Jakiż to chłopiec piękny i młody,
Jaka to obok dziewica,
Brzegami sinej SwiteziŚwitezi wody
Idą przy świetle księżyca? — Ona mu z kosza daje maliny, A on jej kwiatki do wianka; Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny, Pewnie to jego kochanka.
Słyszy to strzelec, błędny krok niesie,
Błędnemi rzuca oczyma.
A wicher szumi po gęstym lesie,
Woda się burzy i wzdyma. Burzy się, wzdyma i wre aż do dna, Kręconym nurtem pochwyca, Roztwiera paszczę otchłań podwodna, Ginie z młodzieńcem dziewica.
Woda się dotąd burzy i pieni;
Dotąd, przy świetle księżyca,
Snuje się para znikomych cieni:
Jest to z młodzieńcem dziewica. Ona po srebrnym pląsa jeziorze, On pod tym jęczy modrzewiem, Kto jest młodzieniec? strzelcem był w borze, A kto dziewczyna? ja nie wiem.