Przejdź do zawartości

Giessbach

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Giessbach
Pochodzenie Szkice helweckie i Talia
Wydawca Księgarnia Pawła Rhode
Data wyd. 1868
Druk A. Th. Engelhardt
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Giessbach


Jezioro ciche szybą zbłekitnioną
Porusza ledwie jak piersią natchnioną,
A skał olbrzymy stojące w około,
Patrzą w toń jasną, słońcem napełnioną,
Jak myśl poety, gdy bywa wesołą,
I tak głęboką i razem przejrzystą,
Jako dziewicy dusza - póki czystą!...
I sunie łódka pomiędzy skałami,
Mija krawędzie, jak kołyska cicha,
A maszt jej śnieżny zefirem oddycha,
I pruje wody swych wioseł pląsami.
Tak lubo płynie, jak gdyby sternikiem
Amor u szczytu żaglami kierował,
Jak gdyby Amor busoli pilnował;
A Psyche wiosła stał się strażnikiem,
I fal co łódkę kołyszą, całują,
Jak serca wiernym, cichym powiernikiem,
Gdy piersi lodzi łabędzie toń prują…
I ściga za nią eskorta tęczowa
Rybek swawolnych, co się w głębi chowa,
Jak myśli puste, co przebieżą chwilę,
I ulatują – jak z kwiatów2 motyle…
Dziczeją skały –

                              Aż nagle u szczytu [1]
Najwyższej góry szumi chaos piany,
I z rozdartego skałami błękitu
Źródło w dół pędzi – jako płaszcz stargany,
Co talia z Melpomeną zszarpały w łachmany
Srebrne. – Tyle w nich smutku i wesela
W dysonans łączy się, i wraz rozdziela!...
Pędzi zygzakiem, skacze na otchłanie,
Szumi, grzmi, dyszy, gra, jęczy i śpiewa….
Nad nim zielony feston drzew powiewa
Schylony w przepaść; z niego górskie łanie
Piją, i skubią we mchach niezabudki,
Smętne konwalie i łzawe stokrótki,
Aż wietrząc nozdrzem, błyskawic siostrzyce,
Sadzą nad kaskad szum, nikną wietrznice,
I błysną jeszcze smętnemi oczyma,
A potem – nie ma ich już… nie ma! nie ma!
Nikną w błękicie. Zdrój w jezioro spada,
Jak wiek po wieku, zygzakiem cudownym,
I dziewiętnaście zygzaków kaskada,
Jak dziewiętnaście wieków, swym wymownym
Szumem tam tworzy stopniowej piękności,
Że zda się słyszeć ich Przechód w ludzkości,
Aż grzmiąc w jeziorze nikną – jak w wieczności.
I na powietrznym moście, z szumu drżącym,
Stojąc patrzyłem na Alpy, jezioro,
I w piany, szałem pędzone kipiącym,
Rzuciłem różę…. Poszła tanem rwiącym,

I w toń przepadła, w pianach zagrzebana,
A za nią pieśń rzuciłem w tonie świata,
Róża pobiegła, falami porwana,
I pieśń ode mnie poszła w dal skrzydlata.
Próżno po obu pielgrzym się zasmuci;
Nie wróci róża… czyliż pieśń powróci?...





  1. Wysokość z której spada Giessbach, dochodzi do około 1000 stóp.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.