Przejdź do zawartości

Do Melancholii

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Tarnowski
Tytuł Do Melancholii
Podtytuł Elegia
Pochodzenie Poezye Studenta Tom III
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1865
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Całe Treny i elegie
Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DO MELANCHOLII.
ELEGIA.

O melancholio nimfo, zkąd ty rodem?...
Słowacki.

Siostro rozpaczy! melancholio mila!
Ty w parze z nieszczęściem chodzisz,
Lecz ciebie moja pieśń dzisiaj uczciła,
Choć ty czarne myśli rodzisz!...
Za czarną chmurą twej cichej zasłony
Duch jak słońca czoło jasne
Wspomnień ciemnością w koło otulony,
Rozpamiętywa dni własne...
I śmiechem przeklął myśl o szczęściu własnem
Podeptał nadzieji kwiaty,
Byle im czoła mógł promieniem jasnym
Otoczyć za cierńców straty...
«O!... naucz powstać nad to, co skarlone,
«Przekląć ojczyzny tyrana,
«Zszlachetnić, co złą wolą niespodlone
«W ciemność strącając szatana!...
«A z nocą walczy blask porannej zorzy
«A światłość w ciemnościach świeci,
«O myśli moja, podobnaś do róży,
«Co gruzy ludzkości kwieci!...»
Odwróć mi od ust — te węże czułości,
Co pala w życia kolei,
Duch by nie zgasił pożarów miłości
Łzami — ten — ogień nadzieji...

Kochać! ach! kochać! młode serce woła,
Lecz zwykle w kolei życia
Szatan urąga się z doli anioła,
Anioł przy głazie bez życia...
A tak co kocha — od dni swych poranku
Dalekie i blizkie sobie
Jako dwa kwiaty, każdy w innym wianku
Osobno — giną w żałobie...
O! prędzej duszo! wszakżeś nieśmiertelna
Ty szydzisz z czasu i wieku,
Tu kładka życia — już trzeszczysz piekielna
Życiem — zwiesz życie człowieku?...
Niech w wyższym świecie wyższy duch ożyje,
Z zapomnień trując kielicha —
I niech oderwie od swej piersi żmije —
Pierś młoda burzą oddycha!...
Jak młode orlę u pustyni łona
Dalekie od ptasząt tłumu,
Z chmur ssie swe myśli — i pęka zasłona
Słońc — wśród wichrów lecąc szumu!...
I tak mu wolno! tak piersi szeroko!
Samotne — lecz wolne skrzydła
I w oczach słońca, orle topi oko
Bo Bóg nie kładzie wędzidła...
Samotność wyższa nad kraje obłudy
O! najdumniejsza to zbroja
Skrzydłem zapału powitałem cudy
Ja sam — a ze mną myśl moja!...
O! Melancholio!... z myślami twojemi
Milsze smętarne pożycie,
One oprzędą nitki pajęczemi
Mózgowe pleśni i życie!...
O! pojedź daleko — ramię przy ramieniu
Z strun brzękiem lećmy wysoko,
Krwawą daninę piekłom i cierpieniu
Spłaciło serce — i oko!...
Twe czarne myśli przed oczyma memi
Jak chmury kruków się zlecą —

I pierś rozedrą szpony piekielnemi
Szkielet, zostawią — poleca!...
Choć one plony jak węgiel piekielny,
Jak z dziewicy trupa wianek,
Chociaż ich człowiek lęka się śmiertelny
Ja je pieszczę jak kochanek!...
I dusza moja pozostanie sama
Jak gmach Bogów spustoszały,
Jak brzoza zimy wichrami owiana
Której listki uleciały...
A z nocy rodzą się promienie zorzy —
A światłość w ciemnościach świeci,
O myśli moja podobnaś do róży
Co gruzy ludzkości kwieci!...
Lecz ty piękności jasna i bezkońca!...
Jak pierwsza miłość co dłoń na pierś splata —
Rzucam ci perłę jaśniejszą od słońca
I pocałunek — o!... nie z tego świata!...



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.