Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu/Rozdział X. Pokrótce opowiedziana historja socjalizmu, od czasu wielkiej rewolucji francuskiej aż do dni ostatnich

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bolesław Limanowski
Tytuł Rozwój polskiej myśli socjalistycznej
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1890
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Pobierz tekst rozdziału jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
X. ROZDZIAŁ.
Pokrótce opowiedziana historja socjalizmu,
od czasu wielkiej rewolucji francuskiej aż do dni ostatnich.

Przedstawiwszy, jak myśl socjalistyczna rozwijała się w kolejno pojawiających się systematach i teorjach, jak coraz bardziej stawała ona na grunt naukowy i jak coraz świadomszym węzłem łączyła ludy europejskie w ich spólnej walce o doskonalszy ustrój bytu społecznego, należy się dla uzupełnienia obrazu, nakreślić krótką historją, która obejmowałaby zarówno rozwój ruchu umysłowego w dziedzinie socjalistycznej, jak i dążenia polityczne ku zrealizowaniu nowego społecznego porządku. Uzupełnienie takie jest koniecznem. Pozwoli nam ono obszerniej pomówić o tych pisarzach socjalistycznych, którzy odznaczyli się pewną samodzielnością myśli, chociaż nie wytworzyli żadnej większej szkoły po sobie. Jeszcze potrzebniejszą jest pewna ciągłość w przedstawieniu ruchu polityczno-społecznego, mającego na celu budowę doskonalszego ustroju pożycia wspólnego ludzi.
W jakie ramki należałoby ująć tę historją? Czy opowiedzieć ją tak, jak przejawiała się ona w życiu oddzielnych narodów od początku do końca, dzieląc ją niejako na działy narodowe; czy też wziąwszy za punkty działowe tej historji najwybitniejsze jej wypadki, skierować wszystkie nurty narodowe do jednego wspólnego łożyska? Wybrałem ostatni sposób, aczkolwiek trudniejszy.
Okresy historji rozwoju myśli socjalistycznej i najważniejszego jej przejawu ruchu robotniczego, są widoczne. Słupami granicznemi tych okresów są: rewolucja francuska 1830 r., rewolucja 1848 r., założenie Towarzystwa Międzynarodowego, komuna paryska 1871 r.
Rozpatrując się w tych okresach, nie możemy nie zauważać, że Francja dawała początek każdorazowemu wzmaganiu się ruchu rewolucyjnego. Jakkolwiek środkowe jej położenie w Europie niemało się do tego przyczyniało, to wszakże przedewszystkiem zawdzięcza swoje przewodnie stanowisko wielkiej rewolucji z końca 18 stul., która z jednej strony wyzwoliła w niej wiele sił, u z drugiej strony zwróciła ku niej oczy i pragnienia ludów europejskich.

1.
Okres od wielkiej rewolucji francuskiej do ruchu rewolucyjnego w 1830 r.
Wzmożenie się pracy umysłowej. — Anglja wyprzedziła Francją. — Wcześnie zwraca się w niej myśl ku zagadnieniom społecznym. — Wpływ angielskiej literatury ekonomicznej. — Pierwsze w Anglii opiekuńcze prawa dotyczące pracy. — Ruchy ludowe w W. Brytanii. — We Francji myśl pracuje nad odgadnieniem przyszłego porządku. — Szkoły w niej socjalistyczne. — Walka szlachty francuskiej z burżuazją. — Ta ostatnia wchodzi w przymierze z demokracją ludową. — Węglarze. — Zmiana w położeniu ludu francuskiego. — Stronnictwo reakcyjne sprowadza rewolucją lipcową. — Święte przymierze. — Niezadowolenie ludów europejskich. — Kolonije socjalistyczne w północnej Ameryce.

Po takiem silnem wstrząśnieniu, jakie sprawiła wielka rewolucja francuską, musiało nastąpić osłabienie, z którego korzystała reakcja. Osłabienie było więcej cielesne — że tak powiem — aniżeli umysłowe. Wywroty i gwałty, a następnie nieustanne wojny zmęczyły wszystkich i spowodowały powszechne pragnienie spokoju, chociażby okupionego częściową utratą nabytków rewolucyjnych. Uspokojenie się to cielesne pozwoliło siłom żywotnym skierować się ku pracy umysłowej. Widzimy więc wzmożenie się tej pracy w całej Europie, ale w kierunku społecznym rozwinęła się ona przedewszystkiem w Anglii i we Francji, jako w krajach z jednej strony najwyżej stojących pod względem rozwoju wiedzy i przemysłu, a z drugiej strony jako używających największej względnie wolności politycznej.
Anglja wyprzedziła Francją tak w rozwoju ruchu umysłowego, jak rozwoju ruchu robotniczego. W pewnej mierze przyczyną tego była ta okoliczność, że w czasach rewolucyjnych siły jej żywotne mniej się wyczerpały. Lecz była i druga o wiele istotniejsza przyczyna. W Anglii ewolucja ekonomiczna wcześniej i dalej posunęła się aniżeli we Francji. Zaprowadzenie maszyn w przemyśle, które wpłynęło potężnie na jego rozwój i wywołało radykalną zmianę w położeniu robotnika, przybrało w Anglii od drugiej połowy XVIII stul. wielkie rozmiary. Szczególnie epokowym wypadkiem była maszyna Watta, która dała możność ugruntować się potężnie przemysłowi fabrycznemu. Ogromny rozwój przemysłu spowodował z jednej strony nadmierny, niestosunkowy do produkcji rolniczej, wzrost ludności (od 1750 r. do 1795 ludność Anglii z Wallisem z 6,500.000 podniosła się prawie do 9,000.000), a z drugiej strony zwrot myśli ku badaniom ekonomicznym. W następstwie tego widzimy: potężny i szybki wzrost proletarjatu i znakomity rozwój literatury ekonomicznej.
Dwa te ostatnie skutki były ze swojej strony przyczyną — niezadowolenia z istniejącego porządku ekonomiczno-społecznego, oraz zastanawiania się nad tem, ażaliby nie można było ustanowić porządek doskonalszy, odpowiedniejszy dla wszystkich, dla ogółu narodu. Myśl angielska wcześniej niż gdzieindziej pracowała nad tem i zaznaczyła kierunek nowej drogi. Utopja Morusa, znana w całej Europie, była dziełem, które każdy wykształcony Anglik co najmniej znał z treści, jeżeli go nie czytał. Ku schylkowi XVII stul. pisał John Bellers, biały kruk — podług wyrażenia Marxa — w dziejach ekonomii politycznej, uważany przez Owena za jego moralnego przewodnika. W końcu XVIII stul. rozszerzają nową drogę i dalej idą po niej: Wallace, Spence, William Godwin.
Krytyczne badanie istniejących ekonomicznych stosunków, którem się zajmowali liczni uzdolnieni i uczeni pisarze, rozjaśniało także drogę i posuwało myśl społeczną naprzód. Zwłaszcza nader ważnemi w tym względzie były prace Dawida Ricardo. Nie bez pewnej słuszności Engels powiada, że «cały komunizm owenowski, o ile występuje ekonomiczno-polemicznie, opiera się na Ricardo.»[1] Marx, znakomity znawca angielskiej literatury ekonomicznej, przytacza cały szereg pisarzy antikapitalistycznych, którzy snuli swe wnioski z wywodów Ricardo i innych spółczesnych mu ekonomistów.
Przeciwko wyzyskiwaniu okropnemu siły roboczej człowieka, u istot słabych nawet jak dzieci, rozpoczęła się w społeczeństwie agitacja, mająca na celu ograniczenie pracy dziennej na fabrykach i rozciągnięcie opieki prawnej nad pracującemi w nich dziećmi. W 1802 r. zostało uchwalone przez parlament pierwsze opiekuńcze prawo dotyczące pracy, a w 1819 r. drugie — jak wiemy — zawdzięczając głównie agitacji Roberta Owena. Ustawy te jednak nie mogły mieć wielkiego skutku, albowiem nie ustanowiono żadnego organu, któryby pilnował ich wykonania.
Niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy objawiało się w ruchach ludowych, które wstrząsały Anglją i Irlandją. W Anglii burzono się przeciwko ustawom zbożowym (corn laws), które zaprowadzono w 1815 r., i które sprowadziły wielką drożyznę żywności; w Irlandji domagano się równouprawnienia katolickiej ludności. Wzburzenie ludowe w Anglii, zwłaszcza w Londynie, kierowane przez inteligencją średnich klas, przeciwko reakcyjnym rządom landlordyzmu arystokratycznego, sprzymierzonego z plutokracją burżuazyjną, przybrało ogromne rozmiary i we Francji, prawdopodobnie sprowadziłoby rewolucją; ale w tym kraju interesy narodowe Anglików, Irlandczyków, a po części Szkotów nawet, i interesy religijne katolików, anglikanów i protestantów, krzyżując się z sobą silnie, utrudniały łączne działanie niezadowolonego i wzburzonego ludu. Położenie wszakże było bardzo groźne. I kto wie, co nastąpiłoby było, gdyby samobójstwo Castlereagh’a nie usunęło najważniejszego z przewódców reakcji, a wejście do gabinetu Canninga nie oddało naczelnego kierunku w ręce człowieka, który postanowił osłabić reakcją, rozrywając sojusz landlordyzmu z burżuazją, i rozumnemi ustępstwami sprowadzić ruch ludowy na drogę więcej pokojową. Dopomogła mu w tem ta ważna także okoliczność, że sprzeczność interesów burżuazji i landlordyzmu stawała się coraz widoczniejszą. O ile ustawy zbożowe zapewniały wielką korzyść dla landlordów, podnosząc ich rentę ziemską, o tyle dla przemysłowców — fabrykantów stanowiły one ważną zawadę w konkurencji z mnożącemi się fabrykantami na lądzie, albowiem podtrzymując drożyznę życia, nie pozwalały obniżyć płacy robotniczej. W sprawie emancypacji katolików interes burżuazji krzyżował się także z interesem feudałów, albowiem sprawa ta była początkiem reformy wyborczej, dążącej do tego, ażeby miastom przemysłowym dać przewagę nad małemi «zgniłemi» miasteczkami, w których panował landlordyzm. W ten sposób Canning, zbliżywszy interesy ludowe z interesami burżuazyjnemi, nadał ruchowi więcej lojalny, pokojowy charakter. Takim był ruch irlandzki, pod przewodnictwem O’Connela, pomimo że przybrał on olbrzymie rozmiary. Ruchy te ludowe miały pod względem politycznym ważne znaczenie. Dzięki im, «edukacja ludu — jak powiada Hyndman — postępowała szybko.» W tym też czasie zwolennicy Owena, którego wpływ coraz więcej się wzmagał, korzystając z tego, że w 1824 r. cofnięto ustawę przeciwko wolnym stowarzyszeniom robotniczym, zaczęli po pierwszy raz organizować jawnie klasę robotniczą w celu politycznym i w 1827 r. założyli Narodowy związek klas pracujących (National union of the working classes).
Ruch socjalistyczno-ludowy we Francji wkrótce odzyskał swoje europejskie przewodnie znaczenie.
Wielka rewolucja francuska, obalając dawną budowę społeczną, musiała skierować umysły do medytacji nad tem, jaką będzie przyszła budowa. Wprawdzie, na drodze rewolucyjnej zatrzymano się, zaczęto się cofać, przywracać po części dawny porządek. Ale ci nawet, co stali na czele tego ruchu reakcyjnego, nie chcieli i nie mogli cofnąć się do dawnego porządku; bądźcobądź byli oni ludźmi nowemi i zawdzięczali swoje wyniesienie się właśnie temu, że dawny porządek obalono. Pojmowano, że podstawa ekonomiczna nowego porządku musi być inna, aniżeli dawniej. Ale jaka? Instytut ogłosił nawet konkurs na pytanie: jakie środki i instytucje są najodpowiedniejsze dla ugruntowania dobrej harmonii w narodzie? Głośny następnie pisarz ekonomiczny, Jan Baptysta Say, odpowiedział na to pytanie rodzajem romansu społecznego p. t. Olbija (Olbie), w którym rozwija myśl, że nędza jest przyczyną występków, że dobrobyt sprowadza moralność i dobrą harmonją, i że dobrobyt nie może istnieć bez należytego podziału bogactw. Lecz jak należy podzielić bogactwa? Właśnie w tem sęk. Prawomyślność jednak w kwestji własności była mocno zachwiana. Pomiędzy wysokiemi dostojnikami nawet zdarzali się ludzie z pomysłami socjalistycznemi. Takim był npd. jenerał inżynierji, Caffareli du Falga, który w Instytucie Egipskim, w obecności Bonapartego, rozwijał swoje pomysły o urządzeniu własności ziemskiej, dzieląc rolników na właścicieli i dzierżawców, z tem że po dwudziestu latach właściciele tracili swoje prawo własności ziemskiej, dzierżawcy stawali się właścicielami i przyjmowali nowych dzierżawców.
Wśród tego wiru umysłowego, w którym silono się rozedrzeć zasłonę przyszłości, i w którym pomiędzy licznemi zwiastunami nowej filozofii, religii i polityki napotykamy także byłego uczestnika powstania 1794 r., Hoene-Wrońskiego, pojawili się dwaj systemodawcy, Saint-Simon i Fourier. Pomysły ich znalazły utalentowanych wyznawców i ku końcowi drugiego dziesiątka lat wytworzyły dwie wpływowe szkoły, które wiele się przyczyniły do wyjaśnienia zagadnień społecznych i położyły wraz z nauką Owena fundament nowoczesnego socjalizmu.
Dyktatura wojenna Napoleona, niedająca wypocząć Francji, zniecierpliwiła wzbogaconą i potężną burżuazją, która tęskniła do pokoju, pragnąc rozwinąć swoję czynność przemysłową. Pomogła więc do obaleniu tronu cesarskiego. Ludwik XVIII musiał liczyć się z tem i przyznał burżuazji także pewny wpływ na sprawy państwowe. Szlachta jednak uważała restauracją ze swego punktu widzenia i chciała przywłaszczyć sobie wyłącznie wszelki wpływ polityczny. Rozpoczęła się więc walka pomiędzy burżuazją i szlachtą i rok z rokiem stawała się zawziętsza. Wszakże dopóki żył Ludwik XVIII, żadna ze stron nie brała stanowczej przewagi. Była nawet chwila, kiedy król zdawało się chciał oprzeć na burżuazji. I wówczas gdyby był zrobił to, co mu radził Saint-Simon, ugruntowałby na długo swoję dynastją.
Z wstąpieniem na tron hrabiego d’Artois, pod imieniem Karola X, w 1824 r. zupełnie się odmieniła postać rzeczy. Król nowy przechylił się stanowczo na stronę szlachty. Zagrożona burżuazja w swojem stanowisku politycznem zbliżyła się do demokracji ludowej i zawarła z nią — że tak powiedzieć — przymierze wojenne.
Demokracja ludowa już za czasów konsulatu Bonapartego zaczęła była spiskować. Najpowszechniejszą formą spisku był związek węglarzy (carbonari). Wierzbicki w swojej opowieści o legjonach polskich przypisuje pierwsze zawiązki węglarzy Polakom, a mianowicie Aurorze, byłemu dowódcy legii neapolitańskiej, który wraz z innemi dymisjonowanemi oficerami, przy wcieleniu legii polskiej do wojska włoskiego, utworzył tajną lożę republikańską. Węglarze w swojej organizacji naśladowali Wolnych Mularzy. Jednostką spisku była wenta, która niepowinna była mieć więcej nad 20 członków, nazywających się bons cousins (krewniaków — jak następnie przetłumaczono tę nazwę w Galicji). Delegowani dwudziestu went tworzyli centralną wentę, delegowani centralnych went składali wysoką czyli prowincjonalną wentę, a wreszcie nad temi wszystkiemi stała najwyższa w Paryżu. Spisek ogromnie był się rozrósł, miał w wojsku nawet swoje wenty; w ogóle, liczba jego członków miała dochodzić do 60.000.
W położeniu ludu francuskiego zaszła w tym czasie ogromna zmiana. Podczas pierwszego cesarstwa nie było proletarjatu, czyli raczej powiedzieć — proletariat nie odczuwał wcale trudności swego położenia. Francja zajęta nieustannie wojną, żywiła swoje armje przeważnie kosztem innych krajów, a przerzedzona jej ludność, przy ograniczonej konkurencji przemysłowej przez system kontynentalny, znajdowała wystarczający zarobek, zwłaszcza że pomnożona znacznie liczba właścicieli ziemskich podniosła ogromnie wytwór rolniczy i rozszerzyła zakres jego pracy. Z przywróceniem pokoju za restauracji, przemysł fabryczny począł rozwijać się szybko; konkurencja, tak wewnętrzna jak zewnętrzna, wzrastała: pewność więc bytu robotniczego zmniejszała się, a przytem skutkiem uwolnienia znacznej liczby żołnierzy i wzrostu ludności, zarobki obniżyły się. Pogorszenie się to położenia klasy robotniczej łączyło się z rozjątrzeniem, jakiego doznawała wskutek wzmagającej się buty szlacheckiej, dowolności policyjnej i żarliwości prześladowczej jezuitów. Rozjątrzenie to objawiło się głośno w końcu maja 1827 r. przy przeglądzie paryskiej gwardji narodowej, która powiła króla okrzykami: «precz z ministrami! precz z jezuitami!»
Niezadowolenie wzrastało i stawało się coraz powszechniejszem. W izbach nawet powiększał się opór. Wybory 1827 r. były już ważną przestrogą dla rządu, i ten uznał wreszcie potrzebę pewnych ustępstw. Mianowany ministrem Martignac przeprowadził kilka liberalnych ustaw, z których szczególne miała znaczenie znosząca cenzurę i upoważnienie królewskie na dzienniki. Skutkiem tego, pojawiło się wiele pism nowych, opozycyjnych: Ministerstwo jednak Martignaca, które nie miało dostatecznego poparcia w izbach a przez króla było tylko chwilowo cierpiane, ustąpiło, po półtorarocznej czynności, na początku sierpnia 1829 r. ministerstwu Polignaca, a to ostatnie z otwartą przyłbicą wywiesiło chorągiew reakcyjną. Tego już było zanadto. Izby okazały się nieposłuszne a nawet oporne. Stronnictwo rojalistyczno-klerykalne rozpoczęło więc z niemi walkę. Wzburzenie w kraju doszło w tym czasie do tak wysokiego stopnia, że mówiono o powszechnem niepłaceniu podatków i w tym celu zawiązywano jawne stowarzyszenia, z pomiędzy których znane pod nazwą: «Pomagaj sobie, a Bóg ci dopomoże!» rozpostarło się szeroko. Król, podniecany przez kamarylę rojalistyczno-klerykalną i namawiany przez nuncjusza papieskiego, odważył się na zamach stanu, którego następstwem była rewolucja lipcowa.
Przeciwko postępom rewolucji monarchowie 26 września 1815 r. zawiązali Święte przymierze, wystawiając wszakże za cel jawny onego utrzymanie pokoju i pomyślność powszechną. Rzeczywistym jednak celem — jak to pokazała cała działalność Św. przymierza — było tłumienie myśli i ruchu ludowego. Na czele tego związku monarchicznego stanęli: cesarze rosyjski i austrjacki, oraz król pruski, a kierownikiem umysłowym został minister austrjacki, Metternich.
Działania Świętego Przymierza podniecały silnie niezadowolenie ludów europejskich, wstrzymanych gwałtownie na drodze, wytkniętej przez wielką rewolucją. Objawiało się ono wzmagającą się opozycją antirządową, szerzącemi się spiskami, wreszcie wybuchami rewolucyjnemi. Spiskowano w Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech, w Belgii, Niemczech, Grecji, Polsce, nawet w Rosji.[2] Szczególnie we Włoszech potężnie szerzyło się węglarstwo, którego liczba członków miała tam dochodzić w 1820 r. do 700.000. Spiski te i rewolucje w Hiszpanii, Portugalii, Włoszech i Grecji miały charakter polityczny i narodowy, chociaż nieuniknienie łączyły się z niemi dążenia demokratyczne i pragnienie doskonalszego porządku społecznego.
W Stanach-Zjednoczonych północnej Ameryki, pod osłoną rozległej wolności politycznej, na gruncie przygotowanym przez rozmaite sekty religijne z dążnościami komunistycznemi (Kwakry, Dunkers, Bracia Morawscy, Zoarity, Szekry, Rappity), myśl owenowska znalazła licznych wyznawców i wywołała w rozmaitych miejscowościach próby jej zrealizowania. Noyes wylicza następujące kolonje socjalistyczne w epoce owenowskiej:
Blue Spring Community (Indjana);
Cooperative Society (Pensylwanja);
Coxsackie Community (New York) — trwała od 1 do 2 lat;
Forrestville Community (Indjana), przeszło 60 członków, 325 akrów ziemi, trwała więcej niż rok;
Franklin Community (New York);
Haverstraw Community (New York), około 80 członków, 120 akrów, istniała pięć miesięcy;
Kendal Community (Ohio), 200 członków, 200 akrów, czas trwania około 2 lat;
Macluria (Indjana), 1200 akrów, około 2 lat;
New Harmony (Indjana), 900 członków, 30.000 akrów, prawie 3 lata;
Nashoba (Tenessee), 15 członków, 2000 akrów, około 3 lat;
Yellow Spring Community (Ohio), od 70 do 100 rodzin, 3 miesiące.
Jak widzimy, rezultaty nie były pocieszające. Pomimo tego, kolonje te przyczyniły się do rozszerzenia przekonań socjalistycznych i usposobiły do nowych liczniejszych prób, które odbyły się w epoce furjerowskiej.

2.
Okres od ruchu rewolucyjnego w 1830 r. do ruchów rewolucyjnych w 1840 r.
Rewolucja lipcowa. — Burza rewolucyjna w Europie. — Zdrada Ludwika Filipa. — Następstwa rewolucji 1830 r. — Ruch socjalistyczny. — Francja staje na stanowisku przewodniem. — Wpływ rewolucji 1830 r. na Anglją. — Czartyści. — Dotychczasowy sojusz klasy robotniczej z drobną burżuazja zrywa się, a natomiast radykali wchodzą w przymierze z ludem. — Bronterre O’Brien. — Rozwój ruchu czartystowskiego. — Organizowanie się samodzielne klasy robotniczej. — Korzystne dla klasy pracującej ustawy parlamentarne. — Bray. — Rządy Ludwika Filipa. — Dwa kierunki we francuskim ruchu socjalistycznym. — Saint-simomizm, furjeryzm i komunizm. — Zaburzenia i powstania ludowe. — Zlanie się prądów: socjalistycznego i komunistycznego. — Francuska literatura socjalistyczna i robotnicza. — Jawna walka ekonomiczna klasy robotniczej we Francji. — Ruch socjalistyczny w Belgii. — Zwrócenie uwagi na interesy ekonomiczne klasy robotniczej. — Ruch flamandzki narodowy. — Ruch demokratyczny w Szwajcarji. — Emigracja niemiecka w Szwajcarji. — Związek robotniczy — Grütli. — Socjalizm w Hiszpanii i we Włoszech. — Szwajcarja staje się szkołą radykalizmu i socjalizmu dla Niemiec. — Emigracja niemiecka w Paryżu. —
Komuniści niemieccy w Londynie. — Początki ruchu robotniczego w Niemczech. — Emigracja polska. — Ruch demokratyczno-ludowy i socjalistyczny w granicach dawnej Rzeczypospolitej polskiej. — Wychodźcy rosyjscy. — Osady socjalistyczne w Ameryce.

Rewolucja lipcowa 1830 r. była wybuchem gniewu i niezadowolenia ludu francuskiego, lecz nie przynosiła z sobą żadnego wyraźnego programatu. Najwięcej do zwycięstwa przyłożyła się demokracja republikańska i w swem ręku niejako trzymała losy przyszłe państwa francuskiego, lecz nie miała ona ani wybitnego hasła, ani głośnych w swej popularności ludzi. Rok 1793 raczej przestraszał, niż nęcił inteligencją demokratyczną. Człowiekiem zaś najpopularniejszym był Lafayette, który już w czasie wielkiej rewolucji umiarkował się, a następnie z latami jeszcze więcej postąpił w tym kierunku. Korzystała z tego liberalna burżuazja, reprezentowana przez bankiera Lafitte’a, i wysunęła naprzód księcia Orleańskiego, znanego ze swej wolnomyślności, stawiąc go pod hasłem: popularny tron, otoczony instytucjami republikańskiemi.
Burza rewolucyjna, która się wszczęła w Paryżu, z łoskotem przeciągnęła po całej niemal Europie, wstrząsając trony monarchiczne. Szczególnie ważnemi dla ludów europejskich były powstania: włoskie i polskie. Tam odbywała się walka z dwoma najważniejszemi filarami Świętego Przymierza, z rządem austrjackim i rządem rosyjskim. Od zwycięstwa Włochów i Polaków zależało zwycięstwo sprawy wolności i postępu w Europie. Francja rewolucyjna czuła to i wołała o pomoc tym narodom.
Ale Ludwik Filip, zasiadłszy na tronie i widząc niemoc republikanów puścił w niepamięć swoje obietnice i zdradził haniebnie rewolucją francuską i ludy europejskie, zwracające się ku Francji z zaufaniem. Wstrzymując rozpęd rewolucyjny, poza plecami swoich ministrów podał on rękę Austrji, wkraczającej do Włoch, i swoją dwulicową polityką krępował czynny rozwój powstania polskiego.
Pomimo tego wszystkiego jednak, rewolucja 1830 r. miała ważne znaczenie dla postępu ludów europejskich. Poruszenie umysłowe i większa wolność polityczna uczyniły z Francji trybunę europejską. Przyczyniła się do tego wielce i ta okoliczność, że przybyła do Francji liczna różnonarodowa emigracja. W Paryżu zawiązywał się węzeł solidarności międzynarodowej pomiędzy przedstawicielami rewolucyj europejskich. Szwajcarja otrzęsła się z polityki swej reakcyjnej i odradzała się w wolności politycznej. Belgja, zostawszy państwem niepodległem, rozszerzyła granice dla myśli wolnej. Nawet klęska Włoch i Polski, aczkolwiek bolesna dla ludów europejskich, przyniosła im pewną korzyść. Sprowadziła ona emigracją energicznych i zawziętych bojowników wolności, którzy nie pozwalali Europie uspokoić się i stali się spiskowcami i rycerzami sprawy rewolucyjnej. Spiskowcami byli przeważnie Włosi, rycerzami Polacy. Mazziniego nazywała reakcja złym duchem Włoch, który wstrząsając ich kajdanami, wciąż im przypominał sromotną niewolę; z równąż słusznością mogłaby ona go nazwać złym duchem całej Europy. Emigracja zaś polska, przy każdem poruszeniu ludowem, odpowiadała pierwsza: «jestem!» — jak to Hercen obrazowo przedstawił.
Na tak przygotowanym gruncie europejskim ruch socjalistyczny i robotniczy rozrósł się, zapuszczając swe korzenie głęboko i obejmując niemi większe niż dotąd przestrzenie. Oprócz Anglii i Francji, zaczyna on objawiać się czynnie także w Szwajcarji i Belgii. Wreszcie propaganda socjalistyczna obejmuje coraz szerszym kręgiem Hiszpanją i Włochy, Niemcy i Polskę. Wszędzie jej nasiona kiełkują. Próby socjalistyczne, w Ameryce przybierają także większe znaczenie.
Do rewolucji 1830 r., Anglja przewodziła w ruchu socjalistycznym i w ogóle ludy europejskie w niej upatrywały największą rękojmię swej wolności. Rewolucja 1830 r. znowu zwróciła powszechną uwagę na Francją. Anglicy nawet ulegali wpływowi francuskiemu. Wiemy z autobiografii Jana Stuarta Milla, że nie owenizm ale saint-simonizm zachwiał dawniejsze jego przekonania ekonomiczne.
W Anglii, od której jednak rozpoczniemy nasz przegląd, albowiem ruch robotniczy najwcześniej przybrał w niej ogromne rozmiary, rewolucja 1830 r. miała także wpływowe znaczenie. Wybory do parlamentu, odbywające się pod wpływem podniecającym zapału dla rewolucji francuskiej, wypadły jak nigdy jeszcze korzystnie dla sprawy reformy parlamentarnej. Sprawa ta stanęła teraz na porządku dziennym i spowodowała wielki ruch ludowy, znany pod nazwą czartyzmu (chartism). Godną rzeczą jest uwagi, że w ruchu tym Irlandczycy odegrali wybitną, niemal naczelną rolę.
«Czartyści — powiada Hyndman — byli pierwszem rzeczywistem stronnictwem klasy pracującej, które przed wielu pokoleniami szło na czele w tym kraju.»[3] Stronnictwo to było dzieckiem poprzedniego silnego ruchu ludowego i sformowało się, pod wpływem agitacji o reformę parlamentarną, w pewne wyraźne kształty.
Reforma wyborcza 1832 r., która przeszła w parlamencie — można powiedzieć — dzięki jedynie groźnej postawie ludu i widocznej jego gotowości do zbrojnego jej poparcia, nie przyniosła dla klas pracujących tych korzyści, jakich się od niej spodziewano. Nie mogły przeto one uspokoić się i zaprzestać dalszej walki. A tymczasem burżuazja drobna czyli tak zwana klasa średnia (middle class), więcej zadowolona z rezultatów osiągniętych i tęskniąca już do większego spokoju, usuwała się od czynnego działania. Przytem klasa pracująca, rosnąc w świadomość i siłę, wysuwała naprzód własne ważne interesy, dla których klasa średnia okazywała się obojętną a częstokroć nieprzyjazną nawet. Przymierze więc istniejące między temi dwiema klasami słabło, i w 1836 r. robotnicy postanowili utworzyć własne stowarzyszenie: Working mens association, w którem przewodził Lovett, i w którem nasamprzód sformułowano stanowiące później podstawę Karty ludowej żądania. Na stronnictwo to robotnicze zwróciło swoję uwagę stronnictwo radykalne, które wydzieliło się było ze stronnictwa wigów i po 1830 r. wzmogło się liczebnie. Reprezentując nieliczną inteligencją, czuło ono potrzebę oparcia się o masy ludowe, które zapewniłyby jej w sprawach państwowych większy wpływ. Mając to na oku, Feargus O’Connor, ówczesny przewódca radykałów, podjął stawione przez robotników żądania, sformułował je w tak zwaną Kartę ludową i rozwinął olbrzymią agitacją w celu zyskania dla niej zwolenników. Karta (the charter) ta ludowa, która przez długi czas — podług wyrażenia się Hyndmana — uważana była za ewangelją demokracji, obejmowała pierwotnie pięć następujących punktów: 1) powszechne męskie głosowanie, 2) głosowanie za pomocą listy, 3) roczne parlamenty, 4) zniesienie wszelkich kwalifikacyj z tytułu własności i wyznaczenie płacy dla członków parlamentu i 5) równe wyborcze okręgi. Na zgromadzeniu w Birminghamie w 1838 r. uchwalono przedstawić do parlamentu ją w formie petycji i w ciągu 5 miesięcy na 500 mityngach okryto podpisem 1,280.000 osób. W kwietniu 1839 r. zgromadzili się delegaci czartyscy do Londynu na Konwent Narodowy, który przedstawiał niejako parlament demokratyczny, ludowy, w przeciwieństwie do legalnego arystokratyczno-burżuazyjnego.
Czartyzm miał swego pisarza, który uzasadniał, rozwijał i popularyzował jego zasady. Był nim F. Bronterre O’Brien (urodz. w Irlandji 1805 r., † w Londynie w 1864 r.). W jego przekonaniu, które rozwijał w wydawanych przez siebie dzienniczkach, głosowanie powszechne, jest fundamentem praw ludowych i pierwszym szczeblem do osiągnięcia równości społecznej dla każdego i wszystkich. Przy równości prawdziwej — zdaniem jego — własność prywatna musi utracić swój charakter wyzyskujący, albowiem będzie opierała się tylko na pracy. «Lecz — powiada dalej — jeżeli wbrew Buonarroti’emu, Baboeuf’owi, Robertowi Owenowi i jego uczniom, mam takie przekonania o własności indywidualnej, to nie myślcie jednak, ażebym był przeciwny systemowi spólności. Owszem — mniemam — że jest to ostatni kres postępu społecznego.»
Parlament przedstawioną mu petycją ludową czartystów odrzucił 235 głosami przeciwko 46, a policja londyńska dopuściła się wielu nadużyć i uwięziła pewną liczbę czartystów. Wobec tego faktu, na wniosek Feargusa O’Connora, przeniesiono agitacją na prowincją. Nadto gorętsi czartyści, rozdrażnieni dowolnością policji, zawiązali się w tajne stowarzyszenie pod nazwą Komitetu ocalenia (Committee of safety) i zamierzyli wywołać zbrojne powstanie. Jakoż istotnie nastąpiły wybuchy zbrojne w Walisie, w Birminghamie, Newcastle — under Lyne, Bristolu, Glasgowie, Nottinghamie, Manchester’ze, a nawet w Londynie. Wszędzie je rychło poskromiono. Najsilniejszem było powstanie w Walisie, gdzie w listopadzie 1839 r. 8.000 czartystów uderzyło na miasto Newport, ale przez wojsko rozproszeni zostali. Birmingham przez dziesięć dni pozostawał w mocy rokoszan, dopóki nie nadciągnęło wojsko i nie przywróciło dawnego porządku. Pomimo tych porażek, ruch czartystowski rozwijał się dalej, i w 1841 r. znowu przedstawiono do parlamentu dawną petycją, okrytą nowemi podpisami 1,300.000 robotników. Wzburzenia i agitacje czartystów trwały aż do 1842 r. włącznie, kiedy olbrzymi ruch nowy przeciw ustawom zbożowym zwrócił uwagę ludu w inną stronę, a przewódcy czartyzmu, zamiast ująć ster w tym nowym ruchu, wystąpili z opozycją przeciwko Lidze antizbożowej (Anti-Corn-Law-League).[4]
Klasa robotnicza, biorąc żywy udział w ruchach politycznych, przyzwyczajała się do działania samodzielnego i łącznego. Wcześnie zaczęła ona, poza istniejącemi korporacjami, organizować się w Związki zawodowe (Trades Unions), mające na celu utrzymanie zarobków na tej samej wysokości i ograniczenie liczby terminatorów. Stowarzyszenia te tajemne do 1824 r., ujawniwszy się następnie, wzrastały szybko i stały się wkrótce ważną potęgą w ruchu robotniczym, zwłaszcza że zastąpiły dla klasy robotniczej dawne organizacje korporacyjne, zburzone przez ustawę o biednych w 1834 r. i przez ustawę znoszącą gildje i cechy w 1835 r.
W miarę jak siła i znaczenie polityczne klasy robotniczej wzrastają, okazuje się w parlamencie większa dbałość o jej interesy, i zaczynają się pojawiać korzystne dla niej ustawy. Taką była uchwalona w 1823 r. ustawa fabryczna dla przędzalni bawełnianych, wełnianych, lnianych i jedwabnych, którą Marx uważa za epokową w dziejach prawodawstwa fabrycznego w Anglii, a o której Hyndman powiada, że była to pierwsza ustawa, co rzeczywisty przynosiła robotnikom pożytek. Unormowała ona dzień roboczy, czyniąc rozmaite ograniczenia dla młodych ludzi i dzieci. Zadośćczyniąc w pewnej mierze żądaniom robotników, parlament rozszerzył opiekę prawną nad ich pracą ustawami z 1842 r. (zabroniono pracę kobiet a uregulowano pracę dzieci w kopalniach), z 1844 r. (o inspekcji fabrycznej, ograniczono pracę kobiet i dzieci), z 1845 r. (uregulowano pracę kobiet i dzieci w drukarniach); wreszcie ważna ustawa z 8 czerwca 1847 r. ograniczyła pracę kobiet i niemających 18 lat chłopców na dziesięć godzin. «Jednym z natychmiastowych skutków tych praw — powiada autor Kapitału — było to, że w praktyce za jednym zamachem został ograniczonym dzień roboczy mężczyzn dorosłych, gdyż w wielu robotach wielkiego przemysłu niezbędną jest kooperacja dzieci, młodzieży i kobiet. Tak więc, podczas okresu 1844—1847, istniał powszechnie jednakowo uregulowany 12-godzinny dzień roboczy we wszystkich fabrykach, podległych prawodawstwu fabrycznemu.»[5] Oprócz powyższych ustaw, wyszło jeszcze kilka ważnych w sprawie stowarzyszeń, edukacji i stosunków hygjenicznych, z których to ustaw klasa robotnicza wielką odnosiła korzyść.
Biorąc w uwagę ówczesny socjalistyczny ruch umysłowy w Anglii należy się wymienić Bray’a, poprzednika Proudhona pod względem teoretycznym, ale o wiele logiczniejszego. Zamiast walczyć z ekonomistami, zgadza się on na ich główne twierdzenie, że jedynem źródłem wartości jest praca, i wyciąga z tego ten wniosek, że każdy pracujący czyli wytwórca powinien otrzymywać słuszny swój udział z ogólnej sumy wytworu, t. j. taki udział, któryby odpowiadał wykonanej pracy, i że wymiana powinna być rzeczywistą, t. j. jedna strona powinna brać tyle wartości, ile jej bierze i druga strona. Jest to możliwe — zdaniem jego — przy systemie tylko zupełnej równości. Ta ostatnia jednak jest niemożliwa, dopóki istnieją dwie oddzielne klasy: kapitalistów i robotników. Można zaś ją osiągnąć, organizując akcyjno-spółdzielczo-wytwórcze stowarzyszenia, w których czas pracy byłby miarą tak zarobków robotniczych jak wzajemnej wymiany wytworów pomiędzy stowarzyszeniami. «Nasz nowy — powiada Bray — system społeczny na akcjach, który jest ustępstwem tylko społeczeństwu dzisiejszemu, zanim się dojdzie do komunizmu, czyniąc możliwem współistnienie własności osobistej wytworów z własnością wspólną sił wytwórczych, postawi każdego w takiem położeniu, że los jego będzie zależał od własnej czynności, i że będzie on miał równy udział we wszystkich korzyściach, płynących z sił przyrody i postępu sztuk.»
Rządy Ludwika Filipa zawiodły zupełnie oczekiwania ludu francuskiego. Nowa ustawa wyborcza o wiele mniejszy zapewniła mu udział w wyborach a tembardziej w rządach, aniżeli angielska. Na 30 miljonów ludności otrzymywało prawo wyboru 200.000 tylko osób, a 24.000 tylko mogło być wybieranemi. Ta stopięćdziesiąta część narodu stanowiła to, co ministrowie nazywali krajem legalnym (le pays légal). Byli to ludzie bogaci. O hołyszów nie dbano. W takich warunkach musiało koniecznie nastąpić to, co Lamennais w swoich Księgach Ludu nakreślił. «Hołysze, bo tak pogardliwie zowią ludzi mających tylko osobistą wolność, zostali — powiada Lamennais — w ogóle własnością tych, którzy urządzają stosunki między członkami społeczeństwa, nadają ruch przemysłowi, naznaczają warunki pracy, jej cenę i stanowią o rozdziale jej owoców. To, co im się podobało uchwalić i nakazać, nazwano prawem, i prawa były tylko po największej części środkami do poparcia interesu prywatnego, pomnożenia i uwiecznienia rządu i nadużyć rządu, mniejszości nad większością... Spokojność, dostatki, wszystkie korzyści dla jednych; dla drugich: trudy, nędza i dół grobowy na końcu.»[6] Lamennais, kreśląc te wyrazy, jakby miał przed oczyma ojczysty kraj legalny, w którym burżuazja przewodnią odegrywała rolę. Nigdzie — rzecby można — nie okazywano mniejszej dbałości o interesy hołyszów, jak we Francji za panowania Ludwika Filipa. Nie starano się rozciągnąć opieki prawnej nad pracą robotniczą, jakto czyniono w Anglii; nie pomyślano o bankach rolniczych, które zaprowadzano w Niemczech, celem dostarczenia bardzo potrzebnego kredytu włościanom; nie dbano o rzetelne szerzenie oświaty pomiędzy ludem; nie troszczono się nawet o to, ażeby sprawiedliwość w sądach uczynić przystępną dla wszystkich.
Rewolucja 1830 r., ożywiając nadzieje lepszej przyszłości, podnieciła silnie ruch socjalistyczny we Francji. Rozwijał się on równorzędnie w dwóch kierunkach: pokojowym i rewolucyjnym. Pierwszy, który można nazwać właściwym ruchem socjalistycznym, szerzył się głównie pomiędzy inteligencją; drugi — komunistyczny, płynący z tradycji babuwizmu, torował sobie drogę, za pomocą spisków, przeważnie w klasie robotniczej, rozjątrzonej silnie na rządy Ludwika Filipa i wyzyskiwanie popierającej go burżuazji. Oba te prądy spotkały się i spłynęły niejako około 1840 r.
Dwie główne odmiany socjalizmu pokojowego, saint-simonizm i furjeryzm, przedstawiały dwa wspaniałe plany, które myśl ludzka nakreśliła dla przyszłej budowy społecznej. Miały one przed komunizmem tę wielką przewagę, że nie zadawalniały się jedną kwestją ekonomiczną własności, lecz obejmowały wszystkie zagadnienia życia społecznego i moralnego. Komunizm przytem, w formie jego ówczesnej — babuwistycznej, zawracający do mierności i surowości w życiu starożytnych republik militarnych, był niejako protestem przeciwko olbrzymiemu rozwojowi przemysłu, usiłującemu otoczyć życie wszelkiemi wygodami, i przeciwko swobodzie obyczajowej, skłaniającej do używania życia i szukania w niem przyjemności, a odrzucającej wszelki przymus i umartwienia. Wbrew komunizmowi, saint-simonizm i furjeryzm w fantastycznych swych obrazach obiecywały rozkosz, znaną dotychczas garstce wybranych, upowszechnić, uczynić ogólną, nieszkodliwą dla nikogo a pożyteczną dla wszystkich. Mało się troszcząc o przyszłość pozagrobową, dążyły one do stworzenia raju na ziemi, kiedy tymczasem komunizm, pomimo pozornego nieraz swego ateizmu, z ducha i ze krwi był dzieckiem dawnego ducha religijnego. Kiedy on podtrzymywał rozdział średniowieczny pomiędzy duchem i ciałem i dawał pierwszemu ogromną przewagę, saint-simonizm i furjeryzm pragnęły przywrócić harmonją pomiędzy życiem duchowem i cielesnem, taką harmonją, jaką po części przedstawiał świat starożytny w republice ateńskiej. Stąd npd. pojmowanie kwestji kobiecej, pomimo pozornego podobieństwa, jest odmienne w komunizmie i w rzeczonych systematach socjalnych. Komunizm chciał raczej powszechności kobiet w ich stosunkach z mężczyznami, aniżeli ich samodzielnej z niemi równości. Saint-simonizm zaś i furjeryzm widziały w kobiecie taką samę ludzką naturę jak w mężczyźnie i przyznawały jej te same prawa. Z tego względu Mill ma zupełną słuszność, kiedy mówi: «Głosząc zupełną równość mężczyzn i kobiet, wymagając, aby w stosunkach między niemi zachodzących zaprowadzony został nowy całkiem porządek, saint-simoniści, równie jak Owen i Fourier, pozyskali tytuły do wdzięczności pokoleń przyszłych.»[7]
Saint-simonizm i furjeryzm potężnie oddziałały na inteligencją i literaturę francuską. Wpływ ich jest widoczny nawet tam, gdzie przeciwko nim zawzięcie walczono. Czyż ortodoksalny Lamennais nie uległ wpływowi nowego prądu, zanim wystąpił w nowej ludowej swej szacie?
Tradycją babuwizmu wskrzesił Buonarotti, stając na czele spiskowców republikańskich, którzy, korzystając z niezadowolenia klasy robotniczej, przekonywali ją o potrzebie zrobienia nowej rewolucji, zapewniającej panowanie ludowi. Rozpoczęły się w tym celu zaburzenia i rokosze. Pierwsze zaburzenie silne objawiło się w końcu września 1831 r. w Paryżu i innych miastach, na wiadomość o poddaniu się Warszawy Rosjanom. W tymże samym jeszcze roku, spór tkaczów jedwabiu z fabrykantami w Lyonie skończył się wybuchem rewolucyjnym robotników, którzy zmusili 24 listopada wojsko ustąpić z miasta i sami w niem zapanowali, chociaż nie nadługo. W marcu 1834 r., przy starciu się wojska z ludem w Grenobli, gwardja narodowa zmusiła także wojsko do ustąpienia z miasta. Z powodu pogrzebu Lamarque’a, wywiązała się w Paryżu 5 i 6 czerwca zawzięta walka barykadowa. W kwietniu 1834 r., z powodu ograniczenia wolności stowarzyszeń, wybuchły w całej Francji silne zaburzenia, a w Lyonie toczyła się sześciodniowa zawzięta walka. Wreszcie 12 maja 1839 r. powstanie ludowe w Paryżu o mało co nie zostało zwycięskiem. Wysilenie to ogromne, które jednak ostatecznie skończyło się niepowodzeniem, zmęczyło klasę robotniczą i zniechęciło ją do spisków. Przytem najdzielniejsi jej przewódcy, Barbes i Blanqui, dostali się do niewoli.
Około tego czasu, kiedy klasa robotnicza porzucała czynność spiskową, dwa prądy społeczne, socjalistyczny i komunistyczny, płynące dotąd odrębnie i niezależnie, zbliżyły się do siebie i spłynęły w jedno łożysko. Najwięcej do tego przyczynili się: Stefan Cabet i Ludwik Blanc. Cabet pierwszy spróbował zesocjalizować komunizm t. j. wyprowadzić go na jaw, uczynić go pokojowym i nadać mu odpowiedniejsze nowoczesnym warunkom i dążeniom kształty. Wpływ Ludwika Blanca był bardzo ważny z tego względu, że powiązał on tradycją radykalną wielkiej rewolucji francuskiej z nowemi społecznemi prądami. Powstało stronnictwo radykalno-socjalistyczne, które na swoim sztandarze politycznym wypisało nowe hasła społeczne. Socjalizm stał się odtąd programem politycznym.
Literatura socjalistyczna wówczas we Francji olśniewała całą Europę swoim blaskiem. Nazwiska Enfantin’a, Bazard’a, Considérant’a, Piotra Leroux, Cabet’a, Ludwika Blanc’a znane były wszystkim, co się interesowali ruchem umysłowym. Konstanty Pecqueur i Franciszek Vidal wprowadzali ekonomją polityczną na tory socjalistyczne, wskazując państwu wielkie społeczne zadanie w przyszłości. Villgardelle oznajamiał z pomysłami komunistycznemi dawnych czasów. Raspail, lubiony powszechnie z powodu swej bezinteresowności i gotowości niesienia pomocy lekarskiej, przekonaniom republikańskim nadawał odcień komunistyczny. Miłość powszechna, która drgała potężnym tonem w propagandzie socjalistycznej, zjednywała nowej nauce ludzi z gorącą religijnością i silnem uczuciem poetycznem. Opat Constant w swojej Biblii wolności (1840) nowym przekonaniom dawał sankcją religijną, a Alfons Esquiros układał je w cudne poematy. Lamennais i Lamartine, nie spostrzegając się, uderzali w ich dźwięczne struny. Dwaj utalentowani i bardzo poczytni powieściopisarze: Jerzy Sand i Eugenjusz Sue szeroko roznosili po świecie pragnienia i myśli socjalistyczne. Pomiędzy robotnikami, zwłaszcza paryskiemi, pojawili się uzdolnieni pisarze. Wychodziły pisma, redagowane przez samych robotników. W ustach ludu powstał nowy śpiewnik, na który składali się: Vinçard, Lachabaudie, Superman, Eliza Fleury. Nowe te piosenki socjalistyczne wiele się przyczyniły do uobyczajenia szynków, wycieśniając stamtąd sprośne śpiewy.
Spiskowanie w klasie robotniczej ustąpiło około 1840 r. jawnej walce ekonomicznej. Rozpoczęły się zmowy, z których szczególnie dwie w 1840 i 1845 r. doszły do potężnych rozmiarów. Równocześnie zawiązywano stowarzyszenia i organizowano koalicje. Agitacja w sprawie ograniczenia pracy nie wydała rezultatu. Wprawdzie, w marcu 1841 r. uchwalono ustawę, ograniczającą pracę dzieci, ale nie została ona wprowadzona w życie.
Na Belgją oddziaływał z jednej strony angielski ruch czartystowski, z drugiej strony francuski ruch socjalistyczny, zwłaszcza szkoła falansterska miała licznych zwolenników. Pod wpływem ruchu czartystowskiego, w pierwszych latach niepodległości belgijskiej objawił się dość znaczny ruch robotniczy po wielkich miastach. Przekonania zaś saint-simonistyczne i fourjerystyczne miały nawet propagatorów na katedrach uniwersyteckich.
Konstytucja belgijska, aczkolwiek jedna z liberalniejszych w Europie, nie zadowolniła republikanów. Niektórzy z nich, rozwijając coraz bardziej swoje przekonania republikańskie, doszli do socjalizmu. W ten sposób został socjalistą Ludwik de Potter, jeden z najgłówniejszych sprawców rewolucji belgijskiej. Takąż drogą idąc, Adolf Barthels i Lucjan Jottrand, doszli także do żądań socjalistycznych. Obaj przytem byli prawowierni katolicy. Programaty ich łączyły w sobie żądania rewolucjonistów francuskich z nowoczesnemi pragnieniami socjalistycznemi. Obaj rozszerzali ogromnie udział państwowy czyli narodowy w organizowaniu wytworu i jego podziału, i dla tego można ich wraz z Konstantym Peequeur’em i Ludwikiem Blanc’iem uważać za pierwszych socjalistów państwowych. Barthelsa program w tym względzie był więcej stanowczy od programu Jottranda. Uważał on za konieczne, ażeby państwo wykupiło posiadłości ziemskie i warsztaty przemysłowe i samo następnie, w sposób racjonalny i zgodnie ze sprawiedliwością społeczną, zorganizowało w nich pracę, tak ażeby każdy otrzymywał to, co mu istotnie należy się z pracy jego.
Rozwijający się ruch robotniczy zmusił klasy przewodnie zwrócić większą uwagę na interesy ekonomiczne klasy pracującej. Po większej części jednak ograniczało się to na zakładaniu dobroczynnych instytucyj ze strony osób prywatnych. Ważniejszemi były kasy przezorności (caisses de prévoyance), zakładane od 1839 do 1844 r. po rozmaitych prowincjach, ale dopiero w późniejszym czasie dokładniej przez rząd określone. W miarę jak się uciszały dawniejsze niechęci narodowe, republikanie socjalistyczni, widząc niekorzyści ekonomiczne z odłączenia Belgii od Holandji, zaczęli propagować federacją polityczną obu tych państw, oczewiście z rozszerzeniem zupełnej wolności politycznej na oba te kraje.
Wolność polityczna, która zapanowała w Belgii, sprzyjała rozwojowi narodowego ruchu flamandzkiego. Z natury rzeczy, był to ruch demokratyczny, ponieważ obejmował głównie warstwy ludowe, poniżone. Jeden z gorliwszych w tej sprawie bojowników, Jakób Kats, doszedł także do przekonań republikańsko-socjalistycznych.
W Szwajcarji rewolucja 1830 r. sprawiła silne wstrząśnienie moralne i umysłowe. Demokracja zwyciężyła i, waląc stare próchniejące formy, dźwigała nową budowę społeczną. Większa część kantonów zaprowadziła u siebie nowe swobodne i demokratyczne konstytucje. Silny ruch demokratyczny, który zapanował wówczas w całej Szwajcarji, zrodził kwestją bezpośrednich rządów ludu, co wywołało wielką agitacją polityczną i wysunęło działaczy postępowych na same czoło. Kanton St. Gallen postawił na porządku dziennym sprawę bezpośrednich rządów ludowych, a kanton Vaud zaprowadził je u siebie najwcześniej. W tej walce socjaliści odegrali ważną rolę, popierając najenergiczniej sprawę ludu. Niekrwawa rewolucja 1845 r. w kantonie Vaud oddała rządy radykałom, uznającym za swego przewódcę Druey’a, otwarcie przyznającego się do przekonań socjalistycznych. Rewolucja 1846 r. w Genewie oddała także w niej rządy radykałom, przewódca których, James Fazy, pozostawał w dobrych stosunkach z republikanami francuskiemi i z demokratami niemieckiemi, szukającemi przytułku w Szwajcarji.
Dzięki wolności, która zapanowała w Szwajcarji, dzięki temu, że demokracja opanowała stery rządu, do tej alpejskiej rzeczypospolitej napłynęła liczna emigracja polityczna, z której zwłaszcza niemiecka, mająca wspólność mowy z większą częścią kantonów, zdobyła wkrótce znaczny wpływ w kraju i pozajmowała nawet ważne stanowiska. Emigranci niemieccy byli republikanami, i wielu z nich doszło do przekonań socjalistycznych. Od 1830 r. do samej rewolucji 1848 r. stanowili oni bardzo czynny żywioł propagatorski pomiędzy robotnikami. Szczególnie żywą propagandę prowadzono w stowarzyszeniu niemieckiem, które znajdowało się w Vevey w kantonie Vaud.
Do podniesienia poziomu umysłowego i samowiedzy politycznej w klasie robotniczej, przyczyniał się także wiele Związek robotniczy Grütli, założony w 1839 r. i, dzięki wpływowi radykała Alberta Galcera, idący w kierunku postępowo-demokratycznym. W 1845 r. istniały już sekcje tego związku w Genewie, Lozannie, Vevey, Bernie, Burgdorfie i Bazylei.
Pod wpływem wstrząśnień politycznych 1830 r., przekonania socjalistyczne z Francji przenikały także do Hiszpanii i Włoch. Pośrednikiem socjalistycznym pomiędzy Francją i Hiszpanją był Ramon de la Sagra. Zaniesiony przezeń na półwysep iberyjski furjeryzm znalazł tam sporo wyznawców. W Madrycie wychodził organ falansterski: La Organisacion del trabajo (Organizacja pracy), wydawany przez Garrido, Cerrera i Ordaz’a. Chciano nawet założyć falanster, i w tym celu Manuel Sagraccio de Belay miał zebrać 5 miljonów, ale Espartero wzbronił wszelkie socjalistyczne próby w Hiszpanii. Komunizm miał także swoich zwolenników: w Barcelonie wydawano w jego duchu — La Fraternidad. Najwięcej znanym z komunistów hiszpańskich był Joachim Abreu. We Włoszech socjalizm znajdował także grunt przyjazny dla siebie. Radykalizm patriotyczny Mazziniego zbliżał się do niego w wielu punktach. Wreszcie pomiędzy patrjotami włoskiemi byli także saintsimoniści, furjerzyści i komuniści.
Dla Niemiec przez długi czas Szwajcarja była szkolą nie tylko radykalizmu, ale i socjalizmu. Gorliwym propagatorem przekonań socjalistycznych był krawiec Wilhelm Weitling. Młodzież rzemieślnicza niemiecka, przybywając na wędrówkę do Szwajcarji, chętnie słuchała wykładu nowej nauki i następnie roznosiła jej zasady po kołach robotniczych w Niemczech. Rządy niemieckie, których uwagi to nie uszło, zakazywały czeladzi udawać się do Szwajcarji, ale zakaz ten nie odnosił wielkiego skutku. Wówczas zaczęły one nalegać na władze szwajcarskie, ażeby te wypędziły znanych agitatorów niemieckich. Kiedy to w części nastąpiło, wypędzeni propagatorowie udali się do Londynu i Belgii i tam sformowali agitacyjne koła niemieckie. W Szwajcarji też przebywał po większej części znakomity niemiecki śpiewak wolności, Jerzy Herwegh, który nawet otrzymał obywatelstwo w Bazylei.
Emigracja niemiecka, zgromadzona w Paryżu, gdzie teoretycznie kształciła dalej myśl swoję społeczną, rzucała także potężne promienie światła do swego ojczystego kraju. Tam Henryk Heine i Ludwik Borne zapalali młode umysły do wolności i sprawiedliwości społecznej. Hess wprowadzał na drogę komunistyczną Marxa, który wspólnie z Rugiem i Engelsem usiłował podtrzymać i wzmocnić myśl rewolucyjną w Niemczech.
W drugiej połowie czwartego dziesiątka lat widzimy w Londynie już spore grono komunistów niemieckich, Marxa, Engelsa, Schappera, Molla, Bauera, Pfaendera, którzy organizują Ligę komunistyczną, a ta nawiązuje stosunki z Niemcami i puszcza gałęzie nad Renem.
Korzystając ze swobód politycznych, któremi w mniejszym lub większym stopniu rewolucja 1830 r. nadzieliła kraje niemieckie, ludność ich robotnicza zaczęła się organizować. Z początku zawiązywały się stowarzyszenia, mające na celu wzajemne kształcenie się; następnie związki, rzemieślnicze i zawodowe. Szczególnie okazał się w tym kierunku ruch większy, od pojawienia się w 1845 r. książki R. Schmidta p. t. «O przyszłości klas robotniczych i założonych w ich interesie stowarzyszeniach.» Ruch ten robotniczy rozwijał się głównie w południowych państwach niemieckich. W państwie pruskiem napotykał on wielkie trudności. Zorganizowane w Berlinie Stowarzyszenie na korzyść klas robotniczych zostało rychło rozwiązane.
Emigracja polska coraz bardziej ugruntowywała się w tem przekonaniu, że przy pomocy tylko ruchu ludowego da się wywalczyć niepodległość i wolność ojczyzny. Zorganizowało się więc w jej łonie liczne Towarzystwo Demokratyczne, którego manifest z 1836 r. znalazł uznanie zarówno u Owena jak Bronterre’a O’Brien’a, a przetłumaczony i przytoczony w dziełku Raspaila o Polsce bardzo życzliwie był przyjęty w kołach republikańskich i socjalistycznych. Manifest ten jednak nie wszystkich demokratów polskich zadowolnił: niektórzy w swych żądaniach poszli dalej i stanęli otwarcie na gruncie socjalistycznym. Uczyniła to demokracja, znajdująca się w Hawrze, na wyspie Jersey i w Portsmouth w Anglii. Jako otwarci wyznawcy socjalizmu oświadczyli się: Stanisław Worcell, Tadeusz Krępowiecki, Aleksander Gronkowski, Roch Rupniewski, Zenon Świętosławski i wielu innych. Furjeryzm miał także kilku gorliwych zwolenników, a z pomiędzy nich dał się najwięcej poznać Jan Czyński. Cabetowi w jego komunistycznej propagandzie gorliwie pomagał Ludwik Królikowski. Leonard Rettel wysoko cenił Piotra Leroux. Lelewel i Mickiewicz szczerze sprzyjali nowemu prądowi społecznemu i wysoko podnosili sztandar łączności międzynarodowej.
Propaganda demokratyczno-ludowa przez emigrantów z Francji została przeniesiona do Krakowa, Galicji, Poznańskiego. I tam gorętsi, żarliwsi, jak Kasper Cięglewicz, Seweryn Goszczyński i inni, dochodzili do wniosków socjalistycznych. W Krakowie przebywał zbór główny Towarzystwa przyjaciół ludu. Szymon Konarski poniósł zasady demokratyczno-ludowe na Litwę i Ruś. Ksiądz Piotr Ściegienny organizował pomiędzy włościanami polskiemi spisek, mający na celu utworzenie rzeczypospolitej socjalnej. W ogóle, nowe przekonania społeczne upowszechniały się w społeczeństwie polskiem i znajdowały żywe uznanie tak pomiędzy młodzieżą jak gorącemi patrjotami. I kiedy w 1846 r. wybuchła w Krakowie rewolucja, objawiła się ona z charakterem wyraźnie socjalistycznym.
We wszystkich krajach europejskich, kiedy się zbliżamy ku 1848 r. widzimy wschodzące, aczkolwiek drobne, kiełki socjalizmu. Z Rosji nawet pojawili się wychodźcy polityczni: Hercen i Bakunin. Ten ostatni w Paryżu w 1847 r. na rocznicy powstania listopadowego podał rękę Polakom, by wspólnie z niemi walczyć pod chorągwią wolności. Oburzony do żywego rząd carski, wymógł od Guizota, że rewolucjonistę rosyjskiego wypędzono z Francji.
Pomimo niepowodzenia osad owenowskich w Stanach-Zjednoczonych Ameryki, ruch umysłowy i agitacyjny, jaki towarzyszył ich zakładaniu, przygotował grunt do nowego zasiewu socjalistycznego. I kiedy pojawiła się propaganda furjerystowska, ogarnęła ona silnym płomieniem młode umysły i przyjęła szerokie rozmiary. Noyes wylicza 84 organizacje, założone przez zwolenników szkoły falansterskiej. Jedna z nich, North American Phalanx, uorganizowała się była dobrze i prosperowała prawie przez 9 lat. Najdłużej podobno trwała, bo od 17 do 18 lat, osada Hopedale w Massachusetts. Prezydentem jej był przez długi czas Odin Ballon, który nadał jej chrześcjańsko-republikańsko-komunistyczny charakter Wypracował on własny system organizacji komunistycznej, która szczeblowe rozszerzała koła aż do Wielkiego Braterstwa Narodów, reprezentowanego przez senatorów w Najwyższej Zjednoczonej Radzie. Zrzekłszy się probostwa, wszedł on do osady jako prosty robotnik, z całem poświęceniem oddając się wielkiej sprawie przyszłości.

3.
Okres od ruchów rewolucyjnych 1848 r. do upadku powstania polskiego w 1864 r.
Znamiona zwiastujące rewolucją 1848 r. — Wybuch lutowy był zawcześny. — Świadomość socjalistyczna rośnie. — Niezgodność polityki zagranicznej z ruchem rewolucyjnym. — Stanowisko socjalistów i komunistów wobec rządu tymczasowego. — Manifestacje: 17 marca i 16 kwietnia. — Wybory do konstytuanty pokazały słabość socjalistów. — Manifestacja 15 maja. — Popularność Ludwika Napoleona Bonapartego. — Wybór jego na prezydenta rzeczypospolitej. — Poruszenie ludów europejskich. — Sprawa społeczna odzywa się wszędzie. — Przyczyny pozornego osłabienia ruchu socjalistycznego. — Socjalizm we Francji. — Wojna wschodnia i wojna włoska podniosły popularność Napoleona III. — Ożywienie się ruchu socjalistycznego. — Karol Fauvety. — Ruch czartystowski w Anglii — Ruch robotniczy. — Jan Stuart Mill. — Ruch rewolucyjny niemiecki. — Wzmożenie się ruchu robotniczego. — Karol Marlo. — Jego szemat nowoczesnego rozwoju. — Monopolizm. — Liberalizm i jego dwie szkoły. — Doktryna socjalna Lista. — Komunizm. — Socjetarna forma prowadzenia interesu. — Federalizm. — Praca i własność — z punktu wadzenia federalizmu. — Federalny ustrój polityczny. — Federalna organizacja społeczna. — Rodbertus Jagetzow. — Niewolnictwo i własność prywatna. — Podział wytworu. — W miarę wzrostu produkcji, podział jej wypada coraz niekorzystniej dla klasy pracującej. — Środki czasowe zaradzenia złemu. — Rozwój ruchu robotniczego w Niemczech. — Socjaliści belgijscy w czasie rewolucji 1848 r. — Umysłowy ruch socjalistyczny w Belgii. — Napoleon De Keyser. — Początki ruchu robotniczego w Belgii. — Socjalizm i ruch robotniczy w Szwajcarji, Włoszech, Hiszpanii. — Myśl poetyczna i społeczna na wschodzie Europy. — Rewolucyjne poruszenie się Słowian. — Wstrząśnienia rewolucyjne na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej polskiej. — Objawy rewolucyjne w Rosji. — Sprawa społeczna w Stanach-Zjednoczonych Ameryki.

Wzmagający się ruch narodowy we Włoszech, rozruchy w Polsce, wybuch rewolucji w Krakowie, przybycie do Francji nowej emigracji polskiej — ożywiły silnie nadzieje republikanów i socjalistów. Powszechnie wierzono, że wkrótce nastąpi ogólny wybuch rewolucyjny w całej Europie. W 1846 r. demokracja socjalna utworzyła w Brukseli pierwsze Międzynarodowe Stowarzyszenie, a do głównych onego założycieli należał Joachim Lelewel. W 1847 r. wyszedł Manifest Komunistyczny, w którym wzywano proletarjat europejski, by łączył się i działał wspólnie.
Upór Guizot’a i zaślepienie Ludwika Filipa przyśpieszyły wybuch rewolucyjny. Kiedy opozycja dynastyczna rozpoczynała kampanją o reformę parlamentarną, ani przeczuwała ona, że się skończy to na rewolucji i ogłoszeniu rzeczypospolitej. Republikanie raczej pochwycili rządy, aniżeli je zdobyli. Wejście socjalistów do rządu było niemal przypadkowe. Republikanie radykalni nawet z pewnym oporem przyjęli Ludwika Blanc’a. Robotnik Albert (właściwie Martin) został członkiem rządu jedynie dla tego, że Ludwik Blanc zapowiedział ten fakt, a członkowie inni nie protestowali. Na proklamacji, ogłaszającej nazwiska członków rządu i drukowanej w Monitorze, opuszczono nazwisko Albert’a, i dopiero na korekcie umieścił je Ludwik Blanc.
Kiedy proklamowano rzeczpospolitą nie miano jeszcze świadomości, jaką właściwie ma być ona. Wkrótce jednak przy powszechnym okrzyku: niech żyje rzeczpospolita demokratyczna! — dał się słyszeć drugi okrzyk, z początku słaby ale coraz bardziej wzmagający się: niech żyje rzeczpospolita demokratyczna i socjalna! Propaganda socjalistyczna nie przeminęła daremnie. Ogół klasy robotniczej, aczkolwiek niejasno, odczuwał potrzebę nowego kierunku, nowej drogi. Widząc, że rząd tymczasowy nic w tym względzie nie przedsiębierze, zaczął się niecierpliwić. Na drugi już dzień, 25 lutego, podniosły się okrzyki, ażeby rzeczpospolita wywiesiła chorągiew czerwoną, jako godło, że się znosi wszelka różnica stanów, jako przypomnienie dawnej rewolucyi kiedy ta wchodziła stanowczo na drogę ludową. Właśnie jednak wspomnienie to ostatnie, odświeżające w pamięci sceny teroru, przestraszyło członków rządu tymczasowego. Lamartine frazesami pięknemi uśpił to pierwsze budzące się uczucie potrzeby zmian radykalnych. Lecz wnet tłumy przyniosły już nowe żądanie — nie symbolu, nie znaku, lecz hasła, zapowiedzi programu. Wzniósł się okrzyk: chcemy uznania i proklamowania prawa do pracy (droit au travail). Rząd tymczasowy, chcąc uspokoić rosnące niezadowolenie, przyrzekł dekretem, że się zobowiązuje zaręczyć pracę wszystkim obywatelom. Rzucił jednak tę obietnicę dla odczepnego, dla zyskania czasu. Klasa robotnicza zrozumiała to dobrze i mniemała słusznie, że trzeba poważniejszej rękojmi, aniżeli słowa, że trzeba stworzyć nową instytucją, któraby się zajęła tą sprawą. W dniu więc 28 lutego, korporacje robotnicze z chorągwiami, na których czytano: ministerstwo postępu, organizacja pracy, zniesienie wyzyskiwania człowieka przez człowieka, znowu stanęły przed ratuszem, gdzie obradował rząd tymczasowy. Ażeby uspokoić robotników i dać jakieś zadosyćuczynienie Ludwikowi Blancowi, który wraz z Albert’em oświadczył, że ustępuje z rządu, stworzono coś w rodzaju parlamentu robotniczego w Luksemburgu, pozwalając mu rozprawiać dużo, ale nie dając przytem żadnych środków do działania.
Antagonizm, uwidoczniający się i rosnący pomiędzy demokracją burżuazyjną i socjalną, ujawnił się także i ze względu na stosunki zagraniczne. Samo już oddanie teki ministerstwa spraw zagranicznych Lamartine’owi, który z powodu swej pozycji i sympatyj arystokratyczno-szlacheckich musiał szukać wykonawców polityki zagranicznej raczej w obozie antirewolucyjnym, aniżeli rewolucyjnym, nie wiele dobrego zwiastowało. Wprawdzie, czyniąc ustępstwo postępowej opinii, w okólniku manifestowym do ajentów zagranicznych, wspomniał o możliwem popieraniu narodowości ujarzmionych i oświadczył, że Francja nie pozwoli przeszkadzać Szwajcarji i Włochom urządzać się odpowiednio do swojej woli, ale wybrani przez niego ajenci uważali za główne swoje zadanie, pozyskać dla rzeczypospolitej rządy monarchiczne i utrwalić z niemi dobre stosunki.
Jakże się zachowywali przewódcy socjalistyczni i komunistyczni wobec rządu tymczasowego? Można powiedzieć, że prawie wszyscy oni przyjęli postawę wyczekującą, raczej przyjazną niż nieprzyjazną. Zwłaszcza wielka popularność Lamartine’a skłaniała ich ku staraniom o zjednanie go sobie. Mniemali oni, że poetyczny historyk wielkiej rewolucji, nie należąc właściwie do żadnego stronnictwa, może najłatwiej pójść drogą, która prowadzi do rozszerzenia, upowszechnienia dobrodziejstwa życia społecznego. Wszyscy objawiali mu współczucie, szukali z nim porozumienia. Nawet podejrzliwy i wierzący jedynie w gwałtowne środki Blanqui powstrzymał przygotowany przez skrajnych rewolucjonistów zamach i starał się wyrozumieć Lamartine’a. Zjednany oznakami zaufania ku sobie, znakomity poeta, po osobistem widzeniu się z Blanqui’m, mówił o nim z wielkiemi względami. Bezinteresowny Barbès, który usuwał od siebie wszelkie godności, jakiemi zwycięska rewolucja chciała go była nagrodzić za oddane ważne usługi i poniesione cierpienia, przyrzekł rządowi tymczasowemu, a zwłaszcza Lamartine’owi, popierać jego kroki i czynił to szczerze. Pomoc ta miała ogromne znaczenie, ponieważ proletarjat francuski otaczał Barbès’a wielkim szacunkiem, i ponieważ w klubie tego znakomitego rewolucjonisty przemawiali tacy wpływowi ludzie, jak Piotr Leroux, Marcin Bernard, Bac, Ribeyrolles, Greppo, Lamieussens i inni. Drugi przewódca komunistyczny, Raspail, w swoim klubie au Marais, gdzie się zgromadzało około 6.000 ludzi, miarkował gorliwość swoich zwolenników, w przekonaniu że nie nadszedł jeszcze czas dla rzeczypospolitej komunistycznej, i że jeden Lamartine może utrzymać rzeczpospolitą w takiej równowadze, ażeby burżuazja, z którą nic nie wiązało poety francuskiego, nie wzięła stanowczej przewagi. Tego samego przekonania był także Cabet, który w swoim klubie na ulicy Saint-Honoré zgromadzał do 8.000 ludzi. Falansterczycy, kierowani przez Considérant’a, Cantagret’a, Hennequin’a, Laverdant’a, pokładali także wielkie nadzieje na Lamartine’a. Saint-simoniści czuli się związani z rządem, ponieważ Carnot objął ministerstwa oświaty publicznej.
Lud paryski okazywał także zaufanie do rządu tymczasowego. Manifestacja 17 marca, urządzona jako protest przeciwko niedorzecznej manifestacji burżuazyjnej gwardji narodowej, pomimo usiłowań blankistów nie miała nieprzyjaznego dla rządu charakteru, wszakże pokazała, podnosząc entuzjastyczne okrzyki na cześć Ledru-Rollin’a i Ludwika Blanca, że ludność pracująca ufa przedewszystkiem tym przedstawicielom radykalnej i socjalnej demokracji.
Machinacje w Paryżu większości członków rządu, tak zwanych członków z National’u[8], t. j. tych członków, co reprezentowali demokracją burżuazyjną, i wiadomości, nadchodzące z prowincji, że wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego wypadną w duchu reakcyjnym, zaniepokoiły mocno rewolucjonistów, i zaczęli oni konspirować, chcąc zamiast rządu tymczasowego zamianować komitet bezpieczeństwa, do którego oprócz Ledru-Rollin’a, Flocon’a, Ludwika Blanc’a i Albert’a, mieli wejść jeszcze: Raspail, Blanqui, Kersausie (Teofil-Cuillard de Latour d’Auvergne, przyjaciel i towarzysz niedoli Raspaila, jeden z pierwszych, co pospieszył na pomoc powstającym Włochom) i Cabet. Zamach miał być wykonany 16 kwietnia. Ale Ludwik Blanc nie chciał nic słyszeć o zmianie rządu, Ledru-Rollin zaś nie mógł się zdecydować na coś stanowczego; z tego skorzystała większość burżuazyjna członków rządu i manifestacją 16 kwietnia zamieniła w moralną porażkę proletarjatu i spółczującej mu mniejszości radykalnej rządu tymczasowego. Przy krzykach: precz z komunistami! — rozpoczął się zwrot reakcyjny.
Wybory do konstytuanty pokazały, że socjaliści a zwłaszcza komuniści ogromnie się łudzili co do liczebnej swej siły. W Lyonie, gdzie proletarjat przedstawiał względnie największą potęgę, wybrano dwóch tylko komunistów: Greppo i Pelletiera. W samym Paryżu burżuazja National’a święciła swój tryumf. Żaden z kandydatów parlamentu robotniczego, aczkolwiek ten mniemał, że rozporządza 400.000 głosami, nie został wybrany. Robotników zaledwie kilku wyszło z urny wyborczej, i to przeważnie ci, co byli przeciwni komunizmowi, jak Agrykola Perdiguier, Corbon, Peupin.
Stronnictwo republikańsko-rewolucyjne mogło jednak powstrzymać kontrrewolucją i zdobyć pewnego rodzaju dyktaturę nad całą Francją, gdyby poszła za głosem narodu i, zamiast dyplomatycznych zamydlań oczu, oraz połowicznych i ukradkiem wykonywanych planów w celu odzyskania granic byłej rzeczypospolitej, otworzyło dla proletarjatu, zamiast niedorzecznie pomyślanych i niemądrze urządzonych warsztatów narodowych, szeregi armii rewolucyjnej i stanęło otwarcie i energicznie po stronie wyzwalających się narodów przeciwko monarchom. Proletarjat czuł całą wielkość takiego wystąpienia Francji, które sprowadziłoby nieobrachowane korzyści dla sprawy wolności w Europie, i olbrzymią manifestacją 15 maja na korzyść Polski chciał dodać odwagi stronnictwu radykalnemu i skłonić je, wbrew antirewolucyjnemu Zgromadzeniu Narodowemu, do podjęcia czynnej rewolucyjnej polityki zagranicznej.
Temu też przekonaniu, że Bonaparte, idąc za wojenną tradycją stryja swego, poprowadzi lud francuski na pomoc ludom powstającym, trzeba przypisać także tę popularność jego nazwiska, jaka się okazała nie tylko na prowincji, ale nawet w Paryżu wśród klasy robotniczej, przed krwawemi dniami czerwcowemi. W manifestacjach ówczesnych łączono prawie zawsze dwa nazwiska Barbès’a, który znajdował się wówczas w więzieniu, i Napoleona Ludwika Bonapartego, któremu Zgromadzenie Narodowe wahało się pozwolić wrócić do kraju. Wówczas wielu było przekonanych, że Napoleon może zgodnie współistnieć z rzeczpospolitą demokratyczną, i że lepiej od rządu tymczasowego jest usposobiony dla socjalizmu. Wiedziano, że zajmował się on zagadnieniami społecznemi, że dał pewną sumę na wydawanie pisma furjerystycznego, że pochwalał pomysły Ludwika Blanc’a i że wreszcie sam ogłosił dziełko p. t. Extinction du pauperisme (umorzenie nędzy), w którem pełno aspiracyj socjalistycznych.
I biorąc w uwagę późniejsze wypadki, można zapytać: czy nie lepiej stałoby się, gdyby Napoleon przyszedł był do władzy przed dniami czerwcowemi albo wskutek dni czerwcowych,[9] aniżeli wówczas kiedy reakcja już zwyciężyła, i chodziło tylko o to, które stronnictwo reakcyjne wydrze sobie władzę? Ludwik Bonaparte, przyszedłszy wcześniej do władzy, mniejby ulegał burżuazji, a więcej zwracał uwagi na objawy woli ludowej chociaż — trzeba przyznać — że jakkolwiek okazał się on w czasie swego panowania wielkim przeciwnikiem wolności politycznej, dbał jednak więcej aniżeli którykolwiek z monarchów ówczesnych o dobrobyt klasy pracującej.
Sam nawet wybór jego na prezydenta rzeczypospolitej oznaczał, że Francja nie chciała przewagi burżuazji, która odniosła była krwawe zwycięstwo nad proletariatem i demokracją socjalną w dniach czerwcowych. Oddała ona 4 miljony głosów więcej Bonapartemu, aniżeli zwycięzcy w dniach czerwcowych, jenerałowi Cavaignac’owi, kandydatowi demokracji burżuazyjnej. Najbardziej socjalistyczne departamenty, Saône-et-Loire, la Creuse, la Haute-Vienne, l’Isére i la Drôme, ogromną większością głosów oświadczyły się za Bonapartem. Wybory 10 grudnia dawały mu — jak się wyraża Mickiewicz — patent na wodza rewolucyjnej armii powszechnej rzeczypospolitej. Nowowybrany prezydent nie zrozumiał jednak tego.
Poruszenie ludów europejskich, wywołane rewolucją lutową, było bardzo wielkie. Porównywując tę ostatnią rewolucją z dwiema poprzedniemi, widzimy jak ruch rewolucyjny posuwał się coraz dalej i stawał się coraz silniejszy i głębszy. Podczas dwóch pierwszych rewolucyj, Wiedeń i Berlin, oprócz pewnego ograniczonego wzburzenia umysłów, przedstawiały warownie, w których absolutyzm czuł się bezpiecznym. Inaczej było w 1848 r. Zarówno cesarz austrjacki jak król pruski musieli uchylić głowę przed potęgą ludową, i główni przedstawiciele absolutyzmu musieli pokryjomu uciekać zarówno z Wiednia jak z Berlina. I widzieliśmy wówczas ciekawe zjawisko, jak w tych wiekowych stolicach despotyzmu wybuchnęło niespodzianie jasnym płomieniem uczucie międzynarodowe. Widzieliśmy Wiedeńczyków, z entuzjazmem witających deputacją węgierską i jej głośnego już przewódcę, Koszuta; widzieliśmy, jak berlińska ludność uwolniła więźniów polskich z Moabitu, wiozła tryumfalnie Mierosławskiego po ulicach miasta i zmusiła króla, aby oddał pokłon czci naszym więźniom.
W bojach ludów europejskich o wolność narodową i polityczną wszędzie słyszymy odgłos kwestji społecznej. I to rzecz naturalna. Któż bowiem najgorliwiej podniecał do walki o zrzucenie więzów krępujących, o warunki swobodnego rozwoju, o otworzenie sobie drogi do wyższego szczebla w postępowym ruchu ludzkości? Oczewiście, ci co byli wyznawcami gorącemi postępowych przekonań. We Włoszech widzimy, że to byli Mazzini, Garibaldi, Montaneli; w Niemczech — Herwegh, Marx, Lassalle, Liebknecht itd. W dziennikarstwie, które ruch rewolucyjny wyswobodził z więzów cenzuralnych, odzywa się głos socjalistyczny w Kolonii i w Poznaniu, w Wiedniu i we Lwowie, w Medjolanie i w Bukareszcie. Na kongresie słowiańskim w Pradze czeskiej Polacy, Moraczewski i Libelt, stawią wniosek wskrzeszenia dawnej spólności gminnej. Ruch czartystowski w Anglii, który był osłabł zupełnie, znowu się ożywił i pogłębił, wyłaniając z siebie Ligę reformy narodowej, wytykającą sobie za cel unarodowienie ziemi, kopalni itd.
Kiedy reakcja, korzystając z błędów stronnictwa rewolucyjnego, zwyciężyła w Europie, ruch socjalistyczny — zdawało się — stracił poprzednią swoję siłę i zanikał powoli. Tak jednak było tylko pozornie. Mniej pojawiało się świetnych systematów, ale kształtowała się nowa nauka: socjologja, która zdobywała grunt naukowy dla zagadnień społecznych. Socjalizm zaczął się stawać przytem więcej praktyczny, w miarę tego jak same rządy zaczęły realizować niektóre jego żądania. Dawniejszy przedział pomiędzy ekonomistami i socjalistami zmniejsza się: ekonomiści coraz więcej żądań socjalistycznych usprawiedliwiają, socjaliści zaś swoje programy opierają na badaniach ekonomicznych.
We Francji przyczyniły się po części do uspokojenia mas ludowych: zaprowadzenie powszechnego głosowania i ograniczenie dnia robotniczego. Rozwój industrji i kredytu, kierowany przez saint-simonistów, sprowadził większy dobrobyt w kraju i uczynił zarobki łatwiejszemi. Rząd okazywał pewną troskliwość o klasy pracujące: mnożył szkoły elementarne, otwierał szkoły dla dorosłych (classes d’adultes), popierał budowanie domów dla klasy robotniczej i zakładanie rozmaitych pożytecznych dla niej instytucyj, wreszcie prowadząc liczne budowy otwierał źródła zarobkowania. Stowarzyszenia, aczkolwiek podejrzliwie przez rząd traktowane, szerzyły się jednak i wytwarzały coraz większą wewnętrzną organizacją pomiędzy robotnikami. Znaczna surowość stosunków prawnych utrudniała rozwój literatury socjalistycznej. Wielu socjalistów pędziło żywot ciężki wychodźców politycznych poza granicami kraju ojczystego. W tym czasie największym wpływem cieszył się Proudhon, mieniący się rozmaitemi barwami i rozmaitemi kierunkami, ale w gruncie rzeczy demokratyzujący panujące dążenia saint-simonistyczne. Comte i Colins pisali grube dzieła, ale mało je czytano. Z tego okresu zasługują na większą uwagę prace Guépin’a z Nantes, który oceniał socjalizm z wyższego filozoficznego stanowiska, wiele wypowiedział trafnych myśli o rozwoju społeczeństwa i ludzkości, oraz niemało przyczynił się do tego, że socjalizm uniezależnił się od szkół rozmaitych i przybrał więcej ogólny charakter.
Wojna wschodnia i wojna włoska, a szczególnie ta ostatnia, obudziły były na nowo nadzieję, że Napoleon, wskrzeszając tradycją wojenną swego stryja, w samej rzeczy chce ziścić to, co zapowiedział był w swem dziele: Des idées Napoléoniennes (1839 r.), i da w Europie przewagę dążnościom ludowym. Popularność jego w czasie wojny włoskiej wzrosła ogromnie nie tylko we Francji, ale u wszystkich ludów europejskich. Popularność tę dopiero zachwiała nieszczęśliwa kampanja dyplomatyczna w sprawie polskiej, w której okazał brak stanowczości i rzutu rewolucyjnego.
Wojna włoska, wskrzeszając tradycją rewolucyjną i zjednywając dla cesarstwa demokracją, silnie poruszyła umysły narodu francuskiego. W klasie robotniczej zapanował żywszy ruch, i w obozie socjalistycznym objawiło się pewne ożywienie. Cesarz przytem, czując rosnącą swą popularność i otaczając się ludźmi wolnomyślnemi, wstępował na tory rządów bardziej liberalne. Nowe młodsze pokolenie mimowiednie wyznawało sporo przekonań socjalistycznych w ich formie pokojowej i umiarkowanej. Wzór takiego umiarkowanego socjalizmu napotykamy naprzykład u przedstawiciela krytycznej filozofii we Francji, Renouvier’a.
Najwydatniejszym pisarzem socjalistycznym we Francji staje się w tym czasie Karol Fauvety, chociaż należał on do starszego pokolenia. Zajął on pośrednie stanowisko pomiędzy mutualizmem i kolektywizmem. Zamiast hasła: prawo do pracy — zdaniem jego — należy przyjąć hasło: prawa do kapitału. W następstwie tego wypada uznać, że warsztat powinien należeć do tego, kto na nim pracuje. A więc:
«Ziemia niech należy do włościan, którzy ją uprawiają!
«Kopalnie niech należą do górników, inżynierów, wszystkich robotników tam pracujących!
«Rzemiosła, fabryki, warsztaty — do rzemieślników, robotników, kierowników, dyrektorów i ich pomocników!»
W Anglii ruch czartystowski, który był osłabł, pod wrażeniem rewolucji francuskiej przybrał znowu ogromne rozmiary. W kilku większych miastach przyszło do poważnych rozruchów. W Glasgowie stawiano barykady przy okrzykach: niech żyje rzeczpospolita! W Londynie, pomimo zakazu rządowego, odbył się 10 kwietnia konwent czartystów. Rozpoczęła z nową energją agitacja w sprawie Karty ludowej zgromadziła 5,760.000 podpisów. Izba niższa jednak odrzuciła ją ogromną większością głosów. W tymże samym czasie utworzyła się Liga reformy narodowej, która przyjmując w całości Kartę ludową, nadto żądała stopniowego wykupienia przez państwo ziemi, kopalni, prawa na rybołówstwo i td. Prezydentem tej Ligi został wybrany Bronterre O’Brien.
Ruch robotniczy jednak zwrócił się następnie ku pracy wewnętrznej, organicznej, czemu sprzyjał cały szereg ustaw parlamentarnych, a zwłaszcza ustawa z 30 czerwca 1852 r. (Industrial and Provident Societies Act), którą nazwano Magna charta spółdzielczości. Stowarzyszenia rozpostarły się całą siecią po Anglii, ogarnęły wszystkie zawody i zgromadziły w swych kasach ogromne kapitały. W 1859 r. uznano prawo robotników do zmowy w celu podniesienia swej płacy zarobkowej, i rozpoczęła się zawzięta walka na tem polu.
Rzecznikiem wymownym ruchu organizacyjnego, propagatorem żarliwym zakładania stowarzyszeń robotniczych był John Stuart Mill, którego Ekonomja polityczna[10] miała ogromne powodzenie. Z trzech wydań tego dzieła, każde następne zbliża się coraz więcej do zapatrywania się socjalistycznego. Sam Mill w swojej autobiografii wyraźnie to zaznacza. «W pierwszem wydaniu — powiada — trudności napotykane w socjalizmie, wykazane były tak widocznie, że w rezultacie dzieło można było uważać za występujące przeciw niemu i nieprzyjazne. W ciągu dwóch lat następnych poświęciłem wiele czasu na zbadanie głównych pisarzy socjalistycznych lądu stałego. — Zastanawiałem się i prowadziłem długie rozprawmy w kwestjach spornych. — Rezultatem tej pracy było to, że wszystko co napisałem w tym przedmiocie w pierwszem wydaniu, zostało zatarte i zastąpione rozumowaniami i uwagami wyrażającemi poglądy więcej postępowe.»[11]
W Irlandji wrzenie panujące i podsycane głodem strasznym, niedbałością rządu, emigracją ludu do Ameryki, pod wpływem rewolucji francuskiej 1848 r., przybrało charakter także rewolucyjny, walki o niepodległość narodową i równorzędnie o ziemię przeciwko landlordom angielskim. Młoda Iriandja, na czele której stali Smith O’Brien, Mitschel, Meager, Davis, Duffy, Dillon i wielu innych energicznych i światłych ludzi, zentuzjazmowana wspomnieniem wielkiej rewolucji francuskiej, do czego wielce się przyczyniło poetyczne dzieło Lamartine’a o Żyrondystach,[12] szukała porozumienia się z republikanami francuskiemi i przygotowywała zbrojne powstanie. Ale Lamartine urzędownie wyrzekł się tak samo Irlandji jak ruchu czartystowskiego. Rząd angielski, widząc niebezpieczeństwo rosnącego ruchu, uwięził Mitchel’a, który otwarcie wzywał Irlandczyków do powstania, zawiesił Habeas Corpus, pochwycił następnie O’Brienne’a, Meaget’a i jeszcze niektórych, ukarał uwięzionych na deportacją i rozciągnął nowe środki represyjne na Irlandją. Odtąd jednak ruch spiskowy nie ustawał tak na samej wyspie zielonego Erinu jak pomiędzy Irlandczykami w Stanach Zjednoczonych Ameryki, dokąd głód wypędzał ich miljony, i gdzie na grozę rządu angielskiego powstała pełna ku niemu nienawiści nowa Irlandja. Odtąd Irlandczycy korzystali z każdego trudnego położenia w Anglii, ażeby jej szkodzić i ją osłabiać. W 1858 r., kiedy rozpoczął się rokosz Indusów, zorganizował się, za staraniem Stephens’a, spisek Feniksa i przygotowywał zbrojne powstanie. Również kiedy zdawała się być nieuniknioną wojna między Anglją i Stanami Zjednoczonemi, zorganizowało się słynne sprzysiężenie Fenijan. Najczynniejszemi organizatorami byli: Stephens w Brytanii i O’Mahoney w Ameryce.
W Niemczech ruch rewolucyjny 1848 r. przybrał charakter polityczny. Chciano wolności politycznej i zjednoczenia narodowego. Ogólny ten jednak charakter przybierał znaczne odmiany w różnych krajach niemieckich. W Austrji i w Prusach zadowolniono się konstytucją, w południowych państwach myślano o republice, a w Westfalii rozwinęła się znaczna agitacja socjalistyczna. W tej ostatniej prowincji działał Marx i po pierwszy raz dał się poznać Ferdynand Lassalle.
W 1848 roku widzimy znaczne wznoszenie się ruchu robotniczego w Niemczech. Wszędzie robotnicy tworzyli główną armją rewolucyjną. Świadomość ich społeczna także wzrosła. Zgromadziły się dwa kongresy: rzemieślników i robotników; oba oświadczyły się przeciwko wolnej konkurencji i oba uznawały za konieczną, tak polityczną jak społeczną, prawną organizacją. Na obu kongresach sformowała się dosyć znaczna opozycja, która stawała już na gruncie socjalistycznym. Opozycja rzemieślnicza do swego programu wprowadzała niektóre średniowieczne zasady; opozycja robotnicza objawiała przeważnie dążenia nowoczesne. Opozycja ta, zarówno jedna jak druga, przybrała nazwę federalistów.
Teoretykiem i inspiratorem tego kierunku był profesor chemii Winkelblech, znany w literaturze socjalistycznej pod nazwą Karola Marlo. Wypada cokolwiek dłużej zatrzymać się nad jego teorją, ponieważ w pracach ekonomistów niemieckich z późniejszej epoki spostrzegamy pewny jej wpływ, tak samo jak wpływ teorji Rodbertusa-Jagetzowa.
Marlo przedstawia szemat nowoczesnego rozwoju następujący:

Monopolismus
a) całkowity
Liberalismus
a) całkowity
Kommunismus
b) połowiczny
Liberalizm
System ceł ochronnych
b) połowiczny
Komunizm
System socjetarny
Federalizm[13]

Monopolizm, panujący przez długi szereg wieków, nie zna równouprawnienia, nie uznaje ani wolności, ani równości. Aż do wielkiej rewolucji francuskiej, monopoliści wcale nie troszczyli się o usprawiedliwienie swej zasady. Dopiero po rewolucji francuskiej, jedni, za przewodem de Maistre’a, tłumaczyli ją boskiem zrządzeniem; drudzy, idąc w ślady L. v. Hallera, upatrywali w niej prawo przyrodzone, podług którego słabsi muszą ulegać silniejszym.
Zadaniem liberalizmu było dać jak największą wolność wszystkim członkom społeczeństwa. Zadanie w gruncie rzeczy słuszne, ale liberalizm chybił w wykonaniu. W pogoni za abstrakcyjną wolnością, przeoczył jej rzeczywiste warunki. Trzeba rozróżnić dwie szkoły liberalne: całkowicie i połowicznie liberalną. Najwięcej się przyczynili do rozwoju szkoły całkowicie liberalnej: Locke i Kant pod względem politycznym; Quesnay i A. Smith pod względem ekonomicznym. Destut de Tracy w swojem przedstawieniu objął zarówno polityczne jak i społeczne przejawy życia. Główną zasadą liberalizmu jest ta, że państwo jest jedynie instytucją bezpieczeństwa, a więc powinno co najmniej zajmować się rządami, a już zgoła nic sprawami społecznemi i ekonomicznemi. Na takie jednak przeznaczenie państwa nie mogli się zgodzić wszyscy liberalni pisarze. Zdaniem niektórych, państwo istnieje nie tylko wyłącznie dla tego, by ochraniało interesy obywateli, ale powinno ono mieć także na celu kierunek i inicjatywę we wszystkich interesach. Głównemi politycznemi pisarzami w tym kierunku byli: Monteskijusz i B. Constant; ekonomicznemi zaś V. Soden i Jakob.
Obie szkoły liberalne głosiły wolność pracy, wolność zarobku. W przeciwieństwie do tego, stanęła doktryna socjalna Lista, znana pod nazwą ceł ochronnych, aczkolwiek wyłoniła się ona ze szkoły połowicznie liberalnej. Pomimo swoich wadliwości, przedstawia ona, zdaniem Marlo, istotny postęp i z tego powodu, po wykonaniu koniecznych poprawek, wchodzi jako składowa część do porządku federalnego.
Komunizm czyli raczej äqualizm pragnie zapewnić równość wszystkim członkom społeczeństwa. Wadą jego jest to, że się ugania za abstrakcyjną równością. Szkoła komunistyczna tak samo jak liberalna dzieli się na całkowicie i połowicznie komunistyczną; pierwszą przedstawiają: T. Morus i Cabet, drugą — Morelly i Ludwik Blanc.
Z połowicznego komunizmu powstała doktryna socjalna Fourier’a, znana pod nazwą socjalizmu. Po odrzuceniu rozlicznych jej błędów, istotną jej częścią pozostaje socjetarna forma prowadzenia interesu (societäre Geschäftsform), w której wszyscy biorący udział w interesie są równocześnie robotnikami i przedsiębiorcami. Ma ona ogromną wyższość nad formą partykularną, która robotników czyni sługami przedsiębiorców. Socjetarna forma wchodzi także jako składowa część do porządku federalnego.
Zadaniem federalizmu ma być zapewnienie wszystkim ludziom jak największej osobistej wolności i równości. Zresztą w mniemaniu autora rzeczywista wolność i równość są identycznemi z sobą.
Dla scharakteryzowania federalizmu, Marlo przytacza zapatrywanie się jego na pracę. Ekonomiczne twierdzenie, że «bez siły przyrody żadna praca jest niemożliwą», nie zna wyjątku. Pod siłą przyrody (Naturkraft) autor rozumie ogół dóbr (Güter) naturalnych. Ponieważ jednak siła przyrody przedstawia pewną ograniczoną ilość, przeto przypadający na każdego jej udział, jest także ograniczony, a więc nikt nie może dowolnie powiększać swego udziału, nie przyczyniając się do ograniczenia w odpowiedniej mierze innym należnych. Siły robocze ludzi nie są równe i dla zupełnego ich rozwoju potrzebny jest ich nierówny udział w sile przyrody. «Nasz stosunek do tej ostatniej jest zupełnie tego samego rodzaju, co stosunek roślin do gruntu, na którym rosną: silne drzewo, mała roślina i drobna trawka potrzebują dla szerzenia się swych korzeni bardzo rozmaitej przestrzeni ziemi. Jeżeli ilość ziemi jest odpowiednia do potrzeb roślin, to rozwijają się one dobrze; jeżeli za mała, to marnieją lub giną zupełnie; a jeżeli jest za wielka, to pewna jej część pozostaje bez użytku.»[14] To samo dzieje się z ludźmi. Ażeby mogli oni żyć i rozwijać się, muszą mieć odpowiednią ilość sił przyrody. Kto nie ma ich, ten w zależności jest od ich posiadacza. Mogą oni pracować tylko wówczas, kiedy ten pozwoli im na to; mogą korzystać z wytworu swej pracy tylko tyle, ile on zgadza się na to, i muszą ginąć, jeżeli nie chce robić żadnego użytku z ich sił pracy. Jestto zupełne poddaństwo.[15] Z tego powodu federaliści domagają się, ażeby wszyscy ludzie mieli swój udział w panowaniu nad przyrodą. «Każdy człowiek, w ich mniemaniu, ma wrodzone i nienaruszalne prawo na odpowiednią jego sile pracy ilość siły przyrody, oraz może dowolnie rozporządzać produktami swej pracy, które za jej pomocą wytwarza. Mamy prawo do rzeczy (zur Sache) t. j. do korzystania z siły przyrody i prawo na rzecz (auf die Sache), t. j. na używanie wytworów naszej pracy. Podwójne to prawo stanowi treść federalnego prawa własności.»[16] «Jest tylko jedyne pierwotne prawo, prawo, na zupełny rozwój naszej osobistości, i nieodbitym warunkiem tego prawa jest prawo na niezbędną dla niej ilość siły przyrody. Ostatnie prawo stanowi podstawę wszystkich innych; naczelne panowanie (Souveränitet) nawet jest czczym bez niego wyrazem. W jaki bowiem sposób jako władca może ktokolwiek zaznaczyć swoję osobistość, jeżeli takowej wcale nie posiada, z braku środków wykształcenia? Panowanie człowieka nad człowiekiem (imperium) istnieje tylko na podstawie panowania jego nad rzeczą (dominium). Poznanie tej prawdy jest pierwszym krokiem do wyzwolenia naszego rodu.»[17]
Autor następnie przedstawia zarys federalnego ustroju, tak pod względem politycznym jak społecznym.
Polityczny ustrój jest demokratyczny. Autor jednak mniema, że bezpośrednie rządy ludowe nie odpowiadają właściwościom społecznego organizmu.
Co do organizacji społecznej, która nas więcej interesuje, to ona w przedstawieniu autora po części jest udoskonaloną średniowieczną ustawą cechową, po części zaś zastosowaniem socjalizmu państwowego. Przemysłowe zawody dzielą się w niej na prywatne i publiczne. Do publicznych autor zalicza większą część komunikacyi wewnętrznej, leśnictwo, górnictwo, myśliwstwo i rybołówstwo; dwa ostatnie jednak mają być wydzierżawiane osobom prywatnym. Odpowiednia ustawa powinna uregulować prywatne zarobkowanie. Wszystkie zawody społeczne mają być zorganizowane cechowo. Produkcji zakreśla się pewna granica; w rolnictwie tą granicą jest rozmiar ziemi, w przemyśle ilość robotników. Organizacja zarobkowania ma przytem na celu, ażeby stosownemi ustawami uregulować stosunek ludności do produkcji krajowej. Ci, co nie znajdują zajęcia w prywatnej industrji, mają być użyci do robót publicznych. Państwo powinno postarać się o jak największe ułatwienie kredytu, powinno asekuracją (na wypadek choroby, starości, a także na utrzymanie pozostałych dzieci) uczynić obowiązkową i przez odpowiednie cła ochraniać produkcją krajową od przewagi cudzoziemskiej, tudzież bronić krajowej ludności robotniczej od napływu cudzoziemskiego. W prywatnych zajęciach autor zaleca socjetarną formę, albowiem prowadzi ona do tego, że środki wytwórcze stają się spoiną własnością, środki zaś spożywcze zostają w prywatnem posiadaniu. Ustrój ten, zdaniem autora, nie jest ostateczny, owszem, w miarę postępu oświaty, uspołecznienia, wzrostu, produkcji, powinien uzupełniać się i doskonalić.
W tym samym prawie czasie co Winkelblech, drugi badacz ekonomiczny, Karol Rodbertus Jagetzov († 1875 r.), wielki właściciel ziemski i pruski minister handlu w 1848 r., pomimo swego konserwatywnego usposobienia i sympatyj monarchicznych, doszedł do poglądów, z których wnioski socjalistyczne same się wysnuwały, i które autor następnie z coraz większą stanowczością formułował.
«Niewolnictwo, zdaniem Rodbertusa, różni się od własności ziemi i kapitału nie zasadniczo, jeno tylko pewnem stopniowaniem. «Jak dawniej niewolnictwo zapewniało właścicielowi niewolnika dochód bez osobistej pracy, tak samo dzisiaj podobny dochód zapewnia prywatna własność ziemi i kapitału tym, co je posiadają. Ta bowiem ludność, która nie posiada ani ziemi ani kapitału, zmuszona jest wchodzić w umowę z właścicielami i dzielić się z niemi wytworem swojej pracy. Dawniej pędzono do roboty biczem, teraz głód przypędza tłumy proszące, by pozwolono im pracować.
Wytwór, który jest wynikiem pracy, w czasie panowania systemu gospodarstwa naturalnego, dzielił się na dwie części: jednę, którą właściciel przeznaczał na utrzymanie robotników, i drugą, którą sam na własny użytek obracał, t. j. na płacę zarobkową i na rentę. Im mniejsza była pierwsza, tem większa była druga. Usiłowaniem więc właściciela było sprowadzić płacę zarobkową do takiej kwoty, która na same niezbędne potrzeby życia tylko wystarczała, a że własność prywatna dawała mu przewagę nad robotnikiem wynajmowanym, więc swój cel osiągał. Kiedy gospodarstwo naturalne zamieniło się na pieniężne, wytwór idzie w podział na trzy części: rentę gruntową, procent od kapitału i płacę zarobkową.
Zastanawiając się dalej nad wzrostem produkcji i jej podziałem pomiędzy właścicielami ziemskiemi, kapitalistami i robotnikami, Rodbertus, tak na podstawie rozumowania jak cyfr statystycznych, wykazuje, że wzrostowi wytworu towarzyszy coraz mniej korzystny dla klasy robotniczej podział. Ze wzrostem bogactw, coraz większą jego część bierze klasa bogata, a chociaż ogólna suma zarobków także podnosi się, to wszakże nieodpowiednio do powiększenia się liczby robotników. Kiedy przeciętny dochód klasy bogatej niezaprzeczenie wzrasta i to znacznie; stan klasy pracującej, biorąc w uwagę wzrastającą drożyznę żywności i mieszkania, raczej pogarsza się niż poprawia. Dlaczego się to dzieje? Dlatego, że cena pracy, wskutek konkurencji ofiarujących ją, nie rośnie w stopniu wzrostu swej produkcyjności, lecz stosować się musi do ceny niezbędnych środków na utrzymanie. Ze zwiększonej więc produkcyjności klasy robotniczej korzysta — można powiedzieć — jedynie klasa bogata. Klasa średnia coraz bardziej znika, a klasa pracująca w coraz cięższych warunkach ubija się o kawałek chleba. Oczewiście, że taki stan rzeczy sprowadza nieustanne przesilenia ekonomiczne, staje się powodem częstych wstrząśnień i grozi wywrotem społecznym.
W celach zachowawczych, zdaniem Rodbertusa, jest rzeczą konieczną starać się temu zaradzić i słuszniejszy zaprowadzić podział produkcji. W tym celu proponował on, oprócz zwiększenia funkcyj ekonomicznych państwa, ustanowienie przez ustawodawstwo krajowe normalnej stopy zarobku i normalnego dnia pracy. Zapewniwszy w ten sposób klasie robotniczej większy udział w dochodzie narodowym, ułatwiłoby się pokojowe przeobrażanie się przestarzałej dzisiejszej organizacji, opartej na własności ziemi i kapitału, w wyższą organizacją, opartą na wynagradzaniu zasługi i ograniczeniu własności na sam dochód osobisty. Dzisiejsze państwo, można powiedzieć, jest w stadjum życia owadu, w którym każda część (właściciele ziemscy, kapitaliści i robotnicy) żyje życiem oddzielnem. Należy się starać, ażeby pomiędzy temi częściami wyrabiały się coraz większe wspólne poczucie i coraz większa zgodność, i ażeby państwo stanęło na szczeblu życia zwierząt kręgowych, w którem jedność i harmonja panują.
Wzmagający się potężnie po 1848 r. przemysł niemiecki, potrzebując wiele rąk, otwierał szerokie pole dla zarobkowania. Klasa robotnicza niemiecka nie oddzielała jeszcze w tym czasie swoich interesów od klasy burżuazyjnej, zwłaszcza, że obu tym klasom chodziło przedewszystkiem o zburzenie wewnętrznych granic w rzeszy niemieckiej, o jedność narodową, o wolność przesiedlania się i pracy. Herman Schultze z Delitzschu z powodzeniem prowadził propagandę stowarzyszeń robotniczych, tak w celu kształcenia się umysłowego jak ekonomicznej samopomocy. Najlepiej się rozwijały towarzystwa zaliczkowe (Vörschussvereine). Pomimo przeszkód ze strony rządów reakcyjnych, liczba stowarzyszeń robotniczo-rzemieślniczych powiększała się, i w 1859 r. utworzyły one pomiędzy sobą związek: Verband der deutschen Genossenschaften. W miarę jednak jak klasa robotnicza, organizując się i kształcąc, dochodziła do coraz większej świadomości, zaczęła się w niej objawiać chęć większego udziału w życiu politycznem. Robotnicy podawali się na członków Związku Narodowego (National-Verein), który reprezentował stronnictwo liberalne i rozporządzał ogromnemi środkami działania. Grzecznie usunięci od czynnego w nim udziału, przez uznanie ich jako honorowych, ale nie czynnych członków, pomyśleli oni o utworzeniu własnego związku. W 1862 r. postanowiono zwołać kongres robotniczy. Wraz z podjęciem tej sprawy, wystąpił na widownią publiczną Ferdynand Lassalle.
W Belgii rewolucja lutowa nie wywołała wielkiego wstrząśnienia. Tam liberalne stronnictwo, które latem 1847 r. odniosło stanowcze zwycięstwo nad klerykalnem, zapowiedziało i właśnie rozpoczynało cały szereg reform politycznych. Wprawdzie republikanie i socjaliści poruszyli się byli żywo, ale liczebnie słabi, bez silnej organizacji, nic nie mogli zrobić. Na wzór reformistów francuskich, socjaliści rozpoczęli byli urządzać bankiety. Odbyły się one w Brukseli, Gandawie, Charleroy, Leodjum (Liége) i t. d. Ale wyprawa republikanów z Francji, która skończyła się klęską, z jednej strony rozjątrzyła pospólstwo przeciwko socjalistom, z drugiej strony dała rządowi pretekst do licznych pomiędzy niemi aresztowań, albowiem byli oni równocześnie gorliwemi także republikanami. Dwaj nawet socjaliści, Spilthoorn i Eslenis, zostali skazani na śmierć, ale tę karę zmieniono, a następnie nawet obu ułaskawiono.
Socjalistyczny ruch umysłowy przejawił się jednak w Belgii bardzo poważnie, i w ogóle w tym okresie kraj ten przedstawia najsilniejsze ognisko myśli socjalistycznej. Niezawodnie sprzyjała temu ta okoliczność, że w Belgii osiedliła się pewna część emigracji francuskiej, a z drugiej strony, że stosunki prasowe, które stały się ciężkie we Francji, skierowywały ku Belgii ruch wydawniczy. Równorzędnie z rozwojem myśli socjalistycznej odbywał się znaczny rozwój racjonalizmu i silny ruch narodowy pomiędzy ludnością flamandską.
W 1848 r. zaczęło wychodzić w Belgii sporo pism socjalistycznych, tak francuskich jak flamandskich. Z pomiędzy nich niektóre miały znaczny wpływ, jak npd. Civilisation i le Débat social. Wszystkie prądy socjalistyczne miały swoich przedstawicieli. W 1860 r. socjaliści różnych szkół zbliżyli się pomiędzy sobą w Stowarzyszeniu Ludu i wydawali wspólny organ: La Tribune du peuple, w którym brali udział: Brismée, Hektor Denis, Paweł Janson, Wilhelm Degreef, De Paepe itd. Z większych oryginalnych prac wypada wymienić dzieło Józefa Charlier’a: Solution du problème social ou constitution humanitaire basée sur la loi naturelle. Autor dzielnie przemawia w niem za własnością Wspólną.
Ważnem zjawiskiem było dzieło Napoleona De Keyser’a p. t. Prawo Naturalne, które pojawiło się w 1854 r. w języku flamadskim. De Kayser, rolnik z zawodu i wśród ludu i z ludem żyjący, rozwinął w swem dziele zasadę gminowładztwa, wykazał szkodliwe skutki własności osobistej i uwydatnił wyższość własności komunalnej. Organizacja społeczno-państwowa — zdaniem jego — powinna oprzeć się na gminach i ich federacji.
Korzystając z liberalnej ustawy z dnia 3 kwietnia 1850 r., klasa robotnicza zaczęła się organizować, zawiązując liczne towarzystwa wzajemnej pomocy. Pierwsze jej usiłowanie, podjęte wspólnemi siłami, skierowało się przeciwko prawu o koalicjach.
W Szwajcarji, Włoszech, Hiszpanii myśl socjalistyczna miała swoich zwolenników, szerzyła się i podniecała rozwój ruchu robotniczego. W Szwajcarji stowarzyszenia robotnicze mnożą się, i rządy kantonalne zaczynają rozciągać nad pracą fabryczną swoję opiekę. Z pomiędzy stowarzyszeń, które zawiązały się w tym czasie, zasługuje na szczególną uwagę Spożywczy Związek (Consumverein) w Zürichu. Początek mu dało w 1851 r. ośmiu robotników z kwotą 75 fr. W 1856 r. miał on 2854 członków i 16.100 fr. Oprócz tego przyłączyło się do niego w 1853 r. 40 stowarzyszeń spożywczych, które pozawiązywały się w kantonie i które miały razem 7000 członków. Stowarzyszenie zürichskie ma sporą bibliotekę i dobrą czytelnię, z których wiele członków gorliwie korzysta. We Włoszech, gdzie w 1848 r. zaczęły się zawiązywać stowarzyszenia robotnicze, możemy wymienić w dziedzinie socjalistycznej dwa głośniejsze nazwiska: Józefa Ferrari’ego, zwiastującego przyszłość federacyjną Europy i na początku 20 stulecia wielką rewolucją socjalną w Europie i w Ameryce, i Karola Pisacane. W Hiszpanii rewolucja 1854 r. sprowadziła korzystne zmiany dla rozwoju myśli społecznej. Kortezy ustawami swojemi podrywały ogromny wpływ duchowieństwa i organizowały wychowanie publiczne. W Madrycie i w Barcelonie wychodziły pisma socjalistyczne. Federalizm znalazł dzielnego propagatora w P y y Margall'u. Garrido zajmował się gorliwie propagandą stowarzyszeń robotniczych.
Na wschodzie Europy, gdzie się stykały niemiecki, węgierski, rumuński i słowiańskie narody, panowało jeszcze poddaństwo, i jego zniesienie stanowiło tam jądro kwestji społecznej. Ustawodawczy sejm wiedeński, znosząc w 1848 r. wszelkie poddańcze i pańszczyźniane stosunki, rozstrzygnął tę kwestją w państwie austrjackiem. Ukazem 2 marca (19 lutego) 1801 r. zniesiono poddaństwo w państwie rosyjskiem. W Austrji, skoro rozstrzygnięto kwestją poddaństwa, wystąpiła druga kwestja, wywołująca zawziętą walkę, kwestja równouprawnienia narodowości. Kwestja ta niesłusznie lekceważoną była przez znaczną część socjalistów zachodnich, zwracających wyłącznie uwagę na stosunki ekonomiczne, albowiem równouprawnienie narodowości na wschodzie Europy więcej aniżeli gdzieindziej łączyło się ze sprawą wyzwolenia ekonomicznego. Rozwijająca się myśl społeczna pomiędzy Słowianami budziła wspomnienie o dawnej gminie, o stosunku federacyjnym. Gminowładztwo i federalizm to są główne cechy naszych pisarzy, skłaniających się ku socjalizmowi. Widzimy to zarówno w Karolu Libelcie, jak w Leonie Rzewuskim. Odradzająca się z ludu narodowość ruska przynosiła z sobą hasła ludowe i federalistyczne. Poeta jej, Szewczenko, był najwybitniejszym przedstawicielem tego budzącego się ducha.
Rewolucyjne poruszenie się Słowian było ważnym wypadkiem dziejowym. Zjazd słowiański w Pradze w czerwcu 1848 r. zadzierzgnął węzeł wzajemności słowiańskiej, a wydany przez zjazd manifest podnosił myśl ważną równouprawnienia narodów, myśl federalnego ich połączenia w wolności, równości i braterstwie.
Wstrząśnienia rewolucyjne żywo poruszyły społeczeństwo polskie. W Galicji i w Poznańskiem odezwało się słowo wolne, i zaczęły organizować się stowarzyszenia. W Galicji zerwano pęta pańszczyźniane, w Poznańskiem lud włościański stanął do walki o niepodległość narodową. W zaborze rosyjskim odezwały się także uderzenia fal rewolucyjnych.
Fale te przesunęły się po Rosji i dosięgły do Petersburga, gdzie się utworzył spisek Pietruszewskiego, w którym zawikłany był także zdolny pisarz Dostojewski, ze szczególnem zamiłowaniem i współczuciem malujący byt ubogich i poniżonych. Wychodźcy polityczni z Rosyi, Aleksander Hercen i Mikołaj Ogarew, założyli w 1853 r. w Londynie pierwszą wolną drukarnię rosyjską i zaczęli wydawać pisma rewolucyjne. Dzwon (Kołokoł) Hercena oddziaływał potężnie na Rosją. W 1862 r. przybył do Londynu Bakunin. W tym czasie rozpoczęło się silne wrzenie rewolucyjne pomiędzy młodzieżą rosyjską, i pojawił się zdolny socjalistyczny pisarz, Mikołaj Czernyszewski.
Jak na wschodzie Europy poddaństwo, tak w Stanach-Zjednoczonych Ameryki niewolnictwo tamowało dalszy rozwój myśli społecznej. Przedewszystkiem trzeba było je znieść. Z jego powodu wywiązała się mordercza domowa wojna. Prezydent Linkoln w 1863 r. ogłosił wolność niewolników w stanach zbuntowanych, a w 1865 r. 3 stycznia kongres zniósł niewolnictwo w całej unii. W tym okresie na samym jego początku powstała komunistyczna kolonja ikaryjska. Upowszechniający się na początku stulecia swedenborgjanizm wystąpił pod nową odmianą nowoczesnego spirytualizmu i porwał ku sobie dawnych owenistów i furjerystów. Syn założyciela Nowej Harmonii, Robert Dale Owen, stał się także gorliwym propagatorem spirytyzmu.

4.
'Okres od upadku powstania polskiego w 1864 r. do Komuny paryskiej 1871 r.
Wojna włoska i powstanie polskie sprowadzają wrzenie społeczne. — Towarzystwo Międzynarodowe. — Założenie onego. — Starcie się dwóch wpływów: Mazziniego i Marxa. — Statuty i motywy. — Kongresy. — Rola państwa staje się coraz większą. — Najsilniejszy ruch socjalistyczny w Szwajcarji — Mowa Bruhina. — Doniosłe reformy polityczne i ekonomiczne. — Stowarzyszenia i zmowy. — Czasopisma socjalistyczne — Ruch socjalistyczny w Belgii. — Propaganda międzynarodowa — Belgijscy pisarze socjalistyczni — Polepszanie warunków bytu klasy robotniczej w Belgii. — Sam rząd francuski popiera ruch robotniczy. — Rive-Gauche. — Piśmiennictwo socjalistyczne. — Alfred Naquet. — Emil Acollas. — Stowarzyszenie Międzynarodowe we Francji. — Mowa Varlin’a — Działalność Lassalle’a w Niemczech. — Szweitzer. — Zwolennicy Międzynarodowego Stowarzyszenia. — Socjaliści na katedrze. — Propaganda katolicko-socjalistyczna. — Ruch robotniczo-socjalistyczny w Austrji. — Wpływ Stowarzyszenia Międzynarodowego w Anglii. — Liga ziemi i pracy. — Ekonomiści zaczynają uznawać żądania socjalistyczne. — Ruch fenjański. — Wpływ powstania polskiego na wzrost i wzmożenie się rosyjskiego ruchu rewolucyjnego. — Wrzenie pomiędzy młodzieżą uczącą się rosyjską. — Ruch socjalistyczny we Włoszech. — Stowarzyszenia włoskie. — Socjalizm w Hiszpanii. — Ruch socjalistyczny w Holandji. — Myśl socjalistyczna pomiędzy emigracją polską. — Przejawiła się ona także i pomiędzy wygnańcami. — Przejawy socjalistyczne w zaborach: pruskim i austrjackim. — Ruch robotniczy i międzynarodowy w Stanach-Zjednoczonych północnej Ameryki.

Wojna włoska, która — zdaniem Proudhona — odwracała umysły od kwestyj społecznych, skierowując je ku politycznym, właśnie jakby wstrząsnęła Francją, obudziła w niej drzemiące umysły i podnieciła je ku ożywionej pracy nad zagadnieniami, zarówno politycznemi jak społecznemi. Można powiedzieć, że wywołała ona nowe wrzenie społeczne we Francji. Powstanie polskie spotęgowało to wrzenie i rozszerzyło je na całą Europę.
Agitacja w sprawie polskiej wprowadziła rewolucjonistów europejskich w bliższe porozumienie się z sobą i przyczyniła się niemało do założenia Stowarzyszenia Międzynarodowego Pracowników (Association Internationale des Travailleurs).
Stowarzyszenie to stało się osią dla całego ruchu socjalistyczno-robotniczego w tym okresie.
Już w 1862 r. w czasie wystawy londyńskiej nastąpiło porozumienie się pomiędzy robotnikami angielskiemi, francuskiemi i niemieckiemi, co do potrzeby wspólnej organizacji międzynarodowej, ale tę potrzebę jeszcze bardziej odczuto z powodu powstania polskiego, i na wielkim mityngu w Londynie, zwołanym w 1864 r. dla okazania współczucia ludu narodowi polskiemu, zastanawiano się także nad planem Międzynarodowego Stowarzyszenia. Skutkiem tego, zwołano na dzień 28 września tegoż roku do Londynu zgromadzenie robotników wszelkiej narodowości, na którem założono Towarzystwo międzynarodowe i wybrano jego Główną Radę, która miała przebywać w Londynie. Do pierwszej Głównej Rady weszli: jako prezydent — Odger; jako sekretarze korespondenci, Le-Lubez za Francją, Wolf sekretarz prywatny Mazziniego za Włochy, Karol Marx za Niemcy, Holthorp za Polskę, Jung za Szwajcarją.
Na samym początku starły się z sobą dwa wpływy: Mazziniego i Marxa. Pierwszy chciał dać przewagę sprawom politycznym, drugi — ekonomicznym; pierwszy był za drogą otwarcie rewolucyjną i wojowniczą, drugi za możliwie legalną i pokojową. Wpływ Marxa zwyciężył, albowiem polityka jego odpowiadała więcej przekonaniom i usposobieniu ówczesnych socjalistów, zwłaszcza francuskich i angielskich.
Statuty towarzystwa, ułożone przez Marxa, zostały prawie bez zmiany zatwierdzone na pierwszym kongresie w 1866 r. w Genewie. Stowarzyszenie miało wytworzyć środkowy punkt i łączność działania rozmaitych robotniczych stowarzyszeń, stawiających sobie za zadanie: opiekę, postęp i zupełne wyzwolenie się klasy pracującej (art. 1). Corocznie powinien był zbierać się kongres z wybranych delegatów; na nim miano przedstawiać sprawozdanie z ruchu robotniczego, uchwalać odpowiednie środki do działania wspólnego i mianować Radę Główną (jeneralną) z przedstawicieli wszystkich krajów (art. 3 i 5). Rada Główna miała ułatwiać zbadanie kwestyj potrzebnych, zawiadamiać o postępach ruchu robotniczego, dopomagać do zgodnego załatwiania spornych międzynarodowych spraw, zachęcać do tworzenia organizacyj miejscowych (art. 6). Objawiano życzenie, ażeby się potworzyły centralne narodowe punkty w każdym kraju, co ułatwiłoby stosunki z Radą Główną (art. 7). Stowarzyszenia, przystępujące do związku międzynarodowego, zachowywały swoję dawniejszą organizacją (art. 11).
W motywach powiadano, że
«Zważywszy:
«że wyzwolenie robotników powinno być dziełem ich samych, że walka o ich wyzwolenie nie powinna zdążać ku temu, by wytwarzała nowe klasy uprzywilejowane, lecz ku temu, by zaprowadziła równe prawa i powinności dla wszystkich;
«że podległość robotnika kapitałowi jest źródłem wszelkiej niewoli politycznej, moralnej i materjalnej:
«że wskutek tego, ekonomiczne wyzwolenie robotników jest tym wielkim celem, pod który podporządkowywać się winien wszelki ruch polityczny;
«że wszelkie dotychczasowe usiłowania rozbiły się o brak solidarności robotników rozmaitych zawodów w każdym pojedyńczym kraju, i o brak łączności braterskiej pomiędzy robotnikami rozmaitych krajów;
«że wyzwolenie robotników nie jest zadaniem ani miejscowem ani narodowem, lecz przeciwnie zadaniem, które interesuje wszystkie narody cywilizowane, a więc że rozwiązanie tego zadania z konieczności zależy od teoretycznego i praktycznego ich współdziałania:
«że ruch wszczęty między robotnikami najbardziej przemysłowych krajów, budząc nowe nadzieje, uroczyście przestrzega przed popełnianiem dawnych błędów i doradza połączenie wszystkich pojedyńczych usiłowań,
«dla tych powodów
«Podpisani członkowie Rady wybranej przez Zgromadzenie 28 września 1864 r. w sali św. Marcina w Londynie powzięli konieczne kroki w celu założenia Stowarzyszenia Międzynarodowego Pracujących.
«Oświadczają oni, że Stowarzyszenie to Międzynarodowe, jak również wszystkie stowarzyszenia i pojedyncze osoby do niego należące, uznają za zasadę swego postępowania względem wszystkich ludzi bez różnicy barwy, wiary i narodowości — Prawdę, Sprawiedliwość i Moralność.
«Uważają oni za swój obowiązek żądać praw człowieka i obywatela nie tylko dla członków stowarzyszenia, ale dla każdej osoby, co spełnia swoje obowiązki. Niema praw bez obowiązków. Niema obowiązków bez praw.»
W tym okresie odbyły się cztery najważniejsze kongresy Towarzystwa Międzynarodowego: w Genewie w 1866 r., w Lozannie w 1867 r., w Brukseli w 1868 r. i w Bazylei w 1869 r. Na pierwszym kongresie były reprezentowane tylko: Anglja, Szwajcarja, Francja i Niemcy. Na drugi kongres Belgja i Włochy przysłały także swoich delegatów. Nadto delegacja niemiecka była liczniejsza, francuska przedstawiała więcej miast, z Paryża przybyło sporo robotników ręcznych. Na trzecim kongresie pojawił się delegat z Hiszpanii, a na czwartym byli już także przedstawiciele Austrji i Stanów-Zjednoczonych w północnej Ameryce.
Z początku mutualiści nadawali ruchowi robotniczemu prawie wyłącznie ekonomiczne znaczenie i niechętnie dopuszczali podnoszenie kwestyj politycznych. Na drugim jednak już kongresie zapadła uchwała, że zdobycie swobód politycznych jest sprawą pierwszej i nieodbitej konieczności. Przekonanie o tem wciąż rosło. I w samej rzeczy, czy możliwe są reformy ekonomiczne, bez istnienia wolności politycznych? Kto je może podjąć i przeprowadzić? «Stowarzyszenia» — powiadali jedni; «Państwo» — mówili drudzy. Dla tego jednak, ażeby stowarzyszenia mogły zorganizować się i działać, potrzebna jest wolność polityczna. Chcąc, ażeby państwo przedstawiało interesy klasy pracującej i zgodnie z tem działało, trzeba ażeby klasa pracująca zdobyła sobie przeważny wpływ na państwo, potrzebuje więc mieć swobodę organizowania się i działania. Czyż nie naturalna wreszcie, ażeby w walce pomiędzy produkcją i zamianą jednostkową, osobistą, prywatną z jednej strony, a spólną, społeczną, publiczną z drugiej strony, — państwo przedstawiało właśnie tę ostatnią? I istotnie, w miarę wzmagania się myśli kolektywnej, rola państwa coraz wydatnieje. Na kongresie lozańskim już przyznano państwu własność środków przewozowych i komunikacyjnych. Na następnym kongresie, brukselskim, rozszerzono prawną własność państwa na kopalnie, koleje żelazne, grunta, kanały, drogi, telegrafy i lasy. Zwłaszcza kongres bazylejski był bardzo ważny w tym względzie, albowiem wykazał stanowczą przewagę kolektywistów.
Trzy kongresy Towarzystwa Międzynarodowego odbyły się w tym okresie w Szwajcarji. I stało się to, nie tylko dla tego, że w tej rzeczypospolitej panowała największa wolność polityczna, że jest ona środkowym krajem Europy, ale także i dla tego, że ruch socjalistyczny w narodzie szwajcarskim przybrał wielkie rozmiary. Na kongresie bazylejskim widzimy 24 delegatów szwajcarskich, a pomiędzy niemi nawet jeneralnego prokuratora rzeczypospolitej bazylejskiej, Bruhina. I nie był to wypadek wyjątkowy. W Genewie także najwięcej radykalni członkowie rządu należeli do Towarzystwa Międzynarodowego.
Jakiem było usposobienie wielu zajmujących wpływowe stanowisko Szwajcarów — dla ruchu międzynarodowego, może świadczyć po części mowa Bruhina, który jako prezydent sekcji bazylejskiej witał przybywających delegatów kongresu wobec tysięcznego tłumu. Zaznaczywszy rosnące powszechnie przeczucie nowego świata, nowego społeczeństwa, które wydobywa się z ruin dawnego, tak dalej mówił:
«Pierwsze kroki już zrobiono: tyranja szlachty, tyranja księży złamana, przywileje szlachty i duchowieństwa przestały istnieć. Teraz trzeba, ażeby przywilej burżuazji przestał istnieć, ażeby wszyscy ludzie pracowali. Społeczeństwo wolne, o którem marzymy, zdoła wykonywać spółdzielczo wszelką pracę; społeczeństwo to, złożone z pracowników tylko, będzie umiało wystarczyć samo sobie i rządzić się samo. Nie ścierpi ono gwałtu sumienia, lecz zdoła zadowolnić serca, dla których uczucie religijne jest konieczne. — Wówczas pokój będzie wieczny, ludzie utworzą jednę wielką rodzinę rozsianą na jednej z niezliczonych planet, które się poruszają w przestrzeni nieskończonej.»
W tym czasie w Szwajcarji odbywały się w drodze ustawodawczej ważne przeobrażenia polityczne i ekonomiczne. Agitacja w sprawie rządów bezpośrednich ludu wszczęła się z nową siłą, i wiosną 1869 r. lud zürichski w powszechnem głosowaniu oświadczył się za nową konstytucją, o której przeciwnicy mówili, że była socjalistyczną. W Kantonie Glarus została 10 sierpnia 1864 r. przyjęta pierwsza ustawa fabryczna, która nie tylko rozciągała nadzór nad pracą dzieci, ale ograniczała dla wszystkich robotników fabrycznych czas pracy na 12 godzin, zabraniała pracę nocną i nakazywała, ażeby kobiety na pewny czas przed połogiem i po połogu nie były do pracy w fabrykach używane. Następnie Bazyleja wieś (7 czerwca 1868 r.) i Bazyleja miasto (15 listopada 1869 r.) w drodze ustawodawczej rozciągnęły nadzór nad pracą fabryczną i ustanowiły jej ograniczenie. W ogóle stronnictwo radykalne, które w tym czasie przychodziło do władzy i w innych kantonach, okazywało gotowość iść w ślady Glarusu i Bazylei.
Stowarzyszenia robotnicze wszelkiego rodzaju upowszechniły się po całym kraju. W 1865 r. liczono samych towarzystw wzajemnej pomocy (gegenseitige Hülfsgesellschaften) przeszło 600 z liczbą członków czynnych 96.000 i z kapitałem 7,872.000 franków. Towarzystwa te w Szwajcarji niemieckiej były prawie w połowie obowiązujące. Nie mało przyczyniło się do podniesienia znaczenia i liczby członków Stowarzyszenia Międzynarodowego powodzenie zmowy robotników budowlanych w Genewie 1868 r., które nastąpiło dzięki moralnemu i materjalnemu poparciu organizacji międzynarodowej (paryscy robotnicy, za staraniem Varlin’a, przysłali wówczas dla podtrzymania zmowy — 10.000 fr.). Miała także powodzenie zmowa wstęgarzy i farbiarzy w Bazylei.
Czasopisma socjalistyczne były w tym okresie dosyć liczne i dobrze redagowane w Szwajcarji. Wymienię ważniejsze. We francuskiej Szwajcarji wychodziły tam naprzód: l’Association Internationale, później La Voix de l’Avenir, pod redakcją dra de Coullery, umiarkowanego i bardzo wymownego socjalisty, który wiele się przyczynił do upowszechnienia zasad socjalistycznych w Szwajcarji; następnie pojawiały się: Progrès de Locle, Egalité i Solidarité. Organami socjalistycznemi w niemieckim języku były: Der Vorbote w Genewie i Der Arbeiter w Bazylei.
Belgia w tym okresie przedstawiała także ważne ognisko socjalizmu, w którem tak samo jak w Szwajcarji ścierały się dwa prądy: więcej pokojowy, mutualistyczno-międzynarodowy i więcej wojowniczy — blankistowski. Jeżeli pierwszy prąd pociągnął ku sobie przeważnie młodzież naukową, — to drugi zdawał się mieć za sobą przewagę liczebną i poparcie klasy robotniczej. Pomiędzy tą ostatnią cieszył się wielkim wpływem Desiré Brismée, rewolucjonista jeszcze z czasów 1848 r. W Belgii mieszkał wówczas Blanqui, i w Liège odbył się w tym okresie kongres blankistowski.
Propaganda międzynarodowa, od kongresu w Brukseli w 1868 r., przybrała dość znaczne rozmiary w Belgii. W tymże samym jeszcze roku, w grudniu miesiącu, odbył się kongres belgijski sekcyj międzynarodowych, na którym wybrano radę główną belgijską; weszli do niej: Eugenijusz Hins, Paweł Robin, Cezary de Paepe, Desiré Brismée i t. d. W styczniu 1869 r. zaczął wychodzić organ sekcyj belgijskich, L’Internationale, który oddał sprawie międzynarodowej ważne usługi.
Pomiędzy młodemi socjalistami belgijskiemi z tego okresu, wydatne zajęli miejsce: Wiktor Arnould, Hektor Denis i Cezary de Paepe. Byli oni pod względem filozoficznym pozytywistami, a pod względem socjalistycznym zwolennikami Proudhona. Wiktor Arnould był założycielem dziennika: La Liberté, jednego z najlepiej redagowanych, i zamieszczał w nim świetne swoje artykuły. Hektor Denis zajmował się gorliwie kwestją organizacji pracy, zalecając założenie dwóch izb: izby pracy i izby własności i kapitału. «Jedynym środkiem, za pomocą którego można uniknąć wojny społecznej, zdaniem Denisa, jest właśnie zorganizowanie antagonizmu pomiędzy klasami. Si vis pacem para bellum, t. j. postawcie w sposób prawidłowy i stały pracę wobec kapitału i własności w porządku politycznym i ekonomicznym, i unikniecie wojny domowej: nieuniknione pochłonięcie klas uprzywilejowanych przez klasę wytwórczą odbędzie się bez gwałtownych wstrząśnięć, ponieważ praca zdobędzie siłę rzeczywistą i nie będzie więcej napotykać przeszkód w swoim rozwoju.»[18] Najczynniejszym i najpłodniejszym był Cezary de Paepe, prawnik, zecer, lekarz. Pisywał on prawie do wszystkich pism socjalistycznych, brał udział w kongresach i redagował memorjały w rozmaitych kwestjach, pisał po francusku i po flamandsku, propagował i organizował. Cezary de Paepe, Hektor Denis, Wiktor Arnould, Wilhelm Degreef, specjalnie zajmujący się socjologią, i Paweł Janson nadawali socjalizmowi kierunek pozytywistyczny, co stanowi ich niemałą naukową zasługę.
Czynność klasy robotniczej w Belgii przybrała w tym okresie znacznie większe niż poprzednio rozmiary. Liczba stowarzyszeń i stowarzyszonych ogromnie się zwiększyła. W tym czasie zaczęły organizować się spółdzielcze stowarzyszenia spożywcze i rozwijały się pomyślnie. Zakładano także tanie kuchnie. W 1870 r. zecerzy założyli w Brukseli spółdzielczą Drukarnię Brukselską. Częste zmowy przyczyniały się do propagandy międzynarodowej. Szczególnie ważnemi były zmowy w Seraing i w Borinage w kwietniu 1869 r., pamiętne tem, że strzelano do robotników. Zmowa robotników cygar w Anvers w 1871 r. była także bardzo ważną. Z jednej strony wzmagający się ruch socjalistyczny a z drugiej strony rosnącą czynność klasy robotniczej, zmuszają klasy przewodnie i rząd do zwracania na nią większej uwagi i uwzględniania jej pewnych potrzeb. Zawiązują się spółki dla budowania domów robotniczych; rząd organizuje kasy przychodzące z pomocą robotnikowi w ciężkich chwilach. Katolicy, aby powstrzymać rozwój socjalizmu międzynarodowego, zaczynają sami organizować robotników, i towarzystwa katolickie wzrastają już w taką liczbę, że wytwarzają dość potężny związek (Fédération des sociétés ouvrières catholiques belges) w Lowanijum (Louvain).
Z ożywianiem się ruchu politycznego we Francji, wzmagał się także ruch socjalistyczny. Rząd napoleoński, nosząc się z myślą dania pomocy narodowi polskiemu i chcąc narzucić niejako w tym względzie swoję wolę innym rządom, potrzebował mieć poparcie ze strony swego narodu, więc czynił mu liberalne ustępstwa. Jednem z takich ustępstw, które miało bardzo ważne następstwa dla klasy robotniczej, było rozszerzenie prawa o stowarzyszeniach. Rząd napoleoński przytem, chcąc mieć rolę sterowniczą w ruchu robotniczym, sam dopomagał do organizowania rozmaitych stowarzyszeń robotniczych. Prawo o zmowach, ogłoszone w maju 1864 r., miało może jeszcze większe znaczenie od ustępstwa w sprawie stowarzyszeń. Prokurator rządowy, wnoszący oskarżenie w trzecim procesie Stowarzyszenia Międzynarodowego w 1870 r., nie bez pewnej słuszności wskazywał, że stało się ono bodźcem starań o utworzenie organizacji międzynarodowej. Jeszcze większy wpływ miało to prawo na ruch robotniczy w samej Francji. Potworzyły się z tego powodu w rozmaitych zawodach wybrane przez robotników komisje, i właśnie w jednej z takich komisyj dał się poznać Varlin, który następnie był jednym z głównych kierowników ruchu robotniczego. W maju 1865 r. Varlin, Limousin, Fribourg, Murat, Clémence i inni założyli La Tribune ouvrière, ale wkrótce musieli ją przenieść za granicę; nie pomogło to jednak, i pismo przestało wychodzić.
Młodzież ucząca się t. j. ta część młodzieży, która chciała być czynną i iść naprzód, zaczęła jeszcze przedtem wydawać własne pismo, Journal des Écoles. Kiedy dziennik ten zakazano, wydawała Rive-Gauche. Nie mogąc wszakże walczyć z ciężkiemi przepisami prasowemi, przeniosła pismo to do Belgii. W niem rozpoczynali literacką swoję działalność: Karol Longuet, Juljusz Valles, Paweł Lafargue i inni, pisali tam także Rogeard, Gustaw Flourens, Rigault, Tridon, Vaillant, Alfred Tallandier, Cladel i inni, a z Belgijczyków: de Paepe, Denis, Degreef i inni.
Pomimo trudności prasowych, piśmiennictwo socjalistyczne rozwijało się coraz potężniej we Francji. Vermorel wydawał, chociaż niedługo, organ socjalistyczny Courrier Français. Oprócz pisarzy mutualistycznych, o których już wspominaliśmy, pojawili się pisarze komunistyczni, a między niemi André Leo, znana już na polu powieściopisarstwa, i Millière, odznaczali się wielkim talentem. W grudniu 1869 r. zaczęła wschodzić Marseillaise, pod redakcją Rochefort’a i przy współpracownictwie Millière’a, Artura Arnould, Paskala Grousset i t. d. Proces polityczny przeciwko naczelnikom kongresu genewskiego Ligi pokoju, uwydatnił dwóch pisarzy, Naquet’a i Acollas’a.
Alfred Naquet, profesor chemii, wydał w 1868 r. dziełko p. t. Religja, własność i rodzina, w — którem, broniąc własności osobistej, mniema, że stowarzyszenie zapobiegnie złym skutkom, jakie sprowadza konkurencja ekonomiczna. «Stowarzyszenie — zdaniem autora, rozwiązuje kwestją sprzeczności konkurencji. Właśnie konkurencja istnieje, i liczba stowarzyszeń wzrasta z każdym dniem; dajcie się zasadzie rozwinąć i pomóżcie jej w razie potrzeby. Tutaj więc tylko postęp może pomódz, ale nie rewolucya.[19] Jeżeli ze względu na własność, Naquet objawia wiele zachowawczości; to ze względu na rodzinę, okazuje się już bardzo radykalnym. Jest zwolennikiem wolnej miłości. Dziecko należy tylko do matki, a społeczeństwo daje na jego wyżywienie; dziedzictwo zaś znosi się.
Emil Acollas, znakomity prawnik, na drodze analizy prawniczej, doszedł do przekonań socjalistycznych. Wywierał on na młodych prawników wielki wpływ. Przewodnią jego myślą jest samorząd osobistości ludzkiej i równość stosunków wzajemnych. Jest on przeciwnikiem najemnictwa, które uważa za mieszańca niewolnictwa i swobody.
Stowarzyszenie Międzynarodowe, z początku tolerowane przez rząd napoleoński, zyskiwało we Francji coraz liczniejsze koła zwolenników i stawało się prawdziwą potęgą. Widząc to, rząd rozpoczął je prześladować. Następowały trzy procesy przeciwko niemu, jeden po drugim. W 1868 r. w marcu sądownie rozwiązano komitet tego stowarzyszenia. Pomimo tego jednak i pomimo kar, spowodowanych trzecim procesem w czerwcu 1870 r., Stowarzyszenie Międzynarodowe rosło i szerzyło się.
Z jaką wiarą międzynarodowcy francuscy patrzyli w przyszłość, przekonywa obrona Varlin’a, jaką wygłosił on podczas drugiego procesu przeciwko Stowarzyszeniu Międzynarodowemu w marcu 1868 r.
«Jeżeli wobec prawa — mówił on w trybunale — wy jesteście sędziami, my obwinionemi; to wobec zasad, my przedstawiamy dwa stronnictwa: wy — stronnictwo porządku za jakąbądź cenę, stronnictwo stagnacji, my stronnictwo reformatorskie, stronnictwo socjalistyczne.
«...Starożytność umarła dla tego, że zachowała w swem łonie ranę niewolnictwa; era nowoczesna skończy swój żywot także, jeżeli nie będzie rachować się z cierpieniem ogromnej większości ludzi.

....................

«Rzućcie okiem na dzisiejszą społeczność, zobaczycie tam głuchą nienawiść pomiędzy klasą, która chce zachować, i klasą, która chce zdobyć... zobaczycie tam wszędzie rozkiełznany egoizm i niemoralność: to są oznaki upadku. Grunt usuwa się z pod waszych nóg, strzeżcie się.»
W Niemczech potężna agitacja publicystyczno-organizacyjna Ferdynanda Lassalle’a w krótkim czasie uczyniła z klasy robotniczej potęgę polityczną. Wprawdzie składały się na to warunki ekonomiczne i sprzyjały temu względy polityczne. Znoszenie dawnych korporacyj, które rozpoczęło królestwo saskie w 1862 r., podnosiło w klasie robotniczej myśl utworzenia nowej organizacji, która odpowiadałaby nowym potrzebom i warunkom. Znowu Bismarck, w przeprowadzeniu swych planów niemieckich znajdując opór w stronnictwie liberalnem i postępowem, protegował usamawalniający się z pod opieki tych stronnictw ruch robotniczy. Jak wiadomo dzisiaj z oświadczenia Bebla i wyznania hr. Eulenburga, Bismarck, za poparcie go przeciwko liberałom i progresistom, obiecywał powszechne głosowanie i wyznaczenie dość znacznej sumy na zaprowadzenie spółdzielczo-wytwórczych stowarzyszeń. Lassalle, widząc przytem, że progresiści byli przeciwni powszechnemu głosowaniu, które zdaniem jego — było kardynalną podstawą ruchu robotniczego, nie wahał się zerwać z niemi i z całą energią dążył do utworzenia samodzielnego stronnictwa robotniczego. Jakoż wiele przyczynił się on do tego, że w końcu maja 1863 r. stanęło Ogólne stowarzyszenie robotników niemieckich (Allgemeiner deutscher Arbeiterverein), którego pierwszym prezydentem on został. Utworzenie tego stowarzyszenia dało silną podstawę ruchowi robotniczemu.
Bo przedwczesnej śmierci Lassalle’a, wkrótce na czele Stowarzyszenia jako trzeci jego prezydent z kolei, stanął dr. Schweitzer, który założywszy w 1864 r. organ socjalistyczny, Sozial-Demokrat, zdołał był zgrupować w jego redakcji wszystkie wybitne siły tego stronnictwa: Marxa, Engelsa, Liebknechta, Herwegha, Rustowa, Jana Filipa Beckera, Hessa, Wuttke’go i innych. Nie mając jednak tyle samodzielności co Lassalle. Schweitzer dał się opanować Bismarckowi i stał się jego narzędziem. Bądźcobądź wszakże robotnicy uzyskali w tym czasie bardzo ważne prawo powszechnego głosowania, które w 1867 r. zostało ogłoszone dla wyborów do północno-niemieckiego sejmu.
Nie długo szli razem z Schweitzerem wybitni przedstawiciele socjalizmu niemieckiego. Uderzyli oni z całą siłą na wykluwający się «cesarski socjalizm i bismarkowski cezaryzm». Szczególnie Liebknecht w tygodniku Demokratischer Wochenblatt śmiertelne zadawał mu razy. W tym czasie wpływ Marxa w Niemczech wzrastał potężnie. W 1867 r. wyszło znakomite jego dzieło: Kapitał, które niemieccy delegowani na kongresach polecali powszechnej uwadze socjalistów. Wraz z wpływem Marxa, wzmagała się propaganda zasad Stowarzyszenia Międzynarodowego. Już w 1868 r. w Norymberdze zgromadzenie rolniczych niemieckich związków przyjęło program tego stowarzyszenia. Na kongresie w Eisenachu w sierpniu 1869 r. międzynarodowcy zerwali z lassallczykami i utworzyli Socjalno-Demokratyczne Robotnicze stronnictwo. Kongres przyjął program stowarzyszenia Międzynarodowego, ale ponieważ prawnie nie można było w Niemczech tworzyć sekcyj tego towarzystwa, więc członkowie pobrali karty osobiste jako członkowie tego Stowarzyszenia.
Pod wpływem rosnącego ruchu socjalistycznego, wielu młodych ekonomistów niemieckich nie tylko otwarcie wystąpiło przeciwko szkole manczesterskiej, która nie dopuszczała interwencji państwowej w sprawy robotnicze, ale w poglądach swoich zbliżyli się do socjalistów. Prawowierni ekonomiści nazwali ich socjalistami na katedrze (Katheder-Socialisten), mając na myśli katedry uniwersyteckie, i uważali, że są oni więcej niebezpieczni od tak zwanych socjalistów-demokratów. Z pomiędzy socjalistów na katedrze, zwrócili na siebie szczególną uwagę: Adolf Wagner, Brentano, Schmoller, Nasse, von Scheel, Schürer, Held, von Schoenberg, Eckhardt i t. d.
Tak samo jak w Belgii, niemieckie duchowieństwo katolickie zrozumiało wielkie znaczenie socjalizmu i, odziawszy go w szatę katolicką, samo zaczęło organizować klasę robotniczą i krzewić pomiędzy nią zasady katolicko-socjalistyczne. Ruchowi temu katolickiemu główny kierunek nadał biskup moguncki, Ketteler, ogłaszając w 1863 r. znakomite dzieło p. t. Kwestja robotnicza i chrześcijaństwo. Wpływ tej książki na katolików niemieckich był ogromny. Kanonik Monfang stał się gorliwym propagatorem myśli Kettelera. Powstał organ: Christlich-Sozialen Blätter, rozwijający i upowszechniający zasady katolicko-socjalistyczne. Pozawiązywano liczne stowarzyszenia i połączono je w chrześciańskie związki. W czerwcu 1870 r. na walnem zgromadzeniu w Essen jeden z głównych mówców oświadczył, że do związku tych stowarzyszeń katolickich należało 100.000 majstrów rzemieślników, 80.000 czeladników, 30.000 księży i 15.000 chłopów.
W Austrji wraz z konstytucją rozpoczął się żywszy ruch pomiędzy klasą robotniczą, ale dopiero mogła ona zacząć organizować się od 1867 r., kiedy ogłoszono nowe państwowe zasadnicze ustawy, które zaprowadziły równość cywilną, wolność prasy, ale nadewszystko prawo stowarzyszania się i zgromadzania. W tymże jeszcze roku powstał w Wiedniu Arbeiterbildungsverein (Stowarzyszenie dla kształcenia robotników) i który, rozgałęziając się po prowincjach, stał się niejako centralnym punktem dla austro-niemieckiego ruchu robotniczego. W 1868 r. utworzyło się było stronnictwo socjalno-demokratyczne, którego prezydentem został dr. Hipolit Tauszyński, mistyk i czciciel Lassalle’a; zaznaczając swoję łączność z przekonaniami Stowarzyszenia Międzynarodowego, wysłało ono adres na kongres brukselski. Rzeczywistym jednak kierownikiem ruchu demokratyczno-socjalistycznego był Henryk Oberwinder, zdolny dziennikarz i gorliwy czciciel Lassalle’a. Wydawane przezeń Volksstimme, a następnie Volkswille należały do najlepszych pism socjalistycznych. Wraz z dziennikarzem Neymayer’em, reprezentował on na kongresie bazylejskim socjalistów austriackich. Oberwinder był jednak silnym narodowcem niemieckim, który uważał niemal całą Austrją jako państwo niemieckie i z tego powodu nie wahał się wziąść udział w kongresie niemieckim w Eisenachu. Zrobiło to bardzo złe wrażenie w kołach rządowych, i zaczęto tamować rozwój ruchu robotniczego. Stronnictwo więc socjalno-demokratyczne postanowiło wywrzeć presją na ministerstwo hr. Taafe’go i na tych, co opierali się noweli o stowarzyszeniach, i 13 grudnia 1869 r. urządziło w Wiedniu wielką manifestacją, w której wzięło udział do 40.000 ludzi. Manifestacja ta wywarła po części swój skutek, i 14 grudnia uchwalono atakowaną nowelę, ale przytem równocześnie, pod pozorem wykrycia tajnego stowarzyszenia, wszczęto prześladowania przeciwko głównym przewódcom ruchu robotniczego. W marcu 1870 r. uwięziono Oberwindera, Andrzeja Scheu’a, Pabsta, Mosta i innych. Najważniejszym punktem oskarżenia był udział w kongresie eizenachskim. Oberwindera skazano na 6 lat a trzech pozostałych na 5 lat więzienia; apelacja jednak zmniejszyła o dwa lata karę. Tymczasem w samym rządzie zaszła ważna zmiana. Konieczność pewnych ustępstw narodom słowiańskim przyprowadziła w lutym 1871 r. do steru władzy ministerstwo federalistyczne Hohenwartha z bardzo liberalnym programem. Ministrem handlu został dr. Albert Schäffle, który w dziele swem Kapitalismus und Sozializmus dał się był poznać z bezstronnego ocenienia ruchu socjalistycznego. Nowe ministerstwo 9 lutego ogłosiło powszechną polityczną amnestją, i pozostających w więzieniu socjalistów uwolniono.
Ruch ten socjalistyczno-demokratyczny był niemiecki i centralistyczny, więc u innych narodów austrjackich, mających pragnienia federalistyczne, nie mógł znaleść poparcia. Równorzędnie z nim zaczął się rozwijać ruch międzynarodowy, ale podnosząc teorją beznarodowości, właściwie mógł wyjść tylko na korzyść Niemcom i dlatego nie znalazł pomiędzy innemi narodowościami wielu zwolenników.
W Anglii, pomimo że tam znajdowała się Rada Ogólna czyli Główna Stowarzyszenia Międzynarodowego, i że prezydentem, skarbnikiem i sekretarzem tego towarzystwa byli Anglicy, wpływ jego wzrastał powolniej, aniżeli w innych krajach. Prawdopodobnie, najważniejszą tego przyczyną było to, że dotychczasową dążność organizowania się uznawano za dobrą, albowiem nigdzie stowarzyszenia nie wykazały się tak rozległemi i dodatniemi skutkami jak w Anglii. Bardzo dobrych informacyj dostarcza w tym względzie gruntownie napisane dzieło Ludlowa i Jones’a. Wykazuje ono niezaprzeczone od 1832 do 1866 r. postępy klasy pracującej, tak pod względem ekonomicznym jak umysłowym i moralnym. Wreszcie pod względem politycznym, uchwalone przez parlament ważne prawo Household suffrage przyznało robotnikom miejskim prawo powszechnego głosowania.
Nie można jednak powiedzieć — jak to czyniono często — że wpływ Stowarzyszenia Międzynarodowego był prawie żadny w Anglii. Na kongresie Trades unions, który odbył się w Birminghamie w końcu sierpnia 1869 r., uchwalono rezolucją, która zalecała wstępowanie do Towarzystwa Międzynarodowego. Na kongresie bazylejskim byli delegatami z Anglii: Applegarth przedstawiciel związku cieśli i stolarzy, Luckraft — londyńskiego stowarzyszenia robotników krzeseł, Cowell Stepney redaktor Social-Economist, zegarmistrz Jung, Eccarius przedstawiciel londyńskiego stowarzyszenia krawców i Lessuer, ale ten ostatni był właściwie przedstawicielem stowarzyszeń niemieckich. Najważniejszym jednak dowodem wpływu Towarzystwa Międzynarodowego było założenie w październiku 1869 r. Ligi ziemi i pracy. Pomiędzy członkami komitetu tej ligi widzimy prawie wszystkich znanych międzynarodowców: Odgera, Junga, Lucrafta, Eccariusa i innych.
Liga ziemi i pracy w programie swoim objęła: 1) unarodowienie ziemi, 2) uprawę gruntów, które mogą być uprawiane, a które służą celom nieprodukcyjnym, 3) naukę obowiązkową, narodową i świecką, 4) zniesienie banków prywatnych i zostawienie jednego banku państwowego, 5) jeden podatek bezpośredni i postępowy, 6) likwidacją długu narodowego, 7) zniesienie armii stałej, 8) zmniejszenie godzin pracy, 9) równość praw wyborczych i naznaczenia płacy członkom parlamentu.
Socjalizm, rozwijany i popierany naukowo, nie mógł nie wywierać wpływu i na ekonomistów, którzy kształcili się pod wpływem burżuazyjnym. Widzieliśmy, że Jan Stuart Mill radykalnie zmienił swoje zapatrywanie się na socjalizm. To samo po części stało się z Fawcett’em, Thoroldem Rogers’em i innemi. Musieli oni zgodzić się na to, że istnieje anarchja ekonomiczna i samowola wyzyskiwania, i przyznać słuszność wielu żądaniom socjalistycznym.
W Irlandji w tym samym czasie, kiedy w Polsce wrzało powstanie, fenijanie przygotowywali się także do ruchu zbrojnego. Fenijanie pod wielu względami szli za przykładem spiskowców polskich, którzy byli dla nich ideałem.[20] Zaprowadzili oni także w całej Irlandji organizacją narodową i własny rząd. Amerykańska ludność irlandzka pomagała im we wszystkiem. Wybuch powstania miał nastąpić w 1865 r. Lecz przed samym wybuchem, aresztowano Stephensa, mianowanego prezydentem rzeczypospolitej irlandzkiej, zabrano zapasy broni i udaremniono zamiary. Pomimo to fenijanie nie wyrzekli się swego planu. Nie powiodło się im jednak ani w ich wyprawie w maju 1866 r. do Kanady, ani w próbie zbrojnego powstania, którą wykonano w 1867 r. w Anglii 11 lutego, a w Irlandji w marcu i kwietniu. Pomimo swego niepowodzenia, ruch fenijański przyniósł ważną korzyść dla Irlandji, zmuszając rząd angielski do zajęcia się polepszeniem losu ludności irlandzkiej. Zwłaszcza dwie ustawy miały w tym względzie ważne znaczenie: w 1869 r. zniesiono urzędowy kościół irlandzki i rówmouprawniono wszystkie wyznania, a w 1870 r. ograniczono dowolność postępowania landlordów irlandzkich ze swojemi dzierżawcami. Fenijanie dużo się przyczynili do zaostrzenia ruchu robotniczego w Anglii, jakie ku końcowi tego okresu rozpoczęło się przejawiać. Pomiędzy niemi było wielu, co wyznawało przekonania socjalistyczne.
W Rosji powołanie polskie i poprzedzające je wrzenie miały olbrzymi wpływ na wzrost i wzmożenie się ruchu rewolucyjnego. Rewolucjoniści rosyjscy działali wspólnie z rewolucjonistami polskiemi, co ułatwiało się jeszcze przez to, że po miastach uniwersyteckich rosyjskich było pełno młodzieży polskiej. Wówczas stanęła pierwsza organizacja rewolucyjna w Rosji: Ziemla i Wola. I z innego względu powstanie polskie miało bardzo ważne znaczenie dla rewolucyjnego ruchu rosyjskiego: z jednej strony powiększyło szeregi emigracji rosyjskiej (Mikołaj Żukowski, Mikołaj Utin, Aleksander Serno-Sołowijewicz i inni); a z drugiej strony sam rząd, wyganiając masowo powstańców polskich do Syberji i na wschodnie krańce carstwa, zorganizował niejako propagandę wolnościową na wielką skalę. Doniosłe skutki pociągnęło za sobą także i to, że rząd carski, chcąc pokrzyżować działania i wpływ rewolucjonistów, sam chwytał się środków radykalnych i mimochcąc wkraczał na pole rewolucji społecznej. Zniesienie przytem poddaństwa ułatwiało dalszą ewolucją ekonomiczną i stosunki rosyjskie zbliżało do europejskich.
Najpodatniejszym dla ideałów rewolucyjnych i socjalistycznych żywiołem w Rosji okazała się młodzież ucząca się w wyższych zakładach naukowych. Skupiała się ona w kółka, w których się kształcono i usposabiano do propagandy, i próbowała nawet organizować spiski. Karakozow i Nieczajew wyszli z jej szeregów. Pomiędzy oficerami rosyjskiemi rewolucja znajdowała także gorliwych wyznawców, że wspomnę tylko pułkowników, Piotra Ławrowa i Mikołaja Sokołowa.
We Włoszech także młodzież ucząca się dostarczała największą liczbę zwolenników socjalizmu. Z początku kierunek mutualistyczny Stowarzyszenia Międzynarodowego wytworzył był swój organ, Il Proletario, który zaczął wychodzić we Florencji w 1865 r., ale ognista, spiskowa Włochów natura nie odpowiadała pokojowemu i metafizycznemu mutualizmowi, i dla tego rewolucyjno-anarchiczna propaganda, którą prowadził Bakunin w Neapolu, znalazła więcej stronników, zwłaszcza że ją gorliwie popierał Fanelli,[21] gorący czciciel planów i myśli Pisacane’go. W tym ostatnim kierunku wychodziły dwa pisma: Libertà e Giustizia (Wolność i sprawiedliwość) i Uguaglianza (Równość). Na kongresie bazylejskim było trzech delegatów z Włoch: Caporusso, Bakunin i Fanelli.
Równocześnie zawiązywały się coraz liczniejsze i rozmaitsze stowarzyszenia. Bardzo gorliwym ich propagatorem był Luzzatti, naśladowca Schultze-Delitzscha. Założył on w 1864 r. w Lodi pierwszy bank ludowy (towarzystwo zaliczkowe), a w 1870 r. rachowano ich już 50. Powstały także w tym czasie pierwsze stowarzyszenia spożywcze.
W Hiszpanii rewolucyjna propaganda Bakunina, popierana przez licznych jego zwolenników, trafiła także do ognistego usposobienia tamecznych mieszkańców. Zaczęły się zawiązywać liczne filje Towarzystwa Międzynarodowego i pojawiać się dzienniki socjalistyczne. Ale to wszystko — można powiedzieć — było w gorącej wodzie kąpane, niekarne, luźne. Cały ruch był potrosze podobny do mamideł, przedstawiających znużonemu w skwarnej pustyni podróżnikowi rozkoszne cieniem drzew i taflą wody orzeźwiającej ustronie. Ze wszystkich prowincyj, Katalonija najpoważniej się przedstawiała. Kiedy w czerwcu 1870 r. zgromadził się w Barcelonie kongres prowincjonalny, delegaci mieli reprezentować 40.000 robotników. Barcelona także wysyłała na kongres bazylejski dwóch delegatów: drukarza Farga Pelicer’a i lekarza Sentinion’a.
W Holandji także kiełkujący między inteligencją socjalizm wykwitł w tym czasie bujniej, aniżeli to przewidywać możnaby było. Do pierwszych w tym kraju siewców socjalizmu należeli przedewszystkiem dwaj saint-simoniści, Van der Voo i A. I. Nieuwenhuis. W początkach piątego dziesiątka w Amsterdamie pojawiło się ciekawe dzieło, pełne poglądów socjalistycznych, p. t. Polityczna ekonomja filantropiczna i antropologiczna. Około 1860 r. pojawił się socjalistyczny pisarz, Donnes-Dekkers, znany pod pseudonimem Multatuli, który zdobył wielką popularność w kraju. Jego romans społeczny, Max-Havelaar, w którym opisywał straszne wyzyskiwanie w kolonjach, zrobił ogromne wrażenie, a następnie jego Ideen podnieciły silnie ruch demokratyczny. W tymże okresie podniesiono w Holandji sprawę powszechnego głosowania, i dla zdobycia go utworzono związek Het Algemeen Stemrecht (Powszechne głosowanie). Robotnicy zaczęli także organizować się, i pojawił się organ robotniczy: de Werkman (Robotnik). Pozawiązywały się nawet sekcje Stowarzyszenia Międzynarodowego.
Powstanie polskie 1868 r., które uwłaszczyło włościan i ogłosiło «wszystkich synów Polski, bez różnicy wiary i rodu, pochodzenia i stanu, wolnemi i równemi obywatelami kraju, którego armją składała przeważnie klasa rzemieślniczo-robotnicza, musiało w swojem łonie nosić wiele pragnień socjalistycznych. Ludowcy, którzy poprzebierali się w samodziałowe czamarki i świtki, potrzebowali krok tylko zrobić, ażeby zostać socjalistami. I rzeczywiście, widzimy, że z demokratycznego koła naszej emigracji najruchliwsza a zatem najwięcej o przyszłości myśląca jego część skłania się otwarcie ku przekonaniom socjalistycznym, że wspomnę tu Jarosława Dąbrowskiego, Walerego Wróblewskiego, Józefa Hauke, Włodzimierza Rożałowskiego i innych. W piśmiennictwie emigracyjnem myśl socjalistyczna odzywała się także. Tokarzewicz wydawał w Genewie w 1866 i 1867 r. Gminę, a następnie Niepodległości, będącej organem całej demokracji, nadał barwę socjalistyczną. W 1868 i 1869 r. wychodzący w Genewie Le Peuple Polonais, pod redakcją Szczęsnowicza, zwolennika Mierosławskiego, stanął także na gruncie socjalistycznym. W 1870 r. pojawiło się w Zürichu pismo socjalistyczne p. t. Zmowa. Zawiązywały się także pomiędzy młodą emigracją kółka socjalistyczne. W tymże okresie, przy organizowaniu się emigracji, komitet Zjednoczenia wetknął dla przyszłości kierunek, który w szczegółowszem jego rozwinięciu wprowadzał na drogę socjalistyczną.
Na ziemiach rozdartej Polski zanadto świeża klęska i spotęgowany ucisk narodu sprowadziły silne pognębienie ducha i naturalną reakcją. Najruchliwsze, najgorętsze i najbardziej inteligentne siły albo tułały się poza krajem, albo trawiły się w tęsknocie na wygnaniu, albo ginęły w męczarniach katorgi. Dzisiaj mało nam jest jeszcze znana ta ostatnia karta naszej martyrologii. Wiemy jednak, że i w Syberji i w północno-wschodnich krańcach caratu myśl socjalistyczna miała swoich zwolenników i krzewicieli. Socjaliści polscy byli w dobrych stosunkach z socjalistami rosyjskiemi, chociaż na wiele rzeczy zapatrywali się odmiennie, jak npd. na religją, rodzinę, stosunki narodowe itd.
I w samym kraju były także przejawy socjalistyczne, aczkolwiek bardzo słabe i sporadyczne. W zaborze pruskim spora ilość robotników polskich zasilała ruch socjalistyczny niemiecki. W Poznańskiem zanosiło się na samodzielny ruch ludowy, ale w samym zarodku wstrzymały jego rozwój: wojna niemiecko-francuska i spotęgowany ucisk germanizacji. Najwięcej przejawów socjalistycznych okazało się w Galicji, czemu sprzyjała względnie większa wolność narodowa i polityczna. Lecz z innej strony prowincja ta najwięcej zacofana pod względem umysłowym i społecznym, najmniej wdzięczną przedstawiała niwę dla posiewu nowych zasad. Emigrantów, którzy dali się poznać z wolnomyślnego usposobienia, policja jeszcze potężna ścigała i wyrzucała z kraju jako obcokrajowców, a społeczeństwo wcale nie objawiało swego niezadowolenia z takiego jej postępowania. Sama propaganda socjalistyczna spaczała się łatwo, albo rozdmuchując chciwość chłopską na ziemię, albo przyjmując charakter kosmopolityczny wśród inteligencji starozakonnej. Większa jednak wolność pozwalała się zająć gorliwiej oświatą ludową, a w 1868 r. została założona «Gwiazda,» stowarzyszenie rzemieślnicze. W 1870 i 1871 r. powstało kilka stowarzyszeń ekonomicznych.
W Stanach-Zjednoczonych północnej Ameryki, dopiero po uciszeniu się wrzenia i nienawiści, jakie sprowadziła była wojna domowa, rozpoczął się ruch robotniczy. Zawiązał się w tym czasie Narodowy Związek Pracy (National Labour Union), który odbywał corocznie kongresy. Na trzecim kongresie, który odbył się w Filadelfii w 1869 r., dopuszczono murzynów do zajęcia w nim miejsca. Kongres ten jednak nie zdobył się na tyle wolnomyślności, by dopuścić także kobiety, i 43 głosami przeciwko 28 uchylił ich żądanie. Związek wszedł w porozumienie ze Stowarzyszeniem Międzynarodowem, i jego delegat, Cameron, uczestniczył w obradach kongresu bazylejskiego. W samych Stanach-Zjednoczonych zorganizowano dwie sekcje Stowarzyszenia Międzynarodowego: w 1868 r. sekcją niemiecką, a w 1869 sekcją francuską.

5.
Postępy socjalizmu od 18 marca 1871 r. aż do naszych czasów.
Wojna francusko-niemiecka. — Komuna paryska. Stronnictwa w radzie gminnej. — Czynność jej administracyjna — Współczucie ludności dla niej. — Komuny po miastach Francji. — Miasta i republikanie domagają się, by zaprzestano wojny domowej. — Zemsta burżuazji. — Stowarzyszenie Międzynarodowe zagrożone w swem istnieniu. — Kongres w Haadze. — Kongresy w Genewie. — Ruch międzynarodowy słabnie. — Usiłowania mające na celu wskrzeszenie Stowarzyszenia Międzynarodowego. — Kongres międzynarodowy robotniczy w Londynie. — Dwa międzynarodowe kongresy socjalistyczne w Paryżu w stuletnią rocznice wielkiej rewolucji. — Sprawa unarodowienia ziemi i międzynarodowy kongres agrarny w Paryżu. — Rewolucyjne trzęsienie ziemi. — Anarchiści w Hiszpanii. — Ruch komunalny w Hiszpanii. — Spiski anarchistyczne. — Położenie ludności robotniczej w Hiszpanii. — Anarchiści we Włoszech. — Dawid Lazzareti. — Postępy socjalizmu we Włoszech. — Wzrost ogromny stowarzyszeń. — Wielkie znaczenie ruchu socjalistycznego w Niemczech. — Połączenie się lassallczyków z marksistami. — Program gothajski. — Wzrost socjalizmu w Niemczech. — Wyjątkowe prawa przeciwko socjalistom. — Reformy ekonomiczne Bismarcka. — Marksyzm — Dühring. — Rewolucja ekonomiczna, polityczna i domowa. — Albert Schäffle. — Budowa i życie ciała społecznego. — Teodor Hertzka i Państwo społeczne. — Wszystkie stronnictwa usiłują nadać socjalizmowi swoję cechę. — Unarodowienie ziemi. — Ruch irlandzki. — Ekonomiczne warunki Irlandji. — Narodowa Liga Ziemska. — Ugodowa polityka Gladstone’a. — Teroryzm z obu stron. — Home-rule bill. — Unarodowienie ziemi w Irlandji. — Wpływ ruchu irlandzkiego na górną Szkocją. — Pokojowa i ludowa propaganda socjalistów rosyjskich. — Piotr Ławrow. — Piotr Tkaczew. — Demonstracje. — Procesy. — Okrócieństwa rządowe wywołują odwet. — Lekceważenie rewolucji politycznej. — Kierunek ludowy. — Komitet Wykonawczy. — Narodnaja Wola. — Opieszałość rewolucyjna. — Korzyści społeczne ruchu rewolucyjnego w Rosji. — Emigracja francuska socjalistyczna. — Reakcja we Francji. — Ruch syndykalny. — Myśl socjalistyczna budzi się. — Socjaliści występują na arenę polityczną. — Wzrost socjalizmu we Francji. — Rozdział pomiędzy radykałami i robotnikami socjalistami. — Dwa stronnictwa robotnicze. — Rozdział w samym obozie robotniczo-socjalistycznym. — Wybryki anarchistyczne. — Umiarkowanie się socjalistów. — Bulanżyzm. — Propaganda piśmienna. — Wpływ socjalizmu niemieckiego. — Benedykt Malon. — Inni pisarze socjalistyczni francuscy. — Propaganda katolicko-socjalistyczna we Francji. — Oberwinder i Scheu. — Wzmaganie się umysłowego ruchu socjalistycznego we Wiedniu. — Ruch anarchistyczny w Austrji. — Korzyści uzyskane przez klasę robotniczą w tem państwie. — Czy polepszenie się bytu robotników wstrzymuje rozwój socjalizmu? — Rozwój socjalizmu w Anglii. — Rozruchy robotnicze. — Wielkie postępy socjalizmu w Anglii. — Rozszerzenie prawa wyborczego i jego skutek w Londynie. — Ruch umysłowy socjalistyczny w Belgii. — Emil de Laveleye. — Wybuch anarchistyczny w Belgii. — Belgja może się nazwać krajem socjalistycznym. — Szwajcarja jako międzynarodowe ognisko ruchu socjalistycznego. — Ruch robotniczy i dotyczące robotników ustawodawstwo w Szwajcarji. — Wpływ niemieckiego ruchu socjalno-demokratycznego i rosyjskiego rewolucyjnego na sąsiednie narody. — Ruch socjalistyczny w Danii. — Socjalizm w Szwecji i Norwegii. — Domela Nieuwenhuis. — Unarodowienie ziemi w Holandji. — Ruch socjalistyczny w Węgrzech. — Socjalizm państwowy w tym kraju. — Socjaliści i ludowcy w Czechach. — Początki ruchu socjalistycznego w Serbii. — Serbscy socjaliści byli patrjotami. — Swetozar Markowicz. — Stronnictwo socjalistyczne grupuje koło siebie opozycją. — Prześladowania rządowe. — Zwycięstwo stronnictwa radykalnego w Serbii — Początki nowego ruchu socjalistycznego pomiędzy Polakami. — Początek emigracji socjalistycznej — Krzewienie się socjalizmu. — Ruch socjalistyczny w Galicji. — Aresztowania. — Zarysowujące się rozdwojenie w obozie socjalistycznym. — Procesy. — Rozdwojenie pomiędzy socjalistami. — Różniczkowanie się stronnictwa socjalistycznego. — Ruchliwość emigracji. — Proletarjat. —
Socjalistyczno-patrjotyczny kierunek bierze przewagę. — Znaczne postępy socjalizmu w Polsce — Socjalizm rusiński i litewski. — Ruch socjalistyczny w Rumunii. — Rozszerzenie się socjalizmu w całej Europie. — Postępy socjalizmu w Stanach-Zjednoczonych północnej Ameryki. — Rycerze pracy. — Stronnictwa socjalistyczne. — Ruch anarchistyczny. — Socjalistyczny ruch umysłowy w Stanach-Zjednoczonych. — Szerzenie się zasad socjalistycznych w innych częściach Ameryki — Propaganda unarodowienia ziemi w Australii.

Wojna francusko-niemiecka 1870 i 1871 r., która przybrała ogromne rozmiary, pochłonęła całą uwagę Europy. Napoleon III upadł, ogłoszono rzeczpospolitą. Najazd pruski jednak, pomimo, protestu Liebknechta i Bebla, bombardował napełnione arcydziełami sztuki i zbiorami naukowemi miasta i morzył głodem ludność paryską. Bataljony sfederowane rwały się do walki, lecz Trochu i Vinoy przez niedołęstwo swoje i nieufność do ludu nie umieli zużytkować tej siły. Burżuazja kapitulowała. Reakcyjne Narodowe Zgromadzenie w Bordeaux zgodziło się na oddanie Prusakom dwóch prowincyj. W poprzednim już rozdziale wskazałem, że nie tyle rewolucyjne ile patrjotyczne powody skłoniły gwardją paryską do sfederowania się i wybrania Komitetu Centralnego. Rząd wersalski prowokował wypadki 18 marca i wojnę domową.
Marca 28 uroczyście proklamowano Komunę. Tegoż samego wieczora odbyła ona posiedzenie, pod prezydencją najstarszego wiekiem Karola Beslay’a. Zaznaczył on na końcu posiedzenia pokojowy i lokalny jej charakter. Beslay w długiem swojem życiu — miał już 77 lat — przeszedł — jak sam powiadał — z bonapartyzmu przez liberalizm i republikanizm do socjalizmu.
Na samym że początku nastąpiło starcie się pomiędzy piętnastu członkami burżuaznemi i resztą radykalno-socjalistyczną. Członkowie burżuazyjni usunęli się z komuny, w ten sposób przybrała ona charakter socjalistyczny. Sformowała się w niej większość z usposobienia i przekonań więcej rewolucyjna i mniejszość więcej pokojowa, która zasiadła na lewicy i nazwała się socjalistyczną. Ten rozdział jednak nie był stanowczy, i ci, co trzymali przeważnie z większością, głosowali nieraz z mniejszością. Tak pomiędzy innemi zachowywał się Deleseluze, jeden z powszechnie poważanych bojowników 1848 r. Przewódcami większości byli: Feliks Pyat redaktor dziennika Le Vengeur, Gambon, Miot, — wszyscy trzej bojownicy 1848 r., oraz Paschal Grousset. Internacjonaliści i proudhoniści grupowali się w mniejszości. Przy uzupełniających wyborach 16 kwietnia, jedenastu, pomiędzy któremi trzech było międzynarodowców, przyłączyło się do większości; pięciu do mniejszości. Większość jednak wcale nie przedstawiała wielkiej spoistości. Dawniejsi górale z 1849 r., starsi towarzysze Blanqui’ego i młodzi jego zwolennicy nie tylko różnili się w zdaniu, ale zwalczali się nawet wzajemnie. Z tego powodu nie było stałości i konsekwencji w uchwałach komuny. Niezawodnie, największą tego przyczyną była niemożność pogodzenia zasad wolnomyślnych, wyznawanych jeżeli nie przez wszystkich, to w każdym razie przez ogromną większość, z niebezpiecznem i wymagającem wielkiej przezorności i sprężystości w obronie od wewnętrznego i zewnętrznego wroga położeniem Paryża. Możnaby było zapytać nawet, czy rada gminna w czasie wojny i oblężenia właściwą była formą rządu? Czy nie odpowiedniejszą byłaby dobrze zorganizowana dyktatura? Większość nosiła się z tą myślą, i stąd dążenie jej do utworzenia Komitetu bezpieczeństwa, któryby skupił w swych rękach władzę wykonawczą. Wprawdzie, 1 maja utworzono ten komitet, ale nie mówiąc już o tem, że pojawiał się on za późno, właściwie przybywało tylko trzecie kółko w maszynie rządowej, albowiem ani komitet centralny gwardji federalnej ani Rada gminna nie przestawały być czynnemi.
Thiers, uciekając do Wersalu, zdezorganizował całą administracją rządową w Paryżu, w mniemaniu, że sprowadzi wszędzie nieporządek i nieład, które utrudnią rządy Komunie i wywołają rychło niezadowolenie pomiędzy ludnością. Zawiódł się jednak w swojem oczekiwaniu. Komuna szybko zorganizowała potrzebną administracją, która jeżeli niebyła lepszą to w każdym razie i nie gorszą, ale stanowczo uczciwszą i tańszą była od poprzedniej. Szczególnie Jourde znakomicie zarządzał finansami. Niestety, tego nie można powiedzieć o wydziale wojny, gdzie dawał się uczuć wielki brak specjalistów. Z tego też powodu chętnie przyjęto usługi, ofiarowane przez obu Dąbrowskich, Wróblewskiego, Okołowicza, La Cécilia i innych cudzoziemców. Wiadomo, jak znakomicie odznaczyli się w obronie komuny: Jarosław Dąbrowski i Walery Wróblewski. Malon świadczy, że batalijony sfederowane miały szczególne zaufanie do Dąbrowskiego, «który do nieuwierzenia posuwał pogardę niebezpieczeństwa».[22] «Zresztą — powiada dalej — był on surowy i piętnował publicznie wszelkie wahanie się.»
Ogromna większość Paryżan sprzyjała Komunie. Klasa robotnicza uważała ją za własny rząd. Burżuazja radykalna godziła się z nią, albowiem widziała w niej zasadę samorządu Paryża. Wolni mularze manifestowali dla niej swoje współczucie. Żaden rząd nie miał takiego moralnego uznania u ludności uboższej i pracującej, jak komunalny. Więzienia wypróżniły się. Zbrodniarzy posłano bić się za spólną sprawę, dając im sposobność podniesienia się moralnego we własnem przekonaniu. W Paryżu przez cały czas istnienia komuny panowało większe aniżeli kiedykolwiek przedtem bezpieczeństwo. Wypadki kradzieży i ulicznych napadów przestały trapić ludność miejską. Gotowość do obrony była wielka, szczególnie kobiety odznaczały się ogromnym zapałem. Poświęcanie się Ludwiki Michel stało się legendarnem. Kobiety tworzyły oddziały, zajmujące się opatrywaniem i obsługiwaniem ranionych. Zorganizowało się także z pomiędzy nich parę hufców, które brały czynny udział w walce zbrojnej.
W niektórych miastach wielkich południowej Francyi, jak w Lyonie, Marsylii. Saint-Étienne, Narbonne, Creusot i innych potworzyły się były także komuny, ale nigdzie nie stawiały one silnego oporu przed siłą zbrojną. Słabość ruchu komunalnego tkwiła głównie w obawie wojny domowej, z której mógłby skorzystać najazd stojący w granicach Francji. Najwidoczniejszem to było w Lyonie, w tem mieście słynnem ze swego rewolucyjnego usposobienia.
Że główną przyczynę słabości ruchu komunalnego była obawa wojny domowej, dowodzi tego i ta okoliczność, że miasta i republikanie protestowali przeciwko wojnie domowej i domagali się jej zaniechania. Pierwsze wystąpiło w tym względzie miasto Bordeaux, zwołując w kwietniu kongres delegatów miast francuskich, celem powzięcia stosownych środków ku ukończeniu wojny domowej, oraz zabezpieczenia swobód municypalnych i wzmocnienia rzeczypospolitej. Thiers, zakazując kongres, usuwał możność pokojowego załatwienia sprawy i zmuszał Paryż do zawziętego oporu z bronią w ręku. Gmina lyońska podjęła na nowo sprawę zwołania przedstawicieli municypalności i naznaczyła kongres na dzień 14 maja.
Przybyli z 16 departamentów południowych delegaci uchwalili żądać, ażeby zaprzestano zbrojnej walki, ażeby rozwiązano tak Zgromadzenie Narodowe jak komunę paryską, i ażeby naznaczono nowe wybory municypalne w Paryżu, tudzież wybory w celu utworzenia konstytuanty francuskiej. Delegaci ci jednak przybyli już do Wersalu wówczas, kiedy wojsko, wkroczywszy do Paryża, mordowało jego ludność. Jeszcze przedtem oddzielne miasta, tak przez nadsyłane adresy jak przez delegatów, wzywały rząd wersalski, by zaprzestał wojny bratobójczej. Tego samego domagał się także kongres dziennikarzy republikańskich, obradujący 17 i 18 maja w Moulins.
Kiedy złamano komunę, zemsta burżuazji była straszna, dzika, zwierzęca, ohydna. Mściła się ona za swoje upokorzenie przed zwycięskim najazdem, za swój przestrach klasowy. Okrócieństwa łączyła z naigrawaniem się, do jakiego zdolna bywa tylko nikczemność i podłość. Thiers ogłosił światu, że socjalizm został zabity i pogrzebany. Drugi raz objawiał się światu całemu jako jego zbawiciel. Pierwszy raz uczynił to w 1848 r.
Podczas walki komuny paryskiej ze zgromadzeniem wersalskiem, wykazała się bezsilność polityczna Stowarzyszenia Międzynarodowego — jak już o tem mówiłem poprzednio. Widząc tę bezsilność, reakcja rozzuchwalona przedstawiała komunę jako sprawę Międzynarodówki i postanowiła koniecznie tę ostatnią zabić. Rząd francuski nie tylko zakazał, pod surowemi karami, należeć do tego stowarzyszenia, ale domagał się także od innych rządów, by to samo zrobiły, a wzmagająca się reakcja europejska wszędzie popierała to żądanie. W takiej chwili, kiedy wytaczano śmiercią ziejące działa przeciwko Stowarzyszeniu Międzynarodowemu, konieczną była jak największa w niem zgoda i spójność. Tymczasem właśnie rozpaliła się w niem walka pomiędzy Bakuninem i Marxem. Porażka komuny silnie wzmocniła szeregi Bakunina, propagującego anarchizm rewolucyjny. Nowi w Szwajcarji emigranci francuscy przeważnie kształcili się na dziełach Proudhona, więc już przez to samo skłonni byli do anarchizmu; a niepokój wewnętrzny, tak właściwy wszelkiej emigracji, i pomimowolna niechęć ku Niemcom pchnęła ich do szeregów, nad któremi powiewał sztandar rychłej i gwałtownej rewolucji. Emigracja francuska najwięcej się przyczyniła do rozszerzenia anarchizmu w krajach południowych. objaśniając po swojemu komunalizm paryski.
Na kongresie w Haadze w 1872 r. wpływ i taktyka Marxa zwyciężyły. Dwóch przewódców anarchizmu, Bakunina i Guillaume’a, wyłączono ze Stowarzyszenia Międzynarodowego. Atrybucje Rady Głównej powiększono, ale żeby ją usunąć z pod wpływu przybyłych do Londynu blankistów, przeniesiono ją do Nowego Yorku w Ameryce. Wszystko to przyczyniło się do podkopania bytu Internacjonału.
Anarchistyczne sekcje, wykluczone przez Radę ogólną po kongresie w Haadze, wysłały swoich delegatów w 1878 r. do Genewy na kongres, który się rozpoczął 1 września. Na tym kongresie uchwalono założyć nowe Międzynarodowe Towarzystwo Robotnicze, bez Rady ogólnej, a dla pośredniczenia pomiędzy federacjami miała służyć jedna z federacyj wyznaczona przez kongres. W tymże czasie, cokolwiek później, odbywał się także w Genewie szósty i ostatni kongres dawnego Międzynarodowego Stowarzyszenia. Rozbite i z przeniesionym za Atlantyk centrem przestało właściwie istnieć.
Nowozałożone Stowarzyszenie Międzynarodowe odbyło dwa kongresy: w Brukseli w 1874 r. i w Bernie w 1876 r. Na tym ostatnim kongresie, delegowany z Belgii Cezary de Paepe, widząc upadek ruchu międzynarodowego, proponował reorganizacją stronnictwa socjalistycznego międzynarodowego i w tym celu wyjednał zwołanie powszechnego kongresu socjalistycznego do Gandawy. Kongres ten odbył się w 1871 r. Zawiązano na nim Uniją powszechną stronnictwa socjalistycznego, ale nie miała ona żadnego znaczenia, albowiem zanadto były wielkie różnice zdań i zanadto wielka nietolerancja pomiędzy socjalistami, ażeby można było myśleć o jakiem wspólnem działaniu. Kongres w Gandawie zakończył — można powiedzieć — okres ruchu międzynarodowego, który się był wszczął w 1864 r. Jeszcze przez czas pewny anarchiści posługiwali się wyrazem internationalizmu, ale wreszcie i oni spostrzegli, że to fikcja w ich ustach tylko. Wreszcie istnienie organizacji międzynarodowej stawało się nader trudnem wobec srożenia się reakcji w Europie. Z powodu całego szeregu zamachów na życie monarchów (Hödel, Nobiling, Sołowjew, Moncasi, Passanante), przygotowywała się nawet kampanja skoalizowanej reakcji przeciwko socjalizmowi, ale zmiany polityczne we Francji wstrzymały jej rozpędy.
Wzmocnienie się rzeczypospolitej we Francji i śmierć cara rosyjskiego od bomby rewolucyjnej ożywiły silnie nadzieje socjalistów. Zaczęto więc krzątać się w celu założenia organizacji międzynarodowej i zwołano kongres ogólny. Usiłowania jednak okazały się przedwczesnemi, i dawny rozdział ukazał się w całej swojej sile. Właściwi socjaliści odbyli kongres na początku października 1881 r. w Koirze (w Szwajcarji), dokąd przybyli z Zürichu, gdzie rząd kantonalny, na skutek petycji wystraszonej burżuazji, nie pozwolił na odbycie zjazdu. Anarchiści zaś w lipcu tegoż roku zebrali się do Londynu. Rezultaty jednak były żadne. W Koirze, gdzie po pierwszy raz pojawili się delegaci polscy, pokazało się, że myśl socjalistyczna nie wytrzeźwiła się jeszcze dostatecznie, by można było wytworzyć silną organizacją międzynarodową. Anarchiści uchwalili wprawdzie odnowienie Stowarzyszenia Międzynarodowego, ale przeciwni wszelkiej stałej organizacji i wszelkiemu organowi wykonawczemu, oczewiście zostali tylko przy pobożnem życzeniu.
W 1888 r. w listopadzie odbył się w Londynie kongres robotniczy międzynarodowy, ale z góry zaznaczywszy, że delegatami mogą być ci tylko, co zostaną wybrani przez prawidłowo zorganizowane stowarzyszenia robotnicze, tem samem utrudnili wzięcie udziału tym narodom, które nie mają wolności politycznej, albo ją mają licznemi wyjątkami i obostrzeniami ograniczoną. Organizatorowie kongresu — powiadał słusznie delegat francuski Lavy — rozporządzeniem powyższem «uczynili niemożliwem, jeżeli nie prawnie to faktycznie, przysłanie delegatów z Niemiec i Austrji, państw w których istnieją dawne prawa przeciwko wszelkiej czynności międzynarodowej».[23] Te syndykaty, które wysłałyby delegatów, byłyby wnet rozwiązane. Zresztą nie sama tylko obawa represji rządowej — jak dobrze zauważał belgijski delegat Anseele — mogła wstrzymać od przybycia delegatów niemieckich; nie chcieli oni narażać się na to, aby ich nie dopuszczono do kongresu, gdy przybędą. Zamykając kongres w ramach li tylko robotniczego przedstawicielstwa, zwężano jego znaczenie, i francuscy sprawozdawcy nie nazwali go kongresem socjalistycznym, lecz międzynarodowym korporacyjnym (Congrès Corporatif International).
Błędny ten krok sprowadził i dalsze błędne następstwa. Inteligencja socjalistyczna francuska i angielska, urażona tem wykluczeniem jej od ruchu robotniczego, wespół z niemieckiemi demokratami socjalnemi i rewolucjonistami innych krajów, odsunęła się od międzynarodowego kongresu robotniczego socjalistycznego, który zebrał się — na podstawie mandatu udzielonego przez poprzedni kongres londyński w końcu lipca 1889 r. w Paryżu, i sformowała własny międzynarodowy kongres. W ten sposób w stuletnią rocznicę wielkiej rewolucji w Paryżu w tym samym czasie, niemal w tych samych godzinach, odbywały swe obrady dwa międzynarodowe kongresy socjalistyczne, które przez skrócenie nazywano: jeden posybilistycznym, albowiem przewodzili na nim posybiliści, drugi marksistowskim. Kongres posybilistyczny reprezentował przeważnie żywioł robotniczy, zorganizowany w syndykatach; kongres marksistowski — inteligencją rewolucyjną. Na pierwszym dominowały: Francja i Anglja; na drugim Niemcy. Włosi i Belgijczycy, biorąc udział i w jednym i w drugim, silnie agitowali za połączeniem obu kongresów. Przedstawiciele innych narodowości popierali ich te usiłowania. Wszystko jednak rozbiło się o wzajemną niechęć stronnictw francuskich: posybilistycznego i marksistowskiego. W takich warunkach rezolucje obu kongresów, uchwalając wskrzeszenie Stowarzyszenia Międzynarodowego, muszą jeszcze czekać na pomyślniejszą porę, kiedy zapanuje większa zgodność w poglądach, albowiem inaczej utworzyłyby się dwa Stowarzyszenia Międzynarodowe, i mogłoby się rozpocząć wzajemne zwalczanie się obu tych organizacyj. W rozprawach jednak o organizacji międzynarodowej zrobiono ważny krok naprzód: wyjaśniono sobie potrzebę współistnienia dwóch oddzielnych, lubo zespolonych z sobą, organizacyj, z których jedna reprezentowałaby wyłącznie ekonomiczne interesy klasy robotniczej i opierałaby się na prawnie zorganizowanych stowarzyszeniach robotniczych; druga zaś przedstawiałaby stronę polityczną stronnictwa socjalistycznego, dążącego do władzy i obalenia istniejącego dzisiaj porządku. Wypowiedziano to w rezolucji kongresu posybilistów. Wówczas dałyby się z sobą pogodzić i zespolić oba kierunki, które od samego początku istnienia dawnego Stowarzyszenia Międzynarodowego wciąż w niem były widziane.
Na ostatnich międzynarodowych kongresach socjalistycznych zajmowano się wyłącznie kwestjami, dotyczącemi robotników przemysłowych, ale nie zwrócono uwagi na potrzeby ludności rolniczej. Tymczasem właśnie w ostatnich czasach przybrała znaczne rozmiary sprawa unarodowienia ziemi, która — podług wszelkiego prawdopodobieństwa — jest zdolna wyrwać ludność wiejską z dotychczasowej jej biernej nieruchomości i stać się ważnem narzędziem przeobrażenia społeczno-ekonomicznych stosunków. Zwolennicy unarodowienia ziemi, których liczba jest bardzo poważna, zgromadzili się w pierwszej połowie czerwca 1889 r. w Paryżu i odbyli tam międzynarodowy kongres agrarny. Wzięli w nim udział: Henryk George, Michał Flürschheim, znawca stosunków chińskich Eugenijusz Simon, Longuet, Stoffel z Holandji, De Potter z Belgii, Cipriani, Toubeau, Delaporte, Camélinat, Dr. Fiaux, Letourneau, Bruce Wallace z Irlandji, Fernando Lindenberg z Danii, Hopper i Hichs ze Stanów Zjednoczonych północnej Ameryki i t. d. Emil de Laveleye, Cezary de Paepe w imieniu belgijskiego stronnictwa robotniczego, Ludwik Büchner, prezydent ligi reformy agrarnej w Australii Singer i inni nadesłali swoje uznanie dla kongresu. W następstwie rozpraw, zawiązano Agrarną Federacją Powszechną i na jej prezydenta wybrano Henryka George’a.
Od czasu Komuny paryskiej rozpoczęło się — rzec można — rewolucyjne trzęsienie ziemi, które z małemi przerwami trwa dotąd i co chwila grozi wylewem wrzącej lawy na powierzchnię europejską. Z początku silne jego drgnienia dały się poczuć w Hiszpanii i we Włoszech; następnie drgnęły Niemcy; rzuty irlandzkie zaczęły chwiać potęgą angielską; dalej zdawało się już, że w Rosji lawa rewolucyjna wylewać poczyna; francuska burżuazja przysłuchiwała się z przestrachem łoskotowi, który był zatrząsł fundamenty gmachu społecznego; drgnęła konwulsyjnie Austrja; plutokracja angielska, wystraszona chwianiem się gruntu, zapomniała o swoim sławionym liberalizmie; wreszcie zatrzęsła się, z przerażeniem niemal powszechnem burżuazji europejskiej, powierzchnia Belgii. W tymże porządku przesuniemy się szybko po krajach europejskich.
Aż do kongresu w Haadze, utrzymywała się spójnia w hiszpańskiej organizacji międzynarodowej, która pod wrażeniem Komuny paryskiej ogromnie szybko rosła i która już z tego samego powodu zgromadziła w swem łonie więcej niecierpliwych niż świadomych członków. Delegaci V hiszpańscy na kongresie w Haadze należeli do opozycji i, wróciwszy do kraju, zwołali kongres do Korduby i nie uznali postanowień ani kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia, ani jego Rady Głównej. Anarchiści, którzy już przedtem byli w nieustannej opozycji z madrycką Radą federalną, teraz stali się panami sytuacji i nic o niej wiedzieć nie chcieli.
Kiedy więc, po wyjeździe króla Amedeusza, 13 lutego 1873 r. proklamowano rzeczpospolitą, pod prezydencją powszechnie poważanego Pi y Margall’a, z konstytucją bardzo demokratyczną, anarchiści wspólnie ze stronnictwem nieprzejednanych wzniecili ruch komunalny i usadowili się w Sewili, Alcoy, Walencji i Kartagenie. Rokosz ten komunalny zgnieciono, a następstwem tego było zwycięstwo reakcji i przywrócenie monarchii.
Odtąd anarchizm, osłoniwszy się formą spiskową, nurtował Hiszpanią potężnie; aż wreszcie przejawił się w Andaluzji w ogromnej organizacji spiskowej pod nazwą Mano Negro (Czarna Ręka), przybierając wśród zgłodniałej ludności nieraz cechy rozbójnicze. I dotąd jeszcze anarchiści są bardzo liczni w Hiszpanii, chociaż pod wielu względami umiarkowali swoje poglądy i postępowanie.
Położenie ludności robotniczej w Hiszpanii jest okropne. Z powodu przybierającej wielkie rozmiary emigracji, rząd hiszpański wysadził komisją badawczą, która przekonała się, że najważniejszą przyczyną wychodźtwa jest nędza, «nędza głęboka, nieprzezwyciężona.» «Złe urodzaje, posucha, ogołocenie gór, brak wody i wylewy strumieni, zły stan i niebezpieczeństwo dróg, obrzydliwa administracja municypalna, straszne ciężary publiczne: oto fakty, które władze hiszpańskie ze wszystkich stron zaznaczają, i którym przypisują coraz bardziej rosnącą dążność do szukania mniej ciężkiego bytu i lepiej wynagradzanej pracy w krajach bogatszych i mających lepsze prawa.»[24] Potrzeba lepszych praw daje się coraz powszechniej odczuwać. W ludności robotniczej rośnie także przekonanie, że drogą negatywną nie podobna dojść do czego, i kredyt anarchistów upada. Pismo madryckie, El Socialista, organ stronnictwa robotniczego, nawołuje do organizowania się i walki o powszechne prawo głosowania.
We Włoszech socjalizm, propagowany przez Stowarzyszenie Międzynarodowe, napotkał silnego przeciwnika w Mazzinim. I z tego powodu internacjonaliści stali się antipatrjotami. Garibaldi chciał umiarkować rozpoczynającą się walkę i zbliżyć z sobą oba kierunki internacjonalno-socjalistyczny i patrjotyczny, ale to mu się nie udało, albowiem międzynarodowcy przyjęli skrajny anarchistyczny kierunek. Należąc do inteligentnej młodzieży i będąc prawie wyłącznie pochodzenia burżuazyjnego, gorączkową prowadzili propagandę. Pisma ich wyrastały jak grzyby, chociaż również szybko znikały. Robotnicy i lud wiejski zachowywali się dość obojętnie względem tej propagandy. Kiedy jednak z powodu surowej zimy z 1873 na 1874 r. i powstałej przez to drożyzny nastąpił cały szereg miejscowych buntów, anarchiści postanowili skorzystać z tego usposobienia ludu i wszcząć zbrojne powstanie. Zorganizowano więc wyprawę na Bolonją, którą próbowano wykonać na początku sierpnia 1874 r. Nie udała się ona jednak całkowicie. Aresztowano wówczas dużo osób, które następnie sądzono w Rzymie, Florencji, Bolonii i Trani. Niepowodzenie to wszakże nie zniechęciło anarchistów. W 1876 r. wykonali oni w Benewencie nową próbę insurekcyjną, lecz z jeszcze mniejszem powodzeniem.
Liczne publikacje, propaganda, procesy rozszerzyły i podnieciły aspiracje socjalistyczne, które tak w tradycji katolicyzmu jak i panujących stosunkach ekonomicznych znajdowały swoje uzasadnienie. I oto Dawid Lazzareti zaczął głosić przyjście królestwa bożego na ziemię i zorganizował w Arcidoso, w pobliżu Grosseto, we Florencji komunę chrześciańską. Propaganda jego ściągała robotników i włościan, a nawet przybywali ludzie zamożni i oddawali gminie swój majątek. Lazzareti zorganizował pracę i życie wspólne. Kiedy liczba członków gminy urosła do 2.000, postanowił on wystąpić publicznie i w sierpniu 1878 r., ubrany w sukni czerwonej jak Chrystus i otoczony uczniami w świątecznych strojach, poszedł z dwutysięcznym orszakiem do kościoła w Arcidoso. Policja zagrodziła mu drogę, a kiedy nie chciał on ustąpić, dano ognia, i Lazzareti ugodzony w czoło upadł. Lazzaretistów uwięziono i rozproszono.
Pomimo zboczeń, pomimo prześladowań rządowych, socjalizm we Włoszech ogromnie się rozszerzył i pogłębił. Ogarnął on klasę robotniczą miejską, znalazł znaczny odgłos w klasie rolniczej wiejskiej, której stosunki ekonomiczne są nader opłakane, wykształcił czynnych i świadomych swego celu pracowników, jak deputowany Andrzej Costa, Gnocchi-Viani i inni, skłonił uczonych (npd. Pio Barsanti, Giuseppe Sarno) do traktowania poważnie teorji socjalistycznej, przemówił z katedry uniwersyteckiej (Mario Rapisardi, Achiles Loria), a nawet wyjrzał był z planów ministra Depretis’a. Mazziniści i socjaliści znowu się spotkali na spólnej drodze. Na kongresach robotniczych zwykle prezyduje Aurelio Saffi, nieodstępny towarzysz zmarłego wielkiego patrjoty włoskiego.
Równorzędnie klasa robotnicza zorganizowała się i okryła Włochy siecią stowarzyszeń. Na kongresie robotniczym w Neapolu, siedmnastym z kolei, w czerwcu 1889 r. było reprezentowanych przeszło 600 stowarzyszeń robotniczych i grup politycznych. Zorganizowały się związki zawodowe. W 1878 r. liczono 2091 stowarzyszeń robotniczych wzajemnej pomocy, a liczba ich członków prawdopodobnie przekraczała 700.000. Banki ludowe mnożyły się szybko: w 1873 było ich 88, a w dziewięć lat później 252. Pod względem politycznym, ustawia 22 stycznia 1882 r., rozszerzając ogromnie koło wyborców, dała możność klasie robotniczej mieć własnych przedstawicieli.
Nigdzie jednak socjalizm nie urósł do politycznego znaczenia w takim stopniu, jak w Niemczech. Przez czas pewny zajął on był nawet w świecie socjalistycznym przewodni kierunek, i dzisiaj jeszcze punkt ciężkości ruchu socjalistycznego spoczywa w Niemczech: tam podług wszelkiego prawdopodobieństwa wybuchnie rewolucja, która zaprowadzi radykalną zmianę stosunków na wschodzie Europy.
Jak widzieliśmy, kierunek marxowski zaczął brać przewagę w Niemczech, aczkolwiek zwolennicy polityki Lassalle’a byli zawsze jeszcze liczni, tak że obóz socjalistyczny dzieliły dwie organizacje: Socjalno-demokratyczne stronnictwo i Powszechny niemiecki związek robotniczy. Wprawdzie, porozumiewano się a nawet pewne współdziałanie pomiędzy obiema organizacjami istniało, lecz prawdopodobnie ten podział trwałby jeszcze dość długo, gdyby rząd bismarkowski sam nie był przyspieszył chwili zjednoczenia się socjalistów. Bismarck niezadowolony z tego, że w 1871 r. odebrano przewodnictwo Schweitzerowi a oddano je szczerym republikanom, Hasenclever’owi i Hasselmanowi, którzy w nowym organie: Neuer Sozial-Demokrat zaczęli zwalczać plany żelaznego księcia, postanowił zniweczyć utworzoną przez Lassalle’a organizacją. Na początku czerwca 1874 r. zrobiono rewizją u jej członków i następnie Związek Powszechny zakazano w państwie niemieckiem. Bismarck jednak srodze się omylił. To, co miało osłabić ruch socjalistyczny, właśnie przyczyniło się do jego wzmocnienia. Oba łamy stronnictwa socjalistyczego zbliżyły się więcej ku sobie i na kongresie wspólnym w Gotha, który miał miejsce od 22 do 27 maja w 1875 r., nastąpiło ich wzajemne połączenie się i utworzenie jednego socjalistycznego niemieckiego stronnictwa. Kongres w Gotha, na którem było 95 delegatów, reprezentujących 50.000 ludzi, był bardzo ważnym wypadkiem w dziejach klasy robotniczej w Niemczech.
Program, uchwalany na kongresie w Gotha, był demokratyczno-republikańsko-socjalistyczny. Dzielił się on na dwie połowy: jedna wskazywała cele, do których dążyć należało, a druga omawiała te cele, które w obecnym już ustroju osiągnąć byłoby można. Wreszcie wskazano środek (tworzenie stowarzyszeń wytwórczych socjalistycznych przez państwo), który mógł ułatwić pokojową rewolucją społeczną.
Dobrze obmyślany program, wyśmienita organizacja stronnictwa, silnie rozbudzony duch narodowy, wielkie postępy kapitalizmu i równoczesny wzrost proletarjatu, — wszystko to przyczyniło się do olbrzymiego rozwoju stronnictwa socjalistycznego, pomimo że w Prusach i w Bawarji nie mogło ono jawnie organizować się. Na trzecim kongresie w 1877 r. mogło ono już poszczycić się, że miało 400.000 wyborców za sobą, 40 pism politycznych, 14 fachowych, ogromną liczbę organizacyj robotniczych, bogatą literaturę i zasobną kasę. Stronnictwo, dzięki inicjatywie i pomocy materjalnej Karola Hoechberga, który był z urodzenia Niemcem ale naturalizowanym Szwajcarem, założyło w tymże roku pismo naukowe, Die Zukunft, które z jednej strony umiejętnie badało i rozwijało zasady socjalizmu, a z drugiej strony stawało się łącznikiem międzynarodowym pomiędzy europejską inteligencją socjalistyczną. W świadomem poczuciu swej siły, stronnictwo niemieckie zawiązywało stosunki z socjalistami innych krajów, starało się zjednać ich ku swemu programowi i swojej polityce i podejmowało nawet propagandę polską socjalistyczną na własną rękę w granicach państwa niemieckiego.
Imponująca postawa stronnictwa socjalistycznego, które przytem dzielnie zwalczało rosyjską politykę Bismarcka — że wspomnę tutaj broszurę Liebknechta: «Zur orientalischen Frage oder soll Europa kosakisch werden?» i świetną jego mowę w parlamencie niemieckim w lutym 1878 r., silnie niepokoiła kanclerza niemieckiego. Dwa zamachy na cesarza niemieckiego, wykonane przez Gödela i Nobilinga, przypadły mu szczęśliwie na rękę. Korzystając z powszechnego wrażenia, jakie sprawiły one, w październiku 1878 r. wymógł on uchwałę praw wyjątkowych przeciwko socjalistom a względnie i robotnikom. Z jaką surowością wykonywano tę ustawę, świadczy wydany w 1888 r. przez niemieckie stronnictwo socjalistyczne Denkschrift. W samym Berlinie w ciągu 10 lat zakazano lub rozwiązano 285 zgromadzeń, wygnano 251 osób, zrobiono 300 rewizyj domowych, aresztowań i prześladowań sądowych, rozwiązano 29 stowarzyszeń i skonfiskowano 1.038 publikacyj. Bismarck jednak mocno omylił się, sądząc że wyjątkowemi prawami złamie socjalistów. Dobra organizacja i ze świadomości płynąca karność ustrzegły stronnictwo od rozstroju, pomimo wichrzeń Hasselmana i propagandy anarchistycznej Mosta. Wkrótce pokazało się, że pomimo praw wyjątkowych, stanu oblężenia w wielu miastach, tudzież rozmaitego rodzaju prześladowań policyjnych, współczucie ku stronnictwu socjalistycznemu i wpływ onego silnie wzrastały, co objawiło się ogromnym wzrostem liczby głosów oddawanych na kandydatów socjalistycznych. W 1877 r. demokraci socjalni mieli 12 posłów, a w 1886 — 25ciu, chociaż liczba ta, porównywując ją z liczbą posłów innych stronnictw, była za mała na 800.000 oddanych głosów.
Bismarck, widząc że polityka represyjna sama nie doprowadza do celu, postanowił wyrwać broń socjalistom z ręki — jak się sam wdrażał — i rozpoczął reformy socjalne, zachęcany i popierany w tych swoich usiłowaniach przez Adolfa Wagnera i Alberta Schäfflego. Bądź co bądź, reformy te, podjęte przez państwo na większą skalę, są w ogólnym rozwoju dziejowym ważnym wypadkiem i znamieniem czasu, że myśl państwa społecznego (der soziale Staat) — jak się wyraża Teodor Hertzka — przenika nawet w sfery rządowe. Czyniąc socjalistom ustępstwo w ich żądaniach, Bismarck nie osłabił jednak ich znaczenia a nawet mimochcąc ułatwił im mocniejsze ugruntowanie się. Nie mówiąc już o tem, że socjaliści przeciwko projektom kanclerza niemieckiego przedstawiali własne o wiele korzystniejsze dla robotników, a które rząd cesarski nie chciał czy też nie mógł w parlamencie popierać, te nawet uchwały, które on przeprowadził, wychodzą na korzyść organizacji socjalistycznej. I tak, na mocy uchwały 1883 r. o kasach dla chorych (Kranken Kassen Gesetz), pozwolono robotnikom albo należeć do gminnych kas dla chorych (Gemeinde Krankenkassen), albo tworzyć własne. Otóż, większa część robotników uznała za właściwsze zorganizować własne kasy, które wytworzyły nowe organizacje robotnicze, co przedtem utrudniała była policja wszelkiemi sposobami. Przytem pokazało się, że wiele z tych kas istniało już od 1880 r., i dopiero, na podstawie nowej uchwały, uzyskały one prawną egzystencją i formę, zupełnie tak samo jak to było dawniej w Anglii z Trades-Unions.
Pod względem umysłowym, ostatnie czasy można nazwać marksowskiemi, tak potężny był bowiem wpływ autora Kapitału. Wpływ ten nie ograniczał się tylko samemi Niemcami, ale rozszerzył się na całą Europę. Zawdzięcza on swoję potęgę zarówno gruntownej nauce i ścisłej logice znakomitego pisarza, jak też temu stanowisku, jakie zdobyło sobie niemieckie stronnictwo socjalistyczne. Niemożna także i tego przeoczyć, że marksyzm (zwłaszcza jego teorja walki klasowej) ma pewne pokrewieństwo z darwinizmem, który w tymże czasie zapanował w naukach przyrodniczych.
Wypada tu powiedzieć kilka słów o dwóch pisarzach, którzy aczkolwiek sami nie zaliczali się do obozu socjalistycznego, i z których jeden nader ostro a często przytem niesłusznie krytykował pisarzy socjalistycznych, a drugi niedawno wyrzekł się publicznie socjalizmu, to wszakże pismami swojemi wiele się przyczynili do rozszerzenia przekonań socjalistycznych i do przyznania im niejako prawa obywatelstwa w świecie naukowym: mówię o Dühringu i Schäffle’m.
Dr. E. Dühring nie był właściwie ekonomistą, lecz filozofem ekonomicznym, który już poprzednio dał się poznać zaszczytnie ze swych prac ogólno-filozoficznych. W dziedzinie filozoficznej zaznaczył on swoje stanowisko tem, że odrzucił metafizyczny a przyjął pozytywny sposób badania. Przyznając historjozoficznym poglądom Comte’a i Buckle’a ważne znaczenie, mniemał on jednak, że dla dobrego zrozumienia istoty dziejów ludzkich brakło im zmysłu socjalistycznego. Zmysł ten zwłaszcza jest potrzebny dla zrozumienia drugiej połowy dziejów powszechnych, która rozpoczyna się od wielkiej rewolucji francuskiej. Aczkolwiek później nastąpiła reakcja, to wszakże równocześnie odbyła się w innym względzie głęboka rewolucja: upowszechniał się socjalizm, i w ostatniej ćwierci 19go stulecia program socjalistyczno-komunistyczny stał się — jak mniema autor — ogólnem wyznaniem wiary.
Jest to uprzedzenie — zdaniem Dühringa — że reforma ekonomiczna jest niemożliwa. Nie tylko jest ona możliwa, ale konieczna. Państwo powinno zapewnić wszystkim egzystencją i to — o ile można — jednakową, równą. W tym celu prawodawstwo powinno urządzić własność tak, ażeby wyróżnić w produkcji ludzkiej to, co jest udziałem sił przyrody (a więc ziemi), od tego, co jest wynikiem pracy ludzkiej. Pierwsza część jako pochodząca ze spólnego źródła, powinna być spólną własnością. Przy podziale płodów pracy i ich zamianie powinna przyświecać zasada, że wartość ich określa się trudem wykonanym czyli długością czasu pracy. Warunki przyszłego państwa politycznego powinny zapewniać wszystkim wolność, tak ażeby dzisiejsze państwo siły (Gewaltstaat) przeistoczyło się w wolne społeczeństwo (freie Gesellschaft). Rewolucją ekonomiczną i polityczną ma uzupełnić rewolucja domowa, która kobiecie zapewni wolność i równość z mężczyzną, małżeństwo uczyni wolnem i zależnem jeno od umowy wzajemnej, a opiekę nad dziećmi złoży w ręce matki, przyczem przez pomoc państwową uniezależni ją majątkowo od męża.
Autor Kwintesencji socjalizmu, dziełka, które upowszechniło się w Niemczech w licznych wydaniach i które wyszło — ile wiem — w przekładach: francuskim, polskim i rosyjskim, przeląkł się własnego wpływu i starał się zmazać grzechy swoje wobec klas rządzących nowem dziełkiem, które wyszło w 1885 r. p. t. Die Aussichtslosigkeit der Sozialdemokratie. Wyrzeka się on w niem stanowczo socjalizmu, a pisma swoje osłania sztandarem polityki pozytywnej. Dziełkiem tem wiele zaszkodził swojej sławie autorskiej i godności obywatelskiej, ale sprawie socjalizmu nie mógł i rzeczywiście też nic nie zaszkodził.
W najważniejszem swojem dziele, Bau und Leben des sozialen Körpers (1877—1881[25]), Albert Schäffle wykazuje w trzecim tomie dokładnie i bardzo dobrze wszystkie wady i złe strony gospodarstwa kapitalistycznego i wyższość pod każdym względem gospodarstwa kolektywnego czyli socjalistycznego. Co więcej, uczony autor wykazał tam dowodnie konieczność i nieuniknioność przewrotu społecznego, słusznie przedstawiając, że «wszelkie kursujące iluzje o tem, że socjalizm nie da się urzeczywistnić, są w ogóle niebezpiecznem oszukiwaniem siebie samych[26]. Argumenty, które on przytacza w ostatniej antisocjalitycznej swojej broszurce, sam gruntownie pozbijał w poprzednich swoich dziełach.
Wypada jeszcze kilka słów powiedzieć o dziele Teodora Hertzki: Die Gesetze der sozialen Entwickelung (Leipzig, 1886), które zwróciło na siebie uwagę w kołach politycznych, coraz bardziej godzących się z myślą państwa społecznego. Wszystko wskazuje na to — utrzymuje Hertzka — że dotychczasowe państwo, oparte na wyzyskiwaniu, musi przeobrazić się w państwo społeczne, w którem panować będzie gospodarcza sprawiedliwość, t. j. każdy otrzymywać będzie to, co mu się należy, czyli każdy robotnik otrzymywać będzie całkowity dochód z swej pracy. Nastąpi to wskutek wyzwolenia się pracy ze stosunków najemniczych przez organizacją stowarzyszeń i przez zniesienie monopolu ziemi, zapewniającego jej właścicielowi rentę gruntową. Obowiązkiem państwa jest dopomódz robotnikom do organizowania stowarzyszeń wytwórczych, które w konkurencji przemogą przedsiębiorców prywatnych, albowiem własny interes robotników uczyni ich pracę w stowarzyszeniu więcej produkcyjną.
Aczkolwiek pod sztandarem socjalizmu stanęła głównie rzetelna demokracja, to wszakże prąd socjalistyczny stał się na tyle potężny, że kościół zarówno katolicki jak i protestancki, arystokracja, burżuazja, monarchja, czując wzrastającą niemożność stawienia mu tamy, usiłowały i usiłują mu nadać zależny od siebie kierunek. Mówiłem już o mogunckim biskupie, Ketellerze, i katolicko-socjalistycznych stowarzyszeniach, tudzież o socjalistach na katedrze i planach reformatorskich Bismarcka; wypada jeszcze wspomnieć o osławionym Stöcker’ze i reformacyjnych usiłowaniach powrotu do pierwotnego chrześcijaństwa celem zbliżenia go do socjalizmu, o propagandzie ks. Franciszka Hitzego i łączenia partji rzemieślniczej ze związkami chłopskiemi[27], o organizowaniu przez Maxa Hirscha i Franza Dunckera związków zawodowych (Gewerkvereine), o stronnictwie konserwatywno-socjalistycznem, reprezentowanem przez Wagener’a i Rudolfa Meyer’a itd.
Dotąd propaganda socjalno-demokratyczna szerzyła się silnie pomiędzy robotnikami przemysłowemi, ale na ludność wiejską nie wywierała wielkiego znaczenia. Lecz i dla włościan, a zwłaszcza najmitów, znalazło się potężne hasło: unarodowienie ziemi, podniesione w Niemczech przez Flürschheima. Stronnictwo socjalno-demokratyczne spostrzegło to i tem hasłem zaczęło zjednywać sobie włościan.
W epoce zamachów na panujące osoby w Europie, ruch irlandzki przybrał tak wielkie rozmiary, że nietylko wstrząsnął angielską państwową potęgą, ale oddziałał na ogólny ruch rewolucyjny w Europie, nadając mu charakter więcej gwałtowny, terorystyczny.
W Irlandji sprawa ekonomiczna ściśle się łączyła ze sprawą narodową. Lubo ograniczono cokolwiek dowolność landlordów tamecznych, to wszakże złe było tak zakorzenione, że środki uchwalone nie wstrzymały wydziedziczania i wypychania ludności irlandzkiej. W 1876 r. liczba zepchniętych z ziemi dzierżawców wynosiła 1269, w 1877 r. 1328, w 1878 1749, a w 1879 r. wzrosła do 2667. Równocześnie z samę powierzchnią ziemi, która żywiła ludność rolniczą zmniejszano. W 1870 r. zasiewano żytem 2.173.000 akrów, po dziesięciu latach tylko 1.766.000; w 1870 r. kartofle, które stanowią niemal jedyną żywność Irlandczyków, sadzono na 1.044.000 akrów, w 1879 r. już na 842.000 a w 1880 r. na 821.000. Oczywiście, że przy takich warunkach rozdrażnienie stawało się coraz powszechniejsze i większe, które bardzo czynnie wspierali emigranci amerykańscy.
W wzmagającym się ruchu narodowo-agrarnym wyłoniła się naprzód Irlandzka Liga Narodowa, która pod względem wpływu ustąpiła wkrótce miejsca Narodowej Lidze Ziemskiej, zorganizowanej w październiku 1879 r. Liga rozwinęła ogromną czynność, która poruszyła lud cały. Równocześnie niektórzy rewolucjoniści wskrzesili dawną tradycją spiskową i rozpoczęli szereg egzekucyj agrarnych. Landlordowie przestraszyli się. Rząd angielski chwycił się środków surowych i w listopadzie tegoż roku aresztował najradykalniejszych agitatorów, Michała Davitt’a, Dally’ego, Brennan’a i Killen’ego. To wywołało w całej Irlandji a nawet w Anglii burzliwe i tłumne zgromadzenia. W Dublinie lud tak licznie się zebrał, jak tego niepamiętano. W styczniu 1880 r. prezydent Landligi, Parnell, wyjechał wraz z Dillon’em do Ameryki, gdzie prowadził ogromną agitacją, i zkąd popłynęły wielkie fundusze na sprawę irlandzką. Poparta pieniędzmi, liga rozwinęła na nowo olbrzymią energją. Zwłaszcza stał się głośnym wypadek z właścicielem ziemskim, kapitanem Boicotte’m, który musiał sam z rodziną, pod ochroną zbrojną policji, sprzątać zboże ze swego pola, ponieważ, wskutek nakazu Ligi, wszyscy robotnicy go opuścili. Odtąd w słownictwie irlandzkiem bojkotować zaczęło oznaczać, że właściciela ziemskiego pozbawiono wszelkich robotników. Nie mogąc w drodze legalnej złamać Ligi Ziemskiej, ministrowie angielscy w listopadzie t. r. wytoczyli proces Parnellowi i czterem innym członkom Ligi, tudzież wnieśli projekt zawieszenia Habeas Corpus w Irlandji. Sąd przysięgłych uwolnił oskarżonych, ale ustawę o zawieszeniu Habeas Corpus, po długiem przeciąganiu rozpraw w parlamencie przez posłów irlandzkich, po energicznych ich protestach, przyczem zmuszali wyprowadzać siebie z sali, po zgwałceniu wolności słowa w parlamencie, w lutym 1881 r. przyjęto. Michała Davitt’a jako ułaskawionego warunkowo, odesłano do ciężkich robót. Ligę Ziemską rozwiązano.
Terorystyczne to postępowanie rządu angielskiego wzmogło teroryzm agrarny w Irlandji. Gladstone, który widział, że samym teroryzmem nie da się uspokoić ludność, i że to środek godny barbarzyńskich czasów, przeprowadził przez parlament — nie bez wielkiej trudności — nowy bil agrarny (7 kwietnia 1881 r.), na mocy którego ustalono dzierżawę, uchwalając, że wysokość płacy dzierżawnej ma być stanowiona z urzędu, i że przy usunięciu dzierżawcy, właściciel ziemski obowiązany jest zapłacić mu wynagrodzenie, które także z urzędu ma być oznaczone. Ustępstwo to jednak było za małe, by mogło sprowadzić uspokojenie w kraju. Gladstone więc podjął równocześnie rokowania ugodowe z wybitniejszemi członkami ligi irlandzkiej. Uwolniono z więzienia Parnell’a, Dillon’a, O’Kelly’ego. Lecz zamordowanie dwóch wyższych urzędników, Cavendisch’a i Burke’go, dokonane podczas dnia w publicznym parku w Dublinie, wstrzymało te rokowania, a wkrótce Gladstone musiał ustąpić rządy Salisbury’emu.
Wraz z przyjściem do władzy torysów, rozpoczął się z jednej i z drugiej strony teroryzm. Fenijanie amerykańscy zuchwałemi swemi zamachami dynamitowemi wywołali strach paniczny w całej Anglii, a w Londynie kompletnie odebrali sen zamożnemu mieszczaństwu. Braterstwo fenijańskie, zorganizowane na zasadzie bezwzględnego posłuszeństwa, stało się postrachem dla dumy i pychy angielskiej, które bladły na samo wspomnienie nazwiska O’Donovana Rossa’y. Szczególnie 1883 rok był straszny w tym względzie. Salisbury nie zdołał środkami surowemi uspokoić Irlandii. Zabójstwa agrarne powtarzały się nieustannie. W styczniu 1885 r. miały miejsce najgwałtowniejsze eksplozje dynamitowe w Londynie.
Kiedy więc Gladstone znowu ujął ster rządu w Anglii w swe ręce, porozumiał się on z patrjotami irlandzkiemi i 8 kwietnia wniósł do izby słynny swój Home-rule bill, w którym przywracał parlament Irlandji. Znakomity mąż stanu nie zdołał przeprowadzić tego bilu i musiał ustąpić rządy znowu Salisbury’emu, — ale zasługa jego jest wielka, i krok przezeń zrobiony zmusza pomimowoli wszystkie stronnictwa do pogodzenia się z myślą uniezależnienia Irlandji. Teroryzm angielski, który zapanował w całej ohydnej swej formie, nie zdoła złamać energii irlandzkiej.
Unarodowienie ziemi, gorliwie propagowane przez Michała Davitt’a, zyskało w Irlandji szerokie koło wyznawców. Duchowieństwo irlandzkie — jak powiadał Bruce Wallace na kongresie agrarnym w Paryżu w czerwcu 1889 r. — potępia przywłaszczanie ziemi osobiste i absolutne przez pewne tylko osoby i twierdzi, że wszyscy mają prawo do ziemi. Landlordowie irlandscy i angielscy z taką zawziętością opierają się przywróceniu samoistnego ciała prawodawczego w Irlandji dla tego, że są przekonani, iż jednym z pierwszych jego czynów będzie ogłoszenie całej ziemi własnością narodową.
Ruch irlandzki oddziałał silnie na górną Szkocją, i ta zaczęła wstępować w ślady Irlandji. United Irishman, organ fenijanów irlandzkich, należy do najwięcej rozpowszechnionych dzienników w tym kraju. Propaganda Henryka George’a i Bruce’a Wallace’a w jego dzienniku, Brotherhood (Braterstwo), przygotowały grunt w Szkocji dla reformy agrarnej, zwłaszcza, że własność ziemska jest tam mocno skoncentrowana. Shaw Maxwell z Glasgowa powiedział na kongresie agrarnym w Paryżu, że większa połowa Szkocji należy do 12 lub 15 arystokratów.
Komuna paryska przyczyniła się ogromnie do upowszechnienia przekonań socjalistycznych w Rosji, ale czynność rewolucyjną wprowadziła na błędną drogę, z której następnie ujrzano się w konieczności zejść gwałtownie. Młodzież, przeważnie uniwersytecka, zapaliwszy się do przekonań socjalistycznych, postanowiła propagandą zdobyć naród. Obojętna na kwestją polityczną, poszła pomiędzy lud, przyjmując jego ubiór i sposób życia i wspólnie z nim ciężko pracując na kawałek chleba. Było w tem wiele bohaterstwa. Temu ruchowi przewodniczył Piotr Ławrow, wydając poprzednio w Zürichu a następnie w Londynie pismo Wpierod (poprzednio książkami, następnie tygodnik), pismo bardzo dobrze redagowane, ale co do celów a jeszcze bardziej środków działania niejasne. Zapał młodzieży był wielki i udzielał się coraz szerszym kręgom. Młodzież męska i żeńska, często z rodziców bogatych i wysokie godności piastujących (Natalja Armfeld, Barbara Batiuszkow, Zofja Perowska, Zofja Lechem von Herzfeld), swoim zapałem pociągnęła do ruchu społecznego takich nawet ludzi, którzy już mieli ważne stanowisko i znaczny majątek (Endaurow, Wojnaralski, Rogaczew itd.; ten ostatni oddał cały swój majątek, 40.000 rubli, na sprawę propagandy rewolucyjnej). Propaganda ustna i za pomocą dobrze napisanych małych książeczek ludowych szerzyła się po fabrykach, pomiędzy rzemieślnikami i ludem wiejskim. Niezawodnie, gdyby mogła ona trwać dosyć długo, nie pozostałaby bez skutku. Lecz wkrótce zgraja policjantów i żandarmów, wpadłszy na ślady propagandystów; zaczęła ich tropić, i więzienia zaludniły się niemi.
Piotr Ławrow, profesor wojennej akademii w Petersburgu, w 1867 r. wysłany za propagandę socjalistyczną na północ Rosji, zdołał w 1870 r. szczęśliwie umknąć za granicę. Komuna paryska zrobiła ogromne wrażenie i na nim i na młodzieży rosyjskiej obu płci, licznie podówczas studja w Zürichu odbywającej. Ławrow, sam człowiek uczony,[28] uważał, że wiedza jest najważniejszym czynnikiem w przeobrażeniu się polityczno-społecznem. Stąd oczywiście propaganda musiała być dla niego głównym środkiem działania. Przeobrażenie społeczne — utrzymywał w Wpierodie — wówczas nastąpi, kiedy większość narodu zrozumie korzyści i potrzebę wyższej organizacji. Ale czy propaganda taka, któraby ogarnęła większość narodu, jest możliwa w państwie despotycznem, gdzie wolne słowo i wolne pismo przekradać się muszą po złodziejsko, i gdzie szpiegostwo i denuncjacja czyhają na każdym kroku? Tę kwestją omijano. Wpierod zaczął wychodzić w 1873 r.
Przeciwko Ławrowowi wystąpił Piotr Tkaczew, który tak samo zdołał szczęśliwie uciec z wygnania, na które go skazano. Wykazał on, że sama propaganda rewolucji społecznej zawsze będzie daremna, dopóki nie odbędzie się rewolucja polityczna. Ta ostatnia — podług Tkaczewa — miała polegać na tem, ażeby pochwycić władzę w swe ręce. Chcąc zaś to osiągnąć, trzeba poprzednio zastraszyć i zdezorganizować rząd carski. Może to być skutkiem następstwa szeregu zuchwałych nań zamachów. Dopiero pochwyciwszy władzę w swe ręce, można zrewolucjonizować naród, zburzyć istniejący polityczno-społeczny ustrój i zaprowadzić porządek najwięcej z potrzebami ludu zgodny. Nawoływał więc Tkaczew do utworzenia karnego spisku, któryby swoją organizacją wynagradzał małą liczbę spiskowych. Myśli te swoje z wielką precyzją i logiką rozwijał w Nabacie, który zaczął wychodzić w Genewie w końcu 1875 r. W fejletonie podawano organizacją i historją polskiego Patriotycznego Stowarzyszenia, które działało przed powstaniem 1831 r.
Lecz Nabat nie miał miru pomiędzy rewolucjonistami rosyjskiemi, i zasady jego zaczęły znacznie później znajdywać uznanie. Wprawdzie, wiara w propagandę ogromnie osłabła, ale nie ujaśniono sobie, jaką ma być właściwa droga postępowania. Czekano, jak skończą się procesy uwięzionych osób; przytem wojna turecko-rosyjska, prowadzona pod pięknem hasłem oswobodzenia Słowian, ożywiła przygasłą wiarę w dobre chęci panującego cara. Próbowano więc iść drogą pośrednią, pomiędzy propagandą i działaniem czynnem, drogą demonstracyj. Pierwsza demonstracja odbyła się 11 kwietnia (30 marca) 1876 r. w Petersburgu, z powodu śmierci uwięzionego socjalisty, Czernyszewa. Nie była ona liczna, wszystkiego 1000 ludzi, ale śmiałością swoją wywarła pewne wrażenie. Drugą demonstracją urządzono także w Petersburgu na placu przed Katedrą Kazańską w dniu 18 (6) grudnia. Przekonano się jednak, że rachować na poparcie tłumów, na pospólstwo nie można. Zdanie Tkaczewa, że rewolucjoniści nie powinni się łudzić co do liczby i poparcia przez lud, sprawdziło się. — Świadomi, żeście nieliczni i że sami na siebie tylko rachować możecie — powiadał — utwórzcie ścisły spisek i rozpocznijcie odważnie pojedynek z caratem.
Liczne procesy, które odbywały się w 1877 r., podnieciły na nowo silnie zapał rewolucyjny. Miały wielki rozgłos i sprawiły ogromne wrażenie: spokojne i logiczne przemówienie Zdanowicza, piękna i filozoficzna mowa Zofii Bardinoj, szczere słowa robotnika Aleksiejewa i oskarżenie caratu, wypowiedziane przez Myszkina z namiętnością i w gwałtownych wyrazach. Procesy wykryły straszne okrucieństwo, wykonane przez rząd nad więźniami, co dawało się widzieć w ogromnej ich śmiertelności. Z liczby 700 osób, uwiezionych za propagandę pokojową pomiędzy ludem, umarło podczas śledztwa 70, a przecież sama władza rządowa ogromną ich większość uwolniła i 193 tylko stawiła przed sądem. Czy rezultaty okupiły przynajmniej poniesione liczne ofiary? I o tem mocno zwątpiono.
Kiedy wiara w propagandę upadła, okrótne i dowolne postępowanie rządu, zmuszało rewolucjonistów do coraz większej ostrożności, do tajemnicy spiskowej, do ściślejszej organizacji, do karania szpiegów, zdrajców — i okrótników. Zaczęło się od zabijania szpiegów. Wkrótce jednak dziki i okrótny postępek naczelnika policji petersburgskiej, Trepowa, który kazał osiec rózgami skazanego do ciężkich robót byłego ucznia uniwersytetu, Bogolubowa, oburzył do wysokiego stopnia wszystkich, co mieli w sobie poczucie godności ludzkiej. Gorąco to uczuła młoda dziewczyna, Wiera Zasulicz, pochodząca z rodzin litewskich, która sama przytem doznała dowolności policyjnej, i z własnego natchnienia wymierzyła 24 stycznia 1878 r., jeżeli nie zabójczy, to w każdym razie skuteczny cios strzałowy w Trepowa. Wystrzał ten stał się hasłem walki z okrótnikami: padli w krótkim czasie pod ciosami rewolucyjnemi naczelnicy żandarmów, Heyking i Mezencow, i gubernator charkowski, książę Krapotkin.
Lubo wchodzono na rewolucyjną drogę walki z rządem carskim, to niejasność co do właściwego celu rewolucji panowała jeszcze ogromna. O politycznej rewolucji mówiono nie tylko z lekceważeniem, ale nawet z niechęcią. Zdawało się rewolucjonistom rosyjskim, że rewolucja polityczna nie tylko jest zbyteczna, ale stanie się nawet szkodliwą dla sprawy ludowej, albowiem skorzysta z niej burżuazja i utrwali w Rosji swój porządek. I wreszcie czyż nie są oni socjalistami, i czyż to sprawa socjalistów zajmować się rewolucją polityczną? Opinje te popierali anarchiści genewscy, pomiędzy któremi przewodzili: Mikołaj Żukowski i Michał Dragomanów, były profesor kijowskiego uniwersytetu. Wprawdzie, Dragomanów — mówił także i o potrzebie rewolucji politycznej, ale jedyną możliwą i praktyczną jej drogę w Rosji odrzucał, a krytykując wszystko i wszystkich, wprowadzał istotny anarchizm do obozu rewolucyjnego. Sprzątanie okrótników — było raczej obroną, niż zaczepną walką. Na procesie w 1882 r. jeden z główniejszych rewolucjonistów rosyjskich powiedział: «do 1879 r. stronnictwo socjalno-rewolucyjne usiłowało krzewić swoje zasady pomiędzy ludem i uchylało się od wszelkiej walki z rządem, nawet wówczas, kiedy napotykało go na swojej drodze jako wroga».[29]
Powoli wszakże socjaliści teoretycy ustępowali miejsca ludowcom. Przekonano się, że socjalizm w takiej postaci, w jakiej krzewi się na zachodzie, nie wywiera na lud rosyjski wielkiego wrażenia. Przeciwstawiono więc mu teorją ideałów iście ludowych, takich ideałów, któreby były w stanie rozpalić namiętności ludu i podniecić w nim uczucie do walki zawziętej. Uznano kwestją agrarną, kwestją nadziału włościan ziemią, za najważniejszą. Mówiono już nie o socjalnej, lecz o ludowej rewolucji; nie o socjalistycznej, lecz o ludowej organizacji. Pod względem organizacyjnym, w ruchu zapanowała większa łączność i jednolitość. Pojawiła się centralna organizacja: Ziemla i Wola, chociaż bardzo jeszcze luźna. Organem jej było potajemnie wydawane w Petersburgu pismo pod nazwą Ziemla i Wola, które zaczęło wychodzić 1 (13) listopada 1878 r. i trwało do kwietnia 1879 r. Wyszło 5 numerów.
Tymczasem przekonanie o tem, że przewrót społeczny bez poprzedniego przewrotu politycznego odbyć się nie może, rosło pomiędzy rewolucjonistami rosyjskiemi. Ciekawą jest rzeczą, aczkolwiek naturalną, że znalazło ono największe poparcie pomiędzy Polakami i Rusinami, biorącemi udział w ruchu rosyjskim, że wymienię Walerjana Osińskiego, Zelabowa, Mirskiego. Rosło także przekonanie o konieczności ściślejszej i więcej scentralizowanej organizacji. Zwolennicy tego kierunku utworzyli tak zwany Komitet Wykonawczy, który nie oddzielając się od Ziemli i Woli, obrał sobie za cel walkę terorystyczną z rządem carskim. Zawiązał się on początkowo w Kijowie i dopiero później przeniósł się do Petersburga. Komitet ten w krótkim czasie przeciągnął ku sobie energiczniejsze jednostki z pomiędzy rewolucjonistów rosyjskich.
Z początku niezaznaczona wyraźnie różnica pomiędzy nowym kierunkiem terorystyczno-politycznym, uosobionym w komitecie Wykonawczym, a dawnym agrarno-ludowym Ziemli i Woli, stawała się coraz większa. Latem 1879 r. nastąpił wreszcie rozdział: pierwsi utworzyli organizacją Narodnaja Wola; drudzy z powodu nazwy swego organu, otrzymali nazwę Czornopieredielców (domagających się podziału gruntów). Wkrótce Narodnaja Wola wzięła stanowczą przewagę w rosyjskim ruchu rewolucyjnym i nadała mu właściwy sobie kierunek. W organie swoim Narodnaja Wola, który zaczął wychodzić potajemnie w Petersburgu 1 (13) października 1879 r., nowe stronnictwo ogłosiło, że najbliższym jego celem zwołanie ustawodawczego zgromadzenia i zapewnienie w nim przewagi ludowym żywiołom. A tymczasem rozpoczęto ściganie cara: 19 listopada (1 grudnia) pod Moskwą pociąg carski został zdruzgotany, a 5 (17) lutego 1880 r. nastąpił wybuch dynamitowy w Pałacu Zimowym w Petersburgu, i w obu tych wypadkach autokrata rosyjski trafowi tylko dla niego szczęśliwemu winien był swoje życie. Zmęczony tem ściganiem i widząc, że tron jego chwiać się poczyna, Aleksander II powołał do rządów Lorisa Melikowa i, dla zjednania społeczeństwa, porobił pewne liberalne ustępstwa a nawet zgodził się już na zwołanie ustawodawczego zgromadzenia. Lecz zanim to ostatnie stało się wiadomem, padł 1 (13 marca) 1881 r. od bomby dynamitowej, rzuconej przez Ignacego Hryniewieckiego.
Debogorjo-Mokryjewicz, jeden z najwięcej świadomych uczestników ostatnich wstrząśnień w Rosji, jest tego zdania, że rosyjski ruch rewolucyjny w 1879 r. dobiegł do swego punktu kulminacyjnego, i że w tym roku widocznie już zaczyna słabnąć jego siła.[30] Mnie się jednak wydaje, że nie ma zupełnej on słuszności. Ruch rewolucyjny w Rosji — jak to wiemy już dzisiaj — był zawsze słaby liczbą i — można powiedzieć — nigdy nie był w stanie przeniknąć głębiej ani do społeczeństwa, ani do masy ludowej. Lecz szereg zuchwałych zamachów, uwieńczonych wreszcie śmiercią samodzierżcy, zaczął rozpalać wyobraźnią, wzbudzać wiarę w rewolucją, burzyć tłumy. Przypomnijmy sobie coraz liczniejszą i rozleglejszą konspiracją w wojsku, spotęgowany ruch pomiędzy ziemstwami, antiżydowskie po miastach i agrarne po wsiach rozruchy. Gdyby rewolucjoniści rosyjscy, po okazaniu ludowi, że nic nie osłoniło cara od spełnienia ich woli, nie byli zajęli jakiegoś dziwnego, wyczekującego położenia, ale zorganizowali byli zbrojną ruchawkę w kraju, to mogliby prawdopodobnie stanąć na czele potężniejszego ruchu jak za czasów Pugaczewa. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, poparłaby rewolucjonistów znaczna część wojska, dałaby im sporą pomoc pieniężną liberalna inteligencja, wykonałyby korzystną dla nich dywersją odśrodkowe prowincje, zrywając swe pęty niewolnicze, wreszcie całe stronnictwo rewolucyjne w Europie, uważając ich sprawę za własną, dokładałoby wszelkich usiłowań, by zapewnić im zwycięstwo.
Ruch rewolucyjny rosyjski, zacząwszy od propagandy socjalistycznej, po długim kołowaniu wszedł wreszcie na tory walki politycznej. I inaczej być nie mogło. Świadomość, że wolność polityczna jest przedewszystkiem niezbędna w Rosji, wzrosła ogromnie w ostatnich czasach. Lecz wrzenie społeczne, które przez kilka lat wstrząsało Rosją, nie mogło minąć bez śladu. W klasie robotniczej zaczęła się budzić myśl społeczna. To, co wypowiedzieli Aleksiejew i Malinowski, wielu już myśli. Próbowano także organizować się, próbowano robić zmowy. I rząd carski musiał wreszcie zrobić im pewne ustępstwo. Takiem ustępstwem jest prawo fabryczne z dnia 3 (15) czerwca 1886 r. Założenie Włościańskiego Banku Ziemskiego na początku 1882 r., w celu pomagania proletariuszom wiejskim do nabywania ziemi na własność, było także ustępstwem podnieconej silnie propagandą społeczną opinii publicznej.
Z upadkiem komuny, ruch socjalny zamarł we Francji. Rozpoczęła się straszna represja. Ci, co zdołali ocalić się ucieczką, w większej części osiedli w Szwajcarji, niektórzy zamieszkali w Londynie, pewna zaś część udała się do Stanów-Zjednoczonych północnej Ameryki. Najczynniejszą była emigracja w Szwajcarji. Byli tam w Genewie: Malon, Lefrançais, Artur Arnould, Guesde, Brousse, Elizeusz Réclus i inni. Przyczynili się oni — jak już wzmiankowałem — do wzmocnienia kierunku anarchistycznego, w czem bezwątpienia silnym czynnikiem była ich niecierpliwość rewolucyjna, albowiem w późniejszym czasie Arnould, Malon, a nawet najzaciętszy anarchista Brousse, po powrocie do kraju, umiarkowali się i zostali nawet przeciwnikami anarchistów.
We Francji jednak samej o rewolucji społecznej mogli mówić marzyciele tylko. Reakcja panowała tam w całej swej potędze. Ludność upokorzona i zastraszona straciła chwilowo wiarę w swe siły. Przytem przed narodem francuskim stanęła groźna kwestja: czy Francja ma być dalej rzecząpospolitą, bądźcobądź z zadatkami wolności i postępu, czy też cofnąć się do reakcji monarchicznej? Sytuacja była bardzo groźna, i zwycięstwo reakcji monarchicznej chybiło tylko dlatego, że w jej własnym obozie oddzielne stronnictwa porozumieć się nie mogły.
Republikanie, potrzebując pomocy klasy robotniczej, zaczęli nawoływać ją do organizowania się. W dzienniku La Constitution, pod redakcją Portalis’a, 1 stycznia 1872 r. pojawiła się odezwa Barberet’a do organizowania izb syndykalnych. Cokolwiekbądź później mówiono o Barberet’cie, była to myśl szczęśliwa i na czasie. Organizowanie się syndykalne rozpoczęło. Popierał je także Gambetta w swoim organie, La République française; popierały je także inne pisma radykalne. Ruch syndykalny rozpowszechniał się coraz więcej, i na pierwszym kongresie robotniczym, 20 lutego 1876 r., przeszło sto izb syndykalnych miało swoich przedstawicieli.
Ruch ten robotniczy był spółdzielczy i pokojowy. Lękano się go kompromitować socjalizmem i wspomnieniami rewolucyjnemi. Myśl jednak socjalistyczna zaczęła się także budzić. Znalazła ona gorliwych wyznawców pomiędzy studentami: byli to Wiktor Marouck, Emil Gautier, Gabriel Deville, Emil Massard, John Labusquière i inni. Wyznawcy Colins’a zaczęli wydawać w sierpniu 1875 r. pismo p. t. Philosophie de l’avenir, organe des socialistes rationnels. Utworzyli oni przytem koło, w którem zajmowano się badaniem kwestyj filozoficznych i społecznych (Cercle d’études philosophiques et sociales). Koło to wykształciło wiele czynnych następnie socjalistów.
Na arenie politycznej rozpoczynano także pracę w kierunku socjalistycznym. Z jednej strony, Ludwik Blanc organizował skrajną lewicę i kreślił dla niej program, który ekonomista Leroy-Beaulieu nazwał socjalizmem państwowym, z drugiej strony, w lutym 1876 r. przy wyborach komunalnych w Paryżu, młodzi socjaliści ogłosili swój program i postawili na kandydata Emila Accolas’a.
Ośmielano się coraz więcej, i siły socjalistyczne wzrastały. Z wygnania przybył namiętny Juliusz Guesde i w listopadzie już zaczął wydawać l‘Egalité, skupiwszy koło siebie Marouck’a, Labusquière’a, Deville‘a, Massard’a i innych. Na kongresie robotniczym w Lyonie 1878 r. wystąpiono już z pewnemi wnioskami kolektywistycznemi, które wprawdzie zostały odrzucone przez olbrzymią większość. Na kongresie tym postanowiono wydawać pismo robotnicze, Le Prolétaire. We wrześniu tegoż roku próbowano urządzić kongres międzynarodowy w Paryżu. Uwięzieni organizatorowie bronili się przed sądem dzielnie, a Juliusz Guesde wyłuszczył tam teorją kolektywizmu. W 1879 r. Zygmunt Lacroix (Krzyżanowski) zaczął wydawać la Révolution sociale z programem otwarcie socjalistycznym i ogłosił współpracownikami byłych członków komuny, znajdujących się jeszcze na wygnaniu. Na prowincji zaczęły także wychodzić organy socjalistyczne: Ksawery de Ricard wydawał w Montpellier la Commune libre, poeta Clovis Hugues w Marsylii la Jeune République i t. d. Sprawę amnestji gorąco agitowano. Ludwik Blanc i Clemenceau wykazywali jej konieczność. Wyborcy w Bordeaux, wybierając raz po raz Augusta Blanqui’ego, zmusili rząd do uwolnienia go z więzienia. Wreszcie kongres robotniczy, który się odbył w październiku 1879 r., nazwał się socjalistycznym, przyjął program otwarcie kolektywistyczny i okazał się w swej gorliwości nietolerancyjnym nawet.
Zanim jednak stronnictwo socjalistyczne wzrosło w rzeczywistą potęgę, zaczęto w niem się dzielić. Pod wpływem niemieckim, z jednej strony Marxa i Engelsa przez Lafargue’a na Guesde’a, z drugiej strony redakcji Sozial-Democrat’a w Zürichu na Malona, powstała myśl zorganizowania osobnego stronnictwa robotniczego, któreby nie miało nic wspólnego z radykalnem stronnictwem, które nazywano burżuazyjnem, a w którem jednak było sporo socjalistów, i które w swoich żądaniach wcale nie było przeciwne rewindykacjom społecznym. To separacyjne dążenie nie podobało się wielu socjalistom. Większość światlejszych i czynniejszych członków słynnej komuny, tak jak Jourde, Artur Arnould, Longuet, Theisz, Avrial, Alfons Humbert, Amouroux i t. d., przyłączyła się do radykalnego stronnictwa i utworzyła wespół z innemi onego członkami, jak Zygmunt Lacroix, Henryk Maret, Ludwik Fiaus, Hovelaque i inni, Związek Socjalistyczny (l’Alliance Socialiste).
Zorganizowanie jednak osobnego i jednolitego stronnictwa robotniczego nie udało się. Na kongresie robotniczym w Marsylii socjaliści wzięli przewagę, głównie zawdzięczając temu, że zostali dopuszczeni delegaci tak zwanych kółek (cercles)[31]. Ci więc, co organizowali czwarty z kolei kongres w Hawrze, postanowili, ażeby w nim mogli brać tylko udział delegaci izb syndykalnych. Ta uchwała miała ten skutek, że w Hawrze odbyły się w lipcu 1880 r. dwa kongresy, z których każdy przywłaszczał sobie prawdziwe przedstawicielstwo klasy robotniczej. Socjaliści, w przeciwstawieniu do stronnictwa syndykalnego, utworzyli związek federacyjny, w którym główny ton nadawał Juljusz Guesde.
Związek robotniczo-socjalistyczny, założony na kongresie w Hawrze, nie długo utrzymywał się w całości. Przeciwko marksizmowi Guesde’a zaczął walczyć Paweł Brousse, który z anarchisty stał się komunalistą, t. j. wyznawcą zupełnego samorządu gmin. W obozie robotniczo-socjalistycznym powstały w ten sposób dwa stronnictwa, które zaledwie nie zerwały już z sobą na kongresie Szablon:Korekta socjalno rewolucyjnym w Rouen w 1881 r. Zerwanie nastąpiło w 1882 r. na kongresie w S. Étienne. Większość została z Brousse’m i otrzymała od guesdistów nazwę posibilistów albo też minimalistów. Organem jej został le Prolétaire.
Zamiast więc utworzenia jednego stronnictwa robotniczego, jak to zamierzano, porozbijano obóz socjalistyczny i osłabiono jego siłę. Okazało się to przy wyborach. W Paryżu, Marsylii, Lyonie byli wybierani posłowie radykalno-socjalistyczni, nie zaś tak zwani socjalistyczno-rewolucyjni. Ciągłe odwoływanie się do rewolucji, jakiem walczyły z sobą stronnictwa socjalistyczne, usprawiedliwiało istnienie grup anarchistycznych, które konsekwentniej od innych żadnego kompromisu z istniejącem porządkiem i jego zasadami znać nie chciały. Grupy te byłyby bezsilne i niemiałyby żadnego znaczenia, gdyby istniała silna socjalistyczna organizacja. Ale przy rozbiciu się powszechnem, przy zawziętej walce pomiędzy sobą, przy hałaśliwem wołaniu o rewolucją, anarchiści odznaczali się największym krzykiem, najgwałtowniejszemu hasłami, najczęstszem wzniecaniem zaburzeń wszelkiego rodzaju. Socjaliści doczekali się wreszcie w anarchistach największych swych przeciwników, którzy przychodzili na ich zgromadzenia, hałasowali, wszczynali bójki i nie dopuszczali do spokojnego przebiegu rozpraw. Szaleństwo i zuchwałość anarchistyczne rosły. Rozpoczęło się przemawianie czynami (parler par faits). Podrzucano bomby dynamitowe w kawiarniach, jak w Lyonie, i wysadzano budowy w powietrze, jak kaplicę w Montsceaux-les-Mines. Przestrach burżuazji był ogromny: zdawało się jej, że rozpoczyna się już rewolucja. Uwięziono dużo osób, a w tej liczbie wybitniejszych anarchistów, jak Emila Gautier i księcia Krapotkina, który po wypędzeniu go z Szwajcarji mieszkał w Sabaudji. Proces był tendencyjny, wskazywano więc na nim straszne rzeczy. Istotnie jednak przekonał on o dwóch rzeczach, naprzód że przewódcy wstydzili się przyznać publicznie do tych środków, które w swych pismach zalecali, i powtóre że anarchizm nie dozwalał na zorganizowanie czegoś silniejszego. Na początku marca 1883 r. nowy paniczny strach ogarnął burżuazją. Korzystając z manifestacji robotniczej, która zgromadziła się 9go marca na placu Inwalidów w Paryżu, anarchiści pociągnęli część tłumu za sobą i zrabowali kilka piekarń. Znowu uwięziono sporo ludzi, a pomiędzy niemi szlachetną lecz fanatyczną rewolucjonistkę, Ludwikę Michel.
Był to — można powiedzieć — kulminacyjny punkt wrzenia rewolucyjnego. W tym jednak czasie kilku socjalistów ze stronnictwa robotniczego dostało się do Rady gminnej Paryża i do parlamentu. Tam spostrzegli oni, że przy poparciu radykałów, można wiele zrobić dla klasy robotniczej. Nastąpiło więc wzajemne zbliżenie się. Socjaliści przytem spostrzegli, że w razie gwałtownego wywrotu mogą prędzej aniżeli oni, skorzystać monarchiści i bonapartyści. Malon z zawziętego rewolucjonisty stał się reformistą, i przez wydawaną w tym duchu La Revue Socialiste, zaczął grupować koło siebie dość znaczny zastęp umiarkowanych socjalistów. Rozwijający się ruch syndykalny organizował coraz więcej robotników, a z wzrastającą organizacją rosła świadomość socjalistyczna. W październiku 1886 r. zgromadził się w Lyonie kongres robotniczy, złożony z samych robotników, i na którym 700 izb syndykalnych było reprezentowanych. Kongres stanął na gruncie otwarcie socjalistycznym. Manifest, który wydała komisja tego kongresu, powiada: «Własność kolektywna czyli spólna powinna zastąpić własność osobistą; uspołecznienie środków wytwórczych zastąpi wyzyskiwanie mężczyzny, kobiety i dziecka».
Rząd parlamentarny, od którego żądano reform socjalnych, i który sam je wreszcie zapowiadał, odkładał je wciąż na później, cały zajęty waśniami stronniczemi. To kompromitowało rzeczpospolitą, która dawała się w sprawie reform społecznych wyprzedzać rządom monarchicznym, wytwarzało niechęć ku parlamentowi i stało się najważniejszą przyczyną rozszerzenia się agitacji, popieranej przez jenerała Boulanger’a i jego zwolenników. Chciano rewizji konstytucji i przemiany republiki parlamentarnej na radykalną. Kiedy jednak spostrzeżono dwuznaczne zachowanie się samego Boulanger’a i otwarte popieranie go przez bonapartystów i monarchistów. większość socjalistyczna, cały obóz tak zwany posybilistyczny, oświadczyła się stanowczo przeciwko jego uroszczeniu i zawarła przymierze z radykałami. Zbliżenie się posybilistów z radykałami a po części i z republikanami, stojącemi u steru rządu, podniosło znaczenie i wpływ stronnictwa socjalistycznego. Temu też należy przypisać, że pomimo tego, iż zakaz Towarzystwa Międzynarodowego i jego kongresów nie został cofnięty, w lipcu 1880 r. oba międzynarodowe kongresy socjalistyczne z całą swobodą odbywały swe obrady w Paryżu.
Propaganda piśmienna socjalizmu wzrosła ogromnie we Francji. Mnóstwo pism otwarcie socjalistycznych zaczęło wychodzić; wiele pism radykalnych otworzyło swe łamy dla kwestyj społecznych: Malon pisywał w l’Intransigeant — Rochefort’a, Karol Longuet w Justice, organie Clémenceau i td. W nowozałożonych miesięcznikach: La Revue Nouvelle, La Revue Moderne i td. dano także głos socjalistom. Literatura broszurowa i popularna, przybrała ogromne rozmiary.
Literatura socjalistyczna niemiecka, którą poznali socjaliści francuscy podczas pozostawania swego na emigracji, wywarła znaczny wpływ na rozwój myśli socjalistycznej we Francji. Paweł Lafargue, Guesde, Deville upowszechniali zasady Marxa; Malon tłumaczył Marxa, Lassalle’a, Schäfflego. Szczególnie teorja Marxa miała wielkie powodzenie: teorja jego wartości i walka klasowa w wielu rozprawach zajęły naczelne miejsce.
Najwięcej płodnym pisarzem w ostatnich czasach był Benedykt Malon. Jest to przedewszystkiem pracowity zbieracz faktów. Jego Historja socjalizmu (Histoire du socialisme, Lugano, 1879) przedstawia raczej obfite nagromadzenie materjałów i pożytecznych dla historji wskazówek. Często i ja z niej korzystałem. Wywarła ona nie mały wpływ na rozwój socjalizmu we Francji, świadcząc że ruch socjalistyczny wzmaga się i szerzy coraz więcej i ma po swojej stronie wiele bardzo poważnych pisarzy. Wydawana przez Malona, La Revue Socialiste, jest najlepszem obecnie pismem naukowem w tej dziedzinie. Dla Francyi ma tę ważną korzyść, ze daje sposobność wielu nowym pisarzom do okazania swych zdolności. G. Rouanent, August Chirac, E. Fournière dali się głównie poznać w tem piśmie.
Wymieniłem już poprzednio wielu pisarzy z ostatnich czasów: André Léo (La guerre sociale w 1871 r. i piękne artykuły w Le Socialisme Progressif, wydawanym przez Malona w Lugano w 1879 r.), Acollas (Philosophie de la science politique), Junqua, Cladel i td. Ważnym sprzymierzeńcem socjalizmu okazał się biolog, Karol Letourneau, który w swojej Socjologii (La Sociologie d’aprés l’ethnographie, Paris 1880) uwydatnił wyższość własności kolektywnej od dzisiejszej osobistej i przyszedł do tego wniosku, że ta ostatnia musi uledz w przeobrażeniu się w kierunku żądań socjalistycznych. Wypada jeszcze wspomnieć o aterkracji (ater — bez, kratia — rząd), propagowanej przez Klaudjusza Pelletier’a, która to aterkracja jest ogładzonym anarchizmem proudhonowskim. Pelletier mieszkał w Nowym Yorku i tam drukował swoje dzieła.
Socjalizmowi we Francji, kiedy wyrósł w niezaprzeczoną potęgę, zaczęły zalecać się i schlebiać, tak samo jak i w innych państwach, wszystkie stronnictwa. Szczególnie nabrała większego rozgłosu propaganda katolicko-socjalistyczna Alberta de Mun’a, kapitana od dragonów. Zdołał on utworzyć pewne stronnictwo, które zajęło się organizowaniem katolickich kółek robotniczych (cercles catholiques d’ouvriers) i wydaje pismo p. t. Association catholique. Kiedy jednak jeden z najzdolniejszych spółpracowników tego pisma, Loesevitz, zanadto się przychylił na stronę socjalizmu, de Mun zganił to i cofnął się wstecz o parę kroków.
W Austrji, po ułaskawieniu w lutym 1871 r. zasądzonych socjalistów, ruch socjalistyczny — zdawało się — wzmagał. Organizacja, kierowana przez Oberwindera, nabyła drukarnią i zamiast dwutygodniowego zaczęła wydawać tygodniowe pismo, Der Volkswille. W łonie jednak organizacji odbywała się walka. Przeciwko Oberwinderowi, wyznawcy lassallizmu, agitował Scheu, popierany przez niemieckie stronnictwo marksowskie. W 1872 r. oddzielił się on ze swojemi wyznawcami od organizacji Oberwindera i założył «radykalną partją robotniczą, której organem była Die Gleichheit. Złe stosunki pieniężne i krach wiedeński 1878 r. podkopały zupełnie organizacją oberwinderowską.
Przekonania socjalistyczne szerzyły się w Wiedniu i nawet pomiędzy inteligencją burżuazyjną zjednały sobie wyznawców. Przyczyniały się do tego niemiecka literatura socjalistyczna i naukowa powaga Schäfflego. Jego Kwintesencja Socjalizmu pomnożyła znacznie zastępy nowego obozu. Pojawiło się kilku uzdolnionych pisarzy, idących w tym kierunku, a jeden z nich, Karol Kautsky, pozyskał następnie ogromną wziętość.
Prześladowanie rządowe socjalistów w Niemczech oddziałało szkodliwie na rozwój ruchu socjalistycznego w Austrji. Ustaw wyjątkowych przez długi czas nie zaprowadzano, ale zanadto potężna policja jak na konstytucyjne państwo umiała i bez nich ograniczyć wolność propagandy socjalistycznej, zabierając na poczcie przesyłane broszury i gazety, zabraniając zgromadzenia, konfiskując wydawane dzienniki. Dowolnem swojem postępowaniem i wdzieraniem się nieustannem w stosunki domowe i osobiste (dość wspomnieć o tem, że zatrzymywała listy na poczcie i czytała je) wywołała ona wielkie rozdrażnienie w ludności robotniczej, która w takim stanie coraz chętniej chwytała teorje anarchistyczne, rozwijane przez Mosta i szerzone gorliwie przez jego dawnych przyjaciół wiedeńskich. Do szerzenia się anarchizmu przyczyniała się jeszcze i ta okoliczność, że w socjalistycznym ruchu austrjacko-nicmieckim była znaczna liczba słowian, zwłaszcza Czechów, którzy krzywo i niechętnie patrzyli na hegemonją niejako niemieckich demokratów socjalnych. Z tych to powodów wzmógł się ogromnie ruch anarchistyczny, a podniecany przez niecierpliwe żywioły zagraniczne i prowokowany przez agentów policyjnych, wszedł na drogę ekscesów zbrodniczych, które haniebnie rozgłosiły nazwiska: Stelmachera, Kamerera i innych i zatrwożyły ludność wiedeńską. Korzystając z tego, rząd zaprowadził naprzód (30 stycznia 1884 r.) wyjątkowy stan w Wiedniu i jego okolicach, a na początku 1885 r. przeprowadził w parlamencie ustawę przeciwko anarchistom, podciągając pod tę nazwę często nie tylko socjalistów, ale nawet i demokratów ludowych.
Lavoleé w swojem dziele o klasach robotniczych powiada, że «duch stowarzyszenia jest bardzo upowszechniony i potężny w klasie robotniczej austrjackiej, a przedewszystkiem pomiędzy ludnością szczepu niemieckiego».[32] Istotnie podziwiać trzeba, że pomimo utrudnień policyjnych, klasa robotnicza nie ustawała w organizowaniu się swojem. Najważniejszym jej punktem środkowym pozostaje zawsze wiedeński Arbeiters-bildungsverein, mający w samym Wiedniu niemniej od 10.000 członków i rozpościerający swe filije po licznych miastach. Pozostaje on w dość ścisłym stosunku z Ogólnem robotniczem stowarzyszeniem w celu wspierania chorych i skaleczonych (Allgemeine Arbeiter-Krankenunterstützung und Invalidenkasse). Dzięki tej organizacji, ruch robotniczy, pomimo wielu przeszkód, nie ustawał i lubo nie dobił się powszechnego głosowania, to wszakże uzyskał rozszerzenie koła wyborczego, skutkiem czego i robotnicy, chociaż w bardzo ograniczonej liczbie, stali się wyborcami. Ustawa 17 czerwca 1883 ustanowiła inspekcją fabryczną. August Bebel przyznaje jej wyższość od ustawy niemieckiej. «Najsamprzód — powiada — nadzorcza czynność austrjackiego inspektora fabrycznego obejmuje wszystkie przemysłowe przedsiębiorstwa w jego okręgu, a więc także rzemiosło i handel. W Niemczech czynność inspektorów ogranicza się tylko na fabryki».[33] Ustawa przemysłowa z 8 marca 1885 r. uwzględniła, aczkolwiek bardzo słabo, pewne interesy robotników, jak to i Bebel zaznaczył. Obecnie toczy się sprawa o izby robotnicze, które, chociaż w szczupłych rozmiarach, zapewnią klasie robotniczej udział w ciałach prawodawczych.
W 1884 r. wyszła w angielskim języku broszura Roberta Giffena p. t. Progress of the working class in the last half century (Postępy klasy robotniczej w ostatniej połowie stulecia), w której autor wykazuje, że zarobki powiększyły się, że liczbę godzin pracy zmniejszono, że ceny żywności, oprócz mięsa, obniżyły się, że mieszkania wprawdzie podrożały, ale za to pod każdym względem polepszyły się, że śmiertelność i liczba przestępstw zmniejszyły się, że liczba dzieci chodzących do szkół powiększyła się, że zamiłowanie oszczędności wzmogło się i td. Przypuśćmy, że to wszystko niezaprzeczoną jest prawdą, lubo i to niezaprzeczoną jest prawdą, że w Anglii jeszcze istnieje straszna nędza, która Francuzów razi nawet ogromnie.[34] Przypuśćmy, że to wszystko, co powiada autor, nie ulega wątpliwości, to jednak czy stanowi to jaki argument przeciwko socjalizmowi? Żaden. Nie chodzi o to, ażeby klasa robotnicza doznawała lepszego bytu niż dawniej, ale chodzi o to, ażeby nie stanowiła odrębnej jakiej klasy, przeznaczonej od urodzenia do pracy ciężkiej i podrzędnej. Chodzi o to, ażeby wszyscy byli robotnikami, a nie było wcale klasy próżniaczej. Polepszenie się bytu klasy robotniczej jest — jak już widzieliśmy — w ścisłym związku z szerzeniem się przekonań socjalistycznych. Są one fermentem, pod wpływem których zaczyna burzyć się i poruszać klasa robotnicza, a następnie podejmuje walkę o lepsze warunki swego istnienia.[35] A skoro polepsza się jej byt, podnosi się jej poziom umysłowy, wzrasta jej znaczenie polityczne, socjalizm też coraz szybciej biegnie ku swemu ostatecznemu celowi.
Kiedy w całej Europie, po upadku Komuny paryskiej, żywo zajmowano się socjalizmem, w Anglii — zdawało się — sprawa ta nie budziła wielkiego interesu. Rzecz to jednak była pozorna i chwilowa. Jak widzieliśmy bowiem, podstawa ruchu socjalistycznego była szeroka i mocno zbudowana. Stowarzyszenia spółdzielcze wszelkiego rodzaju mnożyły się; kongresy Trades-Unions’ów pokazywały, że zakres ich działania coraz się rozszerzał. Józef Arch w 1872 r. założył Ligę narodową robotników rolnych a przy wyborach w styczniu 1886 r. wszedł do izby gmin. Propaganda o unarodowienie ziemi nie ustawała. Zwłaszcza wzmogła się ona ogromnie w 1882 r., kiedy Henryk George przybył do Anglii i zaczął zgromadzać liczne mityngi. Wreszcie i chorągiew socjalistyczną otwarcie wywieszono, i wkrótce liczne zastępy pod nią stanęły. Wiele do tego przyczynił się H. M. Hyndman, autor Historycznej podstawy socjalizmu w Anglii (The historical basis of socialism in England, London, 1883). Zawiązała się socjalno-demokratyczna federacja i weszła w stosunki z organizacjami socjalistycznemi na kontynencie. Na licznych mityngach wypowiadali swe współczucie dla nowego ruchu ludzie, co już zyskali imię w literaturze. Federacja rozporządza tygodnikiem: Justice i miesięcznikiem To-Day (Na dzisiaj). Marksiści utworzyli własną ligę: Socialist League i wydają Rzeczpospolitą (The Commonwealth).
Zima z 1885 na 1886 r. była bardzo ciężka dla robotników, których ogromna liczba pozostawała bez pracy. Rozdrażnienie ich było wielkie. Na początku lutego 1886 r. w Londynie, rozchodząc się z mityngu przez socjalistów zwołanego, powybijali oni szyby w domach bogatych i splądrowali niektóre magazyny. Rozruchy te znalazły odgłos na prowincji: w Leicester’ze, Birminghamie, Great-Yarmouth i w niektórych innych miastach. Burżuazja przestraszona zaczęła już była wołać o prawa wyjątkowe. Wytoczono proces głównym przywódcom i mówcom na mityngu londyńskim, Hyndman’owi, Burns’owi, Champion’owi, ale ten proces skończył się na niczem.
Wielki stary człowiek — jak zwykle nazywają Gladstone’a w Anglii — mówiąc o ruchu społecznym, wyrzekł znamienne słowa: «socjalizm jest w powietrzu!» Istotnie, ślepi mogą tylko nie widzieć jak olbrzymie zrobił on postępy. Korespondent pisma paryskiego, Temps, melancholicznie zapytywał w 1888 r., co się stało z owym burżuazyjnym pewnikiem, że w Anglii socjalizm nie jest straszny? Czyż nie kroczy on tam zwycięsko ku panowaniu? — zapytuje dalej, i na potwierdzenie swych słów przytacza co następuje. «Roku zeszłego zacny członek stronnictwa liberalnego, sir Wiliam Harcourt, wobec całego parlamentu wykrzyknął: «Ostatecznie nie jesteśmyż wszyscy socjalistami?» A p. Goschen, jeden z najbardziej nieprzejednanych obrońców ortodoksji ekonomicznej odrzekł melancholicznie: «Tak, istotnie, socjalizm wezbrał aż po same brzegi.» Poza obrębem dawnych stowarzyszeń robotniczych, prawie przeciwko nim, utworzyło się nowe stronnictwo, które otwarcie wywiesza chorągiew socjalistyczną. Znakomity poeta, jedyny może którego nazwisko wolno wymieniać obok Tennyson’ów, Browning’ów i Swinburne’ów, p. William Morris cały się oddał nowej agitacji. Angielski Leconte de Lisie zaprzestał rzeźbić swoję nienamiętną i bezgrzeszną poezją i rzucił się cały do walki klasowej. Liczne kluby połączyły się z tym ruchem. Wpływ ich uwidocznił się w wypadkach zeszłego listopada, kiedy Londyn przedstawił taki widok, jaki zdawał się być przywilejem nie do pozazdroszczenia właściwym tylko Paryżowi. Kościół anglikański został wzruszony takim stanem rzeczy. Na kongresie w Leeds, pod prezydencją arcybiskupa Canterbury’skiego, obok biskupów z rękawami z płótna lnianego, w spodniach krótkich, w czarnych jedwabnych pończochach i w trzewikach z sprzączkami, widziano prawdziwego przedstawiciela socjalizmu, który już odbył nowicjat w więzieniach królowy, p. Championa.» Dodajmy jeszcze, że biskup Nottingam oddawna prowadzi gorliwie chrześciańską propagandę socjalistyczną, i w tym duchu wychodzi The Christian Socialist. Kardynał Manning, arcybiskup Westminsteru, w artykule ogłoszonym w Fornightly Review publicznie uznał słuszność żądań socjalizmu.
Agitacja, trwająca już oddawna w sprawie rozszerzenia prawa wyborczego, zmusiła izbę gmin na początku 1889 r. zastosować powszechne głosowanie przy wyborze tak zwanych county-councils (rad powiatowych i rad gminnych). Dotąd rady te były wybierane przez arystokracją ziemską i pieniężną. Wybory do Rady gminnej Londynu wprowadziły do niej 70 radykałów i socjalistów i 48 konserwatystów. Przy wyborze aldermenów t. j. wykonawców administracyjnych, większość radykalno-socjalistyczna skorzystała z tego prawa, że może ich wybierać i poza obrębem Rady, i powołała na ten urząd ludzi znanych z radykalnego swego sposobu myślenia, a pomiędzy niemi socjalistów: Ecclestona Gibbs’a, Taylor’a, Spieer’a i pannę Cons, która w ten sposób zostaje pierwszą «alderwoman» w Anglii.
Umysłowy ruch socjalistyczny w Belgii, który — jak widzieliśmy — wykazywał już i poprzednio dużo siły, po upadku komuny paryskiej zajął niejako naczelne, celujące stanowisko. Wychodziły tam codzienne dzienniki: La Liberté i Libre Examen. Do sporej liczby gruntownych i zdolnych pisarzy, o których już poprzednio wzmiankowałem, przybyło jeszcze kilku utalentowanych, z których wymienić szczególnie należy: Artura Cornette’a, którego artykuły w Le Socialisme Progressif należały do najlepszych, i Ludwika Bertrand’a, dość płodnego pisarza i czynnego agitatora, który silnie popierał i popiera sprawę powszechnego głosowania. Dzięki staraniom tego ostatniego, w 1875 r. zorganizowała się w Brukseli: izba pracy (chambre du travail), gdzie De Paepe wykładał ekonomją społeczną. Część tych wykładów, tudzież inne konferencje, które miano w izbie, ogłosiło drukiem czasopismo, wychodzące p. t. Économie sociale. Teorja Marxa miała pomiędzy Belgami także wielkie powodzenie.
Niemało się przyczynił do ugruntowania przekonań o kolektywnem władaniu ziemi Emil de Laveleye. Badania jego nad formami pierwotnemi własności ziemskiej (De la propriété et de ses formes primitives) silniej podkopały powagę własności ziemskiej osobistej, aniżeli wszystkie dawniejsze rozprawy i teorje. Przekonano się, że własność ziemska ulega przeobrażaniu się, rozwojowi, ewolucji, a więc dzisiejsza forma w państwach europejskich nie jest ani ostateczna, ani najdoskonalsza; przekonano się także, że forma spólnościowa własności niegdyś była powszechna, że odpowiada ona ustrojowi demokratycznemu, i że łatwo daje się połączyć ze wzorowem gospodarstwem. W uzupełniającej poprzednie dzieło rozprawie, wydanej w 1886 r. (La propriété collective du sol en différents pays), de Laveleye jeszcze dobitniej wykazuje ważne korzyści gminnego ustroju ziemi.
Bardzo niedostatecznie rozwinięte w Belgii elementarne wykształcenie — Belgia jeszcze niedawno zajmowała pod względem elementarnego wykształcenia trzynaste miejsce w Europie — tudzież haniebne wyzyskiwanie kapitalistów belgijskich, wykazane przez rządową komisją badawczą, sprzyjały rozrostowi propagandy anarchistycznej wśród ciemnych i przygnębionych mas ludu okolic górniczych. Pod wpływem jej, wzburzenia okazywały się tu i ówdzie, a w marcu 1886 r. w kraju Charleroi przybrały cne istotnie groźną postawę. Wybryki anarchistyczne zbiegły się tam razem ze zmową górników, i rozpoczęła się żakierja. Spalono pięć pałaców i ogromną fabrykę w Jumel, poniszczono ruchomości i przepłoszono burżuazją. Strach był wielki nietylko w Belgii, ale i w całej Europie. Zdawało się już, że się rozpoczyna rewolucja społeczna. W Belgii zmobilizowano wojska i oddano nad niemi dowództwo jenerałowi Van der Smissen. Rozruchy te jednak stłumiono. Była to jedna z licznych przygrywek do zapowiadających się ważnych wypadków.
Nigdzie socjalizm nie doszedł jeszcze do takiej liczebnej potęgi jak w Belgii i zawdzięcza to swemu wielostronnemu rozwojowi. Nie pomijano tam żadnej drogi, nie lekceważono żadnego środka. Organizacje robotnicze ze współdzielczości wykuły sobie znakomitą broń. Wiele stowarzyszeń ma własne piekarnie, gospody, apteki. Zwłaszcza znakomitą jest organizacja Vooruit, mająca własną drukarnią. W Brukseli robotnicy mają własny dom: Dom Ludu. Stowarzyszenia przemysłowe i izby syndykalne są bardzo liczne. W końcu 1884 r. utworzyło się belgijskie stronnictwo robotnicze, którego liczbę członków w 1886 r. rachowano 300.000. Podczas wyborów gminnych w końcu 1887 r., dzięki temu, że socjaliści zawarli przymierze z radykałami, kandydaci stronnictwa robotniczego, pomimo że w Belgii nie ma jeszcze powszechnego głosowania, powychodzili z urny wyborczej aż w 30 miejscowościach. Nakładem stronnictwa wychodzi pięć tygodników i dwa dzienniki: Le Peuple i Vooruit, z których pierwszy tłoczy się w 26.000 a drugi w 20.000 egzemplarzy. Cezary de Paepe, zdając sprawę w wiedeńskiej Gleichheit (1886 r.) ze stanu stronnictwa w Belgii, powiada: «Bez przesady rzec można, że obecnie połowa dorosłej ludności a z pewnością znaczna większość klasy pracującej w Belgii została pozyskana dla socjalizmu. Cała Belgia jest tylko gniazdem socjalistycznem.»
Szwajcarja, będąc miejscem schronienia się dla prześladowanych socjalistów i znajdując się w środku Europy, stała się istotnem ogniskiem międzynarodowego ruchu socjalistycznego. Wydawano tu francuskie, niemieckie, włoskie, polskie, rosyjskie, czeskie, rusińskie i inne czasopisma. Drukowano tu niemal we wszystkich europejskich językach, był nawet zamiar publikacji tureckiej. Tu odbywały się zjazdy i kongresy. Z początku największy ruch panował w Szwajcarji francuskiej; zwłaszcza w Genewie, dopóki przebywała w niej emigracja francuska, następnie po ogłoszeniu praw wyjątkowych w Niemczech i rozpoczęciu wydawnictwa Sozial-Demokrat w Zürichu, punkt ciężkości ruchu przeniósł się do tego miasta i w ogóle do Szwajcarji niemieckiej.
Ruch robotniczy w Szwajcarji wzmagał się i uświadamiał. Oprócz istniejącego Związku Grütli, w 1873 r. powstał Związek Robotniczy (Arbeiterbund), którego celem było połączenie wszystkich stowarzyszeń robotniczych i przeprowadzenie zamiany pracy najemnej na stowarzyszoną w spółkach produkcyjnych. Związek Grütli zaczął wchodzić także na tory socjalistyczne i wspólnie ze Związkiem robotniczym w 1877 r. przeprowadził niezawodnie najlepszą jeszcze dotąd związkową ustawę fabryczną, regulującą pracę i ograniczającą jej wyzyskiwanie. Ustawa ta oznaczyła jako normalny dzień pracy 11 godzin, skutkiem tego wielu przemysłowców skarżyło się, że nie mogą konkurować z fabrykantami sąsiednich krajów, gdzie praca nie jest ograniczona na taką liczbę godzin: to spowodowało, że na wniosek pułkownika Emila Frei’a w grudniu 1880 r., rząd związkowy zaproponował Francji, Niemcom, Włochom, Austrji, Anglii i Belgii utworzenie międzynarodowego ustawodawstwa fabrycznego, ale propozycja ta albo wcale uchyloną została, albo okazywano jej obojętność. Tymczasem socjalno-demokratyczne stronnictwo zorganizowało się i w ważniejszych punktach przemysłowych, jak w Zürichu, St. Galenie, Bazylei, Bernie, ważne ogniska wytworzyło. W 1883 r. zebrał się w Zürichu szwajcarski sejm robotniczy, złożony z 172 przedstawicieli rozmaitych stowarzyszeń i postanowił agitować dalej, zarówno z robotnikami niemieckiemi i francuskiemi, w sprawie ustawodawstwa międzynarodowego o pracy w fabrykach. Agitacja robotnicza, przykład rządu niemieckiego, a może najbardziej potrzeba zjednania sobie klasy robotniczej, wobec coraz bardziej natężonych stosunków z rządem niemieckim, skłoniły sejm związkowy do wejścia na drogę reform społecznych. Istotnie w 1887 r. została rozszerzona i uzupełniona ustawa z 1881 r. o wynagradzaniu robotników za kalectwo lub utratę zdrowia, tak że przedstawia ona najlepszą od wszystkich w tym przedmiocie dotychczasowych ustaw. W tymże roku w powszechnem glosowaniu przyjęto ustawę monopolu alkoholowego, o której Der Grütlianer, organ Związku Grütli, wyraził się, że jakkolwiek nie jest doskonałością, «to jednakże robotnicy dobrze pojmują, że stanowi ona ważni ustępstwo ich dążeniom i zapatrywaniu się ich na państwo społeczne». Wskutek wniesionej petycji Związku Grütli, ustanowiono posadę sekretarza robotniczego, jako organ nieustannej i bezpośredniej komunikacji klasy robotniczej z rządem związkowym. Na kongresie robotniczym, który tegoż roku w kwietniu zgromadził się do Aarau, utworzono Szwajcarski Związek Robotniczy i wybrano na sekretarza robotniczego znanego socjalistę, Hermana Greulicha. W czerwcu 1888 r., na wniosek Favon’a i Descuttins’a, rząd związkowy przyrzekł zająć się znowu sprawą międzynarodowego ustawodawstwa fabrycznego, i doprowadził był te rzecz tak daleko, że została zapowiedziana we wrześniu 1881 r. w Bernie konferencja międzynarodowa w tej sprawie, ale wskutek nowego zajątrzenia się stosunków z rządem niemieckim, odłożono tę konferencją do maja 1890 r. W październiku 1888 r. odbył się w Bernie kongres robotniczo-socjalistyczny, który wytknął za najbliższy cel: wybór Rady związkowej przez naród; naukę obowiązkową, bezpłatną i świecką; zmonopolizowanie przez państwo kolei żelaznych i banków z użyciem ich dochodów na sprawy publiczne. W oddzielnych kantonach, zwłaszcza w genewskim, zajmowano się także żywo sprawą robotniczą, i wiele ważnych ustaw weszło w życie. W Genewie rozpoczęto ważną agitacją, która ma zreorganizować całe początkowe szkolne wychowanie odpowiednio do potrzeb klasy pracującej w ten sposób, ażeby szkoła dziecinna, szkoła początkowa i warsztat tworzyły łańcuch nieprzerwany, łącząc terminatorstwo rzemieślnicze ze szkołą, naukę robót ręcznych z nauką umysłową.
Ruch socjalno-demokratyczny w Niemczech i ruch rewolucyjny w Rosji oddziałały na sąsiednie narody. — Ruch niemiecki obudził ruch socjalistyczny w Danii, a przez Danją, podziałał na Szwecją i Norwegją; oddziałał także na Holandją, wzmacniając istniejące już tam wpływy belgijskie. Przez Austrją wreszcie udzielił się Węgrom i Czechom a po części i Galicji. Ruch socjalistyczny rosyjski, z zapałem propagowany przez młodzież, oddziałał na Serbją, Ruś, Polskę, Litwę, Rumunją i rozniecił tam pragnienia socjalistyczne, które w Serbii dały siłę i podnietę stronnictwu postępowemu, a w Polsce, spotkawszy się z prądem socjalno-demokratycznym idącym od Niemiec i z dziejowemi wspomnieniami narodu, zapoczątkowały dwa kierunki socjalistyczne, z których jeden wybujał gorączkowo i zgasł szybko, drugi zaś zwolna się wzmagał i coraz bardziej podbijał postępową świadomość polską. Powiedzmy o każdym z wymienionych krajów z osobna, zaznaczając tylko ważniejsze wypadki w rozwijającym się w nich ruchu socjalistycznym.
Zaprowadzenie w Danii liberalnej konstytucji w czerwcu 1849 r. otworzyło propagandę przekonań postępowych. Wówczas już wystąpił jako socjalista Frydryk Dreyer, który prowadził ożywioną propagandę broszurową pod pseudonimem Piotra Vandel’a i organizował stowarzyszenia spółdzielcze. Pod wpływem ruchu komunalnego w Paryżu, Ludwik Pio, Paweł Geleff i Harald Brix zaczęli w Kopenhadze agitacją robotniczą, którą popierał także Frydryk Lunde, znany jako socjalista z 1849 r. jeszcze. Brix wydawał wówczas tygodnik socjalistyczny. Propaganda znalazła grunt już przygotowany. Organizowały się liczne sekcje Stowarzyszenia Międzynarodowego, rozpoczęły się zmowy, posyłano petycje do Folksthingu, stawiano nawet kandydatury robotnicze. Do propagandy przyczyniała się także wiele autorka, Zakieta Lilienkrantz. Zatrwożony rząd coraz bardziej rosnącym ruchem usiłował stłumić takowy. Doszło do przelewu krwi. Pio, Geleffa i Brixa uwięziono i skazano na ciężkie roboty. Ruch robotniczo-socjalistyczny jednak rozwijał się dalej. Sekcje międzynarodowe zamieniły się w Związek stowarzyszeń zawodowych. Upominanie się robotników o swoje prawa odniosło pewny skutek, i zostały uchwalone niektóre ustawy, rozpościerające opiekę nad pracą kobiet i dzieci i zaprowadzające pewne ograniczenia wyzysku na fabrykach. Zamiast tygodnika, socjaliści założyli codzienne pismo: Social-Demokraten który w 1885 r. sprzedawał 17.000 egzemplarzy. Pomimo późniejszego sprzeniewierzenia się Pio i Geleffa, którzy zaplątawszy się w sprawach pieniężnych stronnictwa uciekli do Ameryki, i pomimo prześladowań rządowych — Brixa skazano ponownie na 6 lat ciężkich robót, sprawia socjalistyczna posuwała się raźnie naprzód. W czerwcu 1885 r. wybrano dwóch robotników socjalistów do parlamentu. W 1889 r. robotnicza federacja socjalistyczna liczyła do 50.000 członków; w Kopenhadze wschodziło 6 pism socjalistycznych w 25.000 egzemplarzach, jedno z tych pism było satyryczne. Podług zapewnienia Ferdynanda Linderberga, który brał udział w kongresie agrarnym w Paryżu w 1889 r., zasady Henryka George’a mają licznych w Danii wyznawców. Dzieło George’a p. t. Postęp i ubóstwo przetłumaczono na język duński w 1886 r.
W Szwecji i Norwegji, w miarę rozwoju republikanizmu, któremu dzielnie torowali drogę znakomici poeci: Ibsen i Biörnson, wzmagał się także i ruch socjalistyczny. Poeci ci uważają się także za socjalistów. Ruch robotniczy, który nasamprzód zaczął się organizować w Szwecji w miastach industrialnych i ludnych, Malmoe, Goeteborg, Stokholmie, rozszerzył się szybko po całym kraju. Krawiec August Palm objeżdża kraj i krzewi nowe zasady. Dzielnym propagatorem jest także Axel Danielson. W 1889 r. odbył się kongres robotniczy w Sztokholmie, złożony z 50 delegatów. Pierwsze jego posiedzenia były publiczne, ale następnie wskutek zakazu policyjnego odbywały się przy drzwiach zamkniętych. Pomimo prześladowań rządowych, klasa robotnicza organizuje się i nabiera coraz większego znaczenia, tak że rząd wniósł projekt ustaw, mających na celu opiekę nad pracą robotników i zabezpieczenie im zasiłku podczas starości. W Szwecji wychodzą cztery pisma socjalistyczne. Tak w Szwecji jak w Norwegji socjaliści przodują w walce, która tam się toczy obecnie o uzyskanie prawa powszechnego głosowania.
Do rozszerzenia i ugruntowania socjalistycznego ruchu holenderskiego wiele się przyczynił zdolny pisarz, Domela Nieuwenhuis, były ksiądz protestancki, który okazał się także dobrym organizatorem i dzielnym mówcą. Przez czas pewny — można powiedzieć — sam prowadził całą robotę. Więzienie, które zmuszony był odsiadywać, wzmacniało tylko jego energją. W pierwszej połowie 1888 r. został wybrany do parlamentu holenderskiego. Był to pierwszy poseł socjalistyczny. Rozwinął on w parlamencie wielką czynność i wyjednał dla klasy robotniczej kilka korzystnych ustaw. Dzisiaj w Holandji socjalizm ma wiele zwolenników, prawie wszystkie związki zawodowe popierają ruch nowy. Od 1 stycznia 1889 r. wychodzi codzienny dziennik socjalistyczny: Recht voor Allen; oprócz tego wychodzi jeszcze parę pism socjalistycznych.
Myśl unarodowienia ziemi przyszła do Holandji z Niemiec. Zaniósł ją Flürschheim, który objeżdżał kraj i urządzał tam wykłady. Znalazł on sporo zwolenników pomiędzy radykalną burżuazją. Stoffel, który na zjeździe agrarnym w Paryżu w 1889 r., zdawał sprawę z ruchu unarodowienia ziemi w Holandji, mówił, że stronnictwo, do którego należy, pragnie wykupu ziemi przez gminy i następnie terminowego wydzierżawiania jej rolnikom.
Socjalizm w Węgrzech, który ma w tradycji pisarza socjalistycznego z 1849 r., pozyskał szerszą podstawę po 1867 r., kiedy Węgry odzyskały w części swoję niepodległość polityczną. Ruch niemiecki a następnie komunalny paryski, ten ostatni szczególnie przez Leona Frenkla, byłego członka Komuny, miały wielki wpływ na rozbudzenie myśli socjalistycznej pomiędzy robotnikami niemieckiemi, licznie pracującemi w Budzie-Peszcie, i pomiędzy robotnikami węgierskiemi. W 1873 r. zorganizowało się stronnictwo socjalistyczno-robotnicze, ale następnie rozpadło się ono na dwa stronnictwa: stronnictwo robotnicze narodowo-węgierskie i stronnictwo niemających prawa głosowania, pierwsze było więcej narodowe, drugie kosmopolityczne. Prześladowania rządowe zmusiły oba stronnictwa do połączenia się, co nastąpiło w maju 1881 r. na kongresie narodowym robotniczym. Wówczas zorganizowało się Powszechne stronnictwo robotnicze węgierskie i ułożyło program wielce zbliżony do niemieckiego socjalno-demokratycznego, przyjętego w Gotha. Stronnictwo to prowadzi obecnie bardzo energiczną agitacją w sprawie powszechnego głosowania.
Żaden rząd w Europie nie przejawił tak radykalnego pojmowania gospodarstwa narodowego jak węgierski. I zawdzięczając temu Węgry zrobiły ogromne postępy w rozwoju bogactwa krajowego. To, co w innych krajach robiły i robią na własne ryzyko osoby prywatne, w Węgrzech rząd narodowy uznał za swoje zadanie. Zorganizował bank narodowy w celu popierania krajowego przemysłu i rolnictwa. Za pomocą kolei państwowych uregulował taryfy jak najkorzystniej dla swego przemysłu i handlu. Obecnie przeprowadza pierwszy na kolejach żelaznych radykalną formę, ujednostajniając i zmniejszając opłatę kolejową, jak to dawniej zrobiono z przesyłką listów. Co socjaliści szwajcarscy zalecają swemu rządowi związkowemu, to Węgrzy już w części uskuteczniać, zaczęli. Godnem jest także uwagi, że pomiędzy magnatami węgierskiemi utworzyło się koło wyznawców socjalizmu.
Niemieckie pochodzenie socjalizmu czeskiego przeszkadza mu jeszcze dotąd do uzyskania należnego znaczenia w narodzie. Hołdując przytem w większej części anarchistycznym przekonaniom Most’a, robotnicy czescy nie wytworzyli własnej silnej organizacji. Zmienia się to jednak obecnie, i od czasu utworzenia się w 1889 r. Czeskiego związku włościan, socjaliści i ludowcy zaczynają się zbliżać, podejmując wspólnemi siłami agitacją w sprawie powszechnego i bezpośredniego głosowania.
Tak w Serbii, jak i w Polsce, nowy ruch socjalistyczny miał początek umysłowy, powstał bowiem na uniwersytecie pomiędzy młodzieżą uczącą się i miał z łona jej najgorliwszych apostołów.
Początki ruchu socjalistycznego w Serbii opisał szczegółowo i dokładnie M. Teodorowicz.[36] Są one szczególnie dla nas wielce pouczające. Młodzież serbska przynosiła z uniwersytetów rosyjskich zamiłowanie do postępowej literatury rosyjskiej i do krzewiących się tam przekonań socjalistycznych i z zapałem upowszechniała je pomiędzy inteligentną młodzieżą krajową. Zwłaszcza czynni byli w tym kierunku Jugowicz, który wcześnie umarł z suchot i Swetozar Markowicz, który także żył niedługo († 1875 r.). Młodzież socjalistyczna zaczęła wydawać w chwili, kiedy Komuna paryska upadała, małe pisemko Radnik (robotnik), w którem mówiła ze współczuciem o komunie i rozwijała zasady socjalizmu. Starzy Serbowie gorszyli się podobną bezbożną propagandą, ale rząd, trzymając ostro cugle, tolerował jego istnienie. Pisemko znalazło najwięcej zwolenników pomiędzy studentami, młodzieżą kupiecką, urzędnikami i rzemieślnikami. Wpływ jego prawie wyłącznie zamykał się w Białogórze. Młodzi socjaliści, chcąc spróbować swych sił na polu praktycznem, zaczęli organizować robotnicze, spożywcze i wytwórcze stowarzyszenia, które jednak z małym wyjątkiem prędko rozprzęgały się i upadały. Jak słaby był ruch socjalistyczny, dość powiedzieć, że kiedy Swetozar Markowicz, skazany na rok więzienia, uciekł do Węgier, cały ten ruch wkrótce ustał. Radnik przestał wychodzić latem 1872 r.
Socjaliści serbscy byli patrjotami, marzyli o oswobodzeniu wszystkich serbskich prowincji i w ogóle Słowian. Swetozar Markowicz zaś przytem był przekonany, że usamowolniwszy naród serbski, pozbywszy się rządów, tureckiego i austrjackiego, obaliwszy biurokracją, która krępowała objawy ducha ludowego, można będzie oprzeć ustrój ekonomiczny na dawniejszych zadrugach i dawniejszej gminie, wprowadzając do nich odpowiednie postępowi i przez naukę wykazane ulepszenia. Wypowiedział on to w swojem dziele: Serbja na wschodzie. Przekonanie to jego podzielało wielu socjalistów. Zorganizowali więc spisek i przygotowali zbrojne powstanie. Sprzysiężenie podobno rozrosło się ogromnie i wielu oficerów do niego należało. Rząd serbski jednak dowiedziawszy się o niem, zapobiegł przygotowującemu się wtargnieniu patrjotów do Bośni i Hercegowiny.
Jakkolwiek pierwsza praca socjalistów serbskich nie była bezowocna i jakkolwiek pierwsze ich pismo nie pozostało bez pewnego skutku, to wszakże uznano, że chcąc ażeby propaganda socjalistyczna miała szerokie powodzenie, i ażeby mogło utworzyć się wpływowe stronnictwo socjalistyczne, trzeba koniecznie program uczynić więcej praktycznym, to jest wskazać bliższe cele, które można osiągnąć. W tym celu Markowicz przeprowadził listowną korespondencją z socjalistami innemi, i porozumiawszy się co do ważniejszych punktów programu, wrócił jesienią 1873 r. do Serbii, osiedlił się w Kragujewaczu jako objawiającem największe usposobienie rewolucyjne mieście, zawiązał tam liczne stosunki z osobami wpływowemi i namówił je do założenia drukarni i wydawania dziennika. W końcu tegoż roku zaczęła wychodzić Jawnost’ która wkrótce zdobyła wielki wpływ, zmusiła Zgromadzenie narodowe do przyjęcia kilku korzystnych dla ludu ustaw i stawała się skutkiem tego coraz więcej popularną. Rząd uląkł się tego nowego prądu, zaczął prześladować dziennik i, wytoczywszy proces Markowiczowi za pewny artykuł, uwięził go. Wskutek poręczenia kilku obywateli, uwolniono Markowicza z więzienia, ale wyszedł on z niego ze zdrowiem już zupełnie zrujnowanem. Niedługo jeszcze żył. Choroba zmusiła go do wyjazdu za granicę, gdzie 25 lutego 1875 r. umarł w Tryjeście, powszechnie żałowany w swym ojczystym kraju. Zwłoki jego sprowadzono na ziemię rodzinną.
Jeszcze przed śmiercią Markowicza, wybory wprowadziły kilku socjalistów do Zgromadzenia Narodowego, a organem ich stało się Osłobodjenie, które zaczęło wychodzić zamiast Jawnosti. Socjaliści prawdziwie ludowym swym programem i śmiałą postawą zgrupowali koło siebie liczną opozycyją, która utworzyła stronnictwo radykalne, i którą rząd daremnie starał się zwalczyć. Nie mogąc tego zrobić, rząd rozpuścił zgromadzenie Narodowe i zaczął tępić socjalizm i socjalistów jako najżywotniejszy i najruchliwszy żywioł. Osłobodjenie i Rad zawieszono. Socjalistów, pod lada pozorem, więziono i skazywano na ciężkie kary. Pomimo to, przy ponownych wyborach socjaliści w jeszcze większej liczbie weszli do Zgromadzenia Narodowego, a radykalne stronnictwo okazało się tak silne, że rząd wreszcie musiał ustąpić i zgodzić się na kilka ważnych ustaw, któremi zapewniono większą osobistą i prasową wolność i rozszerzono samorząd gminny. Przy wyborach gminnych, podług nowej ustawy, socjaliści weszli do 300 rad gminnych, a w Kragujewaczu pozyskali większość. Rząd, korzystając z tego, że w Kragujewaczu zaszły prowokowane przez policją nieporządki podczas manifestacji republikańsko-socjalistycznej, spowodowanej szczęśliwym wynikiem wyborów, uwięził sporo osób i oskarżył je o próbę insurekcji, ale sąd uznał oskarżonych za niewinnych.
Tymczasem rozpoczęła się wojna z Turkami. Socjaliści z bronią w ręku brali w niej udział i tem zjednali sobie jeszcze więcej naród, tak że przy wyborach do Zgromadzenia Narodowego aż 30 zostało z pomiędzy nich posłami. Rząd mocno tem rozdrażniony i, korzystając ze stanu oblężenia, wznowił dawny proces z powodu wypadków w Kragujewaczu i skazał oskarżonych na ciężkie kary. I tego nie było mu dosyć. Kiedy zimą 1877 r. bataljony kragujewackiej landwery, straszliwie znużone, wymówiły posłuszeństwo i nie chciały iść w pochód, co uczyniły same z własnego popędu — jak to twierdzi stanowczo M. Teodorowicz[37], rząd przedstawiał to jako sprawę socjalistyczną i, pochwytawszy wielu socjalistów, skazał ich na ciężkie kary. Dopuścił się nawet skrytobójstwa, kazawszy w lesie bez sądu rozstrzelać pewnego 60-letniego popa i pułkownika Jefrema Markowicza, brata Swetozara. Jefrem Markowicz brał udział w powstaniu polskiem 1863 r. i odznaczył się w ostatniej wojnie tureckiej zdobyciem Ak-Palanki.
Pomimo prześladowań rządowych, stronnictwo radykalne, na czele którego szli socjaliści, rosło w siłę i przy wyborach 1883. r. do zgromadzenia narodowego czyli skupczyny zyskało większość. Rząd jednak nie zwoływał skupczyny i coraz dowolniej postępował. Kiedy więc zaczęto odbierać broń ludowi, i z tego powodu zbuntowały się niektóre okręgi, radykali chcieli wywołać powstanie całego ludu przeciwko królowi Milanowi. Wojsko zgniotło rozpoczynające się powstanie, a rząd mścił się strasznie na radykałach. Lecz pomimo największej chęci, reakcja nie zdołała złamać stronnictwa radykalnego. Już w 1887 r. przyszło ono do steru rządu. Zmuszone ustąpić, wkrótce znowu wróciło.
Zapał ku socjalizmowi, panujący na uniwersytetach rosyjskich pomiędzy młodzieżą uczącą się, udzielił się także niektórym jednostkom z młodzieży polskiej. Jednostki te odrywały się — można powiedzieć — od organizmu polskiego i zespalały się zupełnie z ruchem rosyjskim. Odpowiadało temu rozpaczliwe usposobienie, które w społeczeństwie polskiem wywołała straszna klęska poniesiona przez Francją, na którą w ostatnich latach pokładano tyle nadziei. Wówczas to pojawiły się broszury i artykuły, jak Krzywickiego, ks. Domagalskiego, ks. Wartenberga (w Poznańskiem), które doradzały samobójstwo polityczne. Panslawizm nie tylko słabe, ale niektóre mocniejsze nawet głowy, jak Wierzbickiego, ks. Mikoszewskiego, wprawił w obłęd. W Kongresówce propagowano pracę organiczną, Poznańskie zanurzyło się po uszy w klerykalizm, w Galicji przewodzili stańczycy. Czyż nie można było zwątpić o własnej sile, o przyszłości nawet własnego narodu? A tymczasem po szkołach Moskale i Prusacy nauczali, że Polska była, jest i może być tylko szlachecka i klerykalna. Buntująca się więc myśl czepiała się nowej nauki i nowych zasad i chętnie słuchała propagandy o ogólno-ludzkiej rewolucji społecznej. Wyrzekano się polskości, ażeby utonąć w przyszłej powszechnej republice socjalistycznej. W miarę jednak jak liczba socjalistów polskich powiększała się, zaczęli oni wyodrębniać się, indywidualizować. W Kijowie powstała myśl połączenia całej w zaborze rosyjskim młodzieży polskiej, wyznającej przekonania socjalistyczne, spólnemi węzłami. Tam też zaczęto tłumaczyć broszury Lassalle’a — z języka rosyjskiego. Dla propagandy socjalizmu pomiędzy młodzieżą warszawską, kilku socjalistów przeniosło się do uniwersytetu warszawskiego. Zwrócono także oczy na Galicją, gdzie od 1871 r. zaczęło się objawiać pewne współczucie dla nowego ruchu. Zawiązano tam stosunki z kilku dziennikarzami, z młodzieżą uniwersytecką i z robotnikami.
Pozyskana w Warszawie dla socjalizmu młodzież gorączkowo rzuciła się do pracy propagatorskiej i organizacyjnej, zwłaszcza że w klasie robotniczej, pełnej tradycyj ruchu rewolucyjnego, znalazła współczucie i poparcie. Gorączkowa jednak czynność zdradziła ją i naprowadziła na jej ślady policją, której czujność obudziły już dokonane w czerwcu 1877 r. uwięzienia w Galicji i następnie odbywający się tam z tego powodu proces. W czerwcu 1878 r. wykonano liczne aresztowania w Warszawie. Część młodzieży skompromitowanej uciekła za granicę. Był to początek nowej emigracji socjalistycznej.
Aresztowania, wygnania austrjackie, procesy, emigracja nie tylko nie przyczyniły się do osłabienia ruchu socjalistycznego w Polsce, ale stały się potężnym bodźcem do jej krzewienia. W Warszawie i w innych miastach królestwa Kongresowego robotnicy z zapałem przyjmowali nowe zasady. Młodzież ruchliwa zawiązała także stosunki na Litwie i Białej Rusi. Idąc ręka w rękę z młodzieżą rosyjską, organizowała się ona jednak oddzielnie w Petersburgu i Moskwie.
W Galicji także socjalizm zyskał wyznawców, zarówno pomiędzy młodzieżą uniwersytecką jak robotnikami. Rusini i Polacy wspierali się wzajemnie. Ludwik Waryński, osiadłszy w Krakowie, żywą i skuteczną prowadził propagandę, lubo nadawszy jej zanadto formę spiskową i rozpalając ją ogniem rewolucyjnym, pchnął ją na manowce.
Emigracja była prawdziwym fermentem rewolucyjnym, wciąż się burząc i gorączkowo szukając pola do czynnej pracy. Ta gorączkowość z brakiem dostatecznej ostrożności sprowadziła nowe prześladowania. W połowie lutego 1879 r. policja krakowska rozpoczęła połów socjalistów. Aresztowania odbyły się także we Lwowie i w Wiedniu. W maju wykonano obławę w zaborze rosyjskim. Prawie 200 osób, przeważnie robotników, osadzono w cytadeli warszawskiej.
Tymczasem w samym ruchu socjalistycznym, który dotąd — można powiedzieć — rozwijał się zgodnie, zaczynało zarysowywać się rozdwojenie. Socjaliści warszawscy, zrażeni do patrjotów młodszej generacji, którzy kręcili się w zaklętem kółku pracy organicznej i zatykali sobie uszy przed każdem śmielszem słowem, tudzież porwani czynami bohaterstwa i poświęcenia się rewolucjonistów rosyjskich, z jednej strony lekceważyli całą przeszłość rewolucyjną własnego narodu, a z drugiej strony okazywali wielką uległość przewódcom ruchu rewolucyjnego rosyjskiego. To raziło tych socjalistów, którzy nie przestawali być patrjotami. Wobec jednak ogólniejszych celów, nie wiele zwracano uwagi na tę różnicę, ostatecznie bowiem obie strony zgadzały się na to, że socjalistyczno-demokratyczny ustrój zapewni wszystkim wolność, równość i możliwie największą miarę szczęścia. Kiedy jednak jesienią 1879 r. rozpoczęto wydawać w Genewie miesięcznik Równość, różnica w zapatrywaniu się coraz mocniej uwidoczniała, ale nie chcąc dawać broni w rękę prokuratorowi austrjackiemu, który w śledztwie uwięzionych w Krakowie widocznie dążył do wykazania antipatrjotyczności ruchu socjalistycznego, wstrzymywano się z walką i pomijano milczeniem kwestje sporne.
W kwietniu 1880 r. odbył się proces w Krakowie, który wzbudził wielkie zainteresowanie się, przyczynił ogromnie do upowszechnienia przekonań socjalistycznych i ukończył się zwycięsko dla oskarżonych. Wkrótce potem żandarmerja warszawska załatwiła się także z uwięzionymi w Warszawie: pewną ich część rzuciła na wygnanie do Syberji, pewną zaś część osadziła w twierdzach.
Ukończenie procesu krakowskiego powiększyło ogromnie emigracją genewską. Przez pewny czas zachowywano milczenie co do kwestji, która groziła rozdwojeniem. Opinja większości — można powiedzieć — nie była zdecydowana. Jeden z późniejszych zawziętych przeciwników kierunku patryjotycznego, L. Waryński, sam objawiał w sporach z Dragomanowym gorące uczucie patrjotyczne. Podniesienie jednak kwestji — i to w bardzo ostrej formie — zostało wywołane przez osobiste zajścia. Chcąc zaznaczyć swój kierunek, przeciwnicy patrjotów urządzili z powodu pięćdziesięcioletniej rocznicy powstania 1830 r., obchód jej i nadali mu charakter antipatrjotyczny. Ci zaś, co nie chcieli zrywać z patrjotyzmem, w 1881 r. utworzyli nową organizacją socjalistyczną p. t. Lud Polski. Rozłam pomiędzy socjalistami polskimi zaznaczył się silnie, w październiku tegoż roku na międzynarodowym kongresie w Koirze, w smutnych przed cudzoziemcami sporach delegatów polskich.
Oprócz tej różnicy głównej, w ruchu socjalistycznym zaczęły się objawiać także inne różnice. Poprzednio już wzmiankowałem, że socjaliści warszawscy, nie uwzględniając miejscowych różnic, usiłowali postawić ruch socjalistyczny w Galicji na tę samę stopę, co w zaborze rosyjskim, i co do charakteru zbliżyć go więcej do rosyjskiego ruchu rewolucyjnego. Galicyjscy socjaliści zaś, którzy lepiej znali ruch socjalno-demokratyczny w Niemczech i stykali się z nim w Wiedniu, mniemali, że należy organizować stronnictwo robotnicze i korzystać z tych swobód, które przedstawia konstytucja. Lwów, w którym wpływ miejscowy inteligencji okazał się silniejszy, wszedł na tę drogę, ale Kraków, pozostający pod silnym wpływem warszawskich socjalistów, hołdował raczej ich teorjom. W samej Warszawie pomiędzy wyznawcami rewolucji społecznej zaczęła się objawiać także różnica zdań: jedni ciągnęli na drogę terorystyczną, mając przed sobą olbrzymią wówczas sławę Narodnoj Woli; drudzy zaś, bojąc się strasznych następstw wojny domowej, oświadczali się jeno za przygotowawczą, umysłową pracą. W emigracji, objawiającej antipatrjotyczny kierunek, dyferencjacja także odbywała się coraz większa. Trzymając razem z emigracją rosyjską, ulegała ona tym samym metamorfozom, co i ta ostatnia. Z początku przeważały opinje anarchistyczne, następnie zaczęła się skłaniać ku niemieckiej demokracji socjalnej, wreszcie kierunek Narodnoj Woli porwał ją.
Emigracja, pozostając w ciągłych stosunkach z krajem, podniecała tameczną czynność i sama szła z propagandą wszędzie, gdzie ludność mówiła po polsku. Zawiązano stosunki w Poznańskiem, zagłębiano się na Szląsk. Następstwem propagandy w Poznańskiem był proces socjalistyczny w Poznaniu w lutym 1882 r. W Galicji emigranci, którzy zawsze jeszcze innego prócz rewolucyjnego nie uznawali kierunku, mieli wpływ wielki.
W królestwie kongresowem ci socjaliści, co zawarli sojusz z Narodną Wolą rosyjską, utworzyli spiskową organizacją p. n. Proletarjat. Sojusz z Narodną Wolą powinien był oznaczać, że nowa organizacja dąży do przewrotu politycznego. A jakiż może być pierwszy czyn przewrotu politycznego w Polsce, jeżeli nie obalenie jarzma cudzego? Nie jestże to także pierwszy punkt wiary patrjotycznej? Tymczasem w organie Proletarjatu i w propagandzie jego milczano o wypędzeniu najazdu a natomiast wiele mówiono o rewolucji społecznej. Zdawało się, jakby spiskowcy gotowi byli wywołać wojnę domową, wobec bagnetów i dział najezdniczych. Nie spostrzegali oni, że stojąc na gruncie antipatrjotycznym, niepodobna było nic trwałego i silnego zbudować w narodzie, w którym patrjotyzm wszedł do krwi i kości. I czy mogli rachować, że klasa robotnicza, najbardziej patrjotyczna ze wszystkich klas, da się im długo powodować?! A tymczasem zaślepieni doktrynaryzmem, sami sobie dół kopali. Waryński nie zawahał się nawet na sądzie, gdzie zmuszony był stawać przed najezdcami i przemawiać w ich języku, wyrzec te słowa: — «My wrogowie rządu, ale nie jesteśmy patrjotami w politycznem znaczeniu tego słowa i nie podnosimy kwestji narodowej. My — wrogowie klas posiadających i uprzywilejowanych, które w kraju naszym, dzięki swemu rozwinięciu i tradycjom politycznym są silnym i niebezpiecznym przeciwnikiem».[38] Proletarjat strasznemi ofiarami okupił swoje błędy.
Czynność i upadek Proletarjatu otworzyły socjalistom ostatecznie oczy. Zrozumiano, że w Polsce socjalista musi być patrjotą i patrjotą gorętszym i czynniejszym od tych, co siebie tylko patrjotami nazywają. Socjaliści polscy powinni tak jak serbscy stanąć na czele wszystkich, co chcą szczerze wyrzucenia najazdu i złamania reakcji z tym ostatnim trzymającej. Kiedy dawniej unikano mówić o niepodległości Polski, w styczniu 1889 r. nowe pismo socjalistyczne w Paryżu, Pobudka, otwarcie i bez zastrzeżeń ogłosiło, że dążyć będzie «do odzyskania niepodległości Polski, jako jedynej poważnej gwarancji swobód narodowych, wobec zagrożonych przez najazd praw bytu i pomyślnego rozwoju narodu polskiego».
Od 1877 r. t. j. od pierwszych przejawów czynniejszej pracy socjalistów polskich, wypada zanotować znaczne postępy myśli socjalistycznej w Polsce. Literatura wzbogaciła się tłumaczeniami Lassalle’a, Schäffle’go, Marxa, Engelsa, Morgana itd. Praca, organ robotniczy we Lwowie, stała się otwarcie socjalistyczną. W postępowych pismach warszawskich, bez uprzedzenia a nawet życzliwie, traktowano kwestje społeczne. Młodsza generacja pisarzy przeważnie jest socjalistycznie usposobiona. We Lwowie wychodzący przez parę lat Przegląd Społeczny, niezawodnie jedno z najlepszych naszych pism, pozostawił po sobie głębokie ślady. W Galicji wyrabia się świadomy ruch robotniczy, czego dowodem walne zgromadzenie robotnicze w lutym 1887 r. i udział delegatów galicyjskich w lutym 1889 r. w rządowej ankiecie wiedeńskiej w sprawie izb robotniczych.
Socjalizm rusiński, mogący zaznaczyć swój początek od Platona Czubińskiego, autora pieśni: «Szcze nie wmerła Ukraina», a nawet od poety Szewczenki, zaczął się objawiać we właściwej swej formie, dopiero po zetknięciu się Rusinów z Polakami w procesach 1877 i 1878 r. we Lwowie. Poprzednio w ruchu rosyjskim Rusini nie zachowywali swej indywidualności. Wprawdzie, Michał Dragomanów wystąpił z charakterem indywidualnym rusińskim, ale w swych pismach sprawom społecznym podrzędne wyznaczał tylko miejsce. Dopiero po procesie lwowskim w 1878 r., Michał Pawlik i Iwan Franko wzięli się do studjowania socjalizmu i propagandy jego w ojczystym języku. Litewski ruch jest także więcej narodowy, aniżeli społeczny, chociaż w ostatnich czasach między narodowcami zaczęli pojawiać się także wyznawcy socjalizmu.
W Rumunii początek socjalizmu był także umysłowy i powstał pod wpływem rosyjskiego. Pierwsi socjaliści rumuńscy pochodzili nawet z Besarabii, prowincji państwa rosyjskiego, i początkowo brali udział w ruchu rosyjskim. Takim gorliwym propagatorem socjalizmu rumuńskiego był Subko Kodreaunu, który umarł w 1878 r. Kiedy jednak socjalizm rosyjski w walce z despotyzmem carskim nie wydał widocznych owoców, inaczej było w Serbii i Rumunii, gdzie na gruncie konstytucyjnym wzmógł się, rozrósł i zaczął wpływać na prawodawstwo krajowe. Przez długi czas socjalizm rumuński objawiał się tylko w propagandzie dziennikarskiej. Organizowano także kółka i stowarzyszenia robotnicze. Rozruchy agrarne jednak, które wstrząsnęły w 1888 r. silnie Rumuniją, nadały odrazu socjalistom, którzy otwarcie popierali włościan, ważne znaczenie. Przy wyborach do parlamentu i do rad gminnych, w wielu miejscach wybrano socjalistów. Pomimo że włościanie wybierają naprzód ciało wyborcze, a to dopiero wybiera posła, w departamencie Roman wybrano Mortzuna jednogłośnie. W miastach, dzięki sojuszowi z radykałami, także wyszło kilku z urny wyborczej. Wybrani włościanie przyłączyli się do socjalistów.
W całej Europie wreszcie socjalizm otworzył sobie wszędzie drogę. Na kongresach międzynarodowych w Paryżu w 1889 r. zasiadali także delegaci portugalscy. W Grecji i w Bułgarji są wyznawcy socjalizmu. A. Freeman wydawał przez czas pewny w Wiedniu pismo socjalistyczne dla żydów czcionkami hebrajskiemi.
W Ameryce, a zwłaszcza w Stanach-Zjednoczonych, propaganda socjalistyczna, od czasu upadku komuny paryskiej, zrobiła ogromne postępy. Stronnicy poglądów socjalistycznych przybierali tam rozmaite nazwy, tworzyli rozmaite organizacje, raz byli czynniejsi na zachodzie, to znowu na wschodzie, ale wszędzie wyrastali w liczbę i znaczenie. Zwłaszcza wielki wypływ na ruch robotniczy miała olbrzymia zmowa robotników kolejowych w 1877 r. Odtąd — rzec można — rozpoczęła klasa robotnicza tworzyć osobne polityczne stronnictwo. Emigracja niemiecka, zasilając się nowemi żywiołami socjalistycznemi, krzewiła zasady demokracji socjalnej; Irlandczycy, idąc za przykładem swoich rodaków z Zielonego Erinu, założyli Ligę ziemską, a rzucona przez nich myśl o unarodowieniu ziemi znalazła utalentowanego i wpływowego jej propagatora w Henryku George’u. Potęga socjalistów rosła. W 1878 r. wzięli oni przewagę w radzie gminnej w Chicago. W wyborach późniejszych na prezydenta liczyli już 500.000 głosów. W 1881 r. liczba ich pism wzrosła do 15, organizacje ich rozrosły się i wysłały na międzynarodowy kongres w Koirze swego delegata, Mac Guire’a. Wiele izb syndykalnych przyjęło program socjalistyczny.
Doszła tam także do wielkiego znaczenia zupełnie samorodna instytucja Rycerzy pracy (Knights of labour), założona w szóstym dziesiątku lat przez krawca Uriaha S. Stephensa. Uznawszy za zadanie swoję walkę z przemocą kapitału i podniesienie klasy robotniczej, musiała ona wejść na drogę socjalistyczną. Jakoż zaznaczyło to się w ostatnich czasach. Na dziesiątym kongresie, który odbył się jesienią 1886 r. w Richmondzie w Wirginii i był powitany urzędownie przez gubernatora, pojawiła się mniejszość socjalistyczna, która wciąż wzrasta w liczbę i znaczenie.
Oprócz stronnictwa agrarnego pod przewództwem George’a, założono w 1887 r. Progressive Labour Party, które to stronnictwo obejmuje robotników przemysłowych. Program jego jest socjalistyczny i niewiele się różni od programu tak zwanego Socjalistycznego stronnictwa pracy (Socialistic labour party). Stronnictwa te zmuszają rząd zajmować się czynniej sprawą robotniczą, skutkiem czego prezydent Stanów Zjednoczonych, Cleveland, w 1888 r. utworzył ministerstwo pracy, mające na celu zbieranie wiadomości co do położenia klasy robotniczej i stanu produkcji krajowej.
Pojawił się także w Stanach-Zjednoczonych i ruch anarchistyczny, który narobił wiele hałasu i szybko zgasł. Propagatorem anarchizmu był Most, który po odsiedzeniu więzienia w Londynie, przeniósł się do Stanów-Zjednoczonych, osiadł w Chicago i kontynuował tam wydawać Die Freiheit. Anarchści, korzystając w maju 1886 r. z wielkiego bezrobocia w Chicago, kierowanego przez rycerzy pracy, wzniecili rozruchy, rzucając bomby dynamitowe w policjantów. Z tego powodu skazano siedmiu socjalistów na śmierć, chociaż im wcale nie dowiedziono rzucania bomb. Przeciwko temu tendencyjnemu morderstwu protestowali socjaliści, zarówno amerykańscy jak europejscy.
Socjalistyczny ruch umysłowy objawił się znaczny w Stanach-Zjednoczonych. Oprócz pomniejszych pisarzy, pozyskali w krótkim czasie wielką wziętość Henryk George i Wawrzyniec Gronlund. Dzieło George’a: Progress and Poverty, które przetłumaczono także na język polski i wydano w 1885 r. w Poznaniu p. t. Postęp i Nędza, miało olbrzymie powodzenie. Wielką wziętość miało także dzieło Gronlunda p. t. The cooperative commonwealth, w którem wychodząc z zasady, że państwo jako organizm społeczny dąży do coraz doskonalszego wewnętrznego układu, dowodzi że właśnie takim układem może być jedynie socjalistyczny. Gronlund wystąpił także z broszurą, w której wykazuje niedostateczność teorji George’a. Zarzuca mu punkt wyjścia, który jest indywidualny i przeciwny socjalnemu. Należy się starać — zdaniem Gronlunda — o to, ażeby wytwór miał na celu pożytek powszechny, nie zaś korzyści prywatne. Unarodowienie ziemi pozostawia nadal system korzyści prywatnej, której podstawą jest praca najemna. Nie tyle więc jest ważnem unarodowienie ziemi, ile zniesienie pracy najemnej. Poglądy socjalistyczne zyskały także stronników i pomiędzy uczonemi ekonomistami. Zwłaszcza gorąco bronił socjalizmu F. Ely, profesor w uniwersytecie w Baltimore. Za jego wpływem i pod jego prezydencją, utworzyło się Amerykańskie ekonomiczne stowarzyszenie, w którem zostają podnoszone rozmaite zagadnienia społeczne. W celu spopularyzowania zasad socjalizmu wychodzi tania Biblioteka socjalistyczna.
W innych częściach Ameryki przekonania socjalistyczne, lubo słabo, szerzyły się także. Socjaliści z Rzeczypospolitej Argentyńskiej przysłali swoje sprawozdanie na kongres w Koirze. Na południu Ameryki szerzył zasady socjalistyczne Ksawery de Ricard, który po kolei redagował dzienniki francuskie: w Rzeczypospolitej Argentyńskiej, w Paragwaju i w Brazylii. W tem ostatniem państwie zniesionem zostało niedawno niewolnictwo i proklamowano Rzeczpospolitą.
Nawet w Australii zaczęły się przejawiać dążności socjalistyczne. Łatwość przechodzenia ziemi z rąk do rąk, będąca następstwem Aktu Torrensa, przyczyniła się do tego, że ziemia coraz bardziej skupia się w ręku ludzi bogatych. Myśl więc unarodowienia ziemi, propagowana przez Wiljama Webstera, jednego z najgorliwszych popularyzatorów teorji Georga, znalazła grunt przysposobiony wśród ludności rolniczej w Australii.







  1. Str. XVI. Przedmowa do drugiego tomu Kapitału — Marxa.
  2. W Historji Hagena, spolszczonej we Lwowie, znajdują się dość szczegółowe wiadomości o spiskach ówczesnych. Pomiędzy spiskami polskiemi, wymienia autor pod rokiem 1817 związek między studentami uniwersytetu warszawskiego, nazywający się po grecku panta koina (wszystko wspólne) i założony przez doktorów Mauerspergera i Skalskiego. Być może, że był on, tak samo jak projekt hexuryj (szóstek), gorliwie propagowany pomiędzy młodzieżą polską w Dorpacie w 1859 r., wypływem chęci urzeczywistnienia braterstwa w stosunkach koleżeńskich. Hexurja, miała być podług projektu, związkiem dobrowolnym, w którym członkowie we wszystkich stosunkach zachowywaliby się względem siebie jako bracia.
  3. Str. 209. The historical basis of socialism in England by H. M. Hyndman. London. 1883.
  4. Hyndman uważa, że agitacja czartystów przeciwko ustawom zbożowym była najważniejsza przyczyna ich upadku. Str. 227. To samo utrzymują Ludlow i Jones. Str. 69. Die arbeitenden Klassen Englands in socialer und politischer Beziehung von J. M. Ludlow und Lloyd Jones. Aus dem Englischen von Julius von Holtzendorff. Berlin. 1868.
  5. Str. 108. Kapitał.
  6. Str. 10. Księgi Ludu przez F. Lamenego. Z francuskiego na ojczysty język przełożone. Drugie poprawne wydanie. Londyn. 1858. Tłumaczem był J. Nep. Janowski.
  7. Str. 160. Autobiografia Johna Stuarta Milla. Warszawa. 1882.
  8. National i Réforme, dwa dzienniki, z których pierwszy był organem demokracji burżuazyjnej, drugi — demokracji radykalnej.
  9. Na barykadach w dniach czerwcowych krążyła lista przyszłego rządu tymczasowego, na której znajdowały się nazwiska: Barbès’a, Raspail’a, Cabeta, Piotra Leroux, Proudhon’a, Ludwika Blanc’a, Albert’a, Blanqui’ego, Caussidière’a, Ludwika Napoleona Bonapartego.
  10. Dzieło to zostało przetłumaczone na język polski (Petersburg, 1859 r.) i miało dość ważny wpływ w naszym rozwoju umysłowym.
  11. Str. 223.
  12. Irlandczyk Mac Carthy w Współczesnej Historji Anglii (wyszło w Paryżu w 1885 r. w tłumaczeniu francuskiem: Histoire contemporaine d’Angleterre) powiada: „Lamartine stał się bohaterem. Każdy gorliwy członek Młodej Irlandji posiadał egzemplarz Żyrondystów w swym ręku.“
  13. Str 383. Erste Abtheilung. Untersuchungen ueber die Organisation der Arbeit oder System der Weltökonomie von Karl Marlo. Kassel. 1848.
  14. Str. 350. l. c.
  15. L. c.
  16. Str. 350 i 351. l. c.
  17. Str. 354 i 355. l. c.
  18. Str. 4. Organisation Représentive du travail par Hector Denis.
  19. Str. 187. Alfred Naquet, profesor uniwersytetu paryskiego, obecnie członek senatu. — Religja, własność i rodzina. Z paryskiego wydania za pozwoleniem autora przetlómaczył St. Żurkowski. Paris 1886.
  20. Irlandczyk Mac Carthy we Współczesnej Historji Anglii pisze: „Sprawa Polski była bardzo popularną w Irlandji. Była ona naczelną namiętnością polityczną wielu osób, które czytając opis rycerskiej walki, podtrzymywanej w lasach przez powstańców, czuły w sobie wrzący zapał ubiegłej młodości. Rosja i Prusy były znienawidzone. Współczucie, jakie wywoływali Polacy, nie było objawem wyłącznym jakiegobądź stronnictwa.“
  21. Fanelli kochał się w żonie Bakunina, z domu Kwiatkowskiej, córce Polaka wygnańca na Syberji, i ożenił się z nią następnie. Kwiatkowska, energiczna kobieta, ułatwiła ucieczkę Bakuninowi. Brat jej był wybitną osobistością w ostatnim ruchu rewolucyjnym rosyjskim.
  22. Str. 220. La troisième défaite.
  23. Str. 23 Congrès Corporatif International. Tenu à Londres du 6 au 10 novembre. Paris. 1889.
  24. Str. 506 i 507. II. Les Classes Ouvrières en Europe — Études sur leur situation matérielle et morale par René Lavollée. Paris. 1884.
  25. Podałem o niem dość szczegółowe sprawozdanie w warszawskiem Ateneum (1877 r. T. I. str. 214 i 1882 r. T. III. str. 564).
  26. III. 535.
  27. Patrz o tem dobry artykuł: „Programy warstw średnich“ w Przeglądzie Społecznym (Lwów, 1886), zeszyty za marzec i kwiecień.
  28. Mamy spolszczone jego Listy Historyczne, wydane pod pseudonimem Ł. Mirtowa (Lwów, 1885).
  29. Str. 48. На Родинъ. N. 2. Londyn, 1882.
  30. Patrz jego urywek z niewydanych wspomnień p. t. „Od czego zależy przyszłość Rosji?“ drukowany w Przeglądzie Społecznym (Lwów, 1887, zeszyt I.).
  31. Przeciwnicy dopuszczenia delegatów kółek na kongres marsylski utrzymywali, że do kółek należą właściwie nie robotnicy, lecz burżuazja socjalistyczna, co istotnie po części było prawdą.
  32. Str. 207, II. Les classes ouvrières en Europe.
  33. Str. 74 i 75. Heft 2 (Februar). Die Neue Zeit. Stuttgart 1889. Der Bericht der österreichischen Gewerbe-Inspektoren über ihre Amtsthätigkeit im Jahre 1887. Von August Bebel.
  34. Renier, delegowany w 1888 r. na kongres londyński, mówi o mityngu socjalistycznym, złożonym po większej części z tłumu w łachmanach, pokazujących światu straszną nędzę (misère noire), „o której zresztą przekonałem się — powiada — zwiedzając kwartały ludowe (nędzy takiej nie widzi się we Francji i, niewidząc jej, trudno ją sobie wyobrazić“). Str. 4. Congrès Corporatif International.
  35. Lavollée, przeciwny socjalizmowi, stwierdza ten fakt. Mówiąc o parobkach pruskich, a szczególnie o tak zwanych Deputaten, powiada:... „w miarę jak doktryny socjalistyczne przenikały na wieś, w miarę jak oni (parobcy) uczuwali większą swą wartość i godność osobistą, stawali się nietylko mniej uległemi i posłusznemi jak dawniej, ale także mniej zadowolonemi ze swego położenia, jakkolwiek ono się ulepszyło“. Str. 65, I. Les Classes ouvrières en Europe.
  36. Str. 384—396. Erster Jahrgang. Zweite Hälfte. Jahrbuch für Sozialwissenschaft und Sozialpolitik. Zürich — Oberstrass. 1880.
  37. Str. 355. Zweiter Jahrgang. Jahrbuch der Sozialwissenschaft und Sozialpolitik. Zürich — Oberstrass 1881.
  38. Str. 148. Z Pola Walki. Genewa 1886.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bolesław Limanowski.