[24]
To księżyc z poza obłoku
Dzwonnicę złoci o zmroku,
I lśni,
Jako ta kropka nad i.
Księżycu, jakież złe duchy
Kierują w cieniu twe ruchy,
Że masz
Tak blady profil i twarz?
Czyś okiem nieba, księżycu?
Któryż łotr-Cherub na licu
Twém chce
Nas lornetować przez mgłę?
A może glob twój się błąka,
Jak tłusty tułów pająka,
Jak krąg,
Nóg pozbawiony i rąk?
Powiedz, nie jesteś ty czasem
Owym żelaznym kompasem
Dla dusz,
Co w piekle smażą się już?
[25]
Czy téż dziś sobie rachują
Ci, co po czole twém snują
Dni ślad,
Ile ich wieczność ma lat?
Może to robak cię toczy,
Gdy się twa tarcza tak mroczy
I gdy
Wąziutki cofasz się w mgły?
Któż wczoraj wykłuł ci oko,
Gdyś w noc wypłynął głęboką?
Czy krzew
Wysadził kolec wśród drzew?
Byłeś tak blady okrutnie,
Z za szyb widziałem, jak smutnie
Mkniesz w dal.
Doprawdy, aż mi cię żal!
Płyń konający, płyń daléj,
Już ciałko Feby w mórz fali,
Już ztąd
Znikły i włoski jéj blond.
Tyś niczém inném jak twarzą,
Rychło się ślady twe zmażą
I w mrok
Już cię nie ujrzy nasz wzrok.
Zwróć nam łowczynię wspaniałą,
Z łonem dziewiczém, tę białą,
Co w świt
Goni jelenia. Ah cyt!...
[26]
Tam, pod zielone jawory,
Cwałuje Dyana, wśród sfory,
Jéj chart
Każdy olbrzyma jest wart.
A kozieł prawie bez ducha,
Wsparł się o gałęź i słucha,
I drży, —
Ona się zbliża, tuż psy.
Za smacznym kąskiem, jak strzały,
W pola go, w łąki pognały,
Het, het!
Uczta rozpocznie się wnet!
Ach! Z wód spłoszyło twe lice
Febę, Apolla siostrzycę,
I rad,
Zefirek suszy jéj ślad.
Tę Febę, co nocą zmierza
Do ust młodego pasterza,
I z psot,
Jak ptaszę, muska je w lot.
Księżycu, w naszej pamięci,
Iluż kochanków się kręci!
Ach, to
Wypięknia ciebie za mgłą.
I wieczna młodość cię sławi,
Kto przejdzie, ten błogosławi,
Czyś sierp,
Czy świecisz w pełni, bez szczerb.
[27]
Kocha cię pastuch ten stary,
Co gdy szczekają ogary
Wśród błoń,
W twą jasną patrzy się toń.
Kocha cię w morza odmęcie
I sternik, co na okręcie
Mknie w dal,
Widząc czerwony błysk fal.
Tobą dzieweczka się cieszy,
Gdy przez leszczynę tak śpieszy
Jak cień,
Nucąc piosneczkę, by w dzień.
Ocean pieni się, wzdyma,
I niby niedźwiedź się zżyma
Gdy w mrok
Zatapia w fali swój wzrok.
A chociaż pruszy śnieg może,
Czy téż wieczorem na dworze
Wiatr dmie,
Czemuż ja siedzieć tu chcę?
Chcę księżyc widzieć o zmroku,
Gdy nad dzwonnicą w obłoku
Tak lśni,
Jako ta kropka nad i.
............
R. 1829.