Do Zygmunta Augusta

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kochanowski
Tytuł Do Zygmunta Augusta
Pochodzenie Elegie Jana Kochanowskiego
Wydawca A. Gałęzowski i Komp.
Data wyd. 1829
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Kazimierz Brodziński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ELEGIA  XIX.

DO ZYGMUNTA AUGUSTA.

Fijołków chłopcze na stół i Arabskiéj woni!
Precz z wodą, winem pełna niech czara zadzwoni!
Mdły ja dotąd Poeta, wodnego napoju
Niechcę, choćby go czerpać z Aońskiego zdroju.
Gęśl podaj! do wesołych pieśni godźmy strony,
Dzień ten do uroczystych będzie policzony, —
Oto dziś Król mój August z godły zwycięskiemi,
Wielbiony w gród swój wraca od Arktejskiéj ziemi,
Kędy zaczepne wrogi Liwońskie dogonił,
Dumne karki pod stopy zwycięskie nakłonił,

Skarał zdrajców, co w domu, na królewskie posły,
Wbrew prawu wszystkich ludów zbójczą dłoń podniosły,
Za którą zdradę, gdy Król karny bój objawia,
I wróg z zebraną tłuszczą zaczepnie się stawia,
Lecz różny skutek chęci, bo tłuszcza zuchwała,
Tył podaje niezwrotny nim trąba zabrzmiała.
Jak gdy buhaj wyzywa nieobecne wrogi,
Wściekle ryczy i ostrzy po krzemieniach rogi,
Lecz kiedy lwa pustyni z przestrachem postrzeże,
Niepomny walk pragnionych w ucieczkę się bierze,
Tak i Liwończyk w polu otwartém go czekał,
Zdradą dysząc póki Król z bojem się odwlekał,
Lecz kiedy do strzał siejby uszykował roty,
Ani na piérwsze nawet odważył się groty,
Ale o łaską żebrał z postacią nikczemną,
I proźba u nóg Króla nie była daremną,
Dałeś pokój Auguście! zmiękczon prośby głosem,
Jakiego sam byś niemiał z mniéj fortunnym losem.
I nie na tém przestałeś, bowiem wrogi twoje,
W sprzymierzeńce zmieniłeś, byś za nie wiódł boje.
Świetny szczepie Jagiełłów, co zwycięskie dłonie,
Z sercem ojcowskiém niesiesz w zwalczonych obronie,
Tém sława ojca twego obłoków dosięga,
Nie samą siłą jego wzniosła się potęga,
Bo jak straszny był w boju, tak w mirze łaskawy,
To zaświadczą Teutońskie i Pruskie wyprawy.
Ty naśladując jego cnoty i przykłady,
Prosto ku niebu zdążysz ojcowskiemi ślady,

Jak w pokoju objąłeś Sarmacyi ziemię,
Tak długie gotuj wczasy na późne jéj plemię,
I jako teraz czynisz, tak Scytyjskie tłuszcze,
Znadgranic zawsze wpędzaj w Zadnieprzańskie puszcze.
W pokoju dziki buhaj kark pod jarzmo daje,
I ziemię do zasiewu ciężkim pługiem kraje,
W pokoju po dolinach bieleją się stada,
I pasterz na fujarze wdzięczną pieśń układa,
Las polom miejsce daje, stepa w kłos porasta,
Na zwierząt legowiskach podnoszą się miasta,
Młodzież w szrankach się ćwiczy, choduje nauki,
Kwitnie przemysł i dawne zwabiają się sztuki,
W pokoju i Arktejski śnieg Muzy nie trwoży;
Ta nieostatni wieniec na skronie ci włoży.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jan Kochanowski i tłumacza: Kazimierz Brodziński.