Do Ignacego Chodźki (Odyniec, 1874)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Edward Odyniec
Tytuł Do Ignacego Chodźki
Pochodzenie Poezye
Data wyd. 1874
Druk Drukarnia Gazety Lekarskiej
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DO IGNACEGO CHODŹKI.

(Z Częstochowy).



Po śladach wszystkich naszych i wielkich, i świętych,
Królów, kapłanów, wodzów, i wieszczów natchniętych,
Ubogi pielgrzym wszedłem na szczyt Góry owéj,
W próg przybytku Niebieskiéj i naszéj Królowéj,
Zkąd, jakby z duchowego wyżyny Horebu,
Czy w dół spojrzysz ku dziejom, czy w górę ku Niebu,
Przed narodowéj chwały i Boga obliczem,
Musisz zapomnieć siebie i poczuć się niczém.
Jako duch wyszły z ciała, na wieczności progu,
Co już umarł w człowieku, a ma ożyć w Bogu.

I gdy w téj chwili cudu, strasznéj i uroczéj,
Z otchłani zda się grobów, i z Niebios przezroczy,
Wyszły, i wkrąg przed emną stanęły postaci,
Wielkich przodków, a sercem miłowanych braci,

Proszących o modlitwę, lub których nawzajem
Nam błagać o przyczynę za sobą i krajem:
Ignacy! twój mi obraz stanął najwyraźniéj.
Bom w tobie ja w téj chwili, współczuciem przyjaźni,
Czuł własną boleść moję — największą na ziemi,
Co wiész, jak dotąd serce wiecznym kirem ciemi,
I na którą w tych miejscach szukając sposobu,
O co miałem dla siebie — prosiłem dla obu.

Obyż więc i ów promień tajemniczéj Łaski,
Co tu padł na mą duszę: mógł, jak słońca blaski
Od chmur, odbity od niéj, po nad sercem twojém
Zaświecić, jako tęcza, Wiarą i Pokojem:
Ową Wiarą widzącą, przed któréj oczyma
Grób i wieczność dla ducha tajemnicy nie ma;
I pokojem dziecięcia, co we wszystkiém czuje
Wolę Ojca — co nawet karcąc je, miłuje!

O! mój drogi Ignacy! tać jest tylko jedna
Pociecha na twą boleść; — i onę ci zjedna
Taż sama boleść twoja: byłeś ją, jak trzeba,
Sercem odniósł do Krzyża, a duchem do Nieba.

A więc dawszy mogile hołd ziemskiéj żałoby,
Spojrzyj z niéj — wstecz na życie, a wzwyż po za groby!
A potém, tonąc myślą w sercu zakrwawioném,
Pytaj: czego snać wczesnym uniknęła zgonem?
Aza kres twych tu cierpień tak nazbyt daleki?
I co czynić, by tam z Nią złączyć się na wieki? —


A gdy sił nie dość jeszcze na krewkość natury:
Ślubuj z wiarą pielgrzymkę do téj świętéj góry!
Tu cię Matka boleści przyjmie i wysłucha,
Tu szczebel z uczuć serca — do krainy Ducha.

10 Lipca, 1857.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Edward Odyniec.