 1853 r. siłą wymuszono otwarcie ostatniego zamkniętego rynku — japońskiego.
W stosunkach międzynarodowych zwyciężyła polityka wolnego handlu. Pod wpływem Anglii obniżyły cła w 1848 r. Stany Zjednoczone, Niemiecki Związek Celny, Szwecja, Belgia i Holandia. Nawet Francja złagodziła swój protekcjonizm, znosząc zakaz przywozu wielu towarów. Najwięcej na tym skorzystała Wielka Brytania. Wzrósł eksport jej towarów do krajów kolonialnych, gdzie ulokowała trzecią część całego wywozu. Eksport Anglii do Australii zwiększył się w latach 1846—1853 ponad dziesięciokrotnie. Znacznie wzrósł import towarów brytyjskich do Stanów Zjednoczonych, co w pewnym stopniu wpłynęło tam na zahamowanie tempa wzrostu produkcji przemysłowej. W ciągu całego cyklu już i tak wielki eksport z wysp brytyjskich wzrósł ponad dwukrotnie (w poprzednim cyklu tylko o 13%).
Wyrazem uprzemysławiania się całego świata było szybkie zwiększanie się angielskiego wywozu węgla, żelaza i maszyn. Również znacznie wzrósł eksport innych mocarstw kapitalistycznych: Francji — ponad dwukrotnie, Niemiec — blisko dwukrotnie.
Lata 1850—1857 były okresem szybkiego rozwoju systemu bankowego, ogromnej ekspansji kredytu i rozpasanej spekulacji giełdowej. Rozpowszechniło się zakładanie towarzystw akcyjnych. Ta forma organizacji przedsiębiorstw, znana już dawniej, szczególnie kwitła w dziedzinie budownictwa kolejowego. Ale dopiero od lat pięćdziesiątych rozpoczął się wielki, jak na owe czasy, rozwój bankowych i przemysłowych towarzystw akcyjnych. Forma ta umożliwiła budownictwo wielkich przedsiębiorstw, na które nie stać było pojedynczego kapitalisty, posłużyła za potężny środek centralizacji kapitałów, przyczyniła się zarazem do ogromnego rozwoju spekulacji giełdowej. Ośrodkiem ruchu zakładania towarzystw i spekulacji była Francja, gdzie arystokracja finansowa cieszyła się poparciem rządu.
Pierwowzorem banków spekulacyjnych stał się bank „Crédit Mobilier” w Paryżu, zorganizowany przez braci Péreire przy poparciu cesarza Napoleona III. Bank ten rozwinął gorączkową działalność spekulacyjną, skupując akcje, zakładając wszelkiego rodzaju towarzystwa akcyjne: kolejowe, przemysłowe, gazowe, okrętowe, biorąc udział w realizacji pożyczek państwowych. Uczestniczył w zakrojonej na szeroką skalę rozbudowie miast, w szczególności zaś rozbudowie Paryża. Prowadził swą działalność nie tylko we Francji, ale także w Austrii, na Węgrzech, w Szwajcarii, Rosji, Hiszpanii. We Francji gra spekulacyjna na giełdzie szerzyła się jak epidemia. Hrabia Montalambert w 1856 r. stwierdzał: „Wszędzie, nawet w małych miasteczkach, nawet na wsi pochłaniała ludzi mania szybkiego dorobienia się majątku... bez kłopotów, bez pracy, a często bez honoru.”[2] Tylko w ciągu dwóch lat 1856—1857 powstało przeszło 700 towarzystw akcyjnych.
Również w Niemczech utworzono banki podobne do „Crédit Mobilier”. Oto co czytamy we francuskim czasopiśmie „Journal des Economistes”: „Banki powstają w Wiedniu i Berlinie, we Wrocławiu i Królewcu, w Bremie i Lubece, we Frankfurcie i Hanoverze, w Magdeburgu i Szczecinie, w Lipsku i Rostocku. Nawet w małych miastach i państewkach, takich jak Gera i Meiningen, Dessau i Gotha powstają nagle jeden lub kilka banków, których kapitały (rzecz jasna, nominalne) przekraczały, być może, cały majątek danego miasta czy kraju... Bankomania... odciąga uwagę i kapitały od produkcyjnego zastosowania... Namiętność do spekulacji giełdowych z zatrważającą szybkością ogarnia coraz to szersze warstwy ludności... W Berlinie... wychodzą dwie wielkie codzienne gazety giełdowe — zbytek, jakiego nie zna jeszcze Paryż ani Londyn.”
Po drugiej stronie oceanu spekulacje bankowe osiągnęły jeszcze większe rozmiary. W latach 1852—1857 założono w Stanach Zjednoczonych przeszło 500 banków.
Marks pisał w 1856 r.: „Znamienną cechą spekulacyj współczesnego okresu w Europie jest ich uniwersalny charakter... Wytyczną reprezentanta manii naszych czasów »Crédit Mobilier« jest... nie spekulacja w jakiejś jednej określonej dziedzinie, lecz spekulacja na spekulacjach oraz uniwersalizacja szwindlu z jego centralizacją.”[3]
W czasie owego ożywienia i rozkwitu ceny towarów rosły dość znacznie, nominalna płaca robocza natomiast — wolniej. Koszty utrzymania podnosiły się więc szybciej niż płaca. Realne płace zwiększały się tylko w początkowych latach. W USA spadały właściwie od początku ożywienia i w 1855 r. były niższe o 24% niż w 1849 r., w Niemczech zaczęły maleć od 1851 r., obniżając się w 1855 r. aż o 37%. Trochę lepiej przedstawiała się sytuacja dla robotników w Anglii i we Francji.
Drożyzna więc obniżała znacznie zdolność nabywczą szerokich mas, w rezultacie czego ceny musiały spadać. Kryzys stał się nieuchronny. Równocześnie zaczęły dawać znać o sobie trudności zbytu na rynkach zagranicznych. Pojawiły się już w 1854 r. i zaostrzyły w roku 1855. Zmniejszył się m. in. wywóz towarów angielskich do Stanów Zjednoczonych, a szczególnie do Australii. W 1856 r. zdawało się, że trudności przezwyciężono, lecz złudzenia trwały krótko.
Objawy kryzysu wystąpiły na najczulszym odcinku, pieniężnym. Jesienią 1856 r. wybuchł w Niemczech kryzys finansowy. Wyrazem jego było początkowo podwyższenie procentu pożyczkowego, co oznaczało utrudnienie kredytu. W końcu września na giełdach zapanowała panika. Spadły kursy wszystkich akcji. Analogiczne zaburzenia wystąpiły na rynkach pieniężnych Francji, Anglii i Stanów Zjednoczonych.
Kryzys przemysłowy rozpoczął się w USA. Już latem 1857 r. zbyt towarów napotykał trudności. Bodźcem do pogłębienia i rozszerzenia kryzysu stał się spadek cen zboża. Wywołało go znaczne zmniejszenie wywozu zbóż do Europy, spowodowane dobrym ich urodzajem na tym kontynencie i konkurencją zboża rosyjskiego. Siła nabywcza farmerów raptownie zmalała. W ślad za cenami zboża rozpoczął się również spadek cen towarów przemysłowych. Kryzys wystąpił w całej pełni.
W sierpniu w Stanach Zjednoczonych miały miejsce masowe bankructwa przedsiębiorstw przemysłowych, handlowych i bankowych. W połowie września niemal wszystkie banki amerykańskie czasowo zawiesiły wypłaty. Fala bankructw trwała do listopada, ogarniając przeszło 5 tysięcy przedsiębiorstw. Kraj przeżywał głód pieniądza. Procent pożyczkowy podniósł się w październiku, kiedy panika pieniężna osiągnęła szczyt, na niesłychaną wysokość — do 60, a nawet do 100%.
Od połowy 1857 r. do końca roku 1858 produkcja kurczyła się. W 1858 r. budownictwo kolejowe było 2 razy mniejsze niż w roku ubiegłym, budownictwo okrętowe — 4 razy. Produkcja surówki żelaza i spożycie bawełny zmalały o około 25%.
Gazety amerykańskie w grudniu 1857 r. donosiły: „Takiego spadku produkcji nie obserwowaliśmy nigdy dotychczas. Uważamy, że unieruchomiono przeszło ¾ urządzień fabryk bawełnianych. Zatrzymywanie maszyn w przemyśle wełnianym nie ma tak masowego charakteru, lecz jest dość znaczne i nadal wzrasta... Nie tylko wielkie fabryki bawełniane i wełniane... ale także produkcja kapeluszy, obuwia, odzieży znajduje się w stadium najgłębszego kryzysu. Nigdy jeszcze nie było w USA tylu fabryk bądź wstrzymanych całkowicie, bądź pracujących tylko częściowo, jak teraz... Fabryk nie można sprzedać nawet za połowę ceny.”[4]
Bardzo ciężka sytuacja istniała również w rolnictwie. Gazeta „New York Daily Tribune” z 20 kwietnia 1858 r. donosiła: „Farmerzy z północnego zachodu są tak zadłużeni u kupców, że gdyby nawet sprzedano całą ich produkcję, nie pozostałoby im ani grosza. Kryzys jest tak głęboki, że farmerzy nie są w stanie kupić sobie najniezbędniejszych rzeczy. Farmerzy, posiadający farmy wartości 2000—6000 dolarów i uzyskujący wysokie zbiory, nie mogą obecnie kupić swoim żonom nawet kretonowej sukni wartości kilku szylingów... Odmawiają sobie herbaty, cukru, kawy czy przypraw.”
Kryzys odbił się ciężko na sytuacji robotników. Bezrobocie zatoczyło szerokie kręgi. W końcu 1857 r. w całym kraju notowano 200 tysięcy bezrobotnych, w roku następnym liczba ich jeszcze wzrosła. W prasie roiło się od informacji o straszliwym losie biedaków. Z Chicago donoszono, że tysiące ludzi znajduje się na pograniczu śmierci głodowej. O bezrobotnych kobietach Nowego Jorku pisano w jednym z apeli: „Tysiące młodych kobiet skazanych jest tej zimy na śmierć, jeśli w porę nie otrzymają pomocy. Niektóre z nich już skończyły samobójstwem... Nie mają one innego wyjścia, śmierć lub hańba albo też hańba, a potem śmierć.”[5]
Szukając ratunku tysiące robotników-obcokrajowców oblegały przystanie portowe, chcąc wrócić do Europy. „Każdy statek do Liverpoolu — pisał »New York Times« z 16 września 1857 r. — wiezie teraz tylu pasażerów, ilu tylko może udźwignąć. Tłumy ludzi, którzy nie mają pieniędzy na opłacenie przejazdu, proszą o umożliwienie im odpracowania podróży.” Jesienią i zimą w Nowym Jorku, Filadelfii i innych ośrodkach przemysłowych bezrobotni organizowali wiece i demonstracje głodowe.
Również w Anglii od połowy 1857 r. zaczęły występować objawy nadprodukcji, w końcu września zaś stało się faktem oczywistym, że nadszedł kryzys ekonomiczny. Rozpoczął się gwałtowny spadek cen. W pierwszej połowie października wystąpiły bankructwa, których liczba wciąż wzrastała. W listopadzie rozpoczęto wycofywać wkłady z banków. W ciągu jednego miesiąca, od 8 października do 9 listopada, zapasy złota w Banku Anglii zmniejszyły się o 33%.
Zjawiska zachodzące na rynku pieniężnym stanowiły odbicie kryzysu nadprodukcji w przemyśle. Ujawnił się on szczególnie w dziedzinie budownictwa okrętów oraz w przemyśle lnianym i jedwabniczym. Ogólna produkcja przemysłowa spadła w skali rocznej o 7%, dane roczne jednak zamazują rzeczywisty spadek, ponieważ już w ostatnim kwartale 1857 r. produkcja spadała, a w końcu 1858 r. zaznaczył się ponowny jej wzrost. Nie ma żadnej wątpliwości, że w miesiącach największego zaostrzenia się kryzysu produkcja przemysłowa spadła o kilkadziesiąt procent.
Jak zwykle kryzys pogorszył sytuację robotników. Bezrobocie ogarnęło w 1858 r. co najmniej 12% robotników, a równocześnie zmniejszyły się zarobki zatrudnionych.
We Francji spadek produkcji przemysłowej w chwili największego zaostrzenia się kryzysu nie był przypuszczalnie tak duży jak w Anglii, ale za to bardziej długotrwały. Stąd biorą się wyższe liczby spadku produkcji we Francji niż w Anglii. Budownictwo kolejowe zmniejszyło się przeszło trzykrotnie, produkcja surówki żelaza spadła o 13% i osiągnęła poprzedni poziom dopiero po 5 latach. Bardzo ucierpiała produkcja wyrobów jedwabnych. Eksport jedwabiu zmniejszył się o 16%, a ceny spadły o ponad 30%. Francuskie tkaniny jedwabne sprzedawano w Nowym Jorku taniej niż w Lyonie. Trudności francuskiego przemysłu jedwabniczego pogłębiała ostra konkurencja fabryk angielskich oraz niskie zbiory kokonów jedwabników, hamujące obniżkę cen surowca. W głównym ośrodku francuskiego przemysłu jedwabniczego, w Lyonie i jego okolicy, kryzys dotknął 170 tysięcy robotników.
W Niemczech kryzys wpłynął też na zmniejszenie produkcji przemysłowej, ale nie było ono tak znaczne jak we Francji. Tłumaczy się to stosunkowo niższym poziomem rozwoju przemysłu. Mimo to kryzys był ogólny, a o jego sile może świadczyć spadek zużycia surówki żelaza w ciągu 1 roku o 25%. Najdotkliwsze straty zanotowano w Hamburgu, największym ośrodku handlu morskiego na kontynencie europejskim.
Ciężki kryzys ogarnął Belgię. Konsul generalny Prus w Antwerpii pisał, że w Belgii w roku 1857 „wybuchł tak silny kryzys, jakiego kraj dotąd nie przeżywał... w handlu stagnacja... przedsiębiorstwa przemysłowe pracują głównie na zapasy”[6]. Nawet na gospodarkę Rosji kryzys 1857 r. wywarł znacznie większy wpływ niż wszystkie poprzednie. Eksport Rosji spadł o 11%, a produkcja tkanin bawełnianych — o 14%.
W Królestwie Polskim również dał się odczuć wyraźny wpływ kryzysu. W końcu 1857 r. po otrzymaniu wiadomości o panice w Hamburgu i Gdańsku zbankrutowało wiele firm handlowych w Warszawie. Produkcja wyrobów bawełnianych zmniejszyła się już w 1856 r., później spadek produkcji przejawił się także w hutnictwie.
Kryzys dał się odczuć na wszystkich kontynentach świata. „Rocznik Pruski” za rok 1858 stwierdzał, że rozprzestrzenił się on „od najodleglejszego zachodu Nowego Świata do Sztokholmu i Moskwy, do Smyrny i Odessy. Miasta pokryły się... niezliczonymi ruinami majątków publicznych i prywatnych. Bogactwa książąt w ciągu jednej nocy stawały się niczym; najstarsze firmy handlowe, które przeżyły okres wojen i rewolucji, dla których nie opłacony weksel był zjawiskiem niesłychanym... padały teraz jakby zwalone wichurą; kwitnące dawniej fabryki stały milczące, niby sparaliżowane, olbrzymie zapasy towarów leżały w magazynach jak zaczarowane. W ciągu krótkiego miesiąca zbankrutowały tysiące firm; setki tysięcy robotników straciły pracę i zarobek; rozpoczęte linie kolejowe, budowy, kanały, doki stały niedokończone; sklepy zazwyczaj pełne przed Bożym Narodzeniem, teraz pełne luksusowych towarów stoją puste i bezludne. Jak gdyby jakieś straszne przekleństwo skazało na bezczynność wszelką działalność i ruch.”
Kryzys z 1857 r. po raz pierwszy w historii miał światowy zasięg. Dotknął tym razem i Niemcy, które powiększyły grono krajów przeżywających klęski nadprodukcji. Kraje te (Anglia, Francja, Belgia, Stany Zjednoczone i Niemcy) łącznie skupiały w owym czasie 4/5 światowego przemysłu fabrycznego. Kryzys ten jednocześnie prześcignął wszystkie dotychczasowe pod względem liczby zaatakowanych krajów. Przy tym w większości państw europejskich był on nie tylko odbiciem czy skutkiem kryzysu w głównych krajach kapitalistycznych, ale miał swe własne wewnętrzne źródła. Nawet w zacofanej Rosji pojawiły się już pewne wewnętrzne przesłanki dla zjawisk kryzysowych, jakkolwiek kapitalizm w tym kraju był jeszcze zbyt słaby, by mógł przeżywać własne kryzysy.
Kryzys i depresja trwały najkrócej w Anglii, ożywienie zaczęło się tam już w 1859 r., w innych krajach dopiero rok później. Na przebieg cyklu wpłynął głód bawełniany, wywołany wojną domową w Stanach Zjednoczonych. USA dostarczały większość bawełny przerabianej na świecie. Tymczasem w latach 1862—1864 eksport bawełny ze Stanów Zjednoczonych spadł do 1/20 rozmiarów z 1860 r. Znaczna część europejskiego i amerykańskiego przemysłu bawełnianego została sparaliżowana, pomimo zwiększenia importu bawełny z innych krajów. Wpłynęło to na rozwój przemysłu wełnianego i lnianego.
Cechą charakterystyczną rozkwitu lat sześćdziesiątych był również znaczny rozwój przemysłu hutniczego i w ogóle wzrost produkcji środków produkcji wywołany w dużej mierze dalszym trwaniem rewolucji w transporcie. Do 1857 r. budownictwo kolejowe trwało właściwie w 5 głównych państwach przemysłowych (Anglia, Belgia, Francja, Niemcy, USA), w latach 1858—1866 objęło niemal wszystkie kraje świata.
Gdy we wszystkich krajach świata, oprócz wymienionych, w 1857 r. było zaledwie 13% czynnych linii kolejowych na świecie (tj. 11 tys. km), to w latach 1858—1867 na kraje te przypadało już ponad 40% nowo zbudowanych linii (uruchomiono je na 30 tys. km). Znacznie rozszerzyło się również budownictwo statków parowych, szczególnie w Anglii.

Tak jak w cyklu poprzednim, również i w obecnym cyklu następował znaczny rozwój przemysłu ciężkiego. Tempo wzrostu jego produkcji było znacznie szybsze od tempa wzrostu wytwórczości środków spożycia. Mimo to wzrost produkcji artykułów przemysłowych powszechnego użytku, zwłaszcza w połowic lat sześćdziesiątych, znów był większy niż wzrost realnych płac roboczych. W Anglii w 1867 r. produkcja tych artykułów była o blisko 19% wyższa niż 3 lata wcześniej, realne płace robocze natomiast niższe o ponad 7%. W Niemczech istniała podobna sytuacja. Musiał nastąpić nowy kryzys.
Spadek produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii podczas kryzysów w latach 1825—1880

Jego sygnałem była panika na giełdzie londyńskiej w dniu 11 maja 1866 r., wywołana bezpośrednio ogłoszeniem bankructwa wielkiego angielskiego domu bankowego „Overend and Co”. „Times” w dniach 11 i 12 maja pisał, że na „City ogarniętej paniką... panowała trwoga... Tłumy oblegały wejścia najpoważniejszych domów bankowych... Masa ludzka, zalegająca Lombard Street, uniemożliwiła przejście tą wąską uliczką... Plotki nie szczędziły niczyjej opinii. Każdy wzbudzał podejrzenie sąsiada... Wydawało się, że strach i brak zaufania w świecie handlowym nie mają granic.” Dzień ten przeszedł do historii kryzysów jako „czarny piątek”. Tak rozpoczął się nowy, piąty z kolei kryzys nadprodukcji.
Podobnie jak poprzedni, był kryzysem światowym. Przebiegał w mniej dramatycznych i ostrych formach niż kryzys 1857 r., ze względu na swój nierównomierny i niejednoczesny rozwój w poszczególnych krajach i gałęziach produkcji. Szczególnie dotkliwie odczuły go przemysły: wełniany, lniany i jedwabniczy, które nadmiernie rozwinęły się w okresie głodu bawełny.
W Anglii przemysł bawełniany w roku 1866 nie odgrywał już tej roli, co poprzednio. Najbardziej ograniczone zostały inwestycje i dlatego znacznie zmniejszyło się wszędzie budownictwo kolejowe i przemysł stoczniowy.
I znów powtórzyły się sceny z dawniejszych ciężkich lat: londyńska gazeta „Standard” z 5 kwietnia 1867 r. pisała: „Pełna grozy scena rozegrała się wczoraj w jednej z dzielnic stolicy. Choć nie cała wielotysięczna masa bezrobotnych z Eastendu manifestowała pod czarnymi żałobnymi chorągwiami, to jednak pochód był dość imponujący. Uprzytomnijmy sobie cierpienia tej ludności. Umiera ona z głodu. Fakt to prosty i straszliwy. Jest ich 40 000... Za naszych dni na przedmieściu naszej wspaniałej stolicy, tuż obok największego nagromadzenia bogactw, jakie świat kiedykolwiek oglądał, 40 000 ludzi, pozbawionych pomocy, umierających z głodu! Te tłumy tysiączne wdzierają się obecnie do innych dzielnic. Wciąż na wpół zagłodzeni, dziś w twarz miotają swe cierpienie, wołają o pomstę do nieba, opowiadają nam o mieszkaniach doprowadzonych do nędzy, o tym, że niepodobna znaleźć roboty i że na nic się nie zda żebranie.” A „London Star” notowała wówczas: „Codziennie na ulicy umierają z głodu mężczyźni i kobiety.”





  1. Cyt. za Historia nowożytna, t. II, Warszawa 1962, s. 515.
  2. Cyt. za L. Mendelson, Teoria i historia kryzysów, t. I, s. 571.
  3. Cyt. za Wykłady z ekonomii politycznej, t. III, Warszawa 1951, s. 472—473.
  4. „New York Daily Tribune” z 3 i 25 XII 1857 r.
  5. Cyt. za L. Mendelson, Teoria i historia kryzysów, t. I, s. 611—612.
  6. Tamże, t. I, s. 616.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.