Apokryfy Judaistyczno-Chrześcijańskie/Apokryfy prorocze/II.III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Radliński
Tytuł Apokryfy Judaistyczno-Chrześcijańskie
Podtytuł Księga wstępna do Literatury apokryficznej w Polsce
Wydawca Polskie Towarzystwo Nakładowe
Data wyd. 1905
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
III.
APOKALIPSY PRZYPISYWANE MOJŻESZOWI.

Zaprzątnięcie się przyszłością i wyprowadzenie tej przyszłości z krytyki współczesnego sobie wogóle stanu rzeczy na świecie nie przeszkadzało wcale autorom apokryfów proroczych zwracać uwagę i na przeszłość, pamiętać o niej i w niej się zagłębiać; a to tembardziej, że wszystkie zjawiska dziejowe im współczesne, według rozwijanego przez nich samych światopoglądu, od owej przeszłości były zależne i bezpośrednio z niej wypływały.
Z autorów poznanych już dzieł najdalej w przeszłość cofnął się autor Księgi Enocha, gdyż do czasów, gdy na ziemię zeszli byli synowie boży i zamieszkali na niej, łącząc się z córkami ludzkiemi. W tej przeszłości wszelako był czas, kiedy na owej ziemi nie było jeszcze ludzi, z których córkami ci synowie boży łączyćby się mogli; gdy nie było jeszcze owych synów bożych na niebie, z którego zeszli oni na ziemię, gdy również nie było nawet samego nieba, ani też ziemi nie było jeszcze.
Lecz skąd autorowie apokryfów o tej przeszłości odległej i pierwotnej przy owoczesnym stanie wiedzy geologicznej i geograficznej, astronomicznej i antropologicznej dowiadywać się mogli? Oto jedynie z podań.
W świecie, w którym przebywali i z którego głównie pochodzili autorowie apokalips, wyłącznie panowały podania hebrajskie, pochodzące z ogólnego źródła semickiego, uzupełnione narodowemi żydowskiemi.
Część tych podań zapewne krążyć mogła jeszcze podówczas w luźnych urywkach. Część atoli była już zebrana w jedną całość i wcielona do Tory (Zakonu) czyli Pięcioksięgu Mojżesza, gdzie stanowiła Księgę pierwszą (Genezis). Przekład jej na język grecki ułatwiał poznanie samych podań szerokiemu kołu zaciekawionych.
Lecz dość jest poznać ów zbiór, żeby zrozumieć konieczność uzupełnienia jego. Konieczność ta wypływała z dwojakich przyczyn. Jedna przyczyna leżała w sposobie samego opowiadania. Druga wynikała z braków i opuszczeń bardzo ważnych w tych opowiadaniach.
Skąpe, suche, a zwłaszcza urywkowe, mało rozwinięte, unikające szczegółów, tak zawsze drogich dla prostych umysłów, opowiadania o stworzeniu przez Jehowę, narodowego boga żydowskiego, nieba i ziemi i pierwszej pary człowieczej, a zatem o losach tej pary tragicznych, które wpłynęły tak stanowczo na życie i byt późniejszy ludzi na ziemi, i nakoniec o początkowych dziejach Żydów, które coraz bardziej stawały się dziejami ludzkości, nie mogły zadowolnić bardziej rozwiniętej wyobraźni, potrzebującej stosownego pokarmu.
Pomiędzy czasami, w których te opowiadania powstały, a czasami autorów apokalips różnych, upłynęły dziesiątki wieków. Powstały więc nowe zagadnienia, nowe wymagania, co do ich rozwiązywań. Żydzi z pod wpływów potężniejszych od siebie i starszych semickich narodów (Babilończyków, Asyryjczyków i Fenicjan), przeszli pod wpływy Persów i Greków. Zwłaszcza ulegli perskim. Perskie wpływy wycisnęły na ich umysłach piętno głębokie i niezatarte. Od Persów ich ostateczny monoteizm przyjął zabarwienie dualistyczne. Aniołowie i szatani z mazdeizmu wkraczają do judaizmu i przenikają do późniejszych utworów piśmiennictwa hebrajskiego (Job, Danjel, Tobjasz, Ecclesiasticus).
Zresztą i wyobraźnia ma swą logikę i ona jest zdolna zapytać: a skąd wiadomo, a dlaczego?
We wzmiankowanym zbiorze podań nie znajdujemy wcale wzmianki o stworzeniu aniołów, których następnie tak znaczna okazała się ilość, a przytem i różnice co do ich dostojeństwa; niema tam też wytłumaczenia, dlaczego część aniołów stała się szatanami; jeśli to przeistoczenie miało być karą zesłaną na nich przez Jehowę, jak wogóle przypuszczają, to czemże aniołowie na taką karę zasłużyli? Napróżno również szukalibyśmy wskazówki, w czem leży źródło nienawiści szatanów do ludzi i stała chęć ciągłego im szkodzenia. Przytem w zebranych w tym zbiorze podaniach nie trafiamy na wzmiankę, skąd pochodzą wiadomości w nich zawarte. Dla poznających te podania pierwszej wagi jest rzeczą dowiedzieć się, skąd sam opowiadający wie o tem wszystkiem, o czem opowiada jako o faktach, kiedy z natury przedmiotu żadnego świadka te wypadki mieć nie mogły.
Odpowiedzi na te zasadnicze i wieje jeszcze innych drug- i trzeciorzędnych pytań dostarczają apokryfy noszące głównie tytuły: Mała Genesis albo Księga Jubileuszów, będąca wskutek swej formy również Apokalipsą, i Apokalipsa Mojżesza albo Życie Adama i Ewy; ponieważ oprócz wymienionych, a pod którymi przeważnie są znane, jeszcze inne posiadają te utwory.
Któż zaś bardziej zasługiwał na przypisanie mu autorstwa tych dzieł, lub przynajmniej połączenia ich z jego imieniem, jak Mojżesz, ów mityczny bohater żydowski, którego życie całe było Szeregiem cudów, począwszy od przygód dzieciństwa i młodości, aż do chwili zgonu; ów czarodziej, który zjawiskami różnemi nadprzyrodzonemi, gubiącemi Egipt i stąd nazwanemi plagami, zmusił króla tego kraju do ustępstw sobie, a skinieniem laski rozdzielił Wody morza Czerwonego, by po dnie jego uciekający z niewoli lud suchą mógł przejść nogą; ów prawodawca, który na górze Synaj rozmawiał z Jehową wśród trzasku piorunów i szumu nawałnicy, a owa rozmowa, zapisana w trzynastu rozdziałach jednej Księgi (Exodus, XIX—XXXI), a nadto streszczona na »dwóch tablicach świadectwa, tablicach kamiennych, pisanych palcem bożym«, otrzymanych przezeń z rąk tegoż Jehowy (Ex. XXXI, 18), stała się prawem obowiązującem dla jego narodu; ów wódz, który, mogąc tylko przejść przez pustynię, wodził w wiadomych tylko sobie celach po niej przez lat czterdzieści Żydów: ów Mojżesz, z którego imieniem był już związany najważniejszy zabytek w piśmiennictwie hebrajskiem [Tora, Pięcioksiąg), z którego nakonieć widzeń i opowiadań przedśmiertnych miał powstać jeszcze inny tegoż rodzaju, co dwa poprzednio wymienione.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Radliński.