Przejdź do zawartości

Żaba czarodziejka

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Żaba czarodziejka
Podtytuł Baśń fantastyczna w 1-ej odsłonie
Pochodzenie Teatrzyk Milusińskich
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1930
Druk „SIŁA”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
TEATRZYK MILUSIŃSKICH
pod redakcją S. NYRTYCA.


ELWIRA KOROTYŃSKA
ŻABA CZARODZIEJKA
Baśń fantastyczna w 1-ej odsłonie.


WYDAWNICTWO KSIĘGARNI POPULARNEJ
W WARSZAWIE
  Żaba Czarodziejka  
OSOBY:

Król
Marszałek
Karzełek 1-szy
Karzełek 2-gi
Duch Królowej
Starszy Królewicz
Średni
Najmłodszy (Głuptasek)
Żaba
Królewna

Rzecz dzieje się przy pałacu, może być tylko namalowany. Trochę trawy koło pałacu. Może być w 1-ej scenie.

Drukarnia SIŁA”, Warszawa, Tel. 334-48






KRÓL, KARZEŁEK 1-szy, KARZEŁEK 2-gi, MARSZAŁEK, WIDMO KRÓLOWEJ.

KRÓL (w fotelu zadumany). Co począć? Śmierć królowej złamała mię i uczyniła niezdolnym do rządzenia krajem. Mam wprawdzie trzech synów, z których jeden, Janek, jest niedorozwiniętym, ale dobrym chłopcem, niegdyś ulubieńcem matki — ale boję się, żeby nie wynikła kłótnia i spory z powodu otrzymania przez jednego korony. A przecież trzech naraz rządzić państwem nie może! Ach!, jak mi smutno! (klaszcze w dłonie).
KARZEŁEK 1-szy (wbiega). Co każesz królu?
KRÓL. Zatańczcie! Gdzie Sylwek?
KARZEŁEK 1-szy. W tej chwili będzie! (wybiega i sprowadza karzełka) Oto jest... (do karzełka) Król chce ażebyśmy zatańczyli! (Tańczą, poczem stają przed Królem).

Zrzuć smutek z czoła!
Ojczyzna woła,
Rządź, kieruj nami,
Swemi sługami!

KRÓL. Nie mogę! Sił mi brak — smutek zalewa mi serce!
KARZEŁEK 2-gi.

Ach królu nasz!
Wszak miłość masz!
I aż trzech synów,
Jak cherubinów...

Ach! nie smuć się,
Wysłuchaj mnie!

KRÓL. Nie smucić się? Powróćcie mi moją żonę, królowę Złotowłosą, a z serca spadnie mi smętek! O! moja królowo, mój utracony skarbie!
KARZEŁEK 1-szy.

Nim wzejdą zorze,
Zobaczysz może,
Cudną królowę
Tę złotogłowę,
A teraz śpij
I słodko śnij!

KARZEŁEK 2-gi (macha rękami przed królem).

Zamknijcie się oczy,
Niech sen was przytłoczy!
I ucisz się serce,
Co w ciągłej rozterce!
Śpij królu nasz, śpij!
O żonie swej śnij!

(Obchodzą wkoło króla, król zasypia).

KARZEŁEK 1-szy. Idźmy za kotarę i czuwajmy.
KARZEŁEK 2-gi. A któż wywoła królowę?
KARZEŁEK 1-szy. Kto? Serce króla!
KARZEŁEK 2-gi. Więc pójdźmy (wychodzą).
KRÓL (przez sen).

Złotowłosa powiewna,
Marmurowo wspaniała,
Nad swym krajem czuwała
Niby niebios królewna

(załamując ręce)

Naraz zgasła na wieki,
Oczki cudne zawarła,
W kraj nieznany, daleki,
Poszła! — Dla mnie umarła!
Wróć się! przyjdź tu na chwilę,
Przemów słówko choć jedno,
Spojrzyj na mnie raz mile,
Miejże litość nademną!

KARZEŁKOWIE (wysuwają się z ukrycia). Słuchajmy! Jak on ślicznie mówi! (szmer) Ach! uciekajmy! żeby nie spłoszyć!
KRÓLOWA (z zamkniętemi oczyma w białej szacie). Kto mnie woła? Kto sprowadza mnie tutaj z zaświatów?
KRÓL (wskakuje w półśnie). Ktoś mówi! Anielskim głosem zadźwięczało w pokoju! Czuję! czuję obecność mej żony, mojej królowej! O! ty, najmilsza!
KRÓLOWA. Głos twój, twoje wołanie wpadły w niebios przestworza... Oto jestem!
KRÓL (pada do nóg). A więc przyszłaś? Ach! nie odchodź! nie odchodź!
KRÓLOWA. Muszę! Powiedz, czego żądasz odemnie, a iść muszę!
KRÓL. Z tęsknicy za tobą umieram! Rządzić nie mogę krajem! Mów, co czynić?
KRÓLOWA. Weź trzy pióra z najbielszych gołębi i przeznacz synom, nie omijaj i najmłodszego... Rzuć trzy razy — postaw im żądania, a za ostatnim razem niech sprowadzą żonę z miejsca, na które pióro upadnie! Żegnaj! Czas na mnie! (znika).
KRÓL (przeciera oczy). Co to? Sen czy jawa? Najwyraźniej czułem przy sobie królowę! I powiedziała, co mam robić, aby spokój w kraju zapanował i jeden z mych synów tu rządził... (klaszcze w dłonie).
KARZEŁKOWIE (wbiegają). Jesteśmy królu nasz i panie! Jak widzimy rozjaśniło się twoje oblicze... Sen cię pokrzepił...
KRÓL. Tak! Czuję się lepiej... Zawołajcie marszałka! A przynieście też trzy pióra z najbielszych gołębi i tu mi oddajcie.
KARZEŁKOWIE. Słuchamy króla naszego i pana!
MARSZAŁEK (wchodzi). Jestem na twe rozkazy! królu!
KRÓL. Niech nikt przez godzinę całą nie wychodzi z pałacu i oficyn. Droga aż za wiorst kilka sięgająca oczyszczoną być musi na ten przeciąg czasu. Jużem skończył... A przywołajcie tu zaraz moich trzech synów...
MARSZAŁEK. Stanie się według króla rozkazu (wychodzi).
KARZEŁKOWIE (wbiegają). Oto są najpiękniejsze pióra, jakie znaleźliśmy w gołębniku. Weź je, najmiłościwszy królu!
KRÓL. Możecie odejść!
KARZEŁKOWIE (wychodzą, kłaniając się).
KRÓL. O! cudna moja królowo! Zastosuję się do twej rady! O! już idą!
MARSZAŁEK (wchodzi z trzema królewiczami). Oto są dostojni królewscy synowie. Czy mam odejść?
KRÓL. Zostań! Zbliżcie się do mnie! (do synów) Posłuchajcie. Jestem chory i zniedołężniały, rządzić państwem nie jestem w stanie. Musi któryś z was mnie zastąpić...
STARSZY SYN (woła). Ja! ja! najstarszy!
ŚREDNI SYN. Jam silniejszy i dorodniejszy! Nie pozwolę ci włożyć korony!
NAJMŁODSZY SYN. Jam najzdatniejszy! I tak ładnie byłoby mi w koronie... Nie dam! nie dam!
KRÓLEWICZE. Cha! cha! cha! Głuptasek chce korony! cha! cha! cha!
KRÓL. By nie było sporów i nienawiści, postanowiłem rzucić te oto trzy pióra. Za pierwszem niech biegnie najstarszy, za drugiem średni, a za trzeciem najmłodszy. Z miejsca na które padnie rzucone pióro przywieźcie mi dywan. Którego dywan będzie najpiękniejszy — ten królem zostanie. (Król rzuca jedno pióro na wschód, drugie na zachód, trzecie pada na murawę).
NAJSTARSZY BRAT. Cha! cha! cha! A to ci będzie dywan! Żegnaj się Głuptasku z koroną! Cóż to za dywan może być na trawie i zielsku? Do widzenia, królu! Wrócimy niebawem! (wybiegają).
KRÓL. Idź Głuptasku i szukaj dywanu, może co znajdziesz... Szkoda mi ciebie! (wychodzi wraz z marszałkiem).
GŁUPTASEK (sam). Nic z królestwa! Cóż znajdę na tej trawie. I tak blizko od pałacu... Tak! Korona nie dla mnie! A takby było wygodnie nic nie robić, spać, jeść, odziewać się w złociste szaty... (idzie smutny).
GŁOS Z GŁĘBI. Nie płacz dziecię! Spójrz wgłąb trawy, a znajdziesz to, czego szukasz...
GŁUPTASEK (zrywa się). Ach! Ktoś mi radzi, ktoś o mnie myśli, a więc nie jestem jeszcze tak nieszczęśliwy... (odgarnia trawę). Ach! jak tu cudnie i schody złociste i poręcze z drogiego kruszcu... Boże!
GŁOS ŻAB. Kum, kum, kum, kum!
GŁUPTASEK (puka w trawę). Puk! puk! puk!
ŻABY. Beke re keks! koaks! koaks! Kum! kum! kum!
GŁUPTASEK (klęka na trawie). Ratujcie mnie!
ŻABA (wychodzi z ukrycia). Czego żądasz, królewiczu?
GŁUPTASEK. Proszę ciebie, miła moja żabko, byś mi dywan podarowała, ale tak piękny, jak cud świata... Chcę mieć najpiękniejszy z tych, które ojciec mój otrzyma... Błagam was! Tak pragnę być królem!
ŻABA (woła).

Ej wy służki, wy żabięta!
Tam przy murze przyciśnięte
Stoi pudło me z włóczkami,
Ze wstążkami, jedwabiami,
Wnet przynieście! Tam schowany
Będzie dywan nad dywany!

(przyciąga pudło, które może być wsunięte bez przyniesienia przez żabę) Dobrze! Zaraz ci dam dywan nad dywany... (daje mu) Czy ci się podoba?
GŁUPTASEK. Ach! pani żabo! jakież to piękne! Dziękuję ci bardzo! dziękuję! (całuje w łapkę).
ŻABA (wzruszona). No, no, niema za co! Kum! kum! kum! (znika).
GŁUPTASEK (idzie z dywanem przed króla). Hej! już jestem! (krzyczy) Hu! hu! hu!
MARSZAŁEK (wbiega). Kto to? Co to za hałasy! Król śpi! (spostrzega Głuptaska) Ach! to królewicz!
GŁUPTASEK. We własnej osobie! Czy są już moi bracia?
MARSZAŁEK. Już idą! Widać zdala. Zaraz poproszę tu króla.
GŁUPTASEK. Proszę powiedzieć, żeby zaraz przychodził! Syn go oczekuje!
MARSZAŁEK (do siebie). Też rozkaz! (wychodzi).
KRÓL (wchodzi z marszałkiem). Dopiero jeden?
MARSZAŁEK. Już idą starsi królewicze.
KRÓLEWICZE (wchodzą). Jesteśmy, ojcze! Oto nasze dywany! (spostrzegają Głuptaska) A ty tu czego?
GŁUPTASEK. Tego, co i wy! (rozściela swój dywan) Oto mój dywan! Czy będę królem?
KRÓLEWICZE. Ach! och!
MARSZAŁEK. Cudowny!
KRÓL. Najpiękniejszy! Będziesz królem!
KRÓLEWICZE. Ojcze! jednej próby za mało! Przyniesiemy ci trzy pióra i zrób próbę!
KRÓL. Niech i tak będzie! Przynieście!
KRÓLEWICZ STARSZY (wybiega i wraca) Oto są...
KRÓL (rzuca na południe i północ, trzecie pada znów na murawę) Kto mi pierścień najpiękniejszy przyniesie, ten otrzyma koronę! (wychodzi).
KRÓLEWICZE. Teraz, to napewno nie będziesz miał tego, co król przynieść kazał... Nie fatyguj się więc, Głuptasku, prześpij się... A i my nie mamy czego się trapić — nie przyniesie on pierścienia, nasze więc będą do wyboru! Chodźmy! (wychodzą).
GŁUPTASEK. Pójdę do żabek! Pióro znów tam upadło! (idzie i stając nad piórem mówi) Żabki, żabięta, pomóżcie mi, proszę!
ŻABA (wychodzi z ukrycia). A to ty królewiczu! Czego żądasz?
GŁUPTASEK. Daj mi, żabko, pierścień ładny, a otrzymawszy koronę, wynagrodzę!
ŻABA. Nagrody nie potrzebujemy. Bądź tylko zawsze tak miłosierny dla żab, jak teraz, a gdy królem zostaniesz, zabroń dzieciom krzywdzić nas i kamieniami w nas rzucać!
GŁUPTASEK. Wszystko, wszystko to zrobię, ale dajcie mi pierścień! Okrutnie mi się chce zostać królem!
ŻABA. Służki-żaby! podajcie mi pudło!
ŻABA 2 (wsuwa pudło).
ŻABA 1. Już mam! (daje pierścień).
GŁUPTASEK. Dzięki ci, żabko! (całuje łapki).
ŻABA (znika).
GŁUPTASEK (skacze, tańczy, wbiega przed pałac i krzyczy) Hej! hej! hopsa! sa!
MARSZAŁEK. A to co za krzyki! Król zaraz będzie! Oto i królewicze!
KRÓLEWICZ STARSZY. A ty tu czego? Masz pierścień?
GŁUPTASEK. Mam!
KRÓLEWICZ ŚREDNI. Ze słomy? Cha! cha! cha!
KRÓL (wchodzi). No cóż, moje dzieci! Pokażcie mi swe pierścienie! (dają mu do ręki) No, nic nadzwyczajnego! Pokaż Głuptasku!
GŁUPTASEK (daje). Oto jest!
KRÓL. Ach! jaki piękny!
MARSZAŁEK. Cudowny!
BRACIA. Skąd on ma takie cuda?! Ach.
KRÓL. Głuptasku! od dnia dzisiejszego jesteś królem!
GŁUPTASEK. Włóżcie mi koronę!
BRACIA. Nie! nie! Głuptas nie może być królem! Królu nasz i ojcze! Zrób jeszcze jedną z nami próbę, sam wiesz, że kto niema rozumu, królem być nie może!
KRÓL. Dobrze, ten raz jeszcze rady waszej posłucham. Niech każdy z was żonę sobie przywiedzie — która będzie najcudniejsza, ta zostanie królową... (rzuca trzy pióra. Pióro Głuptaska leci znów na murawę). Teraz idźcie i przywiedźcie mi żony. (do Głuptaska) Ty biedaku, już teraz nie wygrasz, bo i któż ciebie zechce? (wychodzi).
BRACIA. Pewnie! pewnie! kto go zechce? Chyba ropucha cha! cha! cha! (wychodzą).
GŁUPTASEK. Zobaczymy! (pędzi na murawę) Przybądź, przybądź żabo miła! możebyśmi poradziła!
ŻABA (ukazuje się). Czego żądasz królewiczu?
GŁUPTASEK. Żabko najmilsza, nie wiem, czy mi już na to co poradzisz... Nie otrzymam ja korony... A tak kraj swój miłuję, że życie bym dał za niego... Oto król kazał przywieźć żonę, a skąd ją wezmę? Która mnie zechce? Niestety! bracia krajem ukochanym zawładną! A wtedy... ach! żabko ukochana! o skały się chyba rozbiję!
ŻABA. A pfe! A któżto o taką błahą rzecz rozpacza! Jam królowa tych podziemi i wszystko zrobić mogę!
GŁUPTASEK (klęka i całuje łapki żaby). O królowo, o władczyni! ratuj mnie! Błagam cię o to ze łzami!
ŻABA (wzruszona). No, no, mój królewiczu! będzie dobrze! Masz tu marchewkę pustą w środku i te 2 myszki. Zaprząż je i wsadź do powozu tę żabkę malutką, a będziesz miał to, czego żądasz. Do widzenia ci królewiczu! Za chwilę będziesz już królem! Wyjdź na drogę i tam uczyń to com ci kazała, a powóz z przyszłą królową mieć będziesz! Żegnaj mi dobry królewiczu! (znika).
GŁUPTASEK. Pójdę na drogę i zrobię, co mi kazała. A potem hajda! do pałacu! (wychodzi).

(Pauza krótka)
KRÓL (wchodzi z marszałkiem). Nie bardzo mi się chce wierzyć, żeby tak prędko mogli sobie znaleźć żony. Ale siedźmy tu i czekajmy!
(Bracia wchodzą z żonami).

STARSZY KRÓLEWICZ (wiedzie grubą, prostą dziewczynę) Oto, ojcze, moja wybrana!
ŚREDNI KRÓLEWICZ (wiedzie wiejską dziewoję) Oto moja!
KRÓL. Hm! hm! A gdzież trzeci?
STARSZY KRÓLEWICZ. Alboż kto jego zechce?
ŚREDNI KRÓLEWICZ. Chyba ropucha!
MARSZAŁEK. Jakiś hałas! ktoś zajeżdża! To najmłodszy pewnie królewicz! (wygląda) Tak!
GŁUPTASEK (wchodzi z cudną księżniczką). Jestem królu! Czy ci się moja wybrana podoba!
KRÓL. Przecudna!
MARSZAŁEK. Piękna, jak marzenie!
GŁUPTASEK. I dotknięciem rączki przywróciła mi rozum! Nie jestem już Głuptaskiem.
STARSZY KRÓLEWICZ. Królu! Niech ten królem zostanie po tobie, kto ma najzręczniejszą żonę! Koło wisi w tej sali. Która wskoczy w bujające się koło, ta będzie twoją synową!
KRÓL. Dobrze! Probujemy...

(Każdy po kolei prowadzi swą żonę).
NAJSTARSZY KRÓLEWICZ (widząc, że upada na ziemię jego narzeczona) A to niezgrabska! Idź sobie!

ŚREDNI KRÓLEWICZ (toż samo). Wstydź się! Silna i gruba, a nie przeskoczyłaś! Idź precz!
NAJMŁODSZY KRÓLEWICZ. Chodź urocza księżniczko! Lekka jesteś jak piórko... wygramy zakład!
KSIĘŻNICZKA (z lekkością przeskakuje obręcz). Już, mój królewiczu!
KRÓL. Pójdź cudna dziewico w moje objęcia i ty, mój najmłodszy synu! Króluj mądrze i bądź zawsze dobrym i miłosiernym dla mych poddanych!
KSIĘŻNICZKA. I dla najmniejszego stworzenia, nawet dla żabek! Prawda?
NAJMŁODSZY KRÓLEWICZ. O tak! dla żab zwłaszcza! Dla tych biednych deptanych i poniewieranych stworzeń! Z chwilą mego wstąpienia na tron, każdy, nawet dziecko, karany będzie za rzucenie kamieniem w niewinne stworzenie. I żaba ma serce i żaba boleje nad utratą dziecięcia lub kogoś ze swej gromadki. Biada temu, kto znęcać się będzie nad stworzeniem, a błogosławieństwo temu, kto w obronie ich będzie stawał... Niech żyją żaby i żab królowa!
ŻABA (wychodzi w głębi z ukrycia i śpiewa).

Ej żabki, żabki, cieszcie się!
Wojna z żabami kończy się!
Strachy o życie odbiegły nas,
Więc wykrzyknijmy wszystkie wraz:
Kwa! kwa! kwa! kwa! kwa! kwa!
Kwa! kwa!
Więc wykrzyknijmy wszystkie wraz!

(tańczy).

KARZEŁKOWIE (wpadają). Niech żyje król młody i królowa!

(Taniec Żab i Karzełków).
KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.