Dziwnie stróny mi się stroją!... W gaju śpiąc, lirę zwiesiłem,
Ale Eros rączką, swoją Szelma Eros! z liczkiem miłem,
Po niej brząka akkordami, A ja za nim piosenkami!
Po drabince strón złoconej Z tonów w tony – z tonów tony!
Jak jaskółki z gniazd puszczone, Każda w inną leci stronę…
A czy wiesz ty z myślą płochą Dzieci, co mi brząkasz w strony,
Wiesz, że w arfie śpią pioruny, Gdyby arfa spadła na Cię,
Zabiłaby jak robaka!... A więc powróć od pychy
Do pieszczoty białej Psychy! Dla mnie arfa nie macochą!...
Odrzekł Eros w majestacie!... Bom skrzydełka dał jej ptaka
I w jej tęcz sam chodzę szacie!... Więc ty – teraz nuć: Erosie,
O piosenki zanuć losie, O śpiewaku, Niebios ptaku
Dość się tobie we łzach śmiać!... Zanuć – potem idź już spać!
Niechaj życie cię utuli U natury – u matuli!...