Bezbożnictwo w Polsce/Rozdział XVI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mieczysław Skrudlik
Tytuł Bezbożnictwo w Polsce
Wydawca Księgarnia i Drukarnia Katolicka Sp. Akc.
Data wyd. 1935
Druk Księgarnia i Drukarnia Katolicka Sp. Akc.
Miejsce wyd. Katowice
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rozdział XVI.
PENETRACJA

Prądy antyreligijne znalazły żywy oddźwięk w odłamie nauczycielstwa polskiego, zgrupowancgo w „Kole Spasowiaków".
Od roku 1920 istniały w Warszawie państwowe kursy nauczycielskie im. Nałkowskiego, przemienione w roku 1928 na Pedagogjum państwowe. Kierownikiem Pedagogjum był prof. Spasowski. Absolwenci Pedagogjum utworzyli Koło uczniów prof. Spasowskiego. Koło to działało od października 1928 r. nielegalnie i zalegalizowane zostało dopiero w początkach 1929 r.
Koło spasowiaków, jak samo przyznaje, tworzy lewe skrzydło radykalnego Związku nauczycieli szkół powszechnych a w rzeczywistości stanowi ekspozyturę ideową sowieckiego „Bezbożnika“.
Za główny cel swej działalności Koło uznaje walkę z religją na terenie szkoły.
Kwestia stosunku koła do spraw wychowania religijnego młodzieży omawiana była w specjalnej ankiecie oraz na walnym zjeździe spasowiaków w dniu 31 grudnia 1928 r.
Celem rozszerzenia prepagandy antyreligijnej poza ramy organizacji „spasowiaków“, koło urządzało t. zw. konferencje pedagogiczne, na które wstęp mieli także nauczyciele, nie należący do koła.
Na jednej z takich konferencyj dr. Tadeusz Oryng wygłosił referat, streszczony następnie w biuletynie koła spasowiaków (nr. 5-7) W następujący sposób:
„Wychodząc z założenia, że t. zw. szkoła świecka nie usuwa dostatecznie wpływów religijnych, działających z różnych źródeł, domagamy się szkoły antyreligijnej, w której szeroko byłaby rozwinięta propaganda antyreligijna.“
„W dzisiejszych warunkach trudno oczywiście marzyć o takiej szkołe. Jednak przy dobrych chęciach nauczyciel ma możność przy nauce każdego przedmiotu prowadzić propagandę antyreligijną.“
„Kto wyszedł z naszej szkoły“ — mówił dr. Gryng, — „ten jest dobrze przygotowany do tępienia zabobonów religijnych.“
„Szkoła bezwyznaniowa jest dla nas przeżytkiem: naszym celem jest szkoła antyreligijna; do tego idziemy, i chwila realizacji tych naszych dążeń nadchodzi.
Szkoła musi być antyreligijna, gdyż ma wychować bojowników walki klasowej, a kler jest zawsze po stronie silnej władzy polityczno-policyjnej.[1]
Obecnie rozporządzamy do naszych celów w szkole: matematyką, przyrodą i fizyką. Historja i literatura mają charakter zachowawczy, ale niedaleką jest chwila, że i te przedmioty dostaniemy w ręce dla propagandy antyreligijnej.“[2]
Doradzał dalej p. Oryng, aby nie ograniczać się do samej młodzieży, lecz wpływać także na rodziców na kursach wieczornych dla dorosłych, gdzie należy przedstawiać kler jako wrogów klasy pracującej, wyzyskujących lud roboczy ręka w rękę z burżuazją.
Socjaliści walczą wprawdzie z klerem, ale nie popierają akcji antyreligijnej. Mimo tego akcja ta toczy się z zawrotną szybkością i niedaleką jest chwila, gdy kościoły zamienione zostaną na musichale, kina i kluby.
W innym referacie, p. Andrzeja Boskiego, rozesłanym w druku członkom koła spasowiaków, zaznaczono: „przedewszystkiem wyznanie rzymsko-katolickie ma wybitnie charakter polityczny, a ksiądz katolicki na lekcjach religji w szkole wypacza umysły dziecięce przeróżnemi bredniami o Bogu, stworzeniu świata i człowieka, niebie, piekle, djabłach, aniołach, cudach, prorokach i etc.“
Jeden z najgorliwszych spasowiaków, p. Jerzy Woźnicki, stwierdza, że „pedagogika autorytatywna jest zgubą klasy pracującej, należy więc dążyć do zniszczenia wszelkiego autorytetu“. Dzieci winne wychowywać się same.
Oczywiście, ideałem jest szkoła koedukacyjna, uświadomienie seksualne jest niezbędne, nie wyłączając nawet aktów płciowych, przytem obowiązywać winna zasada, że niema moralności bez nagości, bez „kultu nagiego ciała“.
Następstwem tych teoryj były głosy, domagające się swobody płciowej w wieku 17-19 lat oraz „usunięcia reglamentacji państwa i Kościoła w stosunkach płciowych“.[3]
Naskutek nacisku sfer nauczycielskich, związanych z organizacjami wolnomyślicielskiemi, Związek Myśli Wolnej postanowił przystąpić do wydawania taniego, popularnego pisma wolnomyślicielskiego dla ludu wiejskiego.
Narazie projekt ten zrealizowano w formie wydania ulotki „Do ludu polskiego“.
W ulotce tej czytamy: „Ludu polski, odrzuć przesądy i zabobony, odrzuć gangrenę pokoleń i epok, odrzuć dogmaty, tradycje, powagi... a będziesz wolny.“
W październiku zaś 1933 ukazał się pierwszy numer „Błysków Wolnomyślicielskich“, miesięcznika przeznaczonego dla szerokich warstw ludowych i robotniczych.
Echem ideologji spasowiaków są rozprawy i artykuły drukowane w wydawnictwie „Wiedza i Życie“, mającem na celu dokształcanie ogólne nauczycieli.
W tym to miesięczniku pomieścił niejaki Leon Rotensztein artykuł o mitach, ujmując w następujący sposób kwestję Bóstwa Jezusa Chrystusa:
„Legendę o cierpiącym bogu, umierającym śmiercią męczeńską wczesną wiosną, znajdujemy w wielu religjach, pod różnym stopniem szerokości geograficznej. Zjadanie ciała boga przeszło zarazem w symbol. I wszędzie tam, gdzie znajdujemy legendę o takim cierpiącym bogu, widzimy, że bywa on uśmiercany właśnie wtedy, kiedy kończy się okres jego młodości, mniejwięcej około 33-go roku życia.“
W pierwszej połowie 1932 r., w związku z wykryciem olbrzymiej afery wywrotowej, aresztowano dr. Tadeusza Orynga.
W czasie śledztwa okazało się, że dr. Oryng jest kuzynem komisarza wojny w Sowietach, Unschlichta.
Jak ustaliło dochodzenie, w mieszkaniu Orynga znajdował się podręczny arsenał broni i materjałów wybuchowych, urządzony przez komanistyczną partję Polski.
U schyłku 1932 r. dr. T. Oryng został zwolniony z więzienia prewencyjnego za kaucją 50.000 zł. Kaucja została zabezpieczona na księgozbiorze (sic!) p. Wiślickiego, przemysłowca łódzkiego, szwagra Orynga.
Antyreligijna taktyka Moskwy poza granicami Sowietów nakazuje działanie przedewszystkiem przez szkoły.
Należy się starać — aby we wszystkich szkołach państwowych zaprzestano wykładać naukę religji. Francja jest cytowana w elaboratach Kominternu jako doskonały pod tym względem przykład dla wszystkich krajów. Dzieci są pod specjalną opieką dyrektorów bezbożnictwa.
We wszystkich krajach istnieją tajni „pionierzy Lenina“, rekrutujący się z dziatwy od lat sześciu do czternastu, wychowani w nienawiści i w pogardzie dla religji. Nieco dawniej ściągano tę młodzież do Moskwy i szkolono ją w „seminarjach antyreligijnych“, obecnie Europa ma już swoje własne „bezbożne szkolnictwo“, a Moskwa wychowuje w dalszym ciągu młodzież z Chin, z Japonji i t. d., przygotowując przyszłych propagandzistów azjatyckich, afrykańskich i południowo-amerykańskich.[4]
We Francji ogromna większość nauczycielstwa należy do związków wolnomyślicielskich.
To samo zjawisko obserwujemy w Czechach, gdzie dzisiaj za pośrednictwem szkoły i prasy prowadzi się walkę nawet z nadawaniem dzieciom imion świętych, a propaguje się natomiast różnorodne przezwiska.
Nauczycielstwo szkół powszechnych w Polsce skupia się w Stowarzyszeniu chrześcijańsko-narodowem i Związku nauczycielstwa szkół powszechnych (Z. N. S. P.).
Związki te reprezentują krańcowo różne ideologje: pierwszy opiera swoją działalność na zasadach religijnych i narodowych, a w dziedzinie społecznej hołduje zasadom ewolucjonizmu i solidaryzmu chrześcijańskiego, drugi — dąży do usunięcia religji ze szkoły, zwalcza Kościół i duchowieństwo, a w dziedzinie społecznej wyznaje zasady skrajnego socjalizmu.
Naskutek liczebnej przewagi Z. N. S. P. zwołany do Krakowa w roku 1930 zjazd nauczycielstwa przemienił się w wielką manifestację antykościelna i antyreligijną.
„Zjazd stwierdza z ubolewaniem,“ — brzmiał przyjęty wówczas wniosek, „że nominacja księdza Żongołowicza (wiceministrem W. R. i O. P.) jest dalszym etapem wykonywania programu najbardziej wstecznej, księżej międzynarodówki i dążeń do zagarnięcia przez nią wychowania młodzieży, dążeń wyrażonych w encyklikach papieskich o chrześcijańskiem wychowaniu.
Zjazd kategorycznie protestuje przeciwko tej nominacji i wzywa zarząd główny do poczynienia wszelkich starań w kierunku cofnięcia nominacji. Polska winna być pozbawiona wpływów klerykalnych, tak bardzo szkodliwych.
Zjazd wzywa zarząd główny do poczynienia wszelkich starań celem ustawowego wprowadzenia szkoły świeckiej!
Wobec powtarzających się ataków kleru zjazd wzywa zarząd główny do zebrania materjałów w sprawie tych ataków. Na podstawie zebranego materjału zarząd główny winien wnieść memorjał do rządu z prośbą o wzięcie nauczycielstwa i szkoły w obronę przed atakami kleru, oraz dążyć do wkraczania na drogę sądową w każdym poszczególnym wypadku.
Zjazd domaga się zniesienia okólnika Bartla w sprawie praktyk religijnych młodzieży szkolnej.
Zjazd wzywa zarząd główny do zaprotestowania przeciw dwu biskupom, którzy drukiem w wydawnictwach swych obniżają autorytet organizacji nauczycielskiej i stwarzają warunki do jej osłabienia.“
Fanatyczną wprost nienawiścią do Kościoła zionęły przemówienia nauczycieli: Więcka, Bernata i Fiszera. Jeden z tych mówców, Kasiński, odważył się na takie ujęcie sprawy:
„Żyjemy wobec groźby wzmożenia się klerykalizmu, a dowodem tego są odbywające się Kongresy Eucharystyczne, które mają swój ukryty cel.“
Na zjeździe Związku Nauczycieli Szkół Powszechnych w Krakowie, w roku 1930, jak stwierdza odezwa Episkopatu Polskiego, „wygłaszano postulaty tak sprzeczne z wymaganiami zdrowego wychowania, tak nienawistne w stosunku do religji, do Kościoła i sług Jego, że wzbudziły w społeczeństwie powszechne uczucie zgrozy i lęku o dusze naszej młodzieży szkolnej“.
W odpowiedzi na odezwę Episkopatu Polskiego zebranie Związku Pol. Naucz. Szkół Powszechnych w Drohiczynie Poleskim (5 października 1930 roku) powzięło następujące uchwały:
„Zebrani uznają:
1. Że w niepodległej Polsce naczelne kierownictwo wychowania, opartego na moralności, zgodnej ze współczesnym światopoglądem, należy przedewszystkiem do Państwa i rodziców, a wobec tego stwierdzają, że odezwa Episkopatu, która wyraźnie stawia Kościół ponad państwo, jest wznowieniem walk średniowiecznych o supremat władzy państwowej, i dlatego zgromadzeni proszą Zarząd Główny Związku o:
1. energiczną i wytrwałą akcję wychowawczą wśród członków Związku;
2. o zwrócenie się do Ministra W. R. i O. P. z usilnem pragnieniem o wskazanie przezeń celu wychowania obywatelskiego w Polsce i wyraźne wypowiedzenie się przez p. Ministra, czy w dziedzinie wychowania i nauczania Kościół jest istotnie władzą wyższą nad państwem, gdyż brak odpowiedzi ze strony p. Ministra naprowadza na różne wątpliwości;
3. następnie uprasza o wzięcie w obronę nauczycielstwa polskiego przed atakami kleru i możliwemi skutkami tych ataków.“
„Atakami kleru“ nazwał zjazd w Krakowie i zjazd w Drohiczynie Poleskim — ujawnianie w prasie faktów, stwierdzających uprawianie przez poszczególne organizacje i poszczególnych nauczycieli agitacji antyreligijnej i antykościelnej. W tych warunkach żądanie przez zjazdy „wzięcia w obronę nauczycielstwa polskiego“ — równa się żądania tolerowania poczynań, kolidujących z podstawowemi zarządzeniami władz naczelnych, z konstytucją i konkordatem!
Bezbożniczo nastrojony odłam nauczycielstwa pragnie dla siebie specjalnych ustaw ochronnych, ustaw, któreby uniemożliwiały społeczeństwu kontrolę nad ich działalnością. Radykalne nauczycielstwo marzy o ustawach kagańcowych![5]
Jest rzeczą charakterystyczną, że do tego samego celu zmierza masonerja. Konwent Wielkiego Wschodu francuskiego zażądał w roku 1926 „absolutnej obrony szkoły świeckiej i jej nauczycieli przez ministra oświecenia publicznego przed ich zniesławianiem“.[6]
Opanowanie wyższych stanowisk w Ministerstwie W. R. i O. P. przez jednostki, związane z masonerją, i organizacjami wolnomyślicielskiemi, tłumaczy takie fakty jak zabronienie rozpowszechniania na terenie szkół tygodnika „Przewodnik katolicki“, jak zakaz kuratorjum lwowskiego przyjmowania do bibljotek szkolnych i kolportowania na terenie szkół pisma „Nasz Przyjaciel“, organu Sodalicji Marjańskiej, redagowanego przez oo. bazyljanów.
Prasa — raz po raz — przynosi wiadomości o antykościelnych i antyreligijnych wystąpieniach nauczycieli w różnych stronach kraju. Nie sposób tutaj zebrać i zsumować wszystkie fakty, to też ograniczamy się jedynie do wypadków charakterystyczniejszych.
Tak np. w początkach 1933 r. ukazał się w „Dzienniku Wileńskim” list mieszkańców miasteczka Jody, pow. Brasławskiego, którzy skarżą się, że nowomianowany kierownik szkoły powszechnej, p. Wiśniewski, rozpoczął swe urzędowanie od usunięcia ze szkoły wszystkich obrazów o treści religijnej.
Jak podał p. Sułkowski na łamach „Wieczoru Warszawskiego“, uczniom VII klasy gimnazjalnej w Rohatynie dano za temat do opracowania kwestię: „Czy rozwody są wskazane.“
„Każdemu przyjść musi na myśl“ — zaznaczył słusznie p. Sułkowski — „skąd się mogło zrodzić pytanie w ten sposób postawione? Uczeń wie, że Kościół katolicki zasadniczo rozwodów nie uznaje, więc jakżeż można stawiać pytanie, czy wogóle rozwody są wskazane? Ten, kto uzna rozwody za wskazane, rozwinie się ze wskazaniami Kościoła i zejść może w kwestjach religijnych na manowce. A czy o to chodzi pytającemu? W tem samem gimnazjum uczniowi trzeciej klasy kazano napisać wypracowanie na temat: „Czy lepiej się żenić wcześnie, czy późno.“
W seminarjum nauczycielskiem w Białymstoku zabroniono młodzieży śpiewać nawet podczas nabożeństwa szkolnego „My chcemy Boga“.
W temże samem seminarium, młodzieży — do własnej czytelni, utrzymywanej za własne pieniądze, nie wolno sprowadzać żadnych pism katolickich.
Dodać należy, że pieśń „My chcemy Boga“ jest pomieszczona w podręcznikach zatwierdzonych przez Ministerstwo W. R. i O. P. do użytku szkół (np. śpiewnik ks. Siedleckiego, zatwierdzony pismem Min. W. R. i O. P. z dnia 30. X. 1929 r. za Nr II 9624).
Jak podaje komunikat księży proboszczów dziekanatu zbąszyńskiego, opublikowany w „Kurjerze Poznańskim“ z dnia 12 marca 1933 roku, gimnazjum państwowe w Wolsztynie, kierowane przez dyrektora Paczosę, było terenem akcji niezgodnej z zasadami chrześcijańskiemi.
I tak: W czytelni gimnazjalnej, przystępnej dla młodzieży, dyrekcja wykładała czasopisma o treści niemoralnej i antyreligijnej, jak „Wiadomości Literackie“ i „Życie świadome“ z artykułam i pornograficzno-seksualnemi Boya-Żeleńskiego. W r. 1932 dyrektor gimnazjum zawiesił w działalności Sodalicje Mariańskie uczniów i uczennic przy tamtejszem gimnazjum, zabrał akta, protokóły, pieczątkę sodalicyjną i ogłosił zawieszenie to w sprawozdaniu gimnazjalnem za lata 1932—1933.
Szczególnie wyrażał p. dyrektor swe niezadowolenie z wykładu o masonerji, który jeden z sodalisów na posiedzeniu sodalicyjnem wygłosił.
Wreszcie w dniu 19 lutego 1933 roku uczniowie i uczennice gimnazjum wystawili „Pastorałki“ Schillera, reżyserowane przez żonę dyrektora, p. Paczosową. Przedstawienie to zawierało momenty, obrażające w wysokim stopniu wiarę i etykę katolicką. Na dowód posłużą poniższe szczegóły: 1. Grzech pierworodny przedstawiono nie jako akt nieposłuszeństwa pierwszych rodziców wobec Boga, ale jako „utratę wianka“ przez Ewę, co dawało pole do wysoce dwuznacznych dowcipów wśród uczniów na terenie gimnazjum koedukacyjnego. 2. Szatan namawia Adama do odzyskania raju przez zabicie Ewy. 3. Bóg przedstawiony jest jako władca niesprawiedliwy, który ludziom grzech pierworodny przebacza, a dla aniołów upadłych nie ma litości. 4. W scenie odmówienia przytułku Najświętszej Marji Pannie i św. Józefowi w Betleem uwydatniono tendencyjnie egoizm klas posiadających. 5. Pod adresem św. Józefa wygłoszono błużniercze słowa: „Patrzcie mi tego grzyba: Panieneczkę wodzi, sam zaledwie na nogach od starości chodzi!“ 6. Scenę Narodzenia i osobę Najśw. Marji Panny przedstawiono w sposób tak realistyczny, że stało się to przedmiotem nieprzyzwoitych komentarzy. 7. W scenie hołdu jeden z pasterzy ofiaruje Najświętszej Marji Pannie i św. Józefowi dla pokrzepienia butelkę „siwuchy", dodając ośmieszającą prośbę o potanienie i polepszenie wyrobów alkoholowych.
Obrażono w przedstawieniu także uczucia społeczeństwa polskiego przez to, że zbir króla Heroda występował w mundurze oficera armji polskiej.
O walce naczelnika wydziału kuratorjum warszawskiego p. Drewnowskiego z Sodalicją Marjańską na gruncie seminarjum łomżyńskiego — pisała parokrotnie prasa narodowa.
Z tych to środowisk wojujących „antyklerykałów“ i wolnomyślicieli wyszła autorka pełnej jadu i fałszów broszury „Stosunek kleru do państwa i oświaty“ — Janina Zajchowska (Barycka) z Górnego Śląska.
W czasie konferencji delegatów Episkopatu Polskiego z p. Ministrem oświaty w roku 1933 — p. Minister jasno i niedwuznacznie potępił postępowanie polityków szkolnych, warcholących na własną rękę — i uczynił to także publicznie podczas sesji budżetowej.
„Niekiedy sprawy tak wyglądają,“ — zaznaczył słusznie J. E. ks. biskup Stanisław Adamski — „jakgdyby niektórym urzędnikom szkolnictwa, liczącym snać na bezkarność dzięki jakiejś przemożnej opiece, zależało na tem, by nie dopuścić do zgodnej współpracy Kościoła i Państwa, by sprowokować walkę przedstawicieli Kościoła z Państwem!
Ta lekceważąca prawa państwowe i intencje władz, a budząca niepokój wewnętrzny praca jest już nietylko warcholską, ale wprost antypaństwową działalnością.
Wrogie Kościołowi katolickiemu i jego działalności wystąpienia poszczególnych urzędników szkolnictwa, — nie całych urzędów lub rządu — krzyżują w dodatku intencje rządu i władz.
Rząd bowiem zupełnie docenia doniosłość nauki religji i pragnie religijnego wychowania — a domorośli ministrowie oświaty własnego autoramentu zwalczają intencję rządową, głosząc przytem na wszystkie strony, że oni właśnie są naj- lepszymi państwowcami i mężami zaufania władz.
Z tego wynika, że walkę z religją katolicką w szkolnictwie polskiem prowadzą na własną rękę podwładne organa wbrew Konstytucji, Konkordatowi i wbrew wskazaniom najwyższych instancyj szkolnych — czyli, że podwladne instancje wyłamują się spod obowiązku posłuszeństwa wobec władz swoich.
Społeczeństwo, a zwłaszcza nauczycielstwo, widząc sprzeczność między publicznemi oświadczeniami władz szkolnych a głosami poszczególnych urzędników szkolnych, nie wie w co wierzyć — i często przypuszcza, że władze szkolne nieszczerze mówią o swej życzliwości dla religji katolickiej — skoro patentowani przedstawiciele szkolnictwa mówią zgoła inaczej i pozwalają się domyślać, że publiczne oświadczenia władz są przeznaczone na efekt zewnętrzny, oni zaś podają prawdziwe intencje.“ (KAP, nr. 134 r. 1933.)
Działający wśród młodzieży szkolnej „Legion Młodych“ jest organizacją wyraźnie komunizującą i zdecydowanie bezbożniczą. Świadczą o tem liczne uchwały organizacji i artykuły pomieszczane na łamach organu Legjonu „Państwo Pracy“. Zespolona z „Legjonem Młodych“ — „Straż Przednia“, działająca wśród młodzieży szkół średnich, jest organizacją wzorowaną na sowieckich pionierach.
„W łomżyńskich szkołach średnich“ — jak podaje interpelacja sejmowa Klubu Narodowego — „została założona organizacja, zwaną Strażą Przednią.
Jest to organizacja trzystopniowa: najwyższy stopień, oznaczony literą L (Legjon Młodych), łączy członków, którzy złożyli przysięgę.
Ideologja tej organizacji znalazła swój wyraz między innemi w odczycie, wygłoszonym przez jednego z uczniów gimnazjum męskiego na temat: „Państwo, Kościół i kler.“
Odczyt ten zawierał szereg napaści i oszczerstw na Kościół, Papieża, biskupów i wogóle duchowieństwo.
Jako przykład było stawiane odwołanie posła z Rzymu przez Litwę i wypędzenie klasztorów z Hiszpanji. Prelegent dowodził m. in., że kierunek wychowawczy Kościoła jest sprzeczny z zasadami wychowania nowoczesnego i państwowego. Odczyt zawierał cały szereg fałszywych zarzutów w stosunku do duchowieństwa miejscowego.“
W roku 1933 Legjon Młodych z pompą i uroczyście podejmował delegata „Jeunesse laique et républicaine“, Ligi francuskiej młodzieży świeckiej i republikańskiej, na czele której stał mason, deputowany Bonnaure, aresztowany w aferze Stawiskiego.
W związku z tem przyjęciem „Państwo Pracy“ wyraziło następujące życzenie:
„Pragniemy, by Legjon Młodych, który niedawno podejmował przewódców radykalnej młodzieży francuskiej „Jeunesse Laique et Républicaine“, w roku przyszłym witał w murach stolicy przewódców najpotężniejszej na świecie organizacji młodzieży: Komsomołu“!
Tak jasno i zdecydowanie przemawiali u nas dotychczas jedynie wolnomyśliciele proletarjaccy.
Wybitnie antyreligijnym jest perjodyk „Życie akademickie“, wychodzący pod redakcją Kazimierza Zielińskiego i Juljana Sawickiego. Pismo to jest zarazem organem Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej.
Według przekonań Związku Młodzieży Demokratycznej „religje zorganizowane wloką za sobą zło w postaci kasty zawodowej kapłanów“. Ideałem tej młodzieży jest religja niezorganizowana, bez kościoła, bez kapłaństwa, bez przełożeństwa religijnego.
„Obce interesy Rzymu“ — mówi odezwa Z. P. M. D. — „ciążą nad życiem kulturalnem i politycznem Polski Niepodległej i paraliżują: młodą polską myśl postępową.“ W konsekwencji tej zasady Z. P. M. D. domaga się uznania religji za sprawę prywatną każdego człowieka i żąda co następuje: „Obywatel nie może podlegać przymusowi organizacyjnej przynależności do któregokolwiek obrządku religijnego.“
Z. P. M. D. żąda następnie usunięcia religji jako „obowiązkowego przedmiotu nauczania, zerwania konkordatu, ponieważ — zdaniem Związku — konkordat nakłada nieuzasadnione ciężary na państwo polskie. Interesy Kościoła katolickiego, mającego zgodnie ze swą strukturą tendencje międzynarodowe, są sprzeczne z interesami państwa“.[7]
„Przemiany“, drugi perjodyk „Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej“, podał następującą charakterystyczną wiadomość:
„Dodatek do Dziennika Urzędowego M. S. Z., mianowicie „Biuletyn bibljograficzny Ministerstwa Spraw Zagranicznych“ — pisze organ Z. P. M. D. — „zaliczył książeczkę (prof. Ułaszyna „Zasięgi klerykalizmu w Polsce“) do rubryki „książek wskazanych“. Przez to stwierdzono jej pożyteczność z państwowego stanowiska oraz wiarygodność podanych przez profesora Ułaszyna danych co do zasięgów klerykalizmu w współczesnej Polsce. Jest to wymowne świadectwo, z jak wieloma trudnościami walczyć musi rząd polski i lepiej oświecona część społeczeństwa — z trudnościami stwarzanemi przez owe zasięgi klerykalizmu.“
Fermenty antyreliguijne i antykościelne sięgają również do administracji państwowej.
Tak np. starosta pow. Wysoko-Mazowieckiego pismem NV/22/23 z r. 1933 zawiesił w działalności i rozwiązał Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej (Żeńskiej) w Sokołach.
W motywach do powyższego zarządzenia p. starosta stawiał zarzuty Stowarzyszeniu, że uprawiało działalność polityczną, że wprowadzało ferment na terenie swej działalności, że wpływało na młodzież „wybitnie w duchu antypolskim i antypaństwowym“.
„Zarządzenie powyższe i motywy w niem podane są niesłychane“ — zaznaczyła słusznie K. A. P. — „Trudno bowiem nawet na chwilę uwierzyć, by stowarzyszenie katolickie, złożone z dziewcząt z najlepszych rodzin polskich, mogło prowadzić działalność „wybitnie w duchu antypolskim i antypaństwowym“. Tego rodzaju motywacja podrywa tylko powagę władzy.“
Głośne było również wystąpienie b. starosty podlaskiego, obecnie urzędnika ministerialnego, p. Makowskiego, na uroczystości w Stoczku, gdzie wymieniony w swem przemówieniu zaznaczył:
„Nie zebrano się w Stoczku po to, aby odmawiać pacierze za poległych przed stoma laty żołnierzy, gdyż pacierz odbiera siły...“
Tego rodzaju popisy i posunięcia poszczególnych przedstawicieli administracji państwowej stoją w sprzeczności z kierunkiem władz naczelnych. Świadczą o tem choćby skargi i narzekania bezbożników polskich:
„Na zebraniu ogólnem członków Koła warszawskiego P. Z. M. W. w dniu 27 sierpnia 1931 r. podniesiono, że najważniejsze poczynania Zarządu, jak utworzenie „Tow. przyjaciół kremacji“, „Tow. przyjaciół szkoły świeckiej im. prof. Jana Baudouin de Courtenay'a“, oraz zaprowadzenie świeckiej rejestracji urodzeń i zgonów, — rozbijały się dotychczas o nieprzychylne stanowisko departamentu wyznań“. („Wolnomyśliciel Polski“, sierpień, 1931).
Na terenie politycznym na rzecz programu wolnomyślicieli pracuje P. P. S.
Na kongresie tej partji, zwołanym do Krakowa, w dniach 23-25 maja 1931 r., Stefan Sendłak, delegat z Zamościa, zgłosił rezolucję, w której domagał się:
1. zerwania konkordatu z Rzymem;
2. rozdziału Kościoła od państwa;
3. wprowadzenia kremacji ciał;
4. ustanowienia urzędów stanu cywilnego;
5. uwolnienia dzieci szkolnych od przymusowego uczęszczania na wyznaniowy wykład religji.

W dniu 14 grudnia 1928 r. P. P. S. zgłosiła w sejmie projekt „ustawy wykonawczej do art. III, 113 i 116 konstytucji o wolności wyznań i legalizacji związków religijnych i pozawyznaniowych“ (druk sejmowy nr. 365).
Zgłoszony projekt ustawy opiewał:
„Każdy kościół lub związek religijny lub pozawyznaniowy zostaje uznany przez państwo na podstawie zgłoszonej ustawy, o ile jego urządzenia, nauka i ustrój nie są przeciwne porządkowi publicznemu i obyczajności publicznej...“
„Dla zarejestrowania kościoła lub związku należy złożyć ministerjum w. r. i o. p. podanie, podpisane przynajmniej przez 50 pełnoletnich członków danego kościoła lub związku. O ile w ciągu jednego miesiąca od czasu złożenia podania nie nastąpi odmowa rejestracji kościoła lub związku, należy uważać rejestrację za dokonaną.
Orzecznictwo w sprawach małżeńskich osób należących do tak zarejestrowanych kościołów i związków należy do sądów powszechnych.“
Organ P. P. S. „Robotnik“ sekundował głosom radykalnym i wolnomyślicielskim w propagandzie na rzecz rozwodów i „świadomego macierzyństwa“.
W artykule p. t. „Kościół, który idzie z życiem“, zajął się „Robotnik“ kwestją uchwał synodu biskupów anglikańskich w sprawie ograniczeń urodzin.
„Cały świat anglosaski“ — pisze organ socjalistów polskich, — „znajduje się pod głębokiem wrażeniem niezmiernie doniosłych i znamiennych uchwał narady biskupów anglikańskich. Czcigodne to grono nie utopiło swego życiowego doświadczenia w dogmatach, nie przy słoniłosobie oczu klerykalnemi przesądami.”
Entuzjazm „Robotnika“ był przedewszystkiem zgoła niewspółmierny do wrażenia, jakie w społeczeństwie angielskiem wywołała uchwała synodu, dopuszczająca sztuczne ograniczenie przyrostu ludności.
Decyzja przewodców Kościoła anglikańskiego zachwiała autorytetem jego duchownych reprezentantów i rezultatem jej był wyraźnie zarysowany rozłam.
Stanowisko „Robotnika“ demaskuje istotny stosunek socjalistów polskich do Kościoła i zagadnień religijnych.
Kościół katolicki kieruje się celami transcendentalnemi. Cele te i wypływające z nich nakazy są niezmienne, niezależne od chwilowych i złudnych „doświadczeń“ życiowych.
Kościół nie może się naginać do jakichkolwiek wskazań, przeciwnie, wymaga od życia, aby ono stosowało się do słów Kościoła i poddało się jarzmu Chrystusa.
Pragnienie przełamania tej niewzruszonej zasady Kościoła wywołało niejednokrotnie herezje, fermenty antykościelne i antyreligijne.
Uzgodnienie nakazów religijnych z rzekomemi postulatami chwili, „życia“, są to hasła wspólne wszystkim herezjom; celem ich było zrzucenie jarzma Chrystusowego, przystosowanie religji do takich czy innych popędów natury ludzkiej, uzależnienie etyki od człowieka a nie Boga.
Taka jest geneza ruchów sekciarskich, które określić należy jako próby tworzenia religij „stosowanych“, religii, udzielających pobłażliwie zezwolenia na gwałcenie praw boskich i naturalnych.
Stąd też moralna i dogmatyczna konstrukcja sekt posiada płynny, niezdecydowany, zależny od chwilowych idei, charakter. W gwarze sekciarskiej ta płynność nazywa się ewolucją, umiejętnością dostosowywania się do potrzeb życia.
Tego rodzaju „ewolucja“ jest zaprzeczeniem chrystjanizmu, wysuwa bowiem na plan pierwszy cele i potrzeby doczesne, które właśnie muszą być podporządkowane celom wieczystym.
Uchwała przewódców kościoła anglikańskiego stwierdziła tylko, że organizmy religijne, które zerwały z Kościołem katolickim, które porzuciły jego niewzruszoną opokę, nie znajdują w sobie siły — aby oprzeć się oddziaływaniom chwili, i w rezultacie współdziałają z czynnikami, pracującemi nad wykorzenieniem wszelkiej religji. Tu właśnie tkwiły źródła entuzjazmu „Robotnika“ dla poczynań kościoła anglikańskiego; rozluźnienie bowiem moralnych i dogmatycznych spoideł musi wkońcu doprowadzić do zobojętnienia religijnego, do przekreślenia religji jako siły nadprzyrodzonej, normującej bieg życia.
Jest rzeczą znamienną, że konferencję biskupów anglikańskich uprzedziła propaganda na rzecz poronień, prowadzona systematycznie przez szereg tygodni na łamach „Kurjera Porannego“ i pism innych, o zbliżonym kierunku. Zachodzi pytanie — czy jest to przypadkowy zbieg okoliczności, czy też przejaw współdziałania sił, wrogich Kościołowi.
Istnieją poważne poszlaki przemawiające na rzecz przypuszczenia drugiego, wskazujące, że chodzi tutaj o szeroką akcję o charakterze międzynarodowym.
Antykościelna akcja w Polsce nie jest bynajmniej usamodzielniona. Kierownicy jej podlegają wskazaniom ogólnym, regulującym ich działalność, narzucającym im kierunek.
Mówi o tem zestawienie choćby głosów prasy, porównywanie problemów przez prasę tę wysuwanych.
Uchwała synodu anglikańskiego była właśnie miarą uległości ośrodków sekciarskich i odszczepieńczych w stosunku do ogólnych antykościelnych posunięć.
Więzy sympatji i programowej łączności zespalają również socjalistyczny Związek Zawodowy Pracowników Kolejowych (Warszawa, ul. Czerwonego Krzyża 20) z organizacjami wolnomyślicielskiemi.[8]
Na walnym zjeździe wolnomyślicieli polskich w końcu 1934 r. uchwalono wyrazić podziękowanie dla Zarządu Głównego Związku Zawodowego Kolejowców za pomoc okazywaną wolnomyślicielom.[9]
Ugrupowania socjalistyczne w Polsce zastrzegają się niejednokrotnie, że walczą z klerykalizmem — nie zaś z religją. Obłudę tę demaskuje „Bezbożnik“ (nr. 50, z dnia 31 października 1932 r.): „Należy pamiętać, że walki przeciw religji nie można oddzielić od walki przeciwko wszelkim przejawom idealizmu, bowiem idealizm filozoficzny kończy się na klerykaliźmie.“




  1. „Szkoły bolszewickie“ — mówi „Abecadło komunizmu“ — „są wojskowemi akademjami wojny domowej, uczą, jak robić proletarjacką rewolucję.“
  2. Wpływy koła Spasowiaków sprawiły, że już w roku 1925 Ministerstwo Oświaty poleciło jako podręcznik szkolny książkę Nałkowskiego, „Zarys metodyki geografji“.
    W książce tej znajdujemy następujący ustęp:
    „Należy skwapliwie korzystać ze sposobności w razie, gdy przyczynowość, związek zjawisk bije wprost w oczy, i tą oczywistą naturalnością przyczyn — wypierać z umysłów dziecięcych tkwiące w nich dziedziczne lub przeszczepione z ciemnego otoczenia pojęcia przyczyn nadnaturalnych.
    „Porównywanie obcych krajów i ludów o innych obyczajach, religji, kulturze ukazuje nam wiele naszych poglądów, zwyczajów i wierzeń u ludów pierwotnych w formach daleko ostrzejszych, niezłagodzonych długim rozwojem i w ten sposób doprowadza je w naszym umyśle ad absurdum; uczy, że wiele tych zwyczajów, poglądów i wierzeń, uważanych u nas za „święte“ i używanych przez klasy uprzywilejowane za środki panowania i wyzysku, — jest przeżytkiem, objawem szczątkowym, skazanym na wymarcie i zasługującym na jaknajprędsze zniweczenie. Nie dziw też, że geografia wśród swych wybitnych przedstawicieli liczy wielu gorących miłośników postępu, wrogów klerykalizmu, nieustraszonych bojowników wolności“ (str. 20).
  3. „Katolicyzm nie obawia się sztyletu... nie przestajmy szerzyć zepsucia. Rozszerzajmy występek w tłumach. Niech wdychają go pięcioma zmysłami, niech się nim nasycą. Stwarzajmy serce występu, a nie będziecie mieć więcej katolików... podjęliśmy się zepsucia na wielką skalę. Najlepszy sztylet do przebicia Kościoła — to zepsucie.“ Uchwała konwentu lóż masonerji włoskiej z roku 1838 (Revue cath. des idées, 1933).
  4. Ks. Biskup d'Herbigny: La propagande soviétique antireligiuse (Revue des Deux Mendes, 1934).
  5. W czasie konferencji delegatów Episkopatu Polskiego z p. Ministrem oświaty w roku 1933 delegacja Episkopatu zapewniła p. Ministra oświaty, że dla dobra szkoły i w interesie poszanowania autorytetu p. Ministra i władz szkolnych wykroczenia nauczycieli będzie ujawniała wobec władz i prasy, by ze swej strony piętnowaniem publicznem wykraczających doprowadzić do posłuszeństwa wobec prawa i nakazów władz swoich i by nie prowokowali na własną rękę walk i zadrażnień wobec Kościoła.
  6. A. G. Michel: „La dictature de la Franc-Maçonnerie sur la France.“
  7. „Zasięgi klerykalizmu w Polsce powojennej.“
  8. Antykościelną i antyreligijną propagandę uprawia P. P. S. za pośrednictwem TUR'a (Tow. Uniwersytetu Robotniczego).
  9. Z ostrym protestem przeciwko współpracy zawodowego związku kolejarzy z wolnomyśliciclami wystąpił „Głos Kolejarza“ z dnia 1 grudnia 1934 r. nr. 23, organ Zjednoczenia Kolejowców Polskich (ZKP).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Mieczysław Skrudlik.