Strona:Józef Chociszewski - Bukiet pieśni światowych.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I tak go łechce i tak go znęca,
Tak się w nim serce rozpływa.
Jak gdy tajemnie rękę młodzieńca
Sciśnie kochanka wstydliwa.
Zapomniał strzelec o swej dziewczynie,
Przysięgą pogardził świętą,
Na zgubę oślep bieży, w głębinie
Nową zwabiony ponętą.
Bieży i patrzy, patrzy i bieży,
Niesie go wodne przestworze;
Już zdala suchych odbiegł wybrzeży,
Na średniem igra jeziorze.
I już dłoń śnieżną w swej ciśnie dłoni,
W pięknych licach topi oczy,
Ustami usta różane goni,
I skoczne okręgi toczy.
Wtem wietrzyk świsnął, obłoczek pryska,
Co ją w łudzącym krył blasku, —
Poznaje strzelec dziewczynę zblizka, —
Ach, to dziewczyna z pod lasku!
A gdzie przysięga? gdzie moja rada?
Wszak kto przysięgę naruszy,
Ach biada jemu, za życia biada,
I biada jego złej duszy!
Nie tobie igrać przez srebrne tonie,
Lub nurkiem pluskać w głąb jasną:
Surowa ziemia ciało pochłonie,
Oczy twe żwirem zagasną
A dusza przy tem świadomem drzewie
Niech lat doczeka tysiąca;
Wiecznie piekielne cierpiąc zarzewie,
Nie ma czem zgasić gorąca.